Dziwi mnie fakt że Henry Gale sie nie martwi tym iż wyspa zostanie odnaleziona czy chociażby ktoś przypłynie uratować lostowiczów. Wynika to z jego rozmowy z Michaelem. Jeżeli Henry dał moiżliwość opuszczenia wyspy Michaelowi naprawdę, to musiał albo mu zaufać że nikogo na nią nie sprowadzi, gdyż będzie się obawiał tego że jego zbrodnie wyjdą na jaw, albo też okłamał go z tym kursem mającym pomóc mu opóścić wyspę. Jeżeli ten zbawienny kurs jest prawdziwy to oznacza to że Othersi nie chcą opuścić wyspy, mino że mają taką możliwość. Również othersi nie chcieli by tam niepożądanych ekip typu ekipy ratunkowe i różni tam badacze. Stąd też sądze że Henry jest świadomy tego, że nawet jak MIchael by zdradził komuś tajemnice jaką jest fakt istnienia tej wyspy to i tak nie została by ona odnaleziona (ale ma to sens wtedy gdy zbawienny kurs Henrego jest prawdą).
Naukowcy z antarktydy prawdopodobnie namierzyli wyspę a przynajmniej są na jej tropie dzięki niewciśnięciu guzika (gikantyczny magnetyzm). Jednak nie widzimy aby Henry się zmartwił tym zjawiskiem, a przecież pomaga ono w odnalezieniu wyspy. Świadczyć to może o tym iż Henry nie wie wszystkiego do końca
.
I na koniec taka płenta : ... jeżeli LOstowicze zostaną "uratowani" z "niebezpiecznej" wyspy przez ludzi z zewnątrz to tylko przez to że John nie wcisnął guziczka!
Użytkownik ZUHH edytował ten post 23.06.2006 - |11:13|