Fałszywi bogowie
#41
Napisano 25.01.2004 - |11:26|
#42
Napisano 25.01.2004 - |11:40|
gulus
P.S. Stało się.
Użytkownik gulus edytował ten post 25.01.2004 - |11:41|
#43
Napisano 25.01.2004 - |13:52|
#44 Gość_4909_*
Napisano 04.02.2004 - |19:32|
Prawdziwy bóg:
1.Nie potrzebuje wyznawców. Hades jeden najpotężniejszych i najmniej czczonych zarazem.
2.Człowiek nie może się nim stać. Ludzie po odpowiedniej modyfikacji mogą korzystać z każdego urządzenia goa'uld-ów. Przypominam, że istnieją instrumenty które może włączyć każda rasa (w tym my) z wyjątkiem ?fałszywych bogów.
3.Powinien być nieśmiertelny. W greckiej mitologii żaden bóg nie zginą. "Zabicie" było uważane jako wtrącenie do tartaru.
4.Istota taka powinna być rozwinięta do stopnia wykluczającego dalszy postęp przez osiągnięcie maksymalnych możliwości, jeśli nie istotę którą hipotetycznie uznali byśmy za boga będzie czcić istotę wyższą od siebie o której my możemy nie wiedzieć.
Pozostaje też pytanie czy musi mieć świadomość swojej boskości (wiedzieć, że jest bogiem)?
Odwołując się do Religii Chrześcijańskiej to boskość istoty jest dogmatem.
#45
Napisano 04.02.2004 - |21:17|
Mógłbys przetłumaczyć to zdanie na jakiś znany na Ziemi język?1.Nie potrzebuje wyznawców. Hades jeden najpotężniejszych i najmniej czczonych zarazem.
Hades to chyba miejsce nie osoba?
gulus
#46
Napisano 04.02.2004 - |21:42|
2.Człowiek nie może się nim stać. Ludzie po odpowiedniej modyfikacji mogą korzystać z każdego urządzenia goa'uld-ów. Przypominam, że istnieją instrumenty które może włączyć każda rasa (w tym my) z wyjątkiem ?fałszywych bogów
Wg mnie te dwie tezy się wykluczają. Postęp a boskośc ? Co ma piernik do wiatraka?
#47 Gość_4909_*
Napisano 04.02.2004 - |22:55|
Zakładam że goa’uld nie są istotami boskimi a jedynie posiadają ten tytuł.
Mówiąc o postępie miałem na myśli punkt w którym wie wszystko o wszystkim i wszystko umie. Nie może istnieć bóg bogów.
#48
Napisano 04.02.2004 - |23:08|
gulus
#49
Napisano 05.02.2004 - |15:57|
Zależy od punktu widzenia: dla Tauri tak, dla zacofanych ludów (Czy Jaffa są zacofani) nie.
Oglądałem kiedyś program w TV, niestety nie pamiętam gdzie, kiedy i jaki. Utkwił mi tylko pewien szczegół, otóż:
W czasie II wojny światowej na małej wysepce na Pacyfiku amerykanie wybudowali małą bazę lotniczą. Wyspa była zamieszkała przez plemię nieznające prawie cywilizacji. Po wojnie amerykanie się wynieśli. Jakie było zdziwienie naukowców, którzy zaczęli badać tą wyspę po jakimś czasie? Tubylcy wybudowali z drzewa i innych materiałów, nazwijmy to model lub inaczej bożka samolotu. Coś, co dla nas było normalne dla nich było bóstwem. Nikt ich do tego nie zmuszał, nie twierdził, że jest bogiem.
Dla tego na pewno na wiarę w boskość ma postęp cywilizacji (rozwój nauki, techniki, itd.). Jeśli człowiek jest zacofany cywilizacyjnie, to rzeczy niezrozumiałe, coś czego nie potrafi wytłumaczyć są dla niego bóstwem. Gould’owie to wykorzystują. Czym jednak ktoś jest bardziej rozwinięty, tym trudniej mu w coś uwierzyć, więcej rzeczy potrafi sobie wytłumaczyć.
Czy SG1 postępuje słusznie? Chyba tak, w końcu nie twierdzi, że to nie jest bóg, ja jestem bogiem, tylko stara się pomóc ludziom, by nie musieli pracować itp.
Z drugiej strony ta pomoc staje się czasami niedźwiedzią przysługą, weźmy przykład Abydos:
Ziemianie zabili Ra, wyzwolili ludzi z Abydos z pod jego panowania, nie musieli już pracować w kopalniach – za to przybyli inni „bogowie” zaczęli rzezie na ludności, czasami SG1 im pomogło czasami nie a skończyło się to zniszczeniem planety.
Czy to była pomoc?
#50
Napisano 05.02.2004 - |20:27|
Teraz o Abydos. Nie mogli przewidzieć że w dalszej przyszłości zostaną zniszczeni. Pozatym mogło by ich to spotkać w ramach rozgrywki między Goauldami. No i w ostateczności zostali przeniesieni w stan ascendencji. Teraz żaden wężyk im nie podskoczy.
#51
Napisano 09.02.2004 - |18:27|
#52
Napisano 05.09.2008 - |10:47|
Ale najciekawsze w tej plejadzie i żonglowaniu "bogami" jest to czego, lub kogo jak kto woli, nie wymienia się w "boskim" scenariuszu. Praktycznie brak w serialu takich bogów jak: Jahwe, Jezus, Budda, czy też Allah. Właściwie przy tak szerokim odwołaniu się do mitów religijnych zastanawia, a wręcz sugeruje manipulację, kompletny brak odwołania do współczesnej ludzkiej religii. Jest wprawdzie taki jeden odcinek o średniowiecznej wiosce, ale...i tam z tego co pamiętam słowo Jahwe, ani Jezus nie pada ani razu. Jest tam bliżej nie określony pan. I nikt nie wie, czy to pan Smith, czy pan Johnson ;-)
No i na koniec krótka konkluzja. Dlaczego brak jest tak istotnego elementu życia ludzi na przełomie XX/XXI wieku jak religia? A raczej, dlaczego obraz współczesnej ziemi został przedstawiony tak, a nie inaczej? Bo serial tworzy ściśle określoną tzw. political fiction. A w SG można zobaczyć wręcz klasyczne zagranie pewnych kół manipulujących świadomością widza. Ktoś chce, abyśmy widzieli świat współczesny tak jak opisują to scenarzyści. I nie chodzi mi o to, że nie zauważyłem, że to jest science-fiction. Oczywiście, że tak, ale...dość miałką staje się dyskusja z jednego z odcinków, kiedy to dyskutują pewien Jaffa, z którymś z bohaterów serialu o tym, że Goauld, to fałszywi bogowie. I wówczas Jaffa pyta - a twój bóg jest prawdziwy? Członek SG1 odpowiada, że tak i...następuje koniec dyskusji! Nic wam tu nie brakuje w tej scenie?! Bo mnie brakuje i to bardzo. I wreszcie w szerszym kontekście skoro WSZYSCY starożytni bogowie, tak naprawdę byli kosmitami, to kim byli: Jahwe, Budda, Jezus i Allah (podaje w kolejności pojawienia się w dziejach ludzkości)? I dlaczego nie ma o nich w tym tak "boskim" serialu nawet jednego słowa?
Co o tym sądzicie szanowni forumowicze?
Nie przypominam sobie, by taka dyskujsa była już prowadzona, a mnie ten temat nurtuje.
Otóż wciąż w serialu jest powtarzane, że Goauldowie są fałszywi, że nie są bogami, że udają. To samo słyszymy o innych rasach cieszących się supremacją cywilizacyjno-technologiczną.
Pogląd ten jest cokolwiek infantylny, bo istotę za boską, możemy (wedłg mnie) uznać, gdy:
1. Ma zdolność tworzenia rzeczy, o których nam się nie śni
2. Jest dużo odporniejsza
3. Jest dużo silniejsza
4. Ma zdolności, kórych my nie posiadamy
5. Cieszy się posłuchem
Taką właśnie istotę uznałbym za boga/bożka/bóstwo/ czy co tam innego.
A w serialu prezentowany jest pogląd, że jak mamy dowody, że istota istnieje, to już nie może być bóg...
Trochę to amerykanie spłycili...
A co wy o tym myślicie?
#53
Napisano 10.09.2008 - |10:51|
Moim zdaniem boskość w pojęciu nie antropologicznym a teologicznym wyznacza:
1. Wszechmoc
2. Wszechwiedza
3. Wszechobecność
Posiadanie cząstkowej umiejętności widzenia przyszłości czy podruży w czasie, umiejętność tworzenia czegoś, czego nie rozumiemy, rozumienie niektórych tajemnic wszechświata, to tylko posiadanie większej wiedzy, nie boskość.
Jak zdefiniować Boga kosmicie, który nie zna naszych pojęć?
Stargate to nie jest serial filozoficzny ani teologiczny. SG-1 nie walczy z fałszywymi bogami i ich religią, ale ze zniewoleniem ludzi przez uzurpatorów, z niewolnictwem i cierpieniem.
Moc Ori i Pradawnych jest wielka, podobnie ich mądrość i wiedza. Ale nie jest to wszechwiedza i wszechmoc. Są rasą, którą przekładając na katolicyzm moglibyśmy nazwać "aniołami". Pradawni to te dobre anioły, Ori to anioły upadłe. Ot, taka mi analogia przyszła do głowy.
#54
Napisano 11.09.2008 - |13:26|
To juz bylo walkowane i riposta powyzej jest bardzo dobra. Wyjasnia glowny powod.
A teraz ja doloze powod "serialowy": ano dlatego te wszystkie wymienione przez ciebie religie nie sa z p upci, bo rozwinely sie po tym, jak goa'uld opuscili Ziemie. Zauwaz, ze bylo to pare tysiecy lat temu. Wtedy zadnaa z tych religii nie istniala. Jasne, pare goa'uld odwiedzilo potem na krotko Ziemie, ale nie zostawili trwalych sladow po sobie, brali niewolnikow i odlatywali.
Oto, dlaczego nie masz ci w serialu tych wszystkich "mitow i zakasek". Poza tym nigdy w serialu nie bylo sceny, gdy ktorys z naszych powiedzial, ze jego wiara jest prawdziwa-no chyba ze byl to Kinsey. A jak dojdziesz do Ori to zobaczysz, ze tworcy igraja z ogniem-niemal doslowne. Bedziesz mial nawiazania do obecnych religii (choc sila rzecyz zawalowane) i wyjasnienie, czemu to ogien jest zly i symbolizuje pieklo. Ba! Przyjrzywszy sie statkom wyznawcow ori zobaczysz, ze maja takie robaczki przypominajace pismo arabskie, a po galaktyce pradawni rozsiali zabobonne medieval times. No i to dziecko Vali-zaplodnienie bez stosunku i tekst "Szlyszeliscie o czyms takim?" Dobrze, ze sytuacje uratowal Tel'c z swoim niesmiertelnym tekstem (kto widzial, ten wie, jak to kosi ) Task wiec twoje zastrzezenia sa plonne.
Winchell Chung
#55
Napisano 11.09.2008 - |15:18|
Chciałbym zauważyć, że religia nordycka nie jest tak stara jak egipska i Asgardczycy odwiedzali Ziemię znacznie później. Aby rozwinęły się wierzenia nordyckie wizyty te musiały być dość częste, argument więc, że chrześcijaństwa się nie tyka, bo jest młode (to samo tyczy się islamu) jest trochę naciągany. Jedyny moim zdaniem powód, dla którego nie porusza się kwestii tych wierzeń bezpośrednio, jest to, że są one obecnie "w modzie". Tak, jak napisałeś, tykanie ich przez twórców mogłoby doprowadzić do rozruchów religijnych - takie już są przypadłości fundamentalistów i nawiedzonych kaznodziei.
Leszek64:
Osobiście irytuje mnie to, że społeczeństwo nie jest gotowe na to, żeby spojrzeć z przymrużeniem oka na swoje wierzenia. Odcinki mówiące na przykład o tym, że Jezus był najprawdopodobniej Pradawnym, który "po śmierci" ascendował, byłyby bardzo ciekawe, ale zabrakło twórcom odwagi. Starczyło jej na tyle aby umieścić Merlina wśród rycerzy Okrągłego Stołu i koniec. Wiemy, że Pradawni wrócili na Ziemię 10 000 lat temu i aż się prosiło żeby stali się zaczątkiem wierzeń judaistycznych, potem chrześcijańskich i wreszcie islamskich. Niestety, gdyby twórcy próbowali pokazać to w taki sposób w serialu, to byłby to pretekst dla każdego wyznania żeby serial zniszczyć, bo takie bezpośrednie łączenie tych religii ze sobą, dla każdego z nich byłby obrazą (co nie zmienia faktu, że religie te mają ze sobą więcej wspólnego, niż większość ma odwagę to przyznać).
Kolejna kwestia, to właśnie dialog, który przytoczyłeś. Faktycznie tekst taki padł w serialu, jednak nie pamiętam dokładnie w jakich okolicznościach. Wiadomo, Ameryka to kraj dziwny, ze źle pojętym patriotyzmem, który oznacza, że jak ktoś jest przeciw nam, to jest automatycznie wrogiem. Z drugiej strony towarzyszy temu fanatyczne przekonanie o tym, że tylko Ameryka ma rację. Tyczy się to zarówno pieniędzy, jak i wiary. Właśnie to trochę "uwiera" w serialu. Wmawianie ludziom, że to, w co od dziecka wierzyli jest kłamstwem i jednoczesne pokładanie wiary w tym, że "nasz" Bóg faktycznie istnieje, choć dowodów na to nie ma. Samo określenie "fałszywi bogowie" nawet z ust Teal'ca jest niczym innym jak przejawem tendencji amerykańskiej, że "to my mamy rację". Przecież Teal'c nie może znać pojęcia "prawdziwego boga", bo przecież żadnego innego, prócz Apofisa, nie znał. Wiedział tylko, że jego bóg toczy wojny z innymi bogami i nie wiem skąd mógł wziąć przeświadczenie, że poza całą Goa'ul-dową szopką istnieje jakiś inny "bóg" - ten prawdziwy. Sam też nie modli się do żadnego "prawdziwego boga", bliżej nieokreślonego, więc nie może być mowy o istnieniu dla Teal'ca innego "prawdziwego boga". Powinno się powiedzieć, że Teal'c zbuntował się przeciw swoim bogom tak, jak i ludzie buntowali się przeciw ziemskim bogom, chociażby przykład boga Atona (poprawiłem literówkę, przedtem było Amon) z Egiptu, wprowadzonego sztucznie jako boga jedynego przez nawiedzonego faraona. Po śmierci faraona przywrócono wierzenia w "starych" bogów, bo tak było wygodniej. Można też powiedzieć, że Teal'c utracił wiarę, ale nie to, że zbuntował się przeciw bogom fałszywym, bo wtedy musiałby znać bogów prawdziwych. To wszystko taka propaganda po amerykańsku. Słowa wypowiadane bez sensu.
Ciekawi mnie to, że nikt z ludzi biorących udział w programie Stargate nie powiedział nigdy, że to, co widzi w galaktyce, to jak wielki wpływ na ziemskie wierzenia mieli kosmici, nie wytworzyło w nim jakiegoś przekonania o tym, że jego wiara "w jedynego, prawdziwego i tak dalej Boga" może być wierzeniem fałszywym. Co tu jednak nad tym roztrząsać. Każdy człowiek wierzący w tę czy inną religię, nie fanatyk, mający dostęp do wiedzy o "bogach" jaką posiadł w wyniku swoich podróży po galaktyce i po spotkaniu ziemskich "bogów" w kosmosie powinien zadać sobie pytanie, "Czy to, w co wierzę jest prawdziwe". Jeśli takie pytania go nie nachodzą, to znaczy, że coś z nim nie tak. Ale to wszystko to przecież kwestia wiary a ona nie poddaje się logice. Wiara w boskość Boga niczym nie różni się od wiary w boskość Apofisa czy Horusa. Opiera się dokładnie na tych samych zasadach, czyli na irracjonalnej wierze, a w takim przypadku żadne argumenty nie są w stanie pozbawić człowieka wiary. Jedyna nadzieja w tym, że człowiek zbuntuje się przeciw Bogu/bogom bez względu na tego konsekwencje tak, jak zrobił to Teal'c.
Użytkownik Lucas_Alfa edytował ten post 12.09.2008 - |08:47|
- I straszna FOTA, co śmierdzi ziemiom wpatła do tłumaczy, krzyczonc UAaaaaa!
Ale że poniewarz wszystkie bajki dobże sie kończom, nie opowiem, co się stało potem.*
* sparafrazowane słowa Czesia - oryginał "Włatcy Móch"
#56
Napisano 11.09.2008 - |16:46|
Winchell Chung
#57
Napisano 12.09.2008 - |08:12|
Judaizm jest bardzo stara religią, chyba jedna z najstarszych znanych bo wyznawana był już przed niewolą Babilońską, a w Babilonie czczono Baala i w Egipcie, gdzie rządzili Amon i spółka. Była to jednak maleńka religijka wyznawana tylko przez jedno, male pustynne plemię. I kogo tu było niewolić?
#58
Napisano 12.09.2008 - |09:40|
Może być tak, że Jahwe był jednym z Goa'uld, podobnym do Yu, czyli umiarkowanie złym, lub nawet zalatującym dużą dozą pobłażliwości dla ludzi, którego inny Goa'uld kiedyś zabił i dlatego nikt nie pamięta aby swego Boga później niż od czasów Mojżesza. Oczywiście można się czepiać wszystkiego w tej teorii, ale chodzi o to, że można takie wariacje tworzyć i nie rozumiem przejawianego wśród niektórych uporu przed dyskusją na ten temat.
j.constans:
Początki Księgi Umarłych sięgają jedynie do czasów XVIII dynastii czyli do 1550 r. p. n. e., przynajmniej w wersji spisanej. Nie jest to tak dawno. Powiedzenie, że Goa'uld zaczerpnęli pomysły z Księgi Umarłych może być bardzo dużym uproszczeniem, bo Ra na Ziemi pojawił się znacznie wcześniej i to on całą Księgę Umarłych mógł "napisać" na podstawie kilku, dosłownie, wierzeń ludów, które podbił, tworząc podwaliny pod cały system religijny. Z drugiej jednak strony Księga Umarłych pojawiła się bardzo późno biorąc pod uwagę to, jak stara jest religia egipska. Nie widzę przeszkód w tym żeby wierzenia egipskie w większej części zostały "sprowokowane" przez pojawienie się Ra w swoim statku kosmicznym. W takim przypadku można śmiało powiedzieć, że to Ra stworzył tę religię i to on jest jej bogiem.
Żeby określić charakterystykę boga trzeba spojrzeć na problem nie z perspektywy wiary tylko z perspektywy specyfiki myślenia ludzi. W przeciwnym razie zawsze dojdziemy do miejsca, w którym bóg będzie musiał być wszechmocny, wszechwiedzący itp itd. Bogowie greccy mieli mnóstwo słabości a byli dla Greków bogami. Bogiem jest ten, kogo chcemy za niego uważać i nie ma znaczenia czy potrafi stworzyć kamień, którego sam nie podniesie, czy nie. Ktoś powiedział, że naukę często trudno odróżnić od magii, ja to rozwinę i powiem, że magię trudno odróżnić od cudów, a to już domena bogów. Usuwając z tego równania wspólne czynniki można powiedzieć, że odpowiednio zaawansowana technika będzie cudem dla tych, którzy jej nie znają, a to może prowadzić do uznania naukowca za boga.
Jeżeli ktoś chce, może sobie przeczytać opowiadanie Isaac'a Asimov'a - "Ostatnie pytanie" o komputerze analogowym i jego "boskiej" roli.
- I straszna FOTA, co śmierdzi ziemiom wpatła do tłumaczy, krzyczonc UAaaaaa!
Ale że poniewarz wszystkie bajki dobże sie kończom, nie opowiem, co się stało potem.*
* sparafrazowane słowa Czesia - oryginał "Włatcy Móch"
#59
Napisano 12.09.2008 - |17:28|
Jasne, nie takie masz intencje, mozesz powiedziec, ale twoje intencje nie maja tu nic do gadania. Bo tak sie sklada, ze nie wszyscy ludzie na swiecie sa Lucasem_Alfa i w zwiazku z tym roznie zareaguja. Paru pomysli o tym, ze nie mozna dac sobie robic wody z mozgu i dzieki serialowi naucza sie asertywnosci i trzezwego spojrzenia na swiat, majac zdrowy dystans do rleigii ale reszta stwierdzi, ze Jezus byl kosmita wiec niech ksiadz wy***. I w ten sposob, chcac nie chcac, wsadzisz sporo glow do wysluzonej frani i wyprodukujesz odmozdzencow.
Nadto SG nigdy nie bylo powazne, to tylko action show, wiec skad pomysl wplatania tam ciezkich watkow filozoficzno-dramatycznych?
Poza tym, technicznie rzecz biorac, problem z twoim pomyslem symbolizuje twoja uwaga nt. ksiegi Umarlych-zonglujesz datami, a przeciez to jest Stargate, tam wszystko jest nieco inaczej niz w podrecznikach historii. I zauwaz, ze naprawde religie monoteistyczne sa mlodsze niz interwencja goa'uld czy ziemnowodnych. Mozna by poflirtowac z pomyslem Jezusa-pradawnego, mozna by poflirtowac z pomyslem ze poczatki religii monoteistycznej byly inspirowane czyms innym niz "boskim natchnieniem", ale to trzeba zrobic madrze, a nie zrobic system-lorda imieniem Jahwe chocby dlatego, bo to by smierdzialo nie new age, tylko chamstwem. Zauwaz, ze SG wykorzystalo religie hinduistyczne, a one ciagle istnieja-ale zrobili to madrze, bo po pierwsze goa'uld tylko podszywaja sie pod takich bogow, a po drugie tak naprawde hinduizm jest religia monoteistyczna, choc wyksztalcony czlowiek winien znac imienia 3 milionow bogow.
Ja bym z przyjemnoscia obejrzal sobie rozterki bohaterow na tle prawdziwosci religii itd ale pod warunkiem ze unikniemy pulapki, w jaka ty wpadles. Jasne, zrobmy nawet goa'ulda ktory kaze sie nazywac Jahwe-ale madrze postawmy naprzeciwko odpowiedz na ta rozterke, na ten problem. I w zwiazku z tym mozemy otrzymac odpowiedz, dlaczego to nasi bezczelnie oswiadczaja, ze tak, ich religia jest prawdziwa-bo nie stoi za nia zaden typek z wezem w glowie czy cokolwiek innego, tylko wiara. Reszta to opakowanie, zwyczaje i tradycja. A jak nawet ktos sie kaze nazywac Jahwe czy Allahem to mu sprzedadza faka jako falszywemu bogu i dadza atomowke na pozegnanie. Bo to NIE JEST to, w co wierza. I dlatego to jest religia prawdziwa. Kwestia tego, czy jest prawdziwa wedle sporu ateisci-wierzacy tu nie poruszam, tylko moralne prawo do nazywania sie religia prawdziwa. Bo co innego jest lezec sobie krzyzem w kosciele bo tak chcemy, a co innego klekac przez Apofisem ktoremu swieca sie oczy i jest kosmita, bo on tak chce.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 12.09.2008 - |17:32|
Winchell Chung
#60
Napisano 15.09.2008 - |08:46|
Fakt faktem, z Teal'ciem poszli na całkowitą łatwiznę. Chociaż on może też instynktownie podejrzewał, że taki bóg jak Goa'uld to chyba żart. Może chciał wierzyć, że istnieje ktoś ponad wężyki, których larwy noszą w swoich trzewiach Jaffa. Dlatego tak łatwo potem łyknął pomysł z fałszywym bogiem. Teal'c porzucił swoją religię, ale nie znalazł sobie nowej. Nie wydaje mi się, że stał się ateistą. Chyba po prostu nie znalazł religii, która odpowiedziałaby na jego pragnienia.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych