Skocz do zawartości

Zdjęcie

Niespodzianka


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
68 odpowiedzi w tym temacie

#41 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 30.11.2011 - |19:17|

Buduję napięcie :D
Smacznego :)

- Elizabeth, czy moglibyśmy … -zaczął.
Nie zwróciła na niego uwagi, poszła prosto do łazienki. Zastanawiała się, czy pułkownik spędził w jej kwaterze całe popołudnie. W zasadzie niewiele ją to obchodziło, chociaż mógł w tym czasie robić bardziej pożyteczne rzeczy niż myślenie. Jego obecność sprawiła, że zaczęła na nowo być na niego zła. Nie chciała z nim rozmawiać, więc gdy wyszła z łazienki, a on wciąż był w jej pokoju, wyjęła z szafy koc i położyła go na kanapie. Zgasiła światła i położyła się do łóżka.
Całe popołudnie zastanawiał się jak ją przeprosić. Pytał Carsona o pomoc, ale lekarz powiedział mu tylko że wybrała się na Turusa, a on sam nie może rozmawiać. Gdy Rodney także wymigał się od pomocy, John zaczął wymyślać sposoby na przeproszenie Weir. Na początku przychodziły mu do głowy najprostsze rzeczy, takie jak lubiła, jednak stwierdził że za takie przewinienie musi się bardziej postarać. Rozmyślania przerwał jej powrót. Gdy weszła do pokoju, zanim go zobaczyła, dostrzegł na jej twarzy spokój i jakby cień radości. Jednak gdy go zobaczyła, ponownie się nachmurzyła. Nie mógł znieść myśli, że cierpi przez niego, w tej chwili misterny plan powrotu w jej łaski wydał mu się śmieszny. Nie zasnął, poczekał do świtu i wyszedł z nowym planem. Najpierw udał się do mesy, później na siłownię.
Obudził ją zapach świeżej kawy, wstała i na stole znalazła tacę ze śniadaniem. Na talerzu leżała karteczka, na której było napisane: „ Smacznego  Kocham cię J.”
McKay, odprowadziwszy Almę do jej pokoju, wrócił do ambulatorium żeby porozmawiać z doktorem.
- Jak sobie radzi -zapytał.
- Obie czują się dobrze. Rodney ciąża to nie choroba, to naturalny stan dla kobiety –odparł lekarz. Beckett, który nie pierwszy raz miał do czynienia z ciężarną i jej rodziną, wciąż nie mógł zrozumieć, dlaczego mężczyźni tak się tym przejmują.
- A kiedy jest termin porodu? Czy ona będzie jeszcze większa? Co się stanie jeżeli urodzi po terminie? –naukowiec nie dawał za wygraną.
- Jest rozbieżność w danych, wiec może on nastąpić w każdej chwili. Nie powinna już przytyć i nic złego się nie stanie jeżeli urodzi po terminie –wyjaśnił lekarz.
- Mam pytanie natury naukowej –chcąc zmienić temat, Carson zaprowadził Rodneya do laboratorium.
- Czy jest możliwe, żeby twój program odszyfrowujący się pomylił?
Rodney od razu zapomniał o Almie i dziecku, ponieważ coś wymyślonego przez niego nie mogło się mylić.
- Oczywiście że nie –odpowiedział wpatrując się w monitor. Powtórzył obliczenia, a uzyskawszy taki sam wynik, bez słowa poszedł do swojego laboratorium. Na własnym komputerze sprawdził kod programu, później wykonał te same operacje co Carson i ponownie otrzymał błędny wynik.
- Carson, czy możesz to sprawdzić bez pomocy komputera?- zapytał na odległość.
- Tak, ale jestem dość zajęty i nie wiem ile to potrwa.
- Zacznij od razu. To nie może być prawda, bo będziemy zgubieni. Idę do ciebie.
Lekarz przekazał swoich pacjentów i polecając się wzywać tylko w nagłych przypadkach, zniknął w laboratorium. Zaczął od przygotowania wywaru, według instrukcji zdobytych przez Almę, który składał się z : rośliny podobnej właściwościami do kory brzozy, sproszkowanych kości ludzkich, jajka, wody, żółtej mazi (zawierającej wapń i potas) pochodzącej z S13W58 i kilku kropel świeżej, ludzkiej krwi. Zaczął ogrzewać wywar, gdy do laboratorium wszedł McKay ze stosem notatek i komputerem, i rozłożył to wszystko na jedynym wolnym blacie. Pracowali razem cała noc, wiele razy musieli przerywać, lub zaczynać od nowa bo wywar zważył się, lub zamarzł. Otrzymawszy identyczny niepokojący wynik dziesiąty raz z rzędu, wpadli w panikę i z wynikami udali się do Elizabeth, po drodze alarmując wszystkich.

Użytkownik Palek21 edytował ten post 02.12.2011 - |12:05|

  • 2

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#42 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 30.11.2011 - |19:52|

no to czekam z niecierpliwością na co wpadli :) i może Johnowi uda się uzyskać przebaczenie, chociaż nie tak szybko, niech się facet trochę pomęczy :P
  • 1

#43 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 01.12.2011 - |23:22|

Aż się boję pomyśleć na co wpadli, pomyłki naszego hipochondryka są delikatnie mówiąc - katastroficzne na skalę planetarną :) Czekam niecierpliwie - a wojak niech się kisi dalej przed Elką, he he he :)

Pozdrawiam

Literóweczki: wyszedł (z) nowym planem; Obudził j(ą) zapach; To nie może być prawd(a); składał się( ze: )sproszkowanych - jeżeli razi Cię "ze", choć tylko ta wersja jest tu poprawna, acz nietypowa - to zamień kolejność składników drugiego z pierwszym; i (ro)złożył to wszystko. Ostatnie dwa zdania do redakcji, bo są niejednoznaczne - identyczny wynik kolejny raz, to rozumiem wynik obliczeniowy a nie kolejna porażka w tworzeniu wywaru. Siedzieli tak długo bo wywar się nie udawał ?i/lub/albo? kalkulacje dawały niepomyślny rezultat.
  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#44 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 02.12.2011 - |19:51|

Zapowiadają się ciche dni... Oj musi się jeszcze chłopak trochę postarać. Oby tylko nie zabrakło mu zapału i chęci do działania. ;) ^_^ :)
Bardzo niepokojąca receptura. A jeszcze bardziej niepokojący sam wywar...
Chyba szykuje się jakaś burza. Oczywiście czekam, co będzie dalej.
Pozdrawiam.
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#45 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 15.12.2011 - |14:27|

Przepraszam za tak długą przerwę.
Smacznego :)

W gabinecie dowódcy brakowało tylko pułkownika.
- Pułkownik Sheppard ma się natychmiast stawić u doktor Weir –ogłosiła Teyla przez interkom.
- Będę za dwie minuty, zacznijcie beze mnie. Zostaw włączone radio – odpowiedział Teyli.
- Udało nam się zrozumieć działanie tego wywaru, który Wraith podają ludziom- zaczął Carson wpatrując się w notatki. - Jego działanie polega na syntezie podstawowych składników niezbędnych do życia.
- A po ludzku? – dobiegło z radia.
Lekarz popatrzył na wpatrzone w niego twarze i na wszystkich, poza Rodneyem, zobaczył niepewność i niezrozumienie.
- Dobrze od początku. Nasz organizm to woda, węgiel, cukry i pierwiastki niezbędne do życia. Wraith, pożywiając się, wysysają przede wszystkim pierwiastki i wodę, dlatego też ludzie umierają. Starając się rozwiązać problem z liczbą żywicieli, ich naukowcy wpadli na fascynujący pomysł syntezy pierwiastków i magazynowania ich w naszych ciałach. To pozwoli im hodować ludzi.
- Jesteście tym zdecydowanie zbyt zafascynowani- powiedział John, stając w drzwiach.
- Bo to jest fascynujące. Na ziemi nikt nawet nie pomyślałby, że można w ten sposób syntezować pierwiastki. To jest bardzo proste, wystarczy wziąć wirówkę i do każdej probówki…
- Rodney, to może zaczekać- odezwała się Elizabeth.
Zdziwiony naukowiec zamilkł i zaczął pisać.
- Co możemy z tym zrobić? –zapytała dowódca.
- Moglibyśmy się pokusić o przygotowanie antidotum, ale, nie wiem, ile może to potrwać. Potraktowałem roztwór dopaminą i zaobserwowałem znaczny rozkład substancji roztworu.
- Zawsze możemy wysadzić laboratorium –wtrącił Ronon.
- Jestem za –pułkownik poparł przyjaciela.
- Powiedzmy, że to będzie na razie plan awaryjny. Carson masz trzy dni, żeby coś wymyślić, później plan awaryjny wchodzi w życie- zdecydowała Weir.
- Dobra czas na karmienie, kto idzie ze mną? –zapytał wielkolud wstając.
- Ja idę, spotkajmy się za 10 minut przy wrotach- odpowiedział Sheppard.
Gdy Dex i reszta wyszli, zapytała.
- Gdzie byłeś?
- Ćwiczyłem, musiałem uporządkować myśli.
- Trzeba będzie wysłać zwiad na planetę, na której jest laboratorium. Pomysł z hodowaniem ludzi mnie przeraża –powiedziała kobieta, notując jednocześnie.
Pułkownik podszedł do niej, położył dłoń na jej ramieniu, gdy popatrzyła na niego uśmiechną się i ją pocałował.
- Wyślemy sondę, nie chcę nie potrzebnie narażać ludzi – powiedział, gdy się wyprostował.
- Skąd u ciebie taka nagła troska o podwładnych? –zdziwiła się doktor.
- To nie tylko troska, ale także logiczne myślenie i próba wzięcia odpowiedzialności za własne czyny.
- Sheppard, idziesz ?! –dobiegło z sali wrót.
- Strasznie wolno się uczę – uśmiechnął się ponownie i wyszedł. Weir była zdziwiona jego słowami, ale miała nadzieję, że John zrozumiał swoje zachowanie i się choć trochę zmieni. Nadal była na niego zła, choć jego nowe zachowanie ciut ją pocieszyło.
Johna nie było ich na planecie trzy dni, ale Tantos i tak na nich czekał. Z radości skoczył na Johna, powalił go na ziemię i zaczął lizać po twarzy. Pułkownik pozwolił mu na to przez chwilę, po czym podniósł się z ziemi i dał zwierzakowi smakołyk w postaci kawałka czekolady.
- Nie patrz tak na mnie, widziałem, co dajesz Mandunowi. Poza tym mam zamiar wykorzystać czekoladę w próbie przekonania Tantosa do Teyli - wyjaśnił i ruszył przed siebie. Pozostali mieli dość sceptyczne podejście do tego pomysłu, ale żadne tego nie powiedziało, poszli za nim. Dotarli do polany, na której stały klatki i stwierdzili, że trzeba je rozebrać. Postanowił, drewno z klatek wykorzystać do budowy szałasu. Większość pracy przypadła Johnowi; Ronon dzięki złamanej ręce, mógł do woli bawić się z Mandunem i jej dzieckiem. Podczas przerwy na posiłek, zawsze głodny Tantos, kręcił się wokół nich i piszczał. Pułkownik i Dex nie zwracali na niego uwagi, natomiast Teyla rzucała mu kawałki jedzenia. Pierwszy kawałek dokładnie obwąchał i zanim podniósł, popatrzył prosząco na Johna. Gdy mężczyzna skinął, pochwycił jedzenie i połknął, następnie usiadł obok kobiety i czekał. Połowa porcji Teyli wylądowała w żołądku bestii, jednak kobieta tego nie żałowała, ponieważ Tantos ostatnie trzy kawałki zjadł jej z ręki i nawet pozwolił jej się pogłaskać. Po posiłku poszli poszukać Einsteina, ponieważ do tej pory go nie widzieli. Przedarli się na polanę, na której mieszkały stwory, ale tam także go nie było. Znaleźli natomiast masę nieczystości i resztek posiłków, wiedzieli że trzeba je usunąć, żeby maluch przypadkiem się do nich nie dobrał. Gdy pułkownik, do spółki z Athosianką, skończyli porządki wrócił Einstein. Przeskoczył kolczaste ogrodzenie i na środku polany wypuścił z pyska obiad, zwierzę wielkości antylopy gnu. Ludzie odsunęli się na skraj polany, gdy Einstein warknął na skradającego się Tantosa. Zwierz McKaya usiadł obok zdobyczy i zaczął lizać furo na łapach, po chwili pojawiła się Mandun z małą i zaczęła jeść. Kociak, który już chodził, podszedł do Eistaina i zaczął go zaczepiać.
- Tak mi się wydaje, że wiemy kto jest ojcem dziecka Manduna –uśmiechnęła się Teyla do panów.
- To nam się towarzystwo dobrało- zaśmiał się John.
- Wracajmy, już późno –powiedziała kobieta i ruszyła do wrót. Po chwili Ronon ją dgonił.
- Gdzie pułkownik?
- Poszedł szukać polnych kwiatów –odpowiedział Dex.
Spotkał się z nimi przy wrotach, w lewej ręce niósł duży bukiet.
- Co z nimi zrobisz na Atlantydzie? Chyba nie dasz ich Elizabeth przy wszystkich?- zapytał Satedańczyk.
- Kurde, nie pomyślałem. Może wsadzę je do plecaka?- zastanawiał się.
- Pogniotą się. Wezmę je i powiem, że nazbierałam dla siebie –rozwiązała problem Teyla.
- Jesteś wspaniała –pułkownik pocałował ją w policzek i oddał jej wiązkę.
Wybrali adres i wrócili do domu.

Użytkownik Palek21 edytował ten post 17.12.2011 - |10:20|

  • 3

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#46 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 15.12.2011 - |17:58|

no widzę, że próbują coś zdziałać... życzę powodzenia przy pisaniu :) mam nadzieję, że wymyślą coś innego niż rozróbę, chociaż ta zapewne bezie ciekawa
Oh no Johnowi coś za łatwo z Elizabeth idzie... utrudnij mu trochę sprawę :P w końcu, kobiety, która stawiła czoło królowej Wraith i Władcom Systemu, nie można tak łatwo złamać...niech się pomęczy :P
  • 1

#47 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 15.12.2011 - |18:03|

Spokojnie, Elizabeth tak łatwo nie odpuści :D
  • 0

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#48 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 15.12.2011 - |22:33|

Nagroda za dobre zachowanie w postaci czekolady? Nie ma to jak pozytywne motywowanie.
Osobiście jestem za wysadzeniem laboratorium, choć jeśli receptura jest dobrze strzeżona, pewnie założą nowe na jakiejś innej planecie.

Jeśli synteza składników odżywczych jest tak prosta, to może powinni pokusić się o własne badania w celu produkcji żywności? W dobie panującego głodu na ziemi, mieliby szansę na nobla! ;)
Pozdrawiam.
  • 0

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#49 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 16.12.2011 - |17:49|

Zgadzam się z Cooky - mikstura jest fabularnie niebezpieczna - niech ma jakieś skazy, wady - które wyjdą w praniu, bo inaczej będziemy mieli trzeci strzał materializujący. A naszego wojaka zbierającego poluchy to aż nie mogę sobie wyobrazić - takie to komiczne i zabawne. Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy i co z tym Elka pocznie. Zapowiada się bardzo ciekawie.

Pozdrawiam

PS. Korekta
Muszę przyznać, że postęp w przecinkach jest geometryczny - tekst świetnie się czyta, kiedy jest redakcyjnie dopracowany. Tak trzymać! Powtarza się sytuacja, że w miejscach nietypowych przecinki są bezbłędnie wstawione, a w typowych czasem uciekają. Brakuje ich tylko trochę, stąd w celach edukacyjnych tym razem daję je do korekty. Nie wiem, czy przecinkowa redakcja to Twoje dzieło, czy skorzystałaś ze wsparcia - ale efekt jest wyśmienity :)

nie wiem(,) ile może to potrwać; Powiedzmy(,) że to będzie; trzy dni(,) żeby coś; Z radości(,) skoczył na Johna; widziałem(,) co dajesz Mandunowi; stwierdzili(,) że trzeba je rozebrać; zanim podniósł(,) popatrzył prosząco na Johna; Gdy pułkownik(,) do spółki z athosianką, skończyli porządki(,) wrócił Einstein; Postanowili, drewno z klatek wykorzysta(li) do budowy szałasu. albo Postanowili drewno z klatek wykorzystać do budowy szałasu (bez przecinka); Większość pracy przypadła Johnowi(. lub ; ) Ronon(,) dzięki złamanej ręce, mógł do woli bawić się z Mandunem i jej dzieckiem.; Ludzie odsunęli się na skraj polany, gdy Einstein warknął na Tantosa, gdy podszedł pierwszy.- dwa razy gdy i nie rozumiem opisanej sytuacji. może ....polany, gdy Einstein warknął na skradającego się Tantosa; ruszyła do wrót. Po chwili Ronon się z nią zrównał. zrównać się można wzrostem i w wynikach - a on ją tu po prostu dogonił/ podbiegł - albo używając kolokwializmu doszlusował do niej/ dorównał jej kroku - choć to ostatnie moim zdaniem brzmi jeszcze gorzej, choć jest poprawne; powiem(,) że nazbierałam

W końcówce jest 3 razy słowo kwiaty i to proponuję poprawić np:
Poszedł nazrywać (trochę polnych) kwiatów –odpowiedział Dex.
Spotkał się z nimi przy wrotach, w lewej ręce niósł duży bukiet polnych kwiatów.
.....- Jesteś wspaniała –pułkownik pocałował ją w policzek i oddał jej (wiązankę/całe ich naręcze).

Uświadomiłem sobie, że athosianka i satedańczyk to raczej rasy/szczepy/narodowości jak Słowianie a nie nazwy odmiejscowe typu warszawiak - czyli niestety wszędzie trzeba poprawić i napisać je: Athosianka, Satedańczyk.

Użytkownik xetnoinu edytował ten post 16.12.2011 - |18:08|

  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#50 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 16.12.2011 - |21:26|

PS. Korekta
Muszę przyznać, że postęp w przecinkach jest geometryczny - tekst świetnie się czyta, kiedy jest redakcyjnie dopracowany. Tak trzymać! Powtarza się sytuacja, że w miejscach nietypowych przecinki są bezbłędnie wstawione, a w typowych czasem uciekają. Brakuje ich tylko trochę, stąd w celach edukacyjnych tym razem daję je do korekty. Nie wiem, czy przecinkowa redakcja to Twoje dzieło, czy skorzystałaś ze wsparcia - ale efekt jest wyśmienity :)


Dziękować za pochwałę :) Przecinki to zasługa metody "głuchej babci", za której pokazanie także dziękuję.

Użytkownik Palek21 edytował ten post 16.12.2011 - |21:26|

  • 0

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#51 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 16.12.2011 - |23:34|

No to sprzedam jeszcze jedną metodę od moich polonistek - paznokciowe sprawdzanie tekstu.

Powstawiałaś poprawki i wygenerowałaś z pośpiechu kolejne błędy, he he, np: na skraj polany, polany, gdy Einstein

Zatem
Paznokciowe sprawdzanie tekstu polega na tym, że bierze się palec zakończony paznokciem, tudzież długopisik, a w przypadku ekranu kursor - i dosłownie, bez oszukiwania, jedzie się jednostajnym rytmem słowo po słowie litera po literze. Wokalizuje się słowa w myśli - można czytać na głos, kropka i przecinek - wokalizujemy dosłownie, mówiąc w myśli: kropka, przecinek itd. Nie analizujemy treści - szukamy tylko literówek, zapomnianych kropek, niedokończonych nawiasów, źle wstawionych spacji, czytamy jak w zerówce j-e-d-n-o-s-t-a-j-n-y-m r-y-t-m-e-m przecinek a-b-y w-y-ł-a-p-a-ć w-s-z-y-s-t-k-o z paznokciową dokładnością i wszelkie ń, ę, ą, -om przejaskrawiamy, czytając. Kartka jest lepsza, bo jak nabierze się wprawy to "wychodzą" także powtórzenia i niebezpieczna bliskość podobnych słów i stukanie długopisem po literkach i słowach jest przyjemniejsze od wodzenia wzrokiem po ekranie. Jednostajność czytania pozwala oderwać się od tego, że tak naprawdę czytamy słowami - i jak literówka jest wewnątrz sowa, to jej "nie widzimy" jak przed sekundą w wyrazie obok, gdzie jest sowa zamiast słowa - czyli czytamy inne słowo niż tam na prawdę jest napisane, bo mózg dobrze odczytuje kontekst. Jednostajność czytania i wokalizowanie oraz wzrokowe skupianie się dosłownie na literach to niweluje. To paradoks, ale, aby znaleźć literówki, trzeba trochę wyłączyć mózg :)

Ja Wasze teksty czytam najpierw normalnie. Wtedy rozumiem tekst. A do korekty czytam metodą paznokciową, bo w normalnym czytaniu da się zauważyć tylko najbardziej rażące błędy ortograficzne a w dobie edytorów takie już się praktycznie nie zdarzają.

Zatem - jak wprowadzisz poprawki - sprawdź paznokciowo tekst.

Użytkownik xetnoinu edytował ten post 16.12.2011 - |23:41|

  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#52 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 08.02.2012 - |13:06|

Przepraszam, że tak długo nie pisałam. Jakoś było nam nie po drodze z Niespodzianką :D
Smacznego :)

Wrócili wieczorem i każdy udał się do swojej kwatery. Rano John nadzorował wysłanie sondy na planetę, na której znajdowało się laboratorium. Czas do powrotu postanowił wykorzystać na trening z Teylą. O 18.14 zostali wywołani przez radio, komunikat z centrum łączności powiadamiał ich o powrocie sondy. Piętnaście minut później, w sali odpraw przeglądali informacje z sondy. Porównywali zdjęcia i mapy topograficzne, klimat i starali się znaleźć jak najlepszy plan ataku. Największą przeszkodą było położenie wrót, znajdowały się obecnie w gęstym lesie 10 km od roju, co uniemożliwiało użycie skoczków. W takim wypadku należało wziąć więcej ludzi, żeby łatwo przetransportować potrzebny sprzęt, ale duża drużyna mogła zostać łatwo wykryta. Ułożyli wstępny plan ataku i pułkownik zarządził przerwę do rana, szczegóły mogli dopracować rano.
W czasie, gdy reszta karmiła bestie, trenowała bądź spała, Carson i Rodney próbowali wynaleźć antidotum. Zaczęli od próby odwrócenia syntezy pierwiastków, nie udało się. Naukowiec wpadł na pomysł, żeby zacząć z innymi atomami, niestety to także zakończyło się fiaskiem. Doktor przepuścił specyfik przez cały dostępny specjalistyczny sprzęt i efekt okazał się zupełnym dla nich nieporozumieniem.
- Te wyniki są niedorzeczne, tego nie da się zrobić tym sposobem- Rodney nie krył rozczarowania.
- Musieliśmy coś przeoczyć, jakiś hormon, enzym, cokolwiek. Wszelkie symulacje się udawały, nic z tego nie rozumiem- Beckett także był zaskoczony.
- John i Ronon się ucieszą, ponieważ plan B został planem A- westchnął naukowiec i dodał.
- Próbuj dalej, pójdę zameldować Elizabeth o naszym niepowodzeniu.
Doktor został w laboratorium. Uzgodnili, że zwołają naradę rano i omówią szczegóły. Spotkali się o 8.30, stawili się wszyscy, a John i Ronon byli strasznie zadowoleni.
- Jak pewnie już wiecie, wasz plan awansował na pierwsze miejsce- zaczęła Weir.
- I w związku z tym, chciałam zapytać jak przygotowania do ataku.
- Musimy dopracować szczegóły, ale ogólnie możemy atakować choćby jutro- pułkownik był pewny siebie.
Dowódca popatrzyła na niego krytycznie, zachowywał się jak dziecko.
- Dobrze, przejdźmy do tych szczegółów: ilu ludzi idzie, ile sprzętu potrzebujecie, przewidywany czas misji?- zadając pytania starała się go lekko podminować. Liczyła, że nie będzie umiał na nie odpowiedzieć.
- W dziesiątkę powinniśmy sobie poradzić, więc sześciu. Ochotnicy, na czele z Lornem, już się zgłosili. Każdy bierze prowiant na dwa dni dla siebie i tyle plastiku ile da radę unieść. Poza tym, standardowe uzbrojenie i ogłuszacze Writh. Postaramy się wyrobić w dwa dni- John przedstawił szczegóły.
- Skoro wszystko ustalone, to myślę że możecie jutro wyruszyć.
- Elizbeth, czy mogę z nimi pójść?- spytał doktor.
- Carson, nie zgadzam się. Jeżeli coś pójdzie nie tak, musisz być na miejscu i jest jeszcze Alma.
- Poród może odebrać doktor Kevorkian, ale dobrze nie pójdę pod warunkiem, że cała drużyna stawi w laboratorium.
- Po co? Szkolenie medyczne przeszliśmy wszyscy?- zaprotestował Rodney.
- Może pamiętacie jak mówiłem, że dopamina spowalnia działanie specyfiku? To prawda, tylko że najszybciej zadziała podana dożylnie lub wstrzyknięta bezpośrednio do serca, i tego postaram się was nauczyć.
McKay zbladł gdy wyobraził sobie strzykawkę w swoim sercu.
- John rezygnuję, weź Radka- wyjąkał.
- Oszalałeś, ty lepiej znasz język Wraith i ich technologię. Żeby cie potraktowali eliksirem, musieliby cię najpierw złapać, a postaramy się żeby do tego nie doszło- starał się go uspokoić Sheppard.
- Idź do Almy, nie musisz być na szkoleniu- dodał pułkownik.
Rodney wziął swoje rzeczy i wyszedł, nadal był bardzo blady. Pozostali popatrzyli na niego niepewnie.
- W takim razie, zgłoście się wszyscy za dwie godziny w szpitalu- zarządził lekarz i ruszył w ślady naukowca.
Gdy zostali we dwoje, kobieta podeszła.
- Dziękuję za kwiaty.
- Proszę bardzo, cieszę się że ci się podobały- uśmiechnął się.
Objął ją w tali, powoli przyciągnął do siebie i przytulił. Nie odsunęła się i nie zaprotestowała, gdy ją pocałował.
W szpitalu stawili się wszyscy poza McKeyem, ustawili się w półkolu i czekali na lekarza. Beckett przyszedł, popychając przed sobą wózek ze sprzętem, towarzyszyła mu pielęgniarka.
- Skoro wszyscy już są, potrzebuję ochotnika- popatrzył po zebranych.
- Dobra, miejmy to za sobą- pułkownik podszedł do lekarza.
- Czy mógłbyś rozebrać się do pasa i położyć na łóżku?
Mężczyzna westchnął i wykonał polecenie. Doktor podszedł do niego, reszta nie ruszyła się z miejsc.
- John, zamierzam na tobie zademonstrować użycie leku i w związku z tym znieczulę ci teraz skórę.
- Obawiałem się tego, czy to jest na pewno bezpieczne?
- Teraz tak, użyję najkrótszą igłę. Poczujesz pieczenie- powiedział wbijając igłę.
Mężczyzna nie zdążył odpowiedzieć.
- Zapraszam państwa- zwrócił się do reszty drużyny. Gdy podeszli, zaczął objaśniać.
- Gdy zajdzie potrzeba użycia dopaminy, musicie wbić sobie igłę dwa palce od końca mostka i trzy centymetry w lewo. Następnie energicznie uderzyć, żeby przebić mięśnie.- Carson wyznaczył miejsce palcami i wbił igłę w klatkę Johna. Sheppard wciągnął głośno powietrze, ale nie wydał żadnego dźwięku. Jego podwładni mieli zaskoczone miny.
- Oczywiście, nie musicie tego robić sami, dlatego wszyscy tutaj jesteście- kontynuował lekarz. – Ktoś chce spróbować?- zapytał. Żołnierze i cywile popatrzyli na dowódcę, wydawało im się, że nie cierpi.
- Jeżeli chcecie, to proszę bardzo- powiedział.
Beckett wyciągnął strzykawkę z klatki dowódcy, każdy z podwładnych podchodził i palcami wyznaczał miejsce do nakłucia. Nikt nie zdecydował się na próbę ze strzykawką, chociaż Ronon miał ochotę, ale lekarz mu nie pozwolił jedną ręką dźgać dowódcę.
- Możecie już iść, szkolenie na piątkę. Rano zgłoście się po zapasy- zakończył Szkot. Wszyscy poszli dokończyć pakowanie sprzętu.

Użytkownik Palek21 edytował ten post 08.02.2012 - |21:09|

  • 2

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#53 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 08.02.2012 - |17:30|

no :) więc mam już co czytać :) dziękuję bardzo za kolejny fragment, teraz czekam na ich misję, mam nadzieję, że wszytko pójdzie zgodnie z planem i nie planujesz żadnych nieprzyjemnych niespodzianek :P
  • 1

#54 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 08.02.2012 - |17:48|

Matko Boska! Mi robi się niedobrze przy zwykłym pobieraniu krwi. :( I nie chodzi tu o samą krew, ale o igłę! A taka do wykonania iniekcji prosto w serce powinna być naprawdę solidna. Jak ja w tym momencie dobrze rozumiem Rodneya. :)
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#55 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 08.02.2012 - |20:53|

Ja bym pewnie dostał zawału od samego patrzenia na tym szkoleniu! To nawet na wojskowych musi robić wrażenie! :)

Korekta - bardzo fajnie; przecineczków dużo i dobrze wstawione - tylko kilka brakujących wyłapałem. Tak trzymać :)

czasie(,) gdy reszta
wynik (efekt) okazał - powtórzenie
pójdę zamelduję (zameldować) Elizabeth
Dobrze(,) przejdźmy do tych szczegółów(: ) ilu ludzi
zaprotestowała(,) gdy ją
przyszedł(,) popychając
im się(,) że nie cierpi

Użytkownik xetnoinu edytował ten post 08.02.2012 - |20:55|

  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#56 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 12.02.2012 - |16:18|

Smacznego :)


Rodney postanowił najpierw się trochę uspokoić zanim pójdzie do żony. Właściwie podobało mu się, że może kogoś tak nazywać. Poszedł do laboratorium i nawet udało mu się popracować nad pewnym zagadnieniem niezwiązanym z cała sprawą. Około dwudziestej pierwszej zjadł kolację, nie mógł przecież pozwolić, żeby spadł poziom cukru. Następnie udał się do kwatery Morden. Wszedł do pokoju bez pukania i opadł ciężko na kanapę. Kobieta wyszła właśnie z łazienki i zobaczyła swojego męża bladego i zdenerwowanego. Podeszła i usiadła obok.
- Witaj mężu, źle wyglądasz, czy coś się stało?- zapytała i stęknęła.
- Carson chciał mi wbić igłę w serce- jęknął.
- Dlaczego chciał to zrobić? Jesteś chory?
- Jestem zdrowy, to miało być w ramach szkolenia przed misją.
- Powinieneś odpocząć, przyniosę ci wodę- powiedziała i poczłapała w stronę łazienki.
Minęło piętnaście minut, a kobieta nie wyszła z pomieszczenia, nie było też słychać żadnych dzięków . Rodney wstał i poszedł sprawdzić co się dzieje. Zapukał, jako odpowiedź usłyszał jęk, otworzył drzwi. Alma siedziała na mokrej podłodze oparta o ścianę, drżała,.
- Co się stało? Skąd ta woda?- klęknął obok.
- Zaczęło się mężu, dziecko pragnie wyjść- wysapała między skurczami.
- Jesteś pewna? Zadzwonię po lekarza, poczekaj- chciał wstać, ale złapała go za ramię.
- Nie zostawiaj mnie- stęknęła i ścisnęła mocniej.
Mężczyzna wziął ręcznik, podłożył jej pod głowę i zadzwonił.
- Carson, Alma zaczęła rodzić. Mógłbyś tu przyjść?
- Będę za pięć minut, jak często ma skurcze?
- Co trzy minuty.
- Dobrze, już idę.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że coś się dzieje?- zapytał.
- Byłeś zajęty, nie chciałam ci przeszkadzać- wysapała.
Rodney właściwie nie wiedział co robić, ale był dziwnie spokojny. Trzymał kobietę, swoją kobietę, za rękę i starał się jej pomóc. Lekarz zjawił się błyskawicznie, w towarzystwie sanitariuszy i noszy. Zbadał rodząca i powoli położyli ją na noszach.
- Dlaczego nie przyszłaś jak się zaczęło?- zapytał lekarz w drodze.
- Bo nie chciała nam przeszkadzać w pracy- Rodney odpowiedział.
- Jak długo to już trwa?
- Zaczęło się wczoraj rano, to były łagodne skurcze i myślałam, że jeszcze jest czas- powiedziała.
Dotarli na miejsce i reszta potoczyła się błyskawicznie. Pół godziny później, McKay trzymał w ramionach córkę i siedział obok łóżka zmęczonej Almy.
- Nie mogłeś zadzwonić?- zapytał John wchodząc za Teylą i Rononem.
- Nie zdążyłem, to się działo tak szybko- odpowiedział, nie odrywając wzroku od dziecka.
- Pamiętacie jego reakcję na igłę w sercu?- zapytał Beckett.
Skinęli.
- To wyobraźcie sobie, że mało tego że nie zemdlał, to jeszcze przeciął pępowinę- kontynuował lekarz.
- Bardzo śmieszne Carson- oburzył się naukowiec. –Wynocha, moje panie są zmęczone- powiedział, pocałował kobietę w czoło i oddał jej dziecko. Wyszedł z sali ostatni.
- Może pójdziemy coś ... - zaproponował Dex.
- ... przy okazji nam wszystko opowiesz- dodała Teyla.
Naukowiec skinął i skręcił do mesy.
- Idę z wami- stwierdził lekarz.
Dotarli na miejsce i usiedli przy stoliku, przy którym siedziała dowodząca misją. Kobieta zauważyła uśmiechnięte twarze i dziwny wyraz oczu Rodneya, ale nim zdążyła zapytać, Beckett zdał jej raport.
- Elizbeth, informuję, że dzisiaj o godzinie22:18 populacja Atlantydy powiększyła się. Dziewczynka waży 3 kilogramy i mierzy 53 centymetry. Szczęśliwi rodzice nie wybrali jeszcze imienia.
- Dlaczego o wszystkim dowiaduję się ostatnia?- Weir była zdziwiona.
- My także dowiedzieliśmy się po fakcie- odpowiedział Sheppard. Przysunął się do niej i położył rękę na jej kolanie. Rozeszli się godzinę później. Rodney nocował w szpitalu, a John został zaproszony do dowódcy.

Użytkownik Palek21 edytował ten post 21.02.2012 - |09:55|

  • 3

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#57 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 12.02.2012 - |17:43|

Pierwsze dziecko na Atlantydzie od kilku tysięcy lat :D No to dość ważne wydarzenie, Elizabeth powinna ogłosic to przez intercom, a Rodney powinien to porządnie oblać z przyjaciółmi. Ale, że nasz naukowiec nie zemdlał? hihi... Ciekawe jak dostanie na imię :) Fajny kawałek, mimo że krótki ( ehm...ale się uparłam, pisze to dzisiaj wszystkim, chyba moja chęć do czytania tzw. encyklopedii wróciła :P)
  • 0

#58 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 12.02.2012 - |21:50|

Następny będzie dłuższy :) Wyruszą na misję :D
  • 0

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#59 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 20.02.2012 - |20:05|

Jakie miluchna opowiadanie ^^. Po prostu sie rozczuliłam. Za bardzo dostrzegam shipperową część akcji.
A tak BTW ciekawe co będzie z tą substancją wytworzoną przez widma.
Nie mogę się doczekać kolejnej części.
Pozdrawiam - igut214:)
  • 0
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#60 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 21.02.2012 - |00:36|

Narodziny. Ha, ha - nie ma szans, tatuś musi, musi, musi kumplom postawić - będzie męska zakrapiana impreza!
Bardzo jestem ciekawy, co dalej. I jak sobie z dzieciną poradzi. To wiele zmienia w życiu mężczyzny - a tu jeszcze córa - trudne, bo od razu włączają się tatusiowe instynkty obronne, choć do "tego" wieku jeszcze bardzo, bardzo daleko ;)
Pozdrawiam.

Korekta:
Spoiler

  • 0

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych