I dzięki temu filmik różnił się od innych. Szczególnie jeśli chodzi o walkę finałową. Jak to ktoś już zauważył na starym forum, najczęściej ostatnia walka jest najtrudniejsza i najdłuższa, a główny bohater wychodzi z niej ledwo żywy. Tu było inaczej i to traktuję jako plus.Trzeba jednak przyznać, że zbyt łatwo sobie radził ze wszystkimi. Przez to stał się troche takim supermenem.
Fajnie, że Preston starał się jakoś wybrnąć z sytuacji bez walki (scena z psem), dobrze, że nie walczył w obronie rozstrzeliwanych rebeliantów, bo raczej nie miałby szans z tyloma żołnierzami i klerykiem na dodatek.