Spis treści
---------------------
1. Wstęp
2. Humor w scenach SG1-Joe (+)
3. Fan wtargnął w scenariusz (+)
4. Wormhole X-treme bis, nieralność (-)
5. Clipshow (-)
6. Podsumowanie: 6,5/10
(1) W ostatnich sezonach, gdy tak bardzo producenci muszą oszczędzać pieniędze oraz tuszować brak zarówno Jacka jak i SG-1 przebywającego razem trzeba standardowo zrobić "clipshow" czyli odcinek w którym zostają zestawione sceny z poprzednich lat. Oczekiwania po takim odcinku z oczywistego powodu nie mogą być wielkie. Odcinek opowiada o fryzjerze z Indiany który przez przypadek posiadł możliwość wglądu w tajne misje wojskowe w których uczestniczy O'Neill które to wizje zrujnowały Joe życie.
(2) Rozpocznę jak zwykle od plusów. W odcinku cieszą pogawędki wywiązanie między starym SG-1 oraz Joe. Były one w tym odcinku szczególnie nacechowane dawką humoru poprzez ironiczne komentarze, lub przez same przedstawienie sytuacji. Na start pogadanka telefoniczna Jack'a i Sam zakończoną przez wtargnięcie Joe który jakby słyszał rozmowę chce kogoś zastrzelić za wydanie tajemniczej receptury. Potem moment jak O'Neill odgaduje że Joe ma nieprawdziwą broń oraz zaprzecza temu że nie aż tak źle gra w ping-ponga. Dalej rozmowa w przychodni SGC, w której znowu ship wzmianka o uczuciach do nieokreślonego kogoś i komentarz o zamykaniu drzwi zamiast zakupu psa. Niezłe też był miny Daniela, Sam i Teal'ca gdy po raz pierwszy spotykali fryzjera będąc zaskoczeni jego komentarzami, szczególnie powitanie Teal'ca rozłożyło mnie na łopatki.
(3)Mamy już do czynienia z drugim odcinkiem w którym tak wyraźnie wstawia się postać z charakterem i spostrzeżeniami podobnymi do fana który ogląda serial. Wcześniej mieliśmy Felgera, jednak tym razem postać Joe jest bardziej do strawienia. W postaci fryzjera sam nawet mogę dopatrzyć się scen z własnego życia gdy opowiadam znajomym o SG1, próbując przekonać że scf-fi nie jest takie złe. W słowach Joe w odcinku można dojrzeć różne nawet fronty fandomu. Co ciekawe w scenie w przychodni SGC postanowiono połączyć kombinację shipu z fanami Daniela, którzy mocno uważają że Daniel wrócił do właściwego otoczenia drużyny SG-1. Takie komentarze niemal wyrwane z ust fanów cieszą. Kolejnymi przykładami może być komentarz współpracownika Joe na temat podobieństwa Furlingów do Ewoków, czy komentarz dziecka o przerywaniu historii w najważniejszym momencie.
(4) Co złe, to fakt że nie dość że odwołali się do tego tragicznego setnego odcinka, o których historii najlepiej byłoby zapomnieć, powodując że nierealne łączy się z realnym, to na dodatek sam odcinek ma wiele wad pod względem odzwierciedlanie rzeczywistości. Wiele aspektów przedstawionych w odcinku wydaje mi się zupełnie niedorzeczne. Niemożliwością jest że przez siedem lat Joe nie mógł rozwiązać tego problemu. Jeśli już nie mógł się skontaktować z O'Neill'em (w sumie udało mu się po siedmiu latach) powinien się jednak trochę ograniczyć. Co więcej jego czyny doprowadziły go do zrujnowania życia i z jednoczesnym happy end'em który został zasugerowany w odcinku trzeba ostrzec by ludzie którzy mają podobne objawy nie wyciągnęli z odcinka poglądu że kiedyś i oni znajdą swojego "O'Neill'a". Także mimo szalonego charakteru Jacka wydaje się, że ukrywanie przez niego widzeń z życia Joe jest bzdurą.
(5) Fakt, że odcinek jest z kategorii powtórkowych powoduje spadek w ocenie, ponieważ jest to pójście na łatwiznę ze strony producentów. Owszem taki odcinek pozwala utrwalić wiedzę osobom, które są mniej zorientowane w temacie serialu, co jest niewątpliwie wielkim plusem przy takim tasiemcu, którego nie chcą skończyć. Jednak z mojego punktu widzenia szczególnie ten clipshow nic nie wnosi. Inne tego typy odcinki coś powodowały w wydarzeniach, szykowały grunt na coś wielkiego. Sam fakt, że "Politics" zakończono słowami "Ciąg dalszy nastąpi" wiele znaczy, podobnie "Innaguration" był pomostem pomiędzy Heroes, a wspaniałym Lost City. Tutaj nawet nie próbowano za bardzo usprawiedliwiać wstawienia tego epizodu.
(6)Patrząc jednak na "Citizen Joe" z przymrużeniem oka można wystawić studenckie dst+. Miło było powspominać stare czasy. Scenki powtórkowe zostały opatrzone całkiem przyjemną historyjką, w której scenarzysta kłaniał się w kierunku fandomu. Jednak zakorzenienia Wormhole X-treme i nierealności nie mogę strawić. 6,5/10
byl ten luby Carter
Niestety on dalej jest
- wstawka o uczuciach do Carter (tego raporty nie mogły omawaiać)
Tu jest sporo niejasności. Jak rozumiem Joe mógł widzieć życie O'Neill'a gdy ten był koło kamyka w bazie. Zastanawiam sie czy Joe w takim razie odczuwał np. pętle z WoO (jeśli tak to nic dziwnego że zwariował potem i tutaj szkoda że tego nie pokazali jak on też jest w pętli :>), ale wracając do uczuć to mógł usłyszeć moment z DaC, lub wiele innych (
) momentów dziejących się w bazie.