Ok, to może ja coś skrobnę, o serialu słyszałem wiele razy przy różnych okazjach poczynajac od tych wirtualnych po te jak najbardziej rzeczywiste, czyli zlotych członków tego forum.
Długo nie dałem się przekonać, ale jak już zacząłem to pochłonąłem całość praktycznie cały czas oblizując palce, takie to jest dobre
Niektórych to pewnie zaskoczy, ale serial jest miejscami dużo lepszy niż Stargate, z pełną determinacją mogę powiedizeć, że sezon 7 SG-1 to była pomyłka (poza S07E21-22 i może jeszcze paroma odcinkami) trzeba było zrobić sezon 5 Farscape, na pewno byłby o niebo lepszy
Po sobotnim piciu, na niedzielnym kacu, postanowiłem spojrzeć jeszcze raz na Farscape, oczywiscie od samego początku, bo jakby mogłoby być inaczej, już w pierwszym odcinku, jest chyba najciekawsze do tej pory rozwiązanie komunikacji pomiędzy obcymi, nie mówiąc o innych miłych rzeczach, S01E02 "I E.T." też zawsze darzyłem sympatią, w końcu jeszcze moment wcześniej John byłby własnie po tej stronie, co mieszkańcy tej planety, w lepszym miejscu nie można było tego przedstawić, później nie byłoby już takiego wrażenia
Długo mógłbym pisać o wątkach, które nie raz wracały zaskakując wszystkich, bo wydawało się, że to tylko taki epizod, a tu potem takie powiązania i reperkusje.
O samych bohaterach ich ewolucji też możnaby napisać rzekę słów, poczynając od tych których poznajemy w pilocie, przez cudowną postać kobiecą, którą poznajemy w S01E15 "Durka Returns", która jeszcze bardziej uskrzydla serial, tylko kilka odcinków dalej niesamowity kluczowy czarny charakter i nieszablonowa postać pozytywna. Chemia pomiędzy kluczowymi postaciami jest niesamowita, Stargate odpada w przedbiegach, a podział w sezonie 3 to już wogóle bajka...
Długo mógłbym mówić, że warto naprawdę warto znać Farscape, od jakiegoś czasu mam całość na ogyginalnych DVD, to jeden z najleszpych zakupów, który do tej pory zrobiłem na amazon.co.uk
Porównuję do Stargate, bo to podstawa tego forum i podobnie jak Farscape kultowy już serial, Lost niestety musi jeszcze poczekać, żeby można było go tak nazywać, bo jego moc na razie jest jak bańka mydlana, jeszcze może pęknąć w następych sezonach i nikt nie będzie o nim pamiętał, już teraz wydaje się przekombinowany miejscami, poczekamy, zobaczymy, na razie za wcześnie mówić cokolwiek, szansa jest, ale tylko czas pokarze... Chemia postaci z Losta też jest banalna w porównaniu z tym, co pokazał Farscape