Skocz do zawartości

Zdjęcie

Dlaczego legenda Babylon 5 umiera?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
110 odpowiedzi w tym temacie

#61 Obi

Obi

    Moderator

  • Moderator
  • 3 264 postów
  • MiastoWawa

Napisano 01.04.2009 - |08:45|

95% jest związane z bieda-wykonaniem i kompromisami które należało poczynić przy produkcji, które fatalnie się odbiły na jakości, która dzisiaj może wzbudzać tylko uśmiech

To można zarzucić każdemu serialowi . I trekom, z tamtego okresu , jak i serialom obecnym . Zawsze idzie się na kompromis , pomiędzy producentem a pomysłodawcą , pomiędzy aktorami a ludźmi od FX. I zapewniam cię , że obecne FX w serialach będą śmieszyć ludzi za jakieś 20 lat , tak jak teraz śmieszą te z B5 .

Co najmniej jedna osoba ma inne zdanie i najchętniej zamknęłaby do wstępu tylko po okazaniu odznaki fanklubu i podpisaniu lojalki.

Na szczęście to nie ja . Dla mnie liczy się przede wszystkim dyskusja . Bo każdy ma prawo do swojego zdania , jak i również do wyrażania niego ( no i prób przekonywania innych ) .

Powiedzieć, ci co ja oraz producenci myślą o "współczesnym widzu serialowym"

A coś w tej materii się zmienia ? Dla producentów od zawsze jesteśmy ciemną masą .

Ale jeśli ktoś miały tak odnawiać B5 - to lepiej niech się nie tyka tej roboty

Czemu nie . Może by powstał serial tak ciekawy jak nowe BSG ?

Wątpię, odnawianie Treka to jednak ślepa uliczka.

A jednak brną w tą uliczkę coraz bardziej . Jeszcze nie było premiery najnowszego , a już słychać o następnym treku .
Dołączona grafika
Dołączona grafika

#62 Krusty

Krusty

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 675 postów
  • MiastoKalisz

Napisano 01.04.2009 - |10:44|

A jednak brną w tą uliczkę coraz bardziej . Jeszcze nie było premiery najnowszego , a już słychać o następnym treku .


Hej nie wypada najpierw poczekać do premiery. ;) Mnie się koncept nie podoba i nie lubie JJA ale nie skreślam z góry.
  • 0

#63 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 01.04.2009 - |11:31|

Hmm...może dlatego, że to...bezsens? Na ten temat kruszono już kopie wiele razy, ale generalnie, niestety, prawda jest taka, że myśliwce są w SF, bo ludzie lubią o nich czytać/oglądać i lubią, choć to bez sensu, jak siedzą w nich ludzie i naparzają z działek. Ale ponownie-to moja opinia, takich jak ja jest bardzo mało i nie liczymy się. Dlatego myśliwce są wszędzie. Brrr...zgroza.

Nóż w dobie Atomówek też - a jednak Zet ładnie uargumentował naukę jego użycia :)
Podobnież czołg w dzisiejszych czasach - a jednak nadal się je buduje i rozwija, choć są ciężkie,duże i powolne - a broń do ich zwalczania o wiele szybsza i bardziej mobilna... Cholera, jak ta myśl zbrojeniowa zawsze idzie na odwrót od logiki.

Hmm...może dlatego, że to...bezsens?

No z tym argumentem nie wygram. Więc się poddaję.

Jest zwyczajna, bo to udawanie niskiej próby że coś jest "alien". Co już pisałem.

No nie rozumiem tego. Znaczy się rozumiem, dlaczego może ci się nie podobać, ale nie rozumiem czym byś chciał to zastąpić. A dopóki nie spotkamy innych ras, to raczej ciężko będzie "realnie" to przedstawić. Czyż nie?

@Obi

A coś w tej materii się zmienia ? Dla producentów od zawsze jesteśmy ciemną masą .

Choć czasem scenarzystą i reżyserom udaje się ukryć ten fakt. :)

Czemu nie . Może by powstał serial tak ciekawy jak nowe BSG ?

O ile nie pójdą na taki skrótowiec jak w finale BSG, to mogę się zgodzić.

Hej nie wypada najpierw poczekać do premiery. wink.gif Mnie się koncept nie podoba i nie lubie JJA ale nie skreślam z góry.

Ja JJA przestałem lubić, gdy w wywiadzie, przyznał się, że wszystko co do tej pory było w ST, jest bez znaczenia, bo on robi film dl a"współczesnego widza", a nie fana, bo fan i tak przyjdzie i zobaczy... A potem było już tylko gorzej i gorzej.

Użytkownik Toudi edytował ten post 01.04.2009 - |11:32|


#64 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 01.04.2009 - |13:45|

Napisałem, że to ślepa uliczka-ale dla mnie. Obejrzę, możliwe że mi się spodoba, ale ja bym chciał by seriale szły dalej, a nie tworzyły jakieś nieśmiertelne dynastie. To nudne. Uszy Spocka mi się przejadły i sterczą mi spomiędzy zębów.

Hej nie wypada najpierw poczekać do premiery. wink.gif Mnie się koncept nie podoba i nie lubie JJA ale nie skreślam z góry.

Ja JJA przestałem lubić, gdy w wywiadzie, przyznał się, że wszystko co do tej pory było w ST, jest bez znaczenia, bo on robi film dl a"współczesnego widza", a nie fana, bo fan i tak przyjdzie i zobaczy... A potem było już tylko gorzej i gorzej.

JJA ma racje. To jedyny sposób, by uczynić z Treka coś atrakcyjnego i w miarę świeżego-właśnie dla współczesnego widza. Starzy fani to starzy fani, ale są potrzebni nowi by zadowolić "tych na górze" którzy chcą zarabiać. Jego "barbarzyńskie" podejście jest słuszne i mi się podoba-no mercy. Ale co do efektów tegoż-to nie wiem, może być różnie. Ja nie czekam z utęsknieniem na nowego Treka. Zresztą, już widzę że jest nie dla mnie-po trialerze (Kirk dający piątaka i rzucjaąy coś po "młodzieżowemu"? Flaki mi się przewracają. Recykling, fuj, w dodatku kojarzy mi się z żartami z SG-1 odcinka "200")

Nóż w dobie Atomówek też - a jednak Zet ładnie uargumentował naukę jego użycia :)
Podobnież czołg w dzisiejszych czasach - a jednak nadal się je buduje i rozwija, choć są ciężkie,duże i powolne - a broń do ich zwalczania o wiele szybsza i bardziej mobilna... Cholera, jak ta myśl zbrojeniowa zawsze idzie na odwrót od logiki.

Zupełnie nie o to chodzi. Polecam nst. rzeczy przeczytać (ostatnio często gościa cytuje):
http://www.projectrh...t/rocket3t.html
http://www.projectrh...t/rocket3w.html
http://www.projectrh...t/rocket3x.html
http://www.projectrh...t/rocket3y.html
http://www.projectrh.../rocket3as.html
http://www.projectrh...t/rocket3z.html
Inne informacje na ten temat mogą być rozsiane po innych topicach.
W skrócie: technicznie myśliwiec w kosmosie nie ma sensu, jeśli będziemy mieć do czynienia z okrętami. Nie może on osiągnąć pożądanej prędkości, posiadać odpowiedniej broni, zaisięgu, pancerza, a na końcu-nie ma sensu wyposażać go w słaby czynnik ludzki, tylko jeśli już to zrobić z niego bezzałogową fregatę rakietową, albo rakietę w ogóle z samoobroną. Przerzucanie w kosmos analogii z lotnictwa na Ziemi jest mocnym naciąganiem obliczonym na widowiskowość. Tak samo jak sposób toczenia bitew, pokazywany w każdej produkcji. Tak nikt się nie bije od czasów Napoleona.
By te wszystkie pomysły miały sens, należy dokonać akrobatycznych zabiegów nad settingiem, dostępną technologią itd. Osobiście nie lubię tychże akrobacji. Star Trek miał rajce w tym sensie, że nie miał myśliwców. Aż do czasów DS9. Wtedy uległ faktowi, że ludzie lubią tą głupotę.

No nie rozumiem tego. Znaczy się rozumiem, dlaczego może ci się nie podobać, ale nie rozumiem czym byś chciał to zastąpić. A dopóki nie spotkamy innych ras, to raczej ciężko będzie "realnie" to przedstawić. Czyż nie?

To jest argument z rodzaju "Nasza drużyna gra beznadziejnie! Co za fajfusy!-Nooo, to zagraj lepiej".
Istnieje prawdopodobieństwo graniczące z zerem, że 99% istot myślących w galaktyce jest budowy humanoidalnej i ma nasze proporcje ciała plus takie szczegóły jak uszy czy język. Dotąd nie odkryliśmy żadnego faktu ani teorii, która twierdziłaby że humanoidalność to najlepsze wyjście dla istot myślących. Wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że tak nie jest. Jednak to najtańszy sposób rozprawienia się z koniecznością posiadania jakiegoś obcego, który jest zapisany w scenariuszu. Potem następują różne próby racjonalizacji tego faktu. Np. W ST mieliśmy teorię mówiącą, że jeśli mamy dwie podobne planety, gatunki powstaną na niej podobnie. Potem dodano, że kiedyś była jakaś rasa "podstawowa" która zapoczątkowała innych humanoidów i to wyjaśnia ich powszechność i zbieżność (do takiego poziomu, że mogą mieć...ze sobą dzieci...). Czasami zaś autorzy SF tłumaczą, że jest jakieś prawo ewolucji, rozwoju czy organizacji materii które powoduje, że dominującą formą jest humanoid. Najlepiej taki sam jak człowiek.
Ale to nie ma żadnych podstaw naukowych. To skrót i ułatwienie. Jak angielski w całej galaktyce w SG. Ja mam go dosyć.
  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#65 zidio

zidio

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 34 postów

Napisano 14.08.2009 - |17:14|

"Topic zalożony , tylko i wyłącznie w celu rozpatrzenia pytania " Dlaczego legenda Babylon 5 umiera ? " , dlaczego przegrywa z np " Star Wars " ? Inne przykłady dozwolone również - ale ważna jest odpowiedź na pytanie .

I tylko w formie odpowiadającej na to pytanie proszę się zwracać ."

Cytuje sam siebie - i nie bardzo mi to przyjemność sprawia .
Pan Sakramentos , zdaje się , znacznie te założenia przekroczył .
Otóż Panie Sacramentos - ma Pan pełne prawo do swojego zdania i do wymagania poszanowania Swojego zdania - ale ten topic nie powstał dla Pana tylko i wyłącznie - byłbym z góry zobowiązany , gdyby swoje "epopeje"
pisał Pan w oddzielnym topicu .
Innych Szacownych Kolegów i Szacowne Koleżanki uprzejmie proszę o nieodpowiadanie na ewidentnie prowokatorskie posty Pana Sakramentos . Opinie Szacownych ( nawet te negatywne ) dały mi dużo optymizmu odnośnie przetrwania "LEGENDY BABYLON 5" :)
Proszę o dalsze odpowiedzi ....


Dziękując z góry
zidio

EDIT: cudzysłów na słowie epopeje

Użytkownik zidio edytował ten post 14.08.2009 - |17:20|

  • 0
"Sooner or later, everyone comes to Babylon 5."
-- Commander Sinclair

#66 j.constans

j.constans

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 97 postów

Napisano 15.08.2009 - |20:43|

Odpowiem na pytanie topiku pytaniem: a umiera?
Zanim przeczytałam umieszczone tu komentarze faktycznie skłaniałam się ku opinii, że owszem, legenda B5 umiera, gdyż każda legenda może umrzeć, kiedy nie ma już komu o niej pamiętać. My pamiętamy i, z tego co sie zorientowałam po powyższych komantarzach, zyskujemy dla B5 nowych wielbibieli. Ba, sama dopiero kilka miesiecy temu na nowo poznałam ten serial i... to mój numer 2. Jest zabawny, poruszający, inteligentny. Własnie, inteligentny. Nie spodoba się nikomu, kto nie lubi od czasu do czasu pomyśleć gdyż wypełniają go kwestie filozoficzne, teologiczne i antropoksenologiczno kulturowe (jeśli ten ostatni termin nie istnieje, to czas, żeby zaistniał).
B5 przegrywa, bo nie ogłupia widza, a każe myśleć. Nie jest prostą rozrywką opartą na strzelankach, pościgach i efektach specjalnych. Czasem się wlecze, zwykle trochę za dużo gadają a wielorakość wątków może chwilami zgubić nieuważnego widza. Wymaga cierpliwości i zaangazowania, ale odpłaca się pięknie bogactwem myśli i emocji. Jest po prostu B5.
  • 0

#67 Asturas

Asturas

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 95 postów
  • MiastoRovaniemi

Napisano 15.08.2009 - |22:38|

mc_gort opanuj się człowieku. Jesteś zakochany w B5 i nie dopuszczasz jakiejkolwiek krytyki tegoż serialu. Sam kiedyś oglądałem go z wielką przyjemnością. Był czymś oryginalnym, miejscami był wybitny. Ale po latach wróciłem do niego i okazało się, że czasami nie idzie inaczej jak tylko złapać się za głowę i przyjąć za fakt, że serial ten zestarzał się niemiłosiernie. Fabuła, wątki jakkolwiek sprawnie prowadzone dzisiaj już na mnie wrażenia nie robią, czy to oryginalnością czy to poziomem skomplikowania. Poza tym zdecydowanie zabrakło nakładów na ten serial co widać, widać że aż strach patrzeć. Z perspektywy czasu nie sposób nie uznać, że najwyraźniej oszczędzono nie tam gdzie trzeba było.

Z B5 jest jak z dobrą książką, którą przeczytało się w wieku powiedzmy 15 lat. Wówczas wydawała się czymś wspaniałym. Po latach wraca się do niej i niejednokrotnie okazuje się, że tylko sentyment i dobre wspomnienia nie pozwalają przyznać, że książka była najwyżej przyzwoita. Wg mnie podobnie jest z B5 Robienie z tego serialu obiektu kultu i przede wszystkim naskakiwania na tych, którzy "śmieli" go skrytykowac jest niepoważne.

Nie chcę mówić, że serial jest zły. Nie jest. Ale nie jest też kultowy, bo ostatecznie okazało się, że nie miał większego wpływu na obecną twórczość. Nie zrobiono remake'u, efekty specjalne wołają o pomstę do nieba (tak pije to faktu, że swego czasu pewien wizjoner, wyśmiewany przez wszystkich George Lucas, wydał na pierwsze 5 min efektów specjalnych prawie cały budżet filmu znanego wówczas jako Star Wars. Czy dzisiaj ktoś się z tego śmieje? Na pewno nie twórcy filmów, którzy korzystają z usług ILM. Moze sam Lucas się śmieje, który dzięki temu zarabia dzisiaj nawet na Star Treku. Toż to herezja niemalże ;) ), a realia rynkowe zamknęły drzwi twórcom takim jak Straczyński. Facet ma głowę do scenariuszy, ale od produkcji niech trzyma się z daleka. Nie piszę tego złośliwie, a zwyczajnie "dobrze doradzam". Za późno zapewne, bo niewątpliwie wie to beze mnie ;)

I jeszcze jedno. Napisałem, że fabuła dzisiaj na mnie wrażenia nie robi. A czym ma niby robić? Robiła gdy byłem młodszy, ale dzisiaj mam za sobą dziesiątki skomplikowanych książek mistrzów SF, a i wyśmiewane seriale potrafią niejednokrotnie zaprezentwać znacznie więcej niż tylko strzelanie. Ot, tak, wbrew pozorom. W końcu nie SG-1 i SGA świat stoi. Czyż nie?

Z dystansem Panie i Panowie, z dystansem.

Pogróżek nie przyjmuję, obraźliwe treści z pogardą ignoruję, to tak dla ścisłości, wyprzedzając przewidywalną reakcję co poniektórych ;)

Użytkownik Asturas edytował ten post 15.08.2009 - |22:39|

  • 0
Najlepszy serial? Chyba nie da się udzielić odpowiedzi.
-------
Mój blog
z33k.com

#68 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 15.08.2009 - |22:58|

Nie zrobiono remake'u

I dzięki bogom - remake to można robić po 50 latach, nie po 10....

efekty specjalne wołają o pomstę do nieba

Czy ja wiem czy wołają, dzisiaj od ręki moge podać 5 do 10 filmów z ostatnich 3 lat, których efekty nie dość że gorsze od tych z B5, to jeszcze więcej kosztowały...

Do tego, nalezy pamiętać, że B5 było przygotowane na remastering efektów, ale ktoś spieprzył sprawę z przechowywaniem danych...

#69 Krusty

Krusty

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 675 postów
  • MiastoKalisz

Napisano 15.08.2009 - |23:55|

Fabuła, wątki jakkolwiek sprawnie prowadzone dzisiaj już na mnie wrażenia nie robią, czy to oryginalnością czy to poziomem skomplikowania.


Przynajmniej nie jest to przerost formy nad treścią jak w bsg czt lost, tutaj pomysł był realizowany z konsekwencją.

Poza tym zdecydowanie zabrakło nakładów na ten serial co widać, widać że aż strach patrzeć. Z perspektywy czasu nie sposób nie uznać, że najwyraźniej oszczędzono nie tam gdzie trzeba było.


Trzymaj się faktów, środków nigdy nie było wiele(z czasem to uległo poprawie), dlatego cgi zamiast modeli bo modele były za drogie, jak serial startował to nikt nie wierzył że po za trekiem może być inne scifi w telewizji więc WB oszczędzało jak mogło.

Wg mnie podobnie jest z B5 Robienie z tego serialu obiektu kultu i przede wszystkim naskakiwania na tych, którzy "śmieli" go skrytykowac jest niepoważne.


Nie musimy tego robić, liczne nagrody, pierwsze miejsca do tej pory na listach najlepszych seriali scifi wskazuje że jednak jest to serial kultowy.

Nie chcę mówić, że serial jest zły. Nie jest. Ale nie jest też kultowy, bo ostatecznie okazało się, że nie miał większego wpływu na obecną twórczość.


Dobre, widać mało czytasz zagranicznych gazet i serwisów a zwłaszcza wywiadów, B5 dość często się przewija.

I jeszcze jedno. Napisałem, że fabuła dzisiaj na mnie wrażenia nie robi. A czym ma niby robić? Robiła gdy byłem młodszy, ale dzisiaj mam za sobą dziesiątki skomplikowanych książek mistrzów SF, a i wyśmiewane seriale potrafią niejednokrotnie zaprezentwać znacznie więcej niż tylko strzelanie. Ot, tak, wbrew pozorom. W końcu nie SG-1 i SGA świat stoi. Czyż nie?


Good for you boy. Szkoda że ich nie wymieniłeś dostałbyś +10 do lansu. ;)

Użytkownik Krusty edytował ten post 15.08.2009 - |23:57|

  • 0

#70 Gaj

Gaj

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 708 postów

Napisano 17.08.2009 - |02:00|

Legenda umiera, bo taka jest kolej rzeczy, że przeszłość blaknie z czasem, a B5 nalezy do już coraz bardziej okrytej patyne przeszłości. Specyfika B5 polega wg mnie na dość nietypowo zamkniętej historii. Po prostu za bardzo nie wiadomo wg mnie jak by to kontynuować. To co najwazniejsze się już stało. Główne siły zwarły się i główne tajemnice zostały wyjaśnione. Porównując to choćby do LOST to tak jakby w 4 sezonie wyjaśniono nam wszystko odnośnie wyspy, a potem kombinowano o dalszych losach bohaterów i tego świata. Po prostu, gdy główne zagadki zostają odkryte to jednak szalenie ciężko z pobocznych wątków utkać interesujący materiał.

Wg mnie jedyna i pożądana ścieżka dla B5 to remake ala BSG.
Potrzeba jeszcze może z 5-10 lat i takie coś będzie miało w pełni sens. Niestety musi to zrobić jakiś nowy Moore czy JJA. Ktoś kto podejdzie do legendy obrazoburczo i po prostu odwaznie - śmiało. To musi być inne i zmienione B5. Na tyle zmienione, ażeby wciągnąć takż estarych fanów no bo jak niby miałoby być ciekawym oglądanie historii, której środek i koniec znamy sprzed lat. BSG pokazał, że remake starego serialu, który w dodatku podobnie do B5 pachniał tandetą w sensie wykonawstwa, ma głęboki sens i pasjonujący smak.

Osobiście zaliczam B5 do moich ukochanych seriali, do klasyki i stawiam go zdecydowanie ponad choćby ST, ale tak czy siak to już jest przeszłość. Biznesowo patrząc to z tego uniwersum na dziś kasy żadnej nie widać, a więc nie ma co liczyć na coś poza właśnie remakiem - w dalszej przyszłości.

Ostatnia sprawa to ostatnie DVD i 2 odcinki ze świata B5. Hmmm no mi się zwyczajnie to nie podobało i tyle. Ubogość efektów była wg mnie bez znaczenia. Ja po porstu nie odnalazłem się w tym materiale. Nie znalazłem w nim nic co mnie twardego fana poruszyło. Po porstu było źle i tyle. Ani story ani scenografia ani aktorzy. No nic mi się nie podobało i koniec. Niestety mam wrażenie, że większości fanów podobnie się n ie podobało. Wszyscy przez to czujemy, że nadzieja umiera wraz z tymi nieudanymi odcinaki, ale takie jest życie i ja nic na to nie poradze :) , że ten postprodukt jest wg mnie niewypałem...
  • 0

#71 j.constans

j.constans

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 97 postów

Napisano 17.08.2009 - |18:19|

A ja walę prosto z mostu - mam 26 lat, sporo się w życiu naoglądałam i naczytałam fantastyki naukowej i tej skomplikowanej, i tej prostej. B5 ogladałam lata temu jako dzieciak, wróciłam do niego prawie przypadkiem dopiero jakieś dwa miesiące temu. Tak się składa, że dla mnie legenda B5 dopiero się narodziła. Nie jest to serial idealny, ale do jasnej (ocenzurowano) jest jednym z najlepszych.
Żadnych remaków secueli czy precueli - legenda istnieje taka, jaka jest i dzięki temu jest legendą. Nie każdy musi ją kochać, ba nawet lubić, ale istnieje jak SG, SW czy ST (tych ostatnich absolutnie nie trawię ale nie odmawiam im prawa do bycia legendą gdyż legendy istnieją obiektywnie).
Tak więc legenda B5 trwa, a ja jestem świerzym tego przykładem.
Co jest naważeniejsze w legendzie? Nie efekty specjalne, nie wysoki budrzet, a treść, jaką sobą niesie. B5 niesie wiele treści. Jeśli ktoś ich nie widzi, spoko, ja nie dostrzegam ich w SG a w ST odpychają mnie swoją łopatologią. Jedni lubią opowieści arturiańskie, inni się z nich wyśmiewają, ale faktem jest, że mają status legendy. B5 ku niechęci niektórych także.
  • 0

#72 davesosn

davesosn

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 1 postów

Napisano 06.03.2010 - |23:30|

Żadnych remaków secueli czy precueli - legenda istnieje taka, jaka jest i dzięki temu jest legendą. Nie każdy musi ją kochać, ba nawet lubić, ale istnieje jak SG, .


Zupełnie nie rozumiem waszego zdania serial Babylon 5 już się wyczerpał pod względem fabuły :blink: i nic nie można wrzucić. A co z Vailenem ? Co działo się 1000 lat przed fabuła :rolleyes: ? Wiem, że jest to częściowo opisane w komiksie i książce, ale to nie to samo. Ale JESZCZE BARDZIEJ jestem ciekawy, co czeka ludzi za milion lat B) , o którym słyszymy w całych 5 sezonach B5
Poza tym zupełnie nie rozumiem, dlaczego uważacie ze B5 zanika. Ja oglądam go średnio cały, co rok. Z początku oglądałem to na kasetkach VHS nakrywanych z TV… teraz natomiast wierzcie czy nie, ale posiadam nawet całe ORGINALNE wydanie sprowadzone z UK DVD z filmami dodatkowymi i oczywiście Crusade… ale to jeszcze mało, bo teraz czekam na sporą dostawę książek tak więc przeczytam także wreszcie te historie które nie są ujęte w fabule serialu.
  • 0

#73 reyden

reyden

    Plutonowy

  • Email
  • 410 postów
  • MiastoUSS Excalibur (Gliwice)

Napisano 06.03.2010 - |23:52|

Też dorzucę swoje 5 groszy do tego czy uniwersum B5 pod względem fabularnym zostało wyczerpane .

Ci co twierdzą że fabularnie nie da się z tego już nic nie wyciągnąć to chyba oglądali inny serial .

To co zostało pokazane w samym B5 + CRU + Filmy to dopiero wierzchołek tego co można by pokazać .

Ewolucja Cieni , Vorlonów i innych Pierwszych , relacje między nimi .

Wojny między pierwszymi - szczególnie wojna Vorlonów z Cieniami z przez 1 000 lat to dobry materiał na mini serial , jak nie pełnowymiarowy serial trwający 3-5 sezonów .

Kolejny materiał na miniserial - obcy z 3 przestrzeni , ich relacje z Vorlonami .

Legend of The Rangers - film wg. mnie był fajny i mógł by dać początek świetnemu serialowi .

To samo z Call to Arms i Crusade .

Tego jest cała masa w tym uniwersum .

Wystarczy grupa dobrych scenarzystów i reżyserów do spółki w dobrą obsadą , najlepiej jeszcze jak by mieli wolną rękę bez zbytniej ingerencji wytwórni , to dopiero by było ciekawie .

Tak było z LOTR i Crusade .
  • 0

We are Rangers
We walk in the dark places no others will enter
We do not break way from combat
We stand on the bridge and no one may pass
We do not retreat whateaver the reason
We live for the One
We die for the One

#74 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 05.09.2010 - |22:34|

Po roku, w ramach sezonu wakacyjno-ogórkowego powtórzyłem całe uniwersum B5. Zdziwiło mnie, że przestała mnie irytować stylistyka dekoracji, kostiumów i ogólnie jak to w slangu forum się nazywa powszechne w B5 gumoryjstwo:)

Całość jest niesamowicie spójna. To dopiero widać na kolejnym maratonie. Liczba smaczków wychwytywanych przyprawia o zawrót głowy. O ile w wielu produkcjach kolejne ich oglądanie jest trochę nużące, bo niewiele wnosi - o tyle w B5 ten drugi raz był o wiele, wiele przyjemniejszy od pierwszego. Pewnie jakby mi czasu starczyło i wypełniłbym swoją lukę literaturową to w trzecim zglądaniu wyłbym z rozkoszy.

Gdy oś fabularna jest znana, niezwykle zaczyna się też doceniać muzykę. Średnio mi ona utkwiła w pamięci za pierwszym razem, ale jako czytelnik forum dokopałem się do rekomendacji użytkowników, że warta jest uwagi. Rzeczywiście, jej różnorodność przyprawia o zawrót głowy. To też niezwykle pomaga w drugim podejściu do całego dorobku B5, gdyż nie ma tu mowy o monotonii dwóch czy trzech głównych utworów.

Naprawdę szkoda, że ten serial powstał w okresie w jakim powstał. Chociaż mógłbym powiedzieć, dlaczego ja się nie urodziłem wcześniej, aby świadomie czekać na premiery kolejnych odcinków.

Szkoda, że w stacjach telewizyjnych nie ma dziś wizjonerów, którzy ufaliby takim indywidualnościom jak Straczynski. A on sam ma rację, że za małe pieniądze dziś nie warto rozmieniać się na drobne. Bo wierzę jednak w widza, który doceniłby inteligentny koncept zrobiony na miarę obecnych czasów. Legenda nie umiera, gdyż nowy narybek miłośników B5, takich jak ja, nadal się pojawia mimo, że od premiery minął już szmat czasu.

Napiszę też coś, czym się pewnie narażę. Ale tak uważam. Pierwsze odcinki SG starzeją się, mimo całego ogromnego sentymentu jaki mam do nich, bardziej niż B5. SG wspaniale rozwinęło swoje uniwersum w dalszych sezonach, ale trzeba oddać B5, że ono rozwiniętą koncepcję miało od początku, czego dowody-smaczki, zwiastuny widać jak na dłoni, kiedy do B5 podchodzi się po raz wtóry.

Serdecznie wszystkim rekomenduję, w wolnej chwili odświeżcie sobie całość B5.

Pozdrawiam
  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#75 Macmax

Macmax

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 696 postów
  • MiastoWrześnia

Napisano 06.09.2010 - |09:39|

W dzisiejszych czasach, w zalewie różnorakich filmów, seriali, książek, e-booków, audiobooków i innych cudów techniki obejrzenie tak długiego universum po raz drugi czy trzeci graniczy niemal z cudem. Człowiek nie musiałby pracować, nie mieć rodziny tylko oglądać.
Napewno B5 jest wspaniałym serialem, który spokojnie można dalej pociągnąć, bądź stworzyć jakiś spin-off z tego, tylko musiałby do tego zasiąść sam Straczynski, dostać odpowiedni budżet i heja.
Musiałaby to jednak być inna droga niż "Crusade", które w niczym nie przypomina B5, jest pozbawione klimatu, aktorzy są źle dobrani i generalnie poraża nudą i bzdurnymi historiami. Podobnie sprawa ma się z filmami ze świata B5, widać że nikt specjalnie się do nich nie przykładał, chciano coś zrobić tanim kosztem na fali popularności B5.
  • 0

6/6: The Sopranos, Breaking Bad, Fargo, Justified, Boardwalk Empire, The Shield, Death Note, Game of Thrones, Terriers
5/6: Sons of Anarchy, The Affair,  Ray Donovan, The Walking Dead, Dexter, Mad Men, Veronica Mars, Shameless US,The Wire, Daredevil, Spartacus B&S and GotA
4/6: Oz, Misfits, Banshee, The Riches, BSG, Californication, Homeland, The Fall, Supernatural
3/6: Hell on Wheels, Black Sails


#76 graffi

graffi

    Plutonowy

  • VIP
  • 423 postów
  • MiastoŁańcut

Napisano 08.09.2010 - |15:22|

Napiszę też coś, czym się pewnie narażę. Ale tak uważam. Pierwsze odcinki SG starzeją się, mimo całego ogromnego sentymentu jaki mam do nich, bardziej niż B5.

W takim razie ja też się narażę - SG-1 dużo gorzej znosi upływ czasu niż B5. Oglądnąłem nie tak dawno kilka odcinków SG-1 z pierwszego sezonu i przyznam, że się umęczyłem, a nie oglądałem byle "Emancipation" tylko m.in. odcinek o Noxach.
Nie tylko zresztą SG starzeje się gorzej niż B5 - z BSG jest jeszcze gorzej. SG ratuje dystans do samego siebie i komediowość, BSG nie ma tego komfortu - a to raczej ten serial można by postrzegać jako "konkurenta" dla B5. W zawodach BSG vs B5 widać jak procentuje przemyślana fabuła (której, jak dobitnie pokazała końcówka, temu pierwszemu brakuje).

W skrócie: technicznie myśliwiec w kosmosie nie ma sensu, jeśli będziemy mieć do czynienia z okrętami. Nie może on osiągnąć pożądanej prędkości...

A ja się zawsze zastanawiam na ile moc silników w okrętach byłaby ograniczona przez ciepło które trzeba gdzieś odprowadzić. Części silnika w myśliwcu można wystawić na działanie przestrzeni kosmiczne i silnik całkiem sprawnie będzie się chłodził mając na około siebie "chłodziwo" o temperaturze kilku Kelvinów. W okręcie się tak nie da - silnik może mieć teoretyczną możliwość rozpędzenia okrętu do szybkości większej niż myśliwiec, tyle, że kosztem ugotowania załogi. Poza tym jest jeszcze kwestia czasu i przyspieszeń - kilkusetmetrowego bydlaka można rozpędzić nawet do prędkości relatywistycznych, tyle, że zajmie to mnóstwo czasu.

Istnieje prawdopodobieństwo graniczące z zerem, że 99% istot myślących w galaktyce jest budowy humanoidalnej i ma nasze proporcje ciała plus takie szczegóły jak uszy czy język.

Ale istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że 99% istot myślących w galaktyce będzie miało głowę i kończyny. Pozostaje kwestią otwartą jaka jest optymalna liczba kończyn chwytnych i niechwytnych, położenie głowy, etc., ale ja stoję na stanowisku, że jakaś forma humanoida jest dość prawdopodobna dla istot myślących.
  • 0
In the grim future of Hello Kitty there is only WAR...

#77 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 08.09.2010 - |18:36|

Nie tylko zresztą SG starzeje się gorzej niż B5 - z BSG jest jeszcze gorzej. SG ratuje dystans do samego siebie i komediowość, BSG nie ma tego komfortu - a to raczej ten serial można by postrzegać jako "konkurenta" dla B5. W zawodach BSG vs B5 widać jak procentuje przemyślana fabuła (której, jak dobitnie pokazała końcówka, temu pierwszemu brakuje).

No ja tez się narażę ;) i stwierdzę, że B5 to istny dinozaur. Stary był już w momencie wydania. Dużo gorszy już się stać nie może, więc na wierzchu zostanie tylko to, co dobre.

SG zaś czy BSG-te seriale są raczej świeże i "technicznie" się nie zestarzały (SG tylko na początku czerpało z tej samej beczki tradycji filmowej co B5). Zestarzałeś się natomiast ty i twój gust, który okrzepł i rozwinął się. Dlatego "Nox" nie są już dla ciebie tym, co tygryski lubią najbardziej. Oglądając tamte odcinki SG i krytykując je nie krytykujesz tak naprawdę ich-bo one się nie zmieniły. Tylko siebie i swoje niegdzisiejsze upodobania, które od tamtego czasu się zmieniły. A zmieniają się tym szybciej z im bardziej stymulującym materiałem ma się do czynienia. Dlatego wracając do tego, co było-po tych Lostach, BSG, Housach i innych 24 i Desperate Heroesach SG-1 wydaje się czymś błahym i niewartym uwagi. W zalewie wysokiej jakości produkcji wyrobiliśmy sobie nowy, krytyczny smak i dlatego to, co stare nie zawsze jest tak samo dobre.

B5 zaś, co zresztą przyznałem, był nadepokowy właśnie w tym, co obecnie jest uważane za najistotniejszy element serialu-spójność fabuły i jej bogactwo. Z tym, że B5 był w 95% zaprojektowany od początku do końca (czy raczej "nie-końca" bo historia się nie skończyła). Współczesne seriale jeszcze nie osiągnęły takiego poziomu mistrzostwa, dlatego będą się ich formuły starzeć, podczas gdy B5 będzie się trzymać. Ale w całym szeregu innych kategorii Babylon jest starociem. Jak pisałem-pal licho efekty. Ale sposób realizacji, dialogi, pisanie postaci, aktorstwo-jest nie z tej Ziemi jak zachowanie i zwyczaje socjalne załogi Enterprise z ST TOS (Kirk i jego romanse śmierdzące kiczem i te pocałunki wieloryba. Tandeta i ohyda.)

A ja się zawsze zastanawiam na ile moc silników w okrętach byłaby ograniczona przez ciepło które trzeba gdzieś odprowadzić. Części silnika w myśliwcu można wystawić na działanie przestrzeni kosmiczne i silnik całkiem sprawnie będzie się chłodził mając na około siebie "chłodziwo" o temperaturze kilku Kelvinów.

Weź do ręki najbliżej stojący termos i wlej do niego wrzątek. A potem sprawdź, ile czasu będzie trzymał ciepło. Użyty w termosie izolator to uwięzione powietrze lub...próżnia. Próżnia to najlepszy izolator. Odpromieniowanie ciepła i ochrona przed przegrzaniem to jeden z głównych problemów w projektowaniu statków kosmicznych.

Z ciepłem tradycyjnie radzi się w kosmosie radiatorami. Im potężniejszy układ napędowy-czyli tym bardziej atrakcyjny z punktu widzenia SF-tym bardziej monstrualne stają się radiatory, aż potrafią stanowić większość masy suchej statku. Gdyby nie one systemy napędowe i reaktory stopiłyby się, a ludzie na długo przed tym wyparowali.

Alternatywą, bardziej "high-tech" jest w jakiś sposób przekształcanie ciepła w inny rodzaj energii, ale nawet gdyby istniało magiczne urządzenie potrafiące to "za darmo" dokonać to i tak nie miałoby 100% wydajności-bo takie są prawa fizyki. Przy małych energiach i skromnych silnikach-a nie takie widzieliśmy w B5-raczej nie sprawia to wielkiej różnicy i można to rozwiązać małymi radiatorkami. Ale przy napędach międzygwiezdnych, takich jakie widzieliśmy w B5 energie są tak duże ze marne kilka procent ciepła, które nadal jest emitowane oznacza usmażenie w czasie sekund. Kurciak kurciak z grila sydem piędsiesiąt.

I ostatnia sprawa-próżnia nie jest chłodziwem. Nie może być, bo nic w niej nie ma. Temperaturę mają tam leniwie poruszające się nieliczne cząstki. Gdyby nie różnica ciśnień, to ludzie mogliby sobie w próżni chodzić choćby w jeansach i tweedowej marynarce-no i masce tlenowej. I byłoby to zdrowe-na podobnej zasadzie przecież działają komory kriogeniczne.

Poza tym jest jeszcze kwestia czasu i przyspieszeń - kilkusetmetrowego bydlaka można rozpędzić nawet do prędkości relatywistycznych, tyle, że zajmie to mnóstwo czasu.

Znacznie mniej niż maleńkiego myśliwca, który ma za mały silnik i za mało paliwa. Niestety, ale większy statek=lepszy statek. Myśliwce są bez sensu.

Ale istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że 99% istot myślących w galaktyce będzie miało głowę i kończyny.

A wnioskujesz to na podstawie czegoś więcej niż typowej dla biologów fascynacji jakim to cudem jest ludzkie ciało? Kiedyś Lem zażartował sobie z tego w jednych z "Dzienników Gwiazdowych" zdaje się. Na jakiejś planecie rozmawiało dwóch czy trzech przedstawicieli obcej rasy, w tym jeden wielce uczony uczony który właśnie w takim tonie prowadził dyskusję, dowodząc że nie ma lepszego sposobu na organizację życia niż wokół pierwiastków ciężkich metali, wymiany gazowej w środowisku siarkowo-jakimś tam, temperaturze kilkuset stopni C, z trzema czy czterema płciami i tak dalej i dalej. Konkurencyjną teorię, wysuwaną przez jednego z rozmówców, że życie mogłoby być oparte na białkach i potrzebować wody oraz tlenu nazwał bełkotliwym nonsensem.
  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#78 graffi

graffi

    Plutonowy

  • VIP
  • 423 postów
  • MiastoŁańcut

Napisano 08.09.2010 - |20:41|

Weź do ręki najbliżej stojący termos i wlej do niego wrzątek. A potem sprawdź, ile czasu będzie trzymał ciepło. Użyty w termosie izolator to uwięzione powietrze lub...próżnia. Próżnia to najlepszy izolator. Odpromieniowanie ciepła i ochrona przed przegrzaniem to jeden z głównych problemów w projektowaniu statków kosmicznych.

Wiesz co, właśnie dotarło do mnie, że żyłem w mroku niewiedzy przez tyle lat. Nawet nie tyle w mroku niewiedzy, co w mroku nieuświadomienia sobie oczywistego faktu - temperatura przekłada się na energię wewnętrzną cząstek. Chłodzenie polega na przekazywaniu energii wewnętrznej ciała chłodzonego do ciała chłodzącego - jeśli nie ma ciała chłodzącego, nie ma chłodzenia (no poza wypromieniowywaniem IR oczywiście). A myślałem, że mam taki dobry argument w walce o kosmiczne myśliwce - ale porażka...

I ostatnia sprawa-próżnia nie jest chłodziwem. Nie może być, bo nic w niej nie ma. Temperaturę mają tam leniwie poruszające się nieliczne cząstki.

Właściwie to już napisałem, ale... To nie jest tak, że cząstki mają temperaturę - cząstki mają energię, którą wykorzystują na fruwanie w przestrzeni, wirowanie, (w przypadku cząsteczek) rotowanie wokół wiązań i zmienianie ich długości, wypromieniowywanie kwantów promieniowania, etc. Różnym energiom cząstek odpowiadają różne wartości temperatury, która jest parametrem makroskopowym i bierze się stąd, że po włożeniu termometru w obręb jakiegoś ciała cząstki tego ciała przekazują swoją energię cząstkom termometru, np. cząstkom alkoholu albo rtęci.
(A jeszcze przed chwilą wypisywałem takie bzdety, sam nie mogę wyjść z podziwu dla siebie...)

Ale przy napędach międzygwiezdnych, takich jakie widzieliśmy w B5 energie są tak duże ze marne kilka procent ciepła, które nadal jest emitowane oznacza usmażenie w czasie sekund. Kurciak kurciak z grila sydem piędsiesiąt.

No i wychodzi na to, że jednak problem chłodzenia silników dalej może uratować myśliwce. Duży statek - duże wymagania pod względem mocy silników - dużo ciepła. Mały statek może mieć przewagę pod tym względem, że rozwijając taką samą prędkość jak duży, generuje przy tym mniej ciepła. Poza tym myśliwce wykonują krótkie loty, okręty są "na chodzie" przez cały czas i poza silnikami mają inne układy, które generują ciepło. Myśliwiec można mocno okroić, np. system podtrzymywania życia - out, sztuczna grawitacja (nie wnikam w sposób generowania) też, itd.
Jest dość znamienne, że w uniwersach, gdzie występują myśliwce duże statki w dużej mierze wykonują podczas bitew dość niewielkie zmiany pozycji po wyjściu z nadprzestrzeni albo innego FTL - można więc powiedzieć, że się chłodzą.

Znacznie mniej niż maleńkiego myśliwca, który ma za mały silnik i za mało paliwa.

Ma mały silnik i mało paliwa, ale mało lata i tylko od przypadku do przypadku. To czy ma większą efektywność w nabieraniu prędkości to kwestia, której obecnie nawet nie da się policzyć bo współczesne napędy nie mają wiele wspólnego z napędami z SF. Poza tym pilot zniesie większe przyspieszenia niż cała załoga wielkiego statku - z 3g to już dość trudno żyć przez dłuższy czas, a tłumiki bezwładności to znowu ciepło, ciepło, ciepło... Nie chcę bronić kosmicznych myśliwców jak ostatniego bastionu, ale to czy mają sens czy nie jest kwestią otwartą, bo po pierwsze nie ma solidnych danych na których można by się oprzeć, a po drugie to wszystko trzeba by policzyć - ciekawe czy ktoś to kiedyś zrobił.

A wnioskujesz to na podstawie czegoś więcej niż typowej dla biologów fascynacji jakim to cudem jest ludzkie ciało?

Spisałem się już kiedyś o tym (przy którymś z circa środkowych odcinków SGU), więc będzie w skrócie. Podstawowe założenie, które przyjmuję to to, że inteligentne organizmy powstają w procesie ewolucji.

To nie fascynacja ludzkim ciałem - to kwestia 1. energii, 2. zaszłości ewolucyjnych (to, że człowiek ma dwie ręce a nie cztery to pamiątka jeszcze po płazach (jeśli nie rybach)). Organizmy muszą zdobywać energię, żeby żyć (w sumie oczywiste) - nie wnikając w szczegóły i przypadki graniczne - mogą to robić na dwa główne sposoby: a) bierny, B) aktywny. Organizmy pozyskujące energię w sposób bierny, w toku ewolucji, będą maksymalizowały (optymalizowały) powierzchnię poboru energii - wielkich, inteligentnych mózgów nie rozwiną, bo po co - marnotrawstwo energii. Tylko aktywne organizmy mogą rozwinąć na tyle duży układ nerwowy, żeby stać się inteligentne. Organizmy aktywne poruszają się szukając źródeł energii (przeważnie innych organizmów), więc siłą rzeczy jakaś ich część musi być częścią poruszającą się najpierw - to część optymalna do rozwoju narządów zmysłów (po co komu oko na tyłku..) i układu nerwowego (kwestia szybkości przesyłu impulsów z narządów zmysłów, etc.). Więc mamy głowę. Jeśli chodzi o kończyny, to są raczej niezbędne do życia lądowego, wyrobu narzędzi, itd. Tak jak napisałem ilość i rodzaj kończyn to już osobna kwestia i nie będę się upierał, że ufok musi mieć dwie nogi i dwie ręce (w końcu napisałem tylko, że będzie miał głowę i kończyny), ale biorąc pod uwagę sposób w jaki z ryb wyewoluowały płazy nie jest to takie absurdalne, a od czworonoga do humanoida już wcale nie tak daleko.

Jeśli jesteś fanem myślących glutów albo kamieni, to spróbuj wymyślić proces, który prowadziłby do ich powstania. Ja jestem reformowalny, więc może dam się przekonać ;).


Wracając do SG-1, B5, BSG, etc. Masz rację - mój gust filmowo-serialowy ewoluował - to w sumie naturalne z wiekiem. Ale to tylko część prawdy. Druga część jest taka, że zmienił się sposób realizacji filmów/seriali - człowiek się przyzwyczaja do nowego i stare zaczyna być chwilami ciężkostrawne - próbowałem niedawno oglądnąć odcinek 1x01 TOS - było ciężko, dałem sobie spokój z chęcią oglądnięcia reszty - to w sumie też napisałeś.
Masz rację - B5 to archaiczna forma. Tyle tylko, że w B5 poza formą jest jeszcze dobrze spreparowana i dopracowana treść, której brakuje np. w Galactice i dlatego B5 pozostanie dalej towarem drugiej świeżości (podobnie jak jest dzisiaj) podczas gdy o BSG niewielu już będzie pamiętać.

Użytkownik graffi edytował ten post 08.09.2010 - |20:44|

  • 0
In the grim future of Hello Kitty there is only WAR...

#79 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 09.09.2010 - |01:07|

(A jeszcze przed chwilą wypisywałem takie bzdety, sam nie mogę wyjść z podziwu dla siebie...)

You said that bro, you said that ;) oczywiście, że ciepło to ruch i inne duperele, ale widząc że musiałem postawić termos na ławę ( z kawą bo chyba spałeś pisząc poprzedniego posta) to stwierdziłem że nie będę wchodził w szczegóły ;P

Duży statek - duże wymagania pod względem mocy silników - dużo ciepła. Mały statek może mieć przewagę pod tym względem, że rozwijając taką samą prędkość jak duży, generuje przy tym mniej ciepła.

To jak próba sparowania bernardyna z cziłała (czy jak to tam powiedział McKay). OK, enough with strange metaphors, i will break down this shit for you.

Skąd wziął się pomysł na myśliwiec w kosmosie? Z złej analogii.
Po pierwsze, ktoś założył, że statki kosmiczne są podobne do statków wodnych. To już samo w sobie jest mocno kontrowersyjne, ale da się jeeeszcze moooze czaaasem obronić.
A na morzu, jak wiemy, mamy lotniskowce. Lotniskowce mają myśliwce i one rządzą, prwda? OK, może tak jest w powietrzu. Ale czy byłoby tak na wodzie?
Mówiąc prościej-w kosmosie nie mamy dwóch płaszczyzn taktyczno-strategicznych. Nie mamy dwóch typów ośrodka wykorzystywanego do przemieszczania się. Nie mamy więc sytuacji analogicznej z naszych ziemskich, morskich doświadczeń. Tak naprawdę mamy sytuację w której jest jeden ośrodek-niepodobny do niczego, co mamy na Ziemi. I kreuje zupełnie inna rzeczywistość bojową.


Przede wszystkim w kosmosie ważne są zupełnie inne rzeczy.
1. Nie prędkość a przyśpieszenie. Prędkość jest po prostu wartością względną i dlatego nieistotną.
2. Zasięg-rozumiany nie jako moment w którym mówimy "o-o, dalej nie jedziemy, wysiadka" tylko moment w którym nie możemy już przyśpieszać. A to jest zależne od ilości paliwa
3. To, jak dobry jest silnik jest znacznie, znacznie mniej istotne niż powyższe punkty. Najważniejsze jest to, jak długo można przyspieszać, a to determinowane jest przez ilość paliwa i sprawność silnika. Napęd jonowy ma żałosną siłę-na Ziemi taki, jaki był w sondzie Deep Space 1 nie starczyłby nawet do popchnięcia kartki papieru. Ale w kosmosie nabiera magicznych właściwości-bo wykorzystuje maleńkie ilości paliwa, sprawiając że ma szaloną wydajność. To się przekłada na bardzo wysokie punkty za numer 1 i numer 2, pozwalając ignorować żałosność 3
4. Bardzo istotne jest stosunek masy paliwa i mocy silnika do masy statku. W istocie to jest to, co niszczy myśliwce w kosmosie.

Mówiąc prosto: ten kto ma wyższe przyśpieszenie-wygrywa. Ten kto ma lepszy stosunek masy paliwa do reszty statku-wygrywa poprzez punkt pierwszy (oczywiście musi mieć go odpowiednią ilość, nie za dużą w stosunku do możliwości silnika).

Co prawda możemy założyć, że myśliwiec to coś, co ma potężny silnik, osiągając bardzo szybko wysokie przyspieszenie (odwrotność silnika jonowego z przykładu). Teoretycznie więc taki cuś mógłby dogonić wolniejsza jednostkę tym bardziej, że sam byłby lekki. Po prostu wygrałby, bo miałby wyższe przyśpieszenie w tym momencie, a to chodzi, prawda? Mała masa pozwoliłaby mu też łatwo manewrować.

Ale powstaje problem: to nic nie daje.

Bo niby co takiego może mieć na pokładzie taki myśliwiec, że może zagrozić jakiemuś "krążownikowi"? Wielką bombę z antymaterią? Jak wyglądałaby walka 2 kilometrowego krążownika i powiedzmy... tysiącem myśliwców?

Odpowiadam: przypominałoby to nie walkę, ale wycieranie kurzu. Dwukilometrowy krążownik będzie mógł na pokładzie mieć dowolnie pochrzanioną broń jaka tylko może zażyczyć sobie jego "gwiezdna flota". Będzie ważył dziesiątki tysięcy ton i będzie miał dużo, dużo energii pochodzącej z wielgachnych reaktorów. Te reaktory będą podłączone również do wielgachnych laserów czy "particle beam weapons" (w ekstremalnej wersji będącej babylonowymi "mass drivers" rozpędzającymi zwyczajną materie do prędkości około c), railgunów, coilgunów, laserów, graserów i innych szaleństw. Będą to bardzo, bardzo potężne bronie o sile pozwalającej swobodnie sprzątnąć dowolny myśliwec jednym strzałem z którejkolwiek z zabawek. Z gigantycznej odległości. Z naprawdę gigantycznej odległości. Mając broń laserową albo "particle beam weapon" ma się ścierkę na kurz. Wystarczy nameerzyć myśliwec-co jest banalne ze względu na jego strumień wyrzutowy z silników i wypromieniowane ciepło, nie potrzeba żadnych radarów i innych rzeczy które można oszukać, bo odbieramy to pasywnie; po czym wystrzelać jak kaczki. Myśliwce są szybkie-ale nie szybsze niż światło. Są zwrotne-ale co pomoże zwrotność gdy w grę wchodzi odległość liczona w ułamkach sekundy świetlnej, powiedzmy jedną czwarta? Nie za wiele. W istocie zanim myśliwce zdążą się rozpędzić już ich nie będzie.

Oczywiście można by próbować przetransportować myśliwce w pobliże krążownika, na odległość kilkuset kilometrów, względnie kilku tysięcy-choć to już ryzykowne, bo im bliżej tym lepiej. Ale by to zrobić...potrzebujemy równie dużego statku. A to dlatego bo
1. musi osiągać odpowiednie przyśpieszenie
2. Musi wytrzymać ogień krążownika

A skoro już to zrobi to... po co nam myśliwce? Zamiast nich lepiej tą masę użyć do zainstalowania mocniejszego pancerza/osłon , reaktorów, broni. Ale uprzyjmy się i mimo wszystko dajmy te myśliwce. Nadal nie ma to sensu-bo lotniskowiec musiałby być większy niż ścigany krążownik (który w kosmosie może po prostu odwrócić się i uciec gdziekolwiek). A to dlatego bo musiałby osiągać w długim okresie większe przyśpieszenie, potrzeba by więc więcej paliwa i dobry jego stosunek do całej masy i... i wtedy okazuje się, że większe=lepsze, bo mamy 10 kilometrowego lotniskowca ścigającego maleńką igiełkę krążownika kilkanaście razy mniejszego (masowo). Więc tym bardziej nie ma sensu posiadanie i używanie myśliwców, chyba tylko żeby powkurzać wroga. Coś w stylu "na na na naaa-na, jesteś frajeeerem, rozwalą cię myyyyśliiiiwce, LOL". oczywiście to wszystko zakładając, że lotniskowiec ma jakiś masakryczny pancerz i odporność na zadawane ciosy uciekającego krążownika. I sam nie odpowie ogniem swojego głównego lasera który jest wielkości połowy wroga-bo ta masę przeznaczył na wielgachne silniki i paliwo by pokonać prawa fizyki i być w tej sytuacji i myśliwcem i okrętem, czyli mieć wysokie przyśpieszenie i szybko je osiągać, zachowując jednocześnie odpowiednio duża ilość paliwa. Czyli znowu większe=lepsze.

I ostatnia rzecz-kosmos+myśliwiec+pilot=klęska. Właściwe równanie to kosmos+myśliwiec+komputer. Za 20 lat jedyne myśliwce załogowe które będziemy oglądać to te z filmów historycznych...i SF. Co stanie się synonimem Science Fail.

I jak przy tym jesteśmy to nagle zauważamy, że lepiej zamienić myśliwiec na rakietę bojową. A wtedy nie jest to już kategoria statku, tylko broni jednorazowego użytku. I tu jakiś sens zaczyna się roić, ale wymaga on sytuacji wyjątkowej-nie takiej, gdy mamy dwie strony na podobnym poziomie technologicznym, jak w B5. Może na przykład jakaś zacofana planeta nie mogła zbudować wspaniałych krążowników jak w tym przykładzie, ale za to zbudowała pierdylion rakiet w oczekiwaniu na tak Złego Imperium i je odpaliła zastawiając pułapkę na orbicie planety.

Podsumowując: myśliwce to bullshit. W takich realich jakie były w B5 nie powinno ich być wcale. Tylko jakiś magiczny, asspulowany technologiczny myk może je uratować. Na przykład dziwaczne pole siłowe/osłony które z jakiegoś powodu są silniejsze gdy otaczają małe statki i są zasilane mała energią. Albo wtedy gdy myśliwce się teleportują, albo przez hiperprzestrzeń dokonują desantu w pobliże wroga i zaraz uciekają po użądleniu. Ale nic z tego nie miało miejsca w B5. W istocie autor gadał jakieś brednie na ten temat nie warte wzmianki, a to co miał na myśli można streścić tak: "[cenzura!] YOU, I want space fighters, so I will HAVE space fighters, you cunt!"

Jest dość znamienne, że w uniwersach, gdzie występują myśliwce duże statki w dużej mierze wykonują podczas bitew dość niewielkie zmiany pozycji po wyjściu z nadprzestrzeni albo innego FTL - można więc powiedzieć, że się chłodzą.

To nie ma sensu przy temperaturach jaki generują reakatory. Raczej gdy mamy jakiś rodzaj hiperprzestrzeni może trzeba zwolnić, wskakując do niej albo po wyjściu z niej okręt porusza się z niskim przyśpieszeniem i dopiero nabiera prędkości. W takich warunkach może myśliwce/rakiety miałyby sens (oczywiście bez pilotów) bo hiperprzestrzeń to właściwie teleportacja. Można pojawić się blisko przeciwnika i zaraz zniknąć. Poruszamy się wtedy wolno, i jeśli wróg też wyszedł z hiperprzestrzeni to ma taką samą sytuację. A więc mamy małe odległości, niskie prędkości i przyśpieszenia-jest więc miejsce dla myśliwców/rakiet.
Czy muszę jednak przypominać że nic z tego nie miało miejsca w B5? Jak na kogoś kto chełpił się "newtoniańską fizyką lotu" w swoim serialu, Straczynski był niesamowitym ignorantem w kwestii implikacjii właśnie tej samej fizyki. Choć przyznawał jednocześnie, że walki między okrętami toczyły się na ogromnych odległościach. Co więc tam robiły myśliwce-pojęcia nie mam.

Nie chcę bronić kosmicznych myśliwców jak ostatniego bastionu, ale to czy mają sens czy nie jest kwestią otwartą, bo po pierwsze nie ma solidnych danych na których można by się oprzeć, a po drugie to wszystko trzeba by policzyć - ciekawe czy ktoś to kiedyś zrobił.

Co czytam jakieś rozmowy pisarzy SF i ich hardkorowych fanów z okolic nauki widzę jakieś obliczenia i inne duperele które nie mają dla mnie większego sensu. Tak więc odpowiadam-tak, ktoś to kiedyś wyliczył i obmyślał. I bardzo ciężko jest uzasadnić myśliwce w kosmosie. Wedle praw "realizmu" którym miał hołdować B5 nie mają one prawa bytu.
W BSG jeszcze się wybrania faktem, że statki tam wykorzystują de facto teleportację-skoki. Nie muszą mieć więc wielkich zbiorników paliwa ani być szybkie. To w sumie wielkie, powolne głazy.

Organizmy muszą zdobywać energię, żeby żyć (w sumie oczywiste) - nie wnikając w szczegóły i przypadki graniczne - mogą to robić na dwa główne sposoby: a) bierny, B) aktywny..

Przyglądając się twojej argumentacji, to założenie kończyny+ruch+centralizacja układu decyzyjnego + otoczenie narzędziami zmysłów nijak nie daje mi humanoida. Daje mi cokolwiek. Może nawet być stonoga, rozgwiazda, homar, jeżozwierz, ośmiornica, ryba, pająk i tak dalej. Musisz przyznać, że masz słabą linię argumentacji


EIDIT
Ku edukacji, czyli jak wyglądałby statek w komosie:
Dołączona grafika
Z poprawką na to że radiatory powinny być najwyżej ciemnoczerwone. No cóż, licencja poetycka.

Następny obrazek pokazuje jak wielkie muszą być radiatory:
Dołączona grafika
Statek powyżej ma bajeczną wydajność napędu, by dolecieć do Jowisza potrzebuje "zaledwie" 350 ton paliwa i 140 nanogramów antymaterii

Oryginalny Discovery z Odysei Kosmicznej 2001:
Dołączona grafika

Oraz współczesna wersja opracowana przez naukowców:
Dołączona grafika

i wisienka: statek z tego syfu, Avatara (best part of the movie)
Dołączona grafika

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 11.09.2010 - |00:55|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#80 Dinsdale

Dinsdale

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 317 postów

Napisano 09.09.2010 - |14:08|

Coś Ci się obrazki źle zapostowały, widać tylko pierwszy.
  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych