Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 65 – S04E05 – Travelers


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
78 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Odcinek 65 – S04E05 – Travelers (125 użytkowników oddało głos)

Oceniamy odcinek:

  1. 10 (15 głosów [13.27%])

    Procent z głosów: 13.27%

  2. 9.5 (22 głosów [19.47%])

    Procent z głosów: 19.47%

  3. 9 (30 głosów [26.55%])

    Procent z głosów: 26.55%

  4. 8.5 (12 głosów [10.62%])

    Procent z głosów: 10.62%

  5. 8 (18 głosów [15.93%])

    Procent z głosów: 15.93%

  6. 7.5 (3 głosów [2.65%])

    Procent z głosów: 2.65%

  7. 7 (8 głosów [7.08%])

    Procent z głosów: 7.08%

  8. 6.5 (1 głosów [0.88%])

    Procent z głosów: 0.88%

  9. 6 (2 głosów [1.77%])

    Procent z głosów: 1.77%

  10. 5.5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  11. 5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  12. 4.5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  13. 4 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  14. 3.5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  15. 3 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  16. 2.5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  17. 2 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  18. 1.5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  19. 1 (1 głosów [0.88%])

    Procent z głosów: 0.88%

  20. 0.5 (1 głosów [0.88%])

    Procent z głosów: 0.88%

  21. 0 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#41 michal_zxc

michal_zxc

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 382 postów

Napisano 29.10.2007 - |18:56|

Nie jestem do końca przekonani czy oni są dobrzy.

och proszę... <_< ; oni walczą o przetrwanie, podobnie zresztą jak Genii; to nie jest najlepsza pora dla nich, żeby bawić się w rycerza na białym koniu; na pewno, w ew. przyszłym sojuszu, będą starali się ugrać jak najwięcej dla siebie, być może będą chcieli perfidnie załogę Atlantis wykorzystać, ale przy odpowiedniej dozie ostrożności mogą okazać się przydatni; miejmy nadzieję, że ten wątek będzie dobrze poprowadzony;

Moim zdaniem walka o przetrwanie niczego nie zmienia... Nie widzę powodu by cywilizacje porywające i zdradzające miały mieć jakiekolwiek prawo do przetrwania. Czy to jest jedyny sposób by nie zostać zabitym przez Wraith? Ja widzę przynajmniej jeszcze jeden: samemu się zabić...

Użytkownik michal_zxc edytował ten post 29.10.2007 - |18:59|

  • 0

"Nie możesz kontrolować co się dokładnie zdarzy, jest tyle rzeczy do ogarnięcia, ale intencje pomagają obrać kierunek. Jeśli masz dobre intencje to masz większe szanse że wszystko skończy się dobrze" Trance Gemini - Andromeda
The Secret <- Polecam


#42 inwe

inwe

    Starszy chorąży sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 968 postów
  • MiastoŻory(Śląsk)/Wrocław

Napisano 29.10.2007 - |19:07|

Nie widzę powodu by cywilizacje porywające i zdradzające miały mieć jakiekolwiek prawo do przetrwania. Czy to jest jedyny sposób by nie zostać zabitym przez Wraith? Ja widzę przynajmniej jeszcze jeden: samemu się zabić...


no tak genialnie proste wyjście; no czemu nikt na to nie wpadł;

ludzie, żeby przetrwać robią czasem straszne rzeczy, ale jestem ostatnim, który rzuci w nich kamień; siedząc sobie spokojnie przed komputerem, popijając herbatkę nie mam najmniejszego zamiaru krytykować moralności ludzi walczących o życie; robiąc to byłbym hipokrytą;

nawiasem mówiąc każda cywilizacja porywa i zdradza(to się chyba wywiad nazywa <_< ), czyli generalnie żadan cywilizacja nie ma prawa wg. Ciebie do przetrwania??;
  • 0
Najciemniej jest pod jabłonią.

Est modus in rebus

Horacy

Prawda ma charakter bezwzględny.

Kartezjusz

Przyjaźń, tak samo jak filozofia czy sztuka, nie jest niezbędna do życia. . . Nie ma żadnej wartości potrzebnej do przetrwania; jest natomiast jedną z tych rzeczy, dzięki którym samo przetrwania nabiera wartości.

C.S. Lewis

#43 michal_zxc

michal_zxc

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 382 postów

Napisano 29.10.2007 - |19:44|

ludzie, żeby przetrwać robią czasem straszne rzeczy, ale jestem ostatnim, który rzuci w nich kamień; siedząc sobie spokojnie przed komputerem, popijając herbatkę nie mam najmniejszego zamiaru krytykować moralności ludzi walczących o życie; robiąc to byłbym hipokrytą;

(Oczywiście niemożna generalizować i mówić że cała cywilizacja jest zła. Zła jest tylko ta część która uczestniczy/(pozwala na)/(akceptuje) złe rzeczy

Dla mnie przetrwanie nie jest celem ale jest środkiem. Starasz się przetrwać by móc realizować swoje marzenia i ideały (to są cele). Jeśli środek do realizacji celów, obróci się przeciw celom, to niema to wtedy sensu.

A jeśli czyjeś "marzenia i ideały" zakładają "straszne rzeczy" to na pewno nie będę współczuł takiej osobie.

Użytkownik michal_zxc edytował ten post 29.10.2007 - |19:59|

  • 0

"Nie możesz kontrolować co się dokładnie zdarzy, jest tyle rzeczy do ogarnięcia, ale intencje pomagają obrać kierunek. Jeśli masz dobre intencje to masz większe szanse że wszystko skończy się dobrze" Trance Gemini - Andromeda
The Secret <- Polecam


#44 Szarlotta

Szarlotta

    Szeregowy

  • Email
  • 12 postów

Napisano 29.10.2007 - |19:55|

Odcinek był ciekawy. Chyba Sheppard uwielbia mówić tekst : "I don't think so". W tym odcinku kilka razy to powiedział :P .
Aż czterech Wraith udało się uciec ze statku, który zniszczył Sheppard. Ciekawe...
No proszę już drugi raz pojawił się Lorne :P . Może częściej zacznie się pokazywać.

Coś mi się zdaje, że Larrin jeszcze wróci. I pomyśleć, że chciała poświęcić ludzi, aby tylko Sheppard oddał panowanie nad statkiem.
Oby kolejny odcinek też był fajny :D .
  • 0

#45 inwe

inwe

    Starszy chorąży sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 968 postów
  • MiastoŻory(Śląsk)/Wrocław

Napisano 29.10.2007 - |20:56|

Dla mnie przetrwanie nie jest celem ale jest środkiem. Starasz się przetrwać by móc realizować swoje marzenia i ideały (to są cele). Jeśli środek do realizacji celów, obróci się przeciw celom, to niema to wtedy sensu.


taaa; na pewno patrzą na to z tej perspektywy;

to jest wybór mniejszego zła, jeśli porywając, a nawet zabijając Shepparda ocalą tysiące istnień swoich współziomków to dla nich właściwie nie ma żadnego wyboru;

swoją drogą ukradłbyś, żeby nie umrzeć z głodu(hipotetycznie przyjmijmy, że kradzież to jedyna opcja)?; czy kradzież nie będzie zwróceniem się przeciwko swoim ideałom?;

możesz prawić mi tu o moralności i etyce; o środkach i celach; ale prawda jest taka, że instynkt samozachowawczy jest najsilniejszy i gdy przychodzi do walki o przetrwanie wspomniane wyżej rzeczy zostają odstawione do kąta;
cytat z "Innego świata" "(...)człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach.";
  • 0
Najciemniej jest pod jabłonią.

Est modus in rebus

Horacy

Prawda ma charakter bezwzględny.

Kartezjusz

Przyjaźń, tak samo jak filozofia czy sztuka, nie jest niezbędna do życia. . . Nie ma żadnej wartości potrzebnej do przetrwania; jest natomiast jedną z tych rzeczy, dzięki którym samo przetrwania nabiera wartości.

C.S. Lewis

#46 Lucas_Alfa

Lucas_Alfa

    Sierżant sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 027 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 30.10.2007 - |01:33|

Odcinek, muszę to powiedzieć, ZAJE(B)IASZCZY.
Najlepszy tekst odcinka, to ten gdzie McKey mówi, że chciałby żeby choć raz porwała go jakaś kosmiczna laska zamiast Wraith :-)

Odnośnie odcinka:

Sakramentos:
Jeśli wiemy jak coś działa, to nie ma ŻADNYCH przeszkód żeby to zhakować. Mówiąc inaczej, jeśli nowa rasa wiedziała, że do obsługi statku potrzebny jest gen pradawnych i wiedziała jaki to gen, to ich działania związane z budową interfejsu pozwalającego "włamać się" do systemów statku były jak najbardziej trafne. Z drugiej jednak strony mogliby pokombinować z terapią genową, jak zrobili to Ziemianie. To, że wiedzieli, że trzeba od Shepparda pobrać próbkę krwi żeby sprawdzić jego DNA oznacza, że jakieś pojęcie o technologii Pradawnych jednak mieli.
Geny Pradawnych walają sie gdzieś po Galaktyce Pegaza a dowodem na to jest, że ta rasa ich szuka. Zapewne nie szukaliby ich gdyby nie było czego. Mają szpiegów na planetach i wiedzą zapewne nie tylko o ludziach z Atlantydy. To, że szukali Shepparda oznacza, że był on dla nich najbardziej użyteczny. Nic im nie przyjdzie z chłopka roztropka posiadającego gen Pradawnych jeśli ten nie potrafi porozumiewać się z technologią Pradawnych w sposób naturalny jak Sheppard. Ludzie, którzy przeszli terapię genową muszą uczyć się współpracy z całym systemem, to nic innego jak swego rodzaju zhakowanie interfejsu. Sheppard ma po prostu taką naturalną wtyczkę USB pasującą do gniazdek w sprzęcie Pradawnych. To, że Pradawni mogli mieć potomstwo miejscowymi z Pegaza jest dość prawdopodobne. Nawet oni byli podatni na uczucia, co widać chociażby w tym, co łączyło dr Weir
i Pradawnego Janusa. Trochę dłuższa znajomość zapewne zaowocowałaby trwałym związkiem i potomstwem. Zdaje się, że w tej kwestii jesteśmy całkowicie kompatybilni z Pradawnymi, zarówno w sferze psychicznej jak i fizycznej. Pradawni, niektórzy, też mieli dusze artystów jak Janus więc nagłe przypływy uczuć mogły owocować różnymi przypadkami. A w ten sposób geny mogły się mieszać.

Rasa ta, chwilowo bez nazwy, podróżuje w kosmosie od wielu pokoleń. Weszli w posiadanie przynajmniej jednego statku Pradawnych. Nie wiemy jak dawno go znaleźli, mogło to być nawet 10 pokoleń temu. Statek poruszał się po orbicie i dlatego nigdzie im nie uciekł. Całe pokolenia mogły pracować nad tym żeby się do niego w ogóle dostać. Ja nie widzę problemu w tym, że "genialni" Pradawni nie potrafili wrócić na swój statek a tym "koczownikom" się udało. Pradawny zapewne zastanawiałby się nad deską i gwoździem pół życia konstruując urządzenie, które teleportuje gwoździa w deskę. Ja wziąłbym młotek i porządnie w gwoździa przywalił. Efekt ten sam a jakie proste rozwiązanie. Nauka i inwencja to niekoniecznie proces liniowy a raczej system przecinających się pomysłów i idei. Do tych samych rozwiązań można dojść całkiem na około, wiem bo sam w ten sposób naprawiałem ongiś swój telewizor. Pradawni byli w trakcie wojny z Wraith i pewnie dlatego zależało im na szybkim odzyskaniu statku. Niestety zbytnio się pospieszyli i zapewne nie przewidzieli wszystkich możliwości. Znalazcy statku mogli stracić na próbach jego infiltracji nawet tysiąc ludzi w kilku próbach aż znaleźli właściwe rozwiązanie. Oczywiście nic nam o tym nie wiadomo, co nie oznacza, że tak nie mogło być. Równie dobrze mogli znaleźć statek Pradawnych i zostawić go jako ciekawostkę na kilka pokoleń, do czasu aż nie był im drastycznie potrzebny.
Kwestia posiadania jednego statku otwiera perspektywę kolejną. Nomadowie przenoszą się z miejsca na miejsce, szukają wszystkiego, co może im się przydać w życiu. Jestem pewien, że po całej galaktyce walają się technologie Pradawnych. Sami sporo ich znaleźliśmy. Oni pewnie też. Kiedy ma się dużo czasu można rozgryźć wszystko, a oni czasu mieli mnóstwo. Protoplastą ich hipernapędu może być napęd Pradawnych, a jego sygnatura nie musi być taka sama. Jak napisałeś dróg do tego samego wyniku, skoku w nadprzestrzeń, jest wiele. Ich napęd może być o niebo lepszy od napędu Ziemian czy nawet Asgardu. Oczywiście wszystko to gdybania, ale sam fakt, że przez tyle lat udaje im się unikać Wraith, już coś o nich świadczy. Jak wiemy słabą stroną statków Wraith jest właśnie hipernapęd a to oznacza, że silniki tej rasy muszą być znacznie lepsze. Sam proces tworzenia tunelu podrzestrzennego może być zbliżony w każdej technologii i wynikać ściśle z zasad fizyki rządzących tym procesem. Z tego powodu jestem gotów uwierzyć, że dogłębna znajomość ich hipernapędu ułatwia im znacznie rozpracowanie napędu statku Pradawnych.

Dodatkowym ułatwieniem jest to, że statki Pradawnych same się diagnozują. Mostek wie dokładnie gdzie, kto się znajduje, wie gdzie okręt oberwał i jakie są uszkodzenia. Sam też mógł zdiagnozować w czym tkwi błąd w napędzie, że nie działa. Ba, sam może pokazać jak uszkodzenie naprawić lub obejść. Potrzebne są do tego tylko ludzkie ręce, a manuala to już zapewni system. Każdy głupi pecet potrafi sam zdiagnozować czy ma sprawne wszystkie komponenty, to i statek Pradawnych na pewno to umie. Jeśli oczywiście uda się go najpierw uruchomić, a to był właśnie najpoważniejszy problem znalazców. Sheppard był dla statku jak immobilizer. Po włączeniu statek funkcjonuje już sam a człowiek jedynie wydaje mu polecenia.


Kwestia tarcz statku Pradawnych. To nie jest tak, że 100% osłon to, załóżmy, 100 minut ostrzału, który się wytrzyma, a 20% to 20 minut ostrzału. Nie oznacza to, że przy 10% możemy jeszcze sobie latać 10 minut zanim pociski czy inne ustrojstwo się przez nie przebiją. Sprawa wygląda tak, że jak mamy osłony na 100%, to wytrzymamy bez problemu uderzenie kuli armatniej, może nawet kilku, ale przy 10 strzale osłona nagle się załamie i kula przejdzie. Dokładnie tak jak z klejoną szybą samochodową. Rzucisz jednym kamieniem, zrobisz rysę, rzucisz drugim rysa się pogłębi, potem pojawi się cała pajęczyna na szybie a przy którymś kolejnym rzucie kamieniem kierowca dostanie nim w oko. Co tam, pod sam koniec wytrzymałości szyby możesz ją rozbić rzucając kulką papierową. Wszelkie czasy jakie statek może wytrzymać w serialu szacowane są na podstawie energii jaką przejęła osłona przy założeniu, że siła strzału się nie zmieni. Szyba może wytrzymać ostrzał z 1000 kulek papierowych ale zbije się pod naciskiem kamienia. Dokładnie to samo z osłonami. To nie jest jakaś tarcza ze stabilizatorem, który utrzymuje stale jej "sprężystość" aż jej wartość, czy też bateryjki, zejdzie do zera. Tarcza przy każdym strzale coraz bardziej "się ugina" i staje się mniej skuteczna. (to oczywiście wszystko przenośnie). Póki strzelają w nas Darty można je olewać, bo są jak kulki papierowe, gorzej jeśli strzelą w nas kamieniem. Może się okazać, że 90% osłon które posiadamy to jak bańka mydlana przy pocisku, który w nas leci. Dlatego właśnie chodzi o to żeby nie obrywać w ogóle a nie szacować na ile czasu jeszcze wystarczy nam osłon, bo taka wiedza jest niestety iluzoryczna.


Dlaczego Panienka wypuściła Shepparda skoro może go jeszcze potrzebować? Odpowiedź jest prosta. Jak będą potrzebowali jego pomocy, to o nią poproszą. Od tego jeszcze nikomu korona z głowy nie spadła. Sheppard pewnie zostawił jej jakąś skrzynką kontaktową na 4 planecie w układzie jakimś tam, na lewo od wrót pod krzywym drzewem. W ten sposób nie zdradza lokalizacji Atlantydy a może utrzymać kontakt. To działało w czasie wojny i w czasie zimnej wojny, to i w serialu by zadziałało. Nawet Geni zrobili wewnętrzny przewrót, bo mieli dosyć polityki przywódców i zauważyli, że współpracując można zdziałać więcej niż nieszcząc. Nie widzę problemu w tym żeby Panienka nie miała ufać Sheppardowi. Nawet Hans Kloss ufał w jakimś stopniu ludziom
choć każdy mógł go zastrzelić.
Inna sprawa to taka, że gdyby Shepparda nie uwolniono lud Panienki naraziłby się na zbrojny konflikt z Ziemianami. Po pierwsze z całym miastem ich flota zapewne nią miałaby szans, nawet będąc w posiadaniu niszczyciela Pradawnych, zwłaszcza, że ich oryginalne statki nie miały raczej broni zbyt bardzo wypasionej. Oni przed Wraith uciekali a nie walczyli.
Kolejny problem, to taki, że w wyniku konfrontacji obie strony straciłyby zapewne krążownik i interes byłby żaden.
Wiem, że czasem trudno ufać ludziom, ale jeśli ktoś nie zaufa pierwszy to pat będzie trwał w nieskończoność.


Na koniec najważniejsze. Mała uwaga.

To, że jedna strona dyskusji nie ma racji, nie oznacza, że automatycznie ma ją strona druga. Bardziej prawdopodobne jest, że obie się mylą a prawda jest po środku. Nikt nie ma monopolu na rację (jak PiS). Przekonywanie oponentów o swoich racjach trzeba prowadzić w sposób, że tak powiem, wyważony. Wiem, że czasem emocje dają się we znaki, ale one nie przyczyniają się do logiczniejszego myślenia czy też bardziej kreatywnego. Nie ma sensu trzymać się ściśle tylko tego, co widzieliśmy w serialu, bo w ten sposób nie ma miejsca na dyskusję. Fakty mówią za siebie. Możliwość dyskusji stwarzają dopiero domysły na dany temat. Dla mnie nie ma znaczenia, czy statek Wraith, który pojawił się w odcinku to Ul, niszczyciel, transportowiec, czy limuzyna. W życiu nie jest tak, że zawsze po trzech strzałach w zęby idzie się spać. Czasem wystarczy jeden strzał a innym razem trzech kolegów nawet nie pomoże, jeśli człowiek ma dostatecznie dużą motywację żeby nie usnąć. To samo tyczy się wszelkich pojedynków statków. Cokolwiek zostało zniszczone przez Shepparda, przestało istnieć bo:

a) kapitan statku miał zły dzień i źle ustawił okręt i zbytnio się odsłonił;
B) okręt miał uszkodzone jakieś systemy i tym samym był osłabiony;
c) drona trafiła statek w bak z paliwem i bum;
d) drona trafiła statek prosto w hangar dla dartów i to ich wybuch zniszczył okręt;
e) na pokładzie statku był sabotażysta;
f) (wpisać cokolwiek)

Osobiście nie widzę potrzeby szeregowania statków wedle ich "siły" ataku czy obrony, wielkości, czy koloru. Nie zawsze największy jest najsilniejszy. Jak dla mnie HS to nic więcej jak statek kolonia, latające miasto. Na chłopski rozum znacznie potężniejszy powinien być niszczyciel. Przynajmniej na Ziemi statki pasażerskie nie są "mocniejsze" od niszczycieli. HS powinien latać w obstawie i pełnić rolę koordynatora działań a nie brać w nich bezpośrednio udziału. Mniejsza bryła łatwiej wytrzymuje duże naciski niż napompowany balon, a takim jest HS. Nie wiem po co konstruować niszczyciela, którego funkcja jest typowo ofensywna, jeśli miałby być odporny na atak jak bańka mydlana. To bez sensu. Trzeba go zrobić tak żeby mógł się wbić w samo centrum wydarzeń a HSa odsunąć na bezpieczną odległość i osłaniać go. Tak to się robi w rzeczywistości, dlaczego tam miałoby być inaczej?
  • 0
Dołączona grafika

- I straszna FOTA, co śmierdzi ziemiom wpatła do tłumaczy, krzyczonc UAaaaaa!
Ale że poniewarz wszystkie bajki dobże sie kończom, nie opowiem, co się stało potem.
*


* sparafrazowane słowa Czesia - oryginał "Włatcy Móch"

#47 Atlantis

Atlantis

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 481 postów
  • MiastoKraków

Napisano 30.10.2007 - |11:26|

Odcinek naprawdę dobry - przyjemnie się go oglądało. Obawiam się tylko, że będziemy mieć tak naprawdę nowych Genii, tylko (co gorsze) bardziej zaawansowanych technologicznie. Motywacje mają podobną, sposób działania również, znaleźli sobie tylko nieco bardziej skuteczny (?) sposób ukrywania się przed Wraith. Właśnie - czy taki skuteczny? Oni za pomocą swoich satelitów byli w stanie namierzyć Shepparda dosyć szybko. A Wraith? Mając czujniki, flotę statków w całej galaktyce, zapewne dostęp do paru placówek Prdawnych nie wyłapią sobie tych stateczków, gdy wychodzą z podprzestrzeni?

Na sojuszu Ci od Larrin mogliby naprawdę zyskać, bardziej niż mogą się spodziewać. Zakładając, że akcja toczy się już po filmach SG-1 i problem Ori jest rozwiązany możnaby ich przerzucić do Drogi Mlecznej i dać im jakąś niezamieszkaną planetkę, albo osiedlić na zamieszkanej przez małą grupę ludzi przy Wrotach dając im np. jakiś kontynent. W porównaniu z tym co mieli toczyliby tam sobie spokojne życie w raju, bez Wraith, z czystym powietrzem, wodą i normalnym jedzeniem. ;) A nawet jeśli chodzi o sojusz to Larrin zwyczajnie głupio postąpiła. Słyszy, że pojawia się nowa siła w Galaktyce - dokopująca od jakiegoś czasu Wraith, zaawansowana technologicznie, podróżująca między galaktykami i dysponująca technologią Prawdawnych. I co się powinno zrobić w takiej sytuacji? Dogadać się z nimi - może pomogą. Przecież zysk mógłby być o wiele większy niż jeden uszkodzony statek Lantian przerobiony na osobowy. :) Może nawet wiedza i pomoc naukowa pomogłaby im budować nowe statki i naprawiać dosyć skutecznie stare. Z tego co widać to te ich stateczki są tak mniej więcej na poziomie słabszych jednostek Goa'uldów, a raczej czegoś w stylu Prometeusza zanim zabrali się za niego Asgardczycy, a ponieważ w Pegazie nie ma żadnej przyjaznej siły z taką technologią - stoją w miejscu...

Jeśli chodzi o statki pradawnych rozwalające Wraith - to zostało już jasno powiedziane. Pradawni mogli wygrać każdą kolejną bitwę, ale nie byli w stanie wygrać wojny. Sytuacja podobna jak we wczesnej historii starożytnego Rzymu - nawet jeśli przegrał bitwę, mógł bez problemu za rok znów wystawić wielką armię, a przeciwnik był kompletnie wyczerpany. Pradawni mogli rozwalać Wraith kolejne statki, ale oni już tak się rozmnożyli, że mogli przylecieć znowu i znowu - w końcu jedynym opłacalnym wyjściem było wycofanie się.
Wydaje mi się, że te bitwy z Wraith w czasie wojny wyglądały następująco: jeden czy dwa statki Pradawnych i cała flota Wraith, drony rozwalające wszystko dookoła, jednak Wraith przez ten czas naparzający ze wszystkiego co mają. W efekcie statek P zdążył porządnie dostać lub nawet został zniszczony, zanim zlikwidowano wszystkie ostrzeliwujące go jednostki wroga.
  • 0
Dołączona grafika
"Władza to nie środek do celu; władza to cel"
/George Orwell - Rok 1984/

#48 Halavar

Halavar

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 637 postów
  • MiastoŚląsk

Napisano 30.10.2007 - |23:08|

Bardzo sympatyczny odcinek, co szczególnie cieszy, gdyż nie jest z tzw. głównego wątka (chyba)

Ocena: 9

PLUSY:

+ Larrine :) Mniam, śliczna panna z niej. Chętnie zobaczę ją jeszcze raz w serialu.
+ wiekopomna chwila w SGA. Wreszcie nowa rasa pojawiła się w serialu, i co najważniejsze jest to wysokorozwinięta rasa. Ucieszył mnie obraz tej cywilizacji jako swoiste połaczenie Farscape i Battlestar Galactica, tzn. wędrowcy przemieszczajacy się po kosmosie i raz za czas lądujący na planetach po zapasy. Przyznaję, że bardzo zaintrygowała mi ta koncepcja i czekam z nicierpliwością na kolejny odcinek z udziałem Travelers
+ zaskoczenie, że na statku nagle pojawił się Wraith (fajna scenka), a potem 3 następnych. Kto tu był goniącym a kto gonionym to już nie było takie ważne.
+ duży plus za dialogi :) Już dawno nie było tak fajnych dialogów w SGA, aż mi się Farscpae przypomina. Te dogryzanie i szczypanie się - jak dla mnie bomba. Poprosze o jeszcez jeden występ Larrine & Shepparda :)

MINUSY:

- Sheppard strasznie musoiał być osłabiony albo specjalnie chciał dać fory pięknej oprawczyni w scenie w której panna Larrine 3 razy wali go z pięsci w twarz :huh:
- hmm McKay gdy mówił, ze nie da się tak po prostu znaleźć Shepparda mowił to bardzo przekonująco, ale chwilę po tym już leciał skoczkiem (5 godzin) szukajac Shepparda. Tak jakby za pomocą Deus ex machina McKay znalazł Shepparda na drugim końcu galaktyki
- jedna slawa wystarcza na zniszczenie HS-a? Coś przesadzają z tą siłą statków Pradawnych

Użytkownik Halavar edytował ten post 31.10.2007 - |00:06|

  • 0
All Lies Lead To The Truth

W oczekiwaniu na BSG "Caprica"

#49 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 31.10.2007 - |00:39|

Miałem już reply na posty inwego, ale go nie dałem, machnąłem ręką, bo po co. Ale na niektóre słowa Lucasa jednak już zareagować muszę.

Nauka i inwencja to niekoniecznie proces liniowy a raczej system przecinających się pomysłów i idei. Do tych samych rozwiązań można dojść całkiem na około, wiem bo sam w ten sposób naprawiałem ongiś swój telewizor.

A to oczywiście robi cię specem od hipernapędu Pradawnych :lol: powiem tak-czy spec, który pomógł zbudować ENIACA i był jego technikiem byłby w stanie naprawić laptopa? Albo zbudować od podstaw prototyp komputera kwantowego? Trochę za duża różnica w technologii, ot o mi chodziło. Nie ma podstaw by przypuszczać, że travelersi nie mieli styczności z technologią pradawnych przedtem, nie ma powodów przypuszczać, że tak nie było i tak dalej. Ale mimo wszystko wydaje mi sie dosyć nieprawdopodobne, że przywódczyni travelersów okazała się specem od hieprnapędu o to w dodatku okrętu klasy Aurora. Hm. Można wymyślić tysiące powodów, by to usprawiedliwić i milion teorii, ale nie zmienia to faktu, że jest to po prostu dziwne. Tak samo dziwne jak wypalenie dziury przez jej pistolecik. Da się to wytłumaczyć, czemu nie. Ale mimo wszystko-zgrzyt pozostaje.

Co do wypuszczenia shepparda-jestem skłonny przyznać, że w odcinku faktycznie pokazali, że obie osobowości musiały na sobie polegać i stąd u nich to zaufanie. Ale. Ale nawet wtedy taka decyzja wydaje się dosyć pochopna, nieodpowiedzialna. Stargate jednak przyzwyczaił nas do podobnych decyzji. Pomyślcie tak logicznie-czy Teal'c mógłby naprawdę służyć w jednostce frontowej SGC, znać sekrety programu po kilku tygodniach? Miesiącach? OK, zabił goa'ulda, ale to tak naprawdę nie udowadniało nic z punktu widzenia ziemian, którzy o stosunkach jaffa-goa'uld wiedzieli tyle, ile ekonomiści o faktycznym produkcie krajowym brutto ZSRR. Decyzja pochopna, decyzja dziwna, deczyja...serialowa. Tutaj pokazano rzecz lepiej nieco, ale mimo wszystko to wpisuje się w długą tradycję stargejtowania. To jest po prostu ciupkę nierealne.

Co do osłon to i owszem, rozumiem że mając spadek mocy osłon, te nie powstrzymują całej energii wystrzału. owszem, nie neguję tego. Jednak zastanówmy się nad dwiema rzeczami. Po pierwsze-osłony miały jedną piata mocy, po drugie-to była technologia Pradawnych. Myślę, że choćbyśmy odpalili tam parę atomówek, okręt nie zostałby uszkodzony. Broń Wraith, co oczywista, jest przystosowana do przedzierania sie przez osłony wroga, Wriath po prostu wiedzą, jak broń budować i kalibrować, by zadać szkody Lantianom. To tak samo jak z osłonami Ori i bronią Asgardu-za pierwszym razem nie potrafili nic zdziałać, ale zanalizowali rzecz i wpadli na rozwiązanie. zaprojektowali broń, która była w stanie przedrzeć się przez osłony Ori bez problemu. Doprawdy, nie róbmy z wraith pajaców, choć może to się wydać wskazane, gdy patrzymy, z jaką łatwością ich darty są strącane.

Jak dla mnie HS to nic więcej jak statek kolonia, latające miasto. Na chłopski rozum znacznie potężniejszy powinien być niszczyciel. Przynajmniej na Ziemi statki pasażerskie nie są "mocniejsze" od niszczycieli.

Kocham military issues w wykonaniu niektórych ludzi, w tym twoim :lol: po pierwsze-wyjaśnij mi wiec, czemu HS ma bron. po drugie-wyjaśnij mi, dlaczego ich bron jest najpotężniejsza. po trzecie-wyjaśnij mi, dlaczego używano ich w głównych bitwach, ot-inwazji na Atlantis (teraz i za Pradawnych), zamiast ruszyć niszczycielami. Wybacz, ale nic, absolutnie nic, nie potwierdza twojej tezy. Wręcz przeciwnie. HS to latające fortece, najpotężniejsze okręty Wraith. To, że służą jednocześnie jako przechowalnie spiących Wraith to już tylko specyfika rasy. Nie należy przenosić ludzkich przyzwyczajeń na obca rasę. Z definicji jest ona inna, nieprawdaż? Poza tym, jak wspomniałem, nic nie wskazuje na to, że HS to jakiś wycieczkowiec, który zapewnia transport wygłodniałym pasażerom, wożąc ich od jednego stołu do drugiego. To jest także broń, narzędzie dominacji i ostatnie słowo arsenału Wriath-przynajmniej na razie. Gdyby HSy były wycieczkowcami, atak na Atlantis skłądałby się z dwóch-trzech HS w ostatecznym rzucie oraz multum niszczycieli. A nie z kilkunastu HSów i kilku krążowników.

HS powinien latać w obstawie i pełnić rolę koordynatora działań a nie brać w nich bezpośrednio udziału.

HS jest ekwiwalentem pancernika w czasie pierwszej wojny światowej, jeśli już musimy szukać analogii. Wydawało mi się całkiem logiczne to, że tak jest. HS to najpotężniejszy okręt w arsenale Wraith. Gdyby tka nie było, nie uczestniczyłyby w walce w pierwszej linii, a role centrum dowodzenia przejąłby mniejszy okręt, bardziej nadający się do zarządzania na polu bitwy i nie muszący obawiać sie fizycznego starcia. Pasażerskich statków nie używa się jako bojowych, nawet jeśli zapewniają komfortowe warunki dowództwu. Wraith nie są aż tak inni i szaleni. Ale masz fantazje, przyznaję. Zrobiłbyś karierę w historii jako ekscentryczny admirał, używający jako statku flagowego takiej "Queen Mary". W bitwie nie pożyłbyś długo, ale z jaką klasą byś odszedł. Orkiestra grałaby do końca.

Mniejsza bryła łatwiej wytrzymuje duże naciski niż napompowany balon, a takim jest HS.

Mniejsza bryła miejsca mniej. Małe statki są mniej potężne niż duże. Wiem, że mówi se o tym, że rozmiar nie ma znaczenia, ale to tutaj się nie sprawdza. Naprawdę. Poza tym co ma wspólnego nacisk, ciśnienie, z zdolnścią wytrzymania wzmożonego ostrzału wroga? Czy my bawimy się pompkami, czy strzelamy do siebie? Głębinowa łódź podwodna wystawiona przeciwko działku 100 mm zostanie podziurawiona tak samo, jak wielki lotniskowiec albo okręt podwodny klasy Tajfun.

Nie wiem po co konstruować niszczyciela, którego funkcja jest typowo ofensywna, jeśli miałby być odporny na atak jak bańka mydlana. To bez sensu.

Wręcz przeciwnie. To ma wiele sensu. Niszczycieli nie używa się do walki na pierwszej linii frontu. Wogóle ich rola jest odmienna, niż capital shipów. Zajmują się zabezpieczaniem pola walki, konwojów, linii zaopatrzenia, patrolowaniem. Z definicji nie można do tego używać ogromnych okrętów, tak samo jak nie używa się wielkich okrętów do ścigania motorówki. To po prostu niewykonywalne. Niszczyciele niestety tylko w gwiezdnych wojnach są absolutnymi wymiataczami. Ale tam sa tez największymi okrętami.

Trzeba go zrobić tak żeby mógł się wbić w samo centrum wydarzeń a HSa odsunąć na bezpieczną odległość i osłaniać go. Tak to się robi w rzeczywistości, dlaczego tam miałoby być inaczej?

Tak się w rzeczywistości nie robi. HS nie jest okrętem pasażerskim, nsizcyzciel nie jest orketme pierwszej linii. oczywiście, można zbudować np. niszczyciel rakietowy. Owszem. jest w stanie on spełniać rolę bojową nie tylko jako jednostka wsparcia, ale jego sparring z atomowym krążownikiem rakietowym skończyłby się jego totalna masakrą z tego względu, że przeciwnik ma rakiet więcej i ma lepszą obronę przeciw lotniczą. Jest w stanie zestrzelić pociski niszczyciela, i jednocześnie odpłacić pięknym za nadobne, zatapiając go. To prosty, logiczny związek. więcej miejsca=więcej uzbrojenia i aktywnych oraz pasywnych systemów obrony. Oznacza to mniejszą prędkość i manewrowość. Mały okręt jest słabszy i mniej wytrzymały i jego atutem jest szybkośc, mobilność, zwrotność. Nie jest jednak w stanie nawiązać równorzędnej walki z kilkakrotnie potężniejszym przeciwnikiem. W ogóle, whata hell. Co to za pomysł? Niszczyciel okrętem pierwszej linii? Halo?
Jeśli miałeś na myśli to, że monotematycznie złożona flota jest bez sensu, to owszem, masz rację. Ale propagowanie hm...skrajnych poglądów na temat roli małych okrętów jest dosyć eee... No. Wiesz co :P To maiłoby sens, gdyby w jakiś sposób, pomimo mniejszego kadłuba, a więc mniejsze możliwości instalowania sprzętu taki okręcik mógłby zyskać jakąś przewagę nad potencjalnym przeciwnikiem. Na przykład, mógłby podjeść na taka odległość, iż grubość pancerza i wytrzymałość osłon nie miałaby znaczenia. Albo gdyby systemy uzbrojenia były dostatecznie silne, by poważnie zagrozić przeciwnikowi. Niestety, realia SGA nie dają powodów do przypuszczeń, że Wraith maja takie możliwości. Niszczyciele i krążowniki to w wielkich bitwach po prostu okręty wsparcia dla HSów, zajmujące sie niszczeniem mniejszych celów lub osłoną. Mogą też służyć jako środek odciągnięcia ognia przeciwnika, albo przeciwnie-wykorzystać fakt, że koncentruje się on na HS, które są nośnikami najpotężniejszej artylerii a z racji sowich rozmiarów są jednocześnie najbardziej odporne na uszkodzenia.

Czuje się, jakbym musiał tłumaczyć Mugabemu, dlaczego dodrukowanie pieniędzy nie rozwiąże problemów z inflacją.

Natomiast co do systemów lantiańskich i zasad ich działania-chciałbym, żeby naprawdę było tak, jak mówisz, Lucas. Samograje sterowane myślami. A nie zastąpienie drążka sterowniczego pomyśleniem "leć" (BTW odczytanie czegoś takiego jest już dzisiaj możliwe, gdyż nawet jeśli nie mówimy, to nasz mózg wysyła sygnały do krtani i mięśni głośni o takiej samej specyfice, co przy głośnej mowie. Więc-nic niezwykłego). A tak przy okazji-nie zastanowiło was to, że to pole w więzienu włączało i wyłączało się automatycznie? Czyżby powtórka z niesamowitych obwodów interpretacyjnych drzwi w Star Treku? Mniamniuśki głupot :lol:

Zapomniałem pochwalić odcinek za świetną muzykę. Absolutnie genialny temat przy ukazaniu okrętu Lantian. Szkoda, że taki krótki i zagłuszony przez efekty dźwiękowe. Do tego naprawdę niezły motyw muzyczny travelersów. Przewrotny, słychać w nim spryt, swietnie zgrany z scenami.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 31.10.2007 - |01:01|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#50 Gucio81

Gucio81

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 36 postów
  • MiastoKatowice

Napisano 31.10.2007 - |08:21|

Odcinek Dobry 9.5 .... Szkoda że się na końcu Shepardowi nie poszcześciło z przejęciem statku Latian ale coż może kiedyś trafi na inny....ta jego Zacięta walka o zdobycie statku.....Niewola-wolnoć-niewola-wolność-wraith-niewla-wolność ....
AAA i Duży plus i ukłon McKeya(metafora) w strone Sheparda iz w koncu kuma technike Pradawnych i sam czasem cos naprawi:)
Czekamy na następny odcinek.
  • 0

#51 Christof

Christof

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 74 postów
  • MiastoWarszawa, Bridgetown

Napisano 31.10.2007 - |10:59|

Całkowicie przewidywalny autoplagiat ale bardzo sympatyczny. Pomysł kosmicznych nomadów też nie nowy ale fajny :)
Ale dlaczego Sheppard nie zastrzelił tej kobity przy pierwszej okazji to nie rozumiem... ;)
  • 0

#52 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 31.10.2007 - |11:01|

Raczej po prostu krzesło przekazało mu przyczynę awarii i sposób jej naprawienia. Wolę tak to sobie tłumaczyć, lepiej pokazuje wyższość technologii lantian.
  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#53 Lucas_Alfa

Lucas_Alfa

    Sierżant sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 027 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 31.10.2007 - |11:27|

Sakramentos spróbuj zgnieść kulkę pustą w środku o średnicy 1 cm a potem tak samo wykonaną kulkę o średnicy 10 cm. Jakoś nie wierzę żeby w 10 większym statku były 10 krotnie grubsze ściany, bo przy statku wielkości HS'a ściany musiałyby być proporcjonalnie większe. Okręty podwodne wykonuje się zgodnie z zasadami fizyki, kształt łodzi wynika z tego jak rozchodzą się siły równomiernego nacisku na kadłub z uwzględnieniem jej hydrodynamiczności. Łodzie podwodne nie strzelają z karabinów, chociażby dlatego, że pod wodą skuteczność tej broni jest żadna. Skoro nie musimy się chronić przed pociskami karabinowymi, nie ma potrzeby obijać kadłuba kewlarem. Potężniejsza łódź podwodna wcale nie musi być większa, pakuje się do niej po prostu mocniejsze uzbrojenie, co nie oznacza 300 rakiet zamiast 15. Nikt łodzią podwodną nie jeździ po ziemi. Ona jest narzędziem wyspecjalizowanym.
Nigdy nie słyszałem o tym żeby szerszenie tachały ze sobą ul podczas ataku na ul pszczół. Wysyłają mobilne jednostki, które zajmują się atakiem. Próbuję wykazać tylko brak logiki w całej idei ulów Wraith pokazywanych w serialu jako niepraktycznej. Jeśli chcesz, możesz porównać HS'a do Miasta Pradawnych. Oba spełniają podobną funkcję. Mimo tego jakoś nie latamy Atlantydą na każdą misję i nie straszymy nią ludzi. Atlantyda ma raczej charakter defensywny. W Atlantydzie wystarczy przekłuć balon osłony i cała załoga poleci w kosmos. Ona sama nie ma konstrukcji pozwalającej jej przetrwać w otwartym kosmosie. Nie rozpada się tylko dzięki osłonie, a jak może sie skończyć jej awaria prawie dowiedzieliśmy się z pierwszego odcinka sezonu.
Jak sam napisałeś HS jest najmocniejszym ze statków Wraith i ja się mogę z tym zgodzić, bo jego konstrukcja ma chronić całą, wielką załogę, zarówno tych walczących, jak i tych śpiących. To jest statek dowódcy, który musi mieć pełen obraz pola bitwy żeby móc kierować resztą statków. Jeśli sam bierze udział w walce, to taka koordynacja jest co najmniej utrudniona. Lotniskowiec sam nie wpływa w centrum działań wojennych, tylko wysyła samoloty i koordynuje ich działania. Gdyby zniszczono lotniskowiec, to piloci w powietrzu mieliby "niewielki" problem. Statek typu HS powinien mieć przede wszystkim bardzo dobrze rozwiniętą technologię defensywną a nie ofensywną. Strata jednego statku ula powoduje automatycznie drastyczny spadek populacji Wraith i przesunięcie się przewagi na stronę przeciwnika.
Nie twierdzę, że w serialu nie jest ukazane to, że UL to super-hiper wypasioną bryką, tylko to, że jest to rozwiązanie głupie. Wielkość statku wcale nie musi świadczyć o jego sile. Broń to niekoniecznie magazyn z rakietami i czym jest większy, tym lepiej. Równie dobrze na stosunkowo małym statku można zainstalować potężne działo energetyczne, które do zasilania używa ZPM. Widzieliśmy w SG-1 co może zdziałać jeden ziemski statek odpowiednio wypasiony. A one są malutkie w porównaniu do każdego statku Wraith czy nawet Hataka. Skoro HS'y, nie posiadają osłon, to tym bardziej ich konstrukcja wymaga aby były odporne na uszkodzenia, a to pociąga za sobą wiele problemów konstrukcyjnych jak przy bryle o takiej powierzchni zapewnić jej odpowiednią wytrzymałość. NORAD zbudowano we wnętrzu góry aby wytrzymał wybuch bomby atomowej właśnie dlatego, że chroni go gruba ściana skały. Jakich ścian potrzeba żeby w HS'sie zapewnić bezpieczeństwo kilku/kilkunasto tysięcznej załodze przy takiej jego wielkości? Lepiej zamknąć mniejszą załogę w mniejszej bryle i postawić na nią w walce niż na wielkie miasto, które może w zasadzie wisieć w jednym miejscu i otrzymywać ciosy od przeciwnika.

Moim zdaniem idea statków Wraith jest kompletnie nieprzemyślana, bo przeczy logice i zdrowemu rozsądkowi a nie naszemu, ziemskiemu doświadczeniu. Mam nadzieję, że scenarzyści nas zaskoczą i pokażą w serialu statek stosunkowo mały, który może rozwalić statek stosunkowo duży.

W kwestii hipernapędu, to napisałem, że takim napędem rządzą jedne prawa fizyki i to one są wyznacznikiem technologii, którą się zastosuje żeby wejść w hiperprzestrzeń. Żeby napęd zadziałał trzeba spełnić pewne, określone warunki fizyczne i nie da się tego zrobić łamiąc je. Za to droga, która nas doprowadzi do tego samego rozwiązania może być bardzo różna. Wystarczy wiedzieć, że (załóżmy) do otworzenia tunelu potrzebne jest wytworzenie jakiegoś egzotycznego rodzaju pola energii. Pole to można wytworzyć (załóżmy) strzelając neutronami w coś tam. Jeśli nie ma innego sposobu wytworzenia tego pola, to i technologia jego wytwarzania musi być podobna. Zawsze będzie urządzenie wysyłające neutrony w to coś, w co trzeba nimi strzelić. Każde urządzenie można podzielić na funkcjonalne bloki i na tej podstawie je analizować. Kiedy tak analizuje się urządzenia, nie dzieląc ich na oporniki, tranzystory i kondensatory, to łatwo jest odkryć zasadę ich funkcjonowania. Jeśli mamy gotowe podzespoły zamienne, to nawet nie musimy wiedzieć jak każdy z nich działa, ważne że robi to, co robi. Popsuło się, wywalamy i wstawiamy działające i po sprawie. Może to trochę naciągany przykład ale w Star Treku czymś, co posiada większość statków, nie tylko Federacji ale także z Kwadrantu Delta, są cewki napędu warp. Voyager lata sobie po Kwadrancie i kupuje od innych cywilizacji cewki, które po małej modyfikacji pasują do ich okrętu. Może tak jest bo prawa fizyki determinują takie rozwiązanie. Jak napisałem wcześniej wielce prawdopodobne jest, że statek Pradawnych sam potrafi ocenić rodzaj usterki i w swojej bazie zawiera cały podręcznik serwisowy. Wystarczy dobrać się do tych danych i nie będzie niczego, czego nie da się naprawić. Może cię to zdziwi, ale zasada działania telewizora lampowego praktycznie niczym się nie różni od zasady działania telewizora na układach scalonych, mówię oczywiście o telewizji analogowej. W obu, tak odległych technologiach, urządzenia składają się z tych samych bloków "logicznych". Różnią się jedynie sposobem rozwiązania technicznego poszczególnych bloków. Sama ich funkcjonalność jest dokładnie taka sama. Elektronik amator przy niewielkim wysiłku intelektualnym mógłby zbudować lampowo-scaloną hybrydę telewizora i to by działało.

Raczej po prostu krzesło przekazało mu przyczynę awarii i sposób jej naprawienia. Wolę tak to sobie tłumaczyć, lepiej pokazuje wyższość technologii lantian.

A jak krzesło mu to przekazało skoro w chwili "przepalenia bezpieczników" przestało działać? Ono przed aktywacją się nie świeci i czeka jedynie na pozytywny wynik analizy genu Pradawnych. Bez niego nie zadziała. Skoro Sheppard na nim siedziała a ono nagle zgasło oznacza, że się zepsuło, nie mogło mu nic przekazać. Ja jestem skłonny uwierzyć, że Sheppard po prostu wystarczająco napatrzył się na to co robi McKey i coś mu w głowie zostało. Zresztą tylko kretyn nie potrafi wymienić bezpiecznika :P.
  • 0
Dołączona grafika

- I straszna FOTA, co śmierdzi ziemiom wpatła do tłumaczy, krzyczonc UAaaaaa!
Ale że poniewarz wszystkie bajki dobże sie kończom, nie opowiem, co się stało potem.
*


* sparafrazowane słowa Czesia - oryginał "Włatcy Móch"

#54 kozuch

kozuch

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 394 postów
  • MiastoBydgoszcz

Napisano 31.10.2007 - |13:59|

Odcinek dobry 8\10 wszystko co dobre i złe zostało juz wymienione więc nie będę nic pisał.

Oby sezon 4 utrzymał poziom bo jest naprawde super
  • 0

#55 misiokles

misiokles

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 404 postów

Napisano 31.10.2007 - |15:44|

Dałem odcinkowi ocenę 7, co w mojej skali jest bardzo dobrą oceną. Powyżej osiem dam odcinkowi, jeśli poza czystą rozrywką przemyci tzw. treści głębsze...
Nie mniej jednak parę rzeczy w tym odcinku mnie irytowało.
1. Sheppard został schwytany, próbowali wydobyć od niego informację o pochodzeniu, możliwościach itp. Wiadomo, mocny jest więc parę z gęby nie puścił. Notomiast Larrin po paru minutach wyśpiewało m u wszystko - kim są, czym dysponują, jakie są cele itd. To w końcu kto tu kogo przesłuchiwał? Rozumiem, potrzebowali Shepparda, ale żeby od razy całą kawę na ławę... cóż... co może przystojna gęba zadziałać :) John nawet się nie przyznał, że jest z Atlantydy!
2. Coraz bardziej nie rozumiem Wraith. Do krążownika na pokład wysłano tylko 3 Wraithów? To przecież prawie samobójcza misja. No, ale na samobójcze misja załoga atlantydy nie raz wyruszała, więc tym razem też im daruję :)
3. Dziwny honor Shepparda. Puścił Wraitha wolno, co tam niech sobie żyje, przecież oprócz niego są miliony innych, więc nie ma co zabijać bezsensownie.. Wzniosłe, prawda? Ale ten sam Sheppard nie miał skrupułów, żeby zwyczajnie okraść Larrin. Larrin i jej towarzysze znaleźli statek, troszeczkę już nad nim pracowali - nieważne że bez większego skutku - był im potrzebny jako nowy dom! Sheppard chciał go przejąć dla własnych (Ziemian) potrzeb. I to w czasie, gdy Wrait są osłabieni walką z rebeliantami. Tak więc daleko miał w poważaniu sytuację życiową nowych sojuszników, olał fakt, że inni znaleźli go pierwsi - grunt że statek się należy ziemianom bo lepiej się znają na technologii Lantian. Czy musze przypominac jak się czuli opuszczając Atlantis (też przez zasiedlenie) gdy wkraczali zagubieni Pradawni z odnalezionego statku? Jednym słowem: wstydź się Sheppard :)
  • 0

#56 Coll

Coll

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 12 postów

Napisano 31.10.2007 - |18:14|

Póki co najlepszy odcinek tego sezonu.
  • 0

#57 Czarownik

Czarownik

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 30 postów

Napisano 31.10.2007 - |20:03|

wreszcie w tym sga coś się działo; wreszcie nie mieli do czynienia z debilami [na koniec numer z przybyciem travelersów był niezły -- tego bym się nie spodziewała ;o]. mniej mckaya, a szkoda, za to więcej zabawy przy oglądaniu. no i nowa kobieta obdarzona została pięknym biustem.


Odcinek jak na razie był chyba najlepszy - moim zdanie.
Zabili kilku Wraith (duży +).

Fakt, piękna kobieta zdecydowanie prezentująca swój biust - może sojusz się kroi (a jak nie to i tak pewnie jeszcze o nich usłyszymy).
Nie było Sam, no ale trudno. Nie ma co się dziwić, nie jest ona w głównej grupie, tak jak było to w SGS.
Dla mnie wypas - 10/10.
  • 0
„Wyjaśnienia powinny być tak proste jak jest to możliwe, ale nie prostsze” A. E.

#58 loky

loky

    Kapral

  • Użytkownik
  • 183 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 31.10.2007 - |21:16|

No nareszcie było bardzo fajnie. 0 Sam i nadal nic o nowej planecie, ale i tak bardzo fajnie.
  • 0
Mam najstarszego warna na OT JUPPI!

#59 elam

elam

    Chorąży sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 757 postów
  • MiastoBielsko-Biala

Napisano 31.10.2007 - |21:17|

niewatpliwie dobry odcinek, w porownaniu z poprzednim wypada swietnie, co jednak nie znaczy jeszcze, ze mamy do czynienia z rewelacja :) to, ze nie bylo Sam, nie uwazam za jakis minus, za to zgodze sie z uwagami misioklesa; troche tych niespojnosci bylo, relacje Shepparda - Larrin malo prawdopodobne.
8/10
  • 0
lubisz science-fiction? na serialach sie nie konczy !
www.science-fiction.com.pl/forum

_________________________________________
oh my goddess Me !

#60 tonite

tonite

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 1 postów

Napisano 31.10.2007 - |22:12|

Jakim cudem Ronnon i Teyla w lot zrozumieli kulturowy przekaz co to SOS ?
  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych