Odcinek 038 - S02E18 - Epilogue
#41
Napisano 28.04.2011 - |19:09|
#42
Napisano 28.04.2011 - |22:44|
#43
Napisano 28.04.2011 - |23:26|
w ten sposób że porusza się o wiele, wiele wolniej niż Destiny ponieważ nie ma napędu FTL : )W którymś momencie filmu padło zdanie, że nie ma co czekac na statek osadników, bo ten przybędzie za 200 lat. Jak to rozumieć?
#44
Napisano 28.04.2011 - |23:30|
1. (...) tylko ordynarnie pomrze z głodu (...)
2. (...) Bakterie, wirusy i inne pierwotniaki człowiek może przynieść ze sobą (...)
3. Cholera mnie bierze jak słyszę o DNA u kosmicznych organizmów. Z jakiej paki DNA ma być pangalaktycznym (a właściwie panuniwersalnym) nośnikiem informacji genetycznej? Może (to raczej pewne) obce organizmy nie używają wcale DNA tylko jakieś inne cząsteczki. No i co oznacza, że "nawet struktury DNA wyglądają inaczej"? Mają inną sekwencję zasad? Ja i moja siostra też mamy inne sekwencje zasad i co z tego? Inne zasady, cukier w nukleotydach? Wtedy już nie jest to DNA tylko coś całkiem innego.
1. Jedzenie wcale nie musi być zgodne genetycznie lub ewoluować razem z nami. Wystarczy ze nie jest trujące (pewnie to jakoś testowali na sobie) i ma odpowiednie minerały, kwasy/witaminy. (To są proste cząsteczki).
2. Zgadzam się, jak przywieźli jakieś uśpione wirusy to mogli sobie pochorować, ale to temat z innej beczki.
3. Tutaj zarzuciłeś mi dwie rzeczy, które tak naprawdę tłumaczą się na to, że się zgadzamy. Pisząc "nawet struktury DNA wyglądają inaczej" miałem na myśli struktury która są lokalnym odpowiednikiem DNA, nie chciałem tutaj wymyślać jakiejś nazwy więc poleciałem skrótem myślowym. Faktem pozostaje jednak to, że jakiś nośnik danych musi być, ale na 100% nie byłby kompatybilny na tyle żeby lokalnym wirusom/bakteriom zaserwować szwedzki stół.
---
Swoją drogą, czytałem ostatnio że to właśnie molekuły wody mają tendencję do kształtowania spiral w otoczeniu kwasów, co może oznaczać że odpowiedniki DNA, nawet jeśli kodują dane w inny sposób, najprawdopodobniej również będą spiralami (zakładając ze środowisko jest wodne a nie "ciekło-metanowe" itp.). (źródło: http://www.scienceda...10426091122.htm )
Co do rozmnażania w małej populacji, według ekspertów od tygrysów bengalskich, nawet liczba 10 zdrowych osobników (3samice:7samoców, różne pochodzenie) byłaby w zupełności wystarczająca do zregenerowania populacji (na szczęście na dzień dzisiejszy żyje ich więcej i nie musimy się o tym przekonać ) (nie posiadam już źródła, podejrzewam ze gazetka NWF)
Użytkownik crax0r edytował ten post 28.04.2011 - |23:34|
#45
Napisano 29.04.2011 - |13:53|
Pokazano nam jak radzili sobie po przejściu przez wrota w retrospekcjach, które wcale nie były nudne. Sam byłem ciekaw kto z kim, jak , dlaczego itp itd.
Fajny pomysł z otwarciem drzwi niezły wytrych sobie wymyślili. Bunkier także ciekawy widać bardzo zaawansowany i to archiwum olbrzymie zbierane przez 200 lat, a teraz wyobraźmy sobie ogrom archiwum pradawnych... .
Ciekawe co tam jeszcze się znajdowało w tym archiwum, może wynaleźli co ciekawego, ale tego to się już nie dowiemy, a szkoda.
#46
Napisano 29.04.2011 - |15:06|
Jedzenie musi dać się strawić, zanim stanie się zupą prostych składników. Niestrawialne w najlepszym razie spowoduje tzw. s.raczkę (tak jak np. w zespole nietolerancji laktozy). To, że coś wygląda jak kosmiczna marchewka wcale nie oznacza, że daje się zjeść. A jeśli zakładamy, że daje się zjeść, to powinniśmy też założyć, że można zachorować na kosmiczną grypę. Skoro kosmiczna marchew jest kompatybilna z ludzkimi enzymami to dlaczego kosmiczny wirus ma nie być?1. Jedzenie wcale nie musi być zgodne genetycznie lub ewoluować razem z nami. Wystarczy ze nie jest trujące (pewnie to jakoś testowali na sobie) i ma odpowiednie minerały, kwasy/witaminy. (To są proste cząsteczki).
Dlatego właśnie skróty myślowe ssają - mają duży potencjał do doprowadzania do nieporozumień a laików wprowadzają w błąd.Pisząc "nawet struktury DNA wyglądają inaczej" miałem na myśli struktury która są lokalnym odpowiednikiem DNA, nie chciałem tutaj wymyślać jakiejś nazwy więc poleciałem skrótem myślowym.
Helisa - spirala jest w 2D....odpowiedniki DNA, nawet jeśli kodują dane w inny sposób, najprawdopodobniej również będą spiralami (zakładając ze środowisko jest wodne a nie "ciekło-metanowe" itp.). (źródło: http://www.scienceda...10426091122.htm )
Użytkownik graffi edytował ten post 29.04.2011 - |15:09|
#47
Napisano 29.04.2011 - |19:31|
+ prawie im się udało
+ kontynuacja poprzedniego odcinka, co w Gwiezdnych Wrotach rzadko sie zdarza, chyba że odcinki part 1 i part 2
+ największy karabin snajperski w Stargate
+ta scena porodów to była prawdopodobnie parodia tych samych scen z innych filmów, wiadomo dramatyzm "Ona rodziii?! Co robić? :blink:Niee" a tu skoncentrowana dawka najgorszego z wszystkich filmów, troszkę śmieszna scena. Po czymś takim porodów wystarczy na cały serial
+
+ klasyczny schemat " Z deszczu pod rynnę, spod rynny w wodospad....."
9/10
Użytkownik scanning edytował ten post 30.04.2011 - |10:41|
#48
Napisano 29.04.2011 - |22:26|
Biorąc pod uwagę scenariusz filmu Stargate Continuum oraz odcinki SG-1 - Moebius (Pętla czasu), to cofnięcie się w czasie i zmiana biegu wydarzeń w przeszłości powoduje zmianę biegu wydarzeń w przyszłości.
Na przykład w Continuum z powodu tego, że Baal zmienił linię czasu, zniknęła Vala i Tealc oraz Tokra.
Skoro więc druga Destiny została ostrzeżona i załoga nie przeszła przez wrota, to tak, jakby cofnięcie się w czasie i założenie kolonii na Novum, nigdy się nie wydarzyło.
Powinni więc zniknąć.
#49
Napisano 30.04.2011 - |00:12|
Dlatego właśnie skróty myślowe ssają - mają duży potencjał do doprowadzania do nieporozumień a laików wprowadzają w błąd.
(...)
Helisa - spirala jest w 2D.
Wiesz co bardziej "ssie"? Czepialstwo, nie wnosząc jednocześnie niczego nowego do dyskusji. Stare panny i frustraci tak maja.
3. Jedzenie musi dać się strawić, zanim stanie się zupą prostych składników. Niestrawialne w najlepszym razie spowoduje tzw. s.raczkę (tak jak np. w zespole nietolerancji laktozy). To, że coś wygląda jak kosmiczna marchewka wcale nie oznacza, że daje się zjeść. A jeśli zakładamy, że daje się zjeść, to powinniśmy też założyć, że można zachorować na kosmiczną grypę. Skoro kosmiczna marchew jest kompatybilna z ludzkimi enzymami to dlaczego kosmiczny wirus ma nie być?
Mylisz się, grypa to wirus i bardzo jest zależna od tego co atakuje. Szanse ze np grypa ptasia przeskoczy na człowieka są znikome, a mamy podobne DNA (80%+). Teraz biorąc pod uwagę wirusy z innej planety, które bazują na zupełnie innym "DNA" (teraz już w cudzysłowie, żebyś się nie pogubił), nie ma szans że mogły by zadziałać. Z jedzeniem jest tak ze kwasy żołądkowe rozpuszczają bardzo dużo, i wcale nie trzeba do tego zgodności genetycznej ze swoim jedzeniem.
Wirusy więc całkowicie odpadają jako "problem" osadników. Bakterie jednak, zakładając że żerowały na organizmach o podobnym pH & ogólnym składzie, mogły by sobie pożerować na nich.
#50
Napisano 30.04.2011 - |01:56|
Za to bakterie łatwiej zabić. Nie były by odporne na żadne ziemskie antybiotyki.
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...
#51
Napisano 30.04.2011 - |12:25|
Z kształtu podobny przede wszystkim w środkowej części kadłuba, w której ściany boczne są ustawione pod dużym kątem do podstawy. Jednak ten przód jest dużo bardziej... gwiezdno-wojenny . Tylna cześć kadłuba była bardziej okrągła, co jest nietypowe w statkach pochodzenia ziemskiego. Poza tym ,zdaje się, że ten statek posiadał elementy skrzydło-podobne, czego również nie było w dwóch pozostałych edycjach statków stworzonych przez Ziemian
Za to, z braku lepszego słowa, tekstura statku była niemal identyczna. Może to wskazywać na taki sam sposób przetwarzania materiałów, te same metody inżynieryjne przy budowie (lub podobne). Ten relikt jest trochę podobny do tego reliktowego języka angielskiego, który przez dwa tysiące lat się ani trochę nie zmienił. Cóż z wyglądu tego statku by wynikało, że inne dziedziny myślenia także się niewiele zmieniły. Co jest dosyć nieprawdopodobne, jak na tyle lat rozwoju cywilizacji startującej od współczesnego poziomu intelektualnego (chyba, że po drodze zaliczyli regres cywilizacyjny - mało prawdopodobne, nie mieli by większych problemów z przechowaniem wiedzy, bo jest na to za dużo totalnie zamiennych sposobów). Taki niezbyt twórczy error.
Pewne schematy myślenia u człowieka się, co prawda, wcale nie zmieniają (elementy zaspokajania potrzeb podstawowych), ale nie mają one aż takiego wpływu na psychikę człowieka, żeby go zmuszać do powielania każdego pomysłu w nieskończoność, nawet takiego bezpośrednio z nimi związanego. Na przykład wygląd toalet - wszystkie służą do tego samego, a mogą przybrać setki różnych kształtów, w zależności od fantazji producenta.
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...
#52
Napisano 30.04.2011 - |14:22|
Z tego, co widziałem, to niektóre jego elementy mogły być uzbrojeniem, ale nie było to takie zbyt... oczywiste (chyba, że coś pominąłem - przyglądałem mu się w zwolnionym tempie).
Na sto procent nie była to jedna z tych arek ratunkowych (wystarczy porównać do okolicznych budynków - za mały).
Z tak długim czasem to już bym się kłócił. Przez te kilka milionów lat jednak trochę się zmieniliśmy , biorąc pod uwagę czasy australopiteka, do których sięga takie datowanie. Co prawda wiele ludzi lubi powielać schematy zwierzęce, ale sęk w tym, że na tym etapie rozwoju społeczno-psychicznego już nie muszą (co z kolei nie oznacza, że nie będą tego robić - tu powstaje taka trochę pętla). Z kolei zalety konserwatyzmu społecznego są tak samo sytuacyjne, jak zalety liberalizmu - jako że ludzie mają w swoich móżdżkach rozumki, mogą je wykorzystać, aby rozróżniać, jakie cechy warto zachować w formie niezmienionej, jakie rozwijać, a jakie zmienić, lub usunąć.
Ale co można, a co się dzieje zazwyczaj, to dwie różne opowieści... (och, ach ).
Użytkownik Erthain edytował ten post 30.04.2011 - |14:24|
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...
#53
Napisano 30.04.2011 - |18:34|
Wreszcie ktoś mnie rozgryzł... crax0r niemalże przebiłeś mistrza ciętej riposty... Wiesz, ja nie mam jakichś problemów z tym, że ktoś zwraca mi uwagę na to, że źle używam słów i nie zaczynam zachowywać się jak gimnazjalista na forum onetu. Nie masz merytorycznych argumentów, to nie pisz.Wiesz co bardziej "ssie"? Czepialstwo, nie wnosząc jednocześnie niczego nowego do dyskusji. Stare panny i frustraci tak maja.
(...)
które bazują na zupełnie innym "DNA" (teraz już w cudzysłowie, żebyś się nie pogubił)
Zachorowanie na kosmiczną grypę jest prawidłowe w kontekście serialowej rzeczywistości a nie rzeczywistości realnej - w tym drugim przypadku jest bzdurą i nigdy nie pisałem inaczej. Przykład z marchewką mówił, że jeśli w serialowej rzeczywistości możemy wchodzić w interakcję ze środowiskiem w przypadku jedzenia, to jest to możliwe też na innych polach, np. mikrobów.Mylisz się, grypa to wirus i bardzo jest zależna od tego co atakuje.
Nie znam się na ptasiej grypie i uważam ją głównie za temat medialny podsycany przez koncerny, które wpakowały miliony (miliardy?) zielonych w badania nad lekami i teraz chcą na tym zarobić (Ferengi na pewno mają na taką okazję jakąś Rule of Acquisition...). Niemniej jednak sam przykład jest kompletnie chybiony - procenty nie mają tutaj nic do rzeczy. Człowiek i szympans mają >95% podobieństwo sekwencji DNA (stąd były pomysły wprowadzenia szympansa do rodzaju Homo) tylko, że okazuje się, że to nie ma zbyt wielkiego znaczenia. Nie jest ważne, że geny są do siebie podobne, tylko jak działają ich produkty i jak jest regulowana ich ekspresja, a tutaj znaczenie mogą mieć różnice w pojedynczych nukleotydach/parach zasad. Żeby nie być gołosłownym - wystarczy jedna punktowa mutacja w genie kanału chlorkowego, żeby oskrzela zalewały się szambem a przewody trzustkowe kleistą wydzieliną (mukowiscydoza) - co z tego że normalny gen CFTR i mutant mają sekwencję zgodną w więcej niż 99% jeśli różnią się w jakimś krytycznym miejscu. Przekładając to na szympansa i człowieka - co z tego, że mamy podobne (jeśli nie takie same) sekwencje jakichś tam genów jeśli są one aktywowane w innych miejscach w organizmie.Szanse ze np grypa ptasia przeskoczy na człowieka są znikome, a mamy podobne DNA (80%+).
Myślenie w kategoriach procentów podobieństwa genów ma w gruncie rzeczy bardzo ograniczone zastosowanie (użyteczne jest np. w przypadku rozważania ewolucji konkretnych białek) i niestety w 99% jest stosowane tam gdzie takie podejście jest błędne. Należy je plenić tak jak Kosmiczni Marines plenią kąkol herezji...
crax0r nie wiem co w życiu robisz, ale jeśli zajmujesz się czymkolwiek związanym z biologią - wracaj do podręczników, jeśli nie - doucz się zanim złapiesz za klawiaturę. Kwas żołądkowy (w liczbie pojedynczej, nie mnogiej - komórki okładzinowe wytwarzają tylko HCl (poza czynnikiem wewnętrznym, ale ten nie ma wiele wspólnego z kwasem - bierze udział we wchłanianiu witaminy B12)) nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia w trawieniu czegokolwiek - spełnia dwie podstawowe funkcje - niszczy bakterie i denaturuje białka. Ponadto aktywuje pepsynę - enzym proteolityczny wytwarzany przez komórki główne żołądka. Główna część trawienia pokarmu zachodzi w dwunastnicy i reszcie jelita cienkiego. I tutaj znowu pierwsze skrzypce grają enzymy - te wydzielane przez trzustkę i te w brzeżku szczoteczkowym enterocytów (komórek nabłonka jelit). Wchłanianie żelaza i niektórych witamin (np. B12) jest dużo bardziej skomplikowane. Morał tej opowiastki jest taki, że nie można strawić i wchłonąć tego czego nie porozcinają enzymy - człowiek (i inne organizmy oczywiście też) i jego pokarm są do siebie w pewien sposób dostosowane. Przykład z nietolerancją laktozy jest tutaj rzeczywiście świetny dlatego, że jest to cecha która charakteryzuje całe duże populacje - tolerancja mleka jako pokarmu (w wieku dorosłym) została ewolucyjnie nabyta przez ludy, których życie opierało się na hodowli zwierząt mlekodajnych (np. Japończycy nie mogą pić mleka). I nie ma tutaj znaczenia czy mam z krową sekwencję DNA zgodną w 50 czy tylko 30%.Z jedzeniem jest tak ze kwasy żołądkowe rozpuszczają bardzo dużo, i wcale nie trzeba do tego zgodności genetycznej ze swoim jedzeniem.
Z bakteriami jest tak samo jak z wirusami (grzybami i pierwotniakami, etc.) - inwazja i wywołanie choroby wymaga dość ścisłej zgodności instrumentarium molekularnego pomiędzy bakterią i jej "ofiarą". Jeśli odrzucasz wirusy, odrzuć też bakterie.Bakterie jednak, zakładając że żerowały na organizmach o podobnym pH & ogólnym składzie, mogły by sobie pożerować na nich.
#54
Napisano 30.04.2011 - |20:09|
wszystko to są tylko czyste spekulacje(i to na temat domniemanych(sic!) podstaw merytorycznych serialu S-F wow!) bo NIE MA żadnych danych wejściowych o tamtejszym ekosystemie lub ("tylko" lub aż!) jego biocenozie,z tego też względu jest to tylko całkowicie zbędny pseudonaukowy bełkot - dajcie se siana będzie większy "pożytek"
Nie ma to jak merytoryczna polemika...
Graffi doskonale wyjasnil jak sprawa wyglada z NAUKOWEGO punktu widzenia, obalajac brednie crax0ra. Serioalowy ekosystem nie ma zadnego znaczenia, ta dyskuskusja dotyczyla ogolnego kontekstu - znaczy sie wymagan odnosnie potencjalnej (nie)kompatybilnosci ludzkiego organizmu z jakakolwiek 'obca' forma zycia.
Doucz sie tez przy okazji co dokladnie oznacza okreslenie 'sic' i kiedy sie je stosuje. I nie, nie jest to skrot od angielskiego 'sick' ani taki mocniejszy wykrzyknik.
Użytkownik aszu edytował ten post 30.04.2011 - |20:11|
#55
Napisano 30.04.2011 - |21:04|
Użytkownik DevilDrom edytował ten post 30.04.2011 - |21:10|
#56
Napisano 30.04.2011 - |22:18|
W kwestii serialowej rzeczywistości - wcale nie trzeba się uciekać do marchewki i innych pośrednich dowodów - przecież w pierwszym sezonie mieliśmy odcinek w którym załoga zachorowała na jakąś chorobę wywoływaną przez patogen pochodzący z lodowej planety. Pamiętam, bo wylałem wtedy litry żółci argumentując, że jest to bzdura. Ale właściwy wniosek co do tego odcinka jest taki, że w serialowej rzeczywistości koloniści mogli/powinni chorować, a biorąc pod uwagę warunki w których żyli (mokro, zimno, okresy niedoborów pokarmowych) - powinni mrzeć jak muchy. Ot i wnioski z jednego odcinka obalają scenariusz innego. W StarGate - nihil novi...
Jeśli chodzi o problem umiejscowienia Novus'a w stosunku do standardowego kierunku lotu Destiny, to twoje rozumowanie jest słuszne, ale StarGate nauczyło mnie dużej tolerancji dla różnych nielogiczności, które w nim występują. Przed wszystkim nie znamy do końca nawet spekulatywnej mechaniki wrót ani tym bardziej sposobu działania sieci wrót, więc nie możemy przewidzieć, gdzie kogoś wyrzuci w takich a nie innych warunkach. Co prawda w SG-1 były takie odcinki, gdzie rzeczywiście takie miejsca wyznaczali i nie było to jakoś specjalnie skomplikowane (bo posługiwali się takimi samymi założeniami jak ty), ale ktoś kto będzie bronił scenariusza tego odcinka mógłby wymyślić dziesiątki przyczyn dla których w tym przypadku miałoby to wyglądać inaczej. Inny sposób działania starszego typu sieci wrót albo kwestia dużo większych energii przy tworzeniu tak długiego worhmole'a to tylko te najbardziej oczywiste. Jak to w StarGate - Wizard do it...
#57
Napisano 30.04.2011 - |22:40|
Argumentów to ty nie miałeś, więc zacząłeś się czepiać szczegółów.Wreszcie ktoś mnie rozgryzł... crax0r niemalże przebiłeś mistrza ciętej riposty... Wiesz, ja nie mam jakichś problemów z tym, że ktoś zwraca mi uwagę na to, że źle używam słów i nie zaczynam zachowywać się jak gimnazjalista na forum onetu. Nie masz merytorycznych argumentów, to nie pisz.
I kto tutaj powinien wrócić do książek? Wirusy wymagają bardzo sprecyzowanego celu, jedzenie albo strawisz albo nie. Szansa na strawienie czegokolwiek z obcej planety jest nieskończenie większa od szansy na zarażenie obcym wirusem (biorąc pod uwagę że szansa na zadziałanie wirusa równa się zeru).Zachorowanie na kosmiczną grypę jest prawidłowe w kontekście serialowej rzeczywistości a nie rzeczywistości realnej - w tym drugim przypadku jest bzdurą i nigdy nie pisałem inaczej. Przykład z marchewką mówił, że jeśli w serialowej rzeczywistości możemy wchodzić w interakcję ze środowiskiem w przypadku jedzenia, to jest to możliwe też na innych polach, np. mikrobów.
To świetnie, tylko po co to pisać? Przecież nikt nie brnął w ten temat.Nie znam się na ptasiej grypie i uważam ją głównie za temat medialny podsycany przez koncerny, które wpakowały miliony (miliardy?) zielonych w badania nad lekami i teraz chcą na tym zarobić (Ferengi na pewno mają na taką okazję jakąś Rule of Acquisition...).
Jak wcześniej - nie na temat, czytanie ze zrozumieniem się kłania. Ja wspomniałem o procentach tylko dlatego, że to ma ogromne znaczenie dla wirusów, które poprzez wymianę genów, są w stanie mutować na zupełnie inne odmiany atakujące inne gatunki zwierząt. Kwestia była taka, że mimo tych 80%+ sam wirus ptasiej grypy nie jest w stanie zmutować ("zgadnąć" potężnej ilości sekwencji genów, którą "szlifował" ludzki wirus grypy przez miliony lat, równomiernie z naszą ewolucją). Teraz w tym kontraście, weźmy pod uwagę wirusa z zupełnej innej planety, nie dość że "DNA" jest inne, to jeszcze nie mają te wirusy żadnego odpowiednika który podpowiedziałby im potrzebne sekwencje genów. Tak jak pisałem - zero szans.Niemniej jednak sam przykład jest kompletnie chybiony - procenty nie mają tutaj nic do rzeczy. Człowiek i szympans mają >95% podobieństwo sekwencji DNA (stąd były pomysły wprowadzenia szympansa do rodzaju Homo) tylko, że okazuje się, że to nie ma zbyt wielkiego znaczenia. Nie jest ważne, że geny są do siebie podobne, tylko jak działają ich produkty i jak jest regulowana ich ekspresja, a tutaj znaczenie mogą mieć różnice w pojedynczych nukleotydach/parach zasad. Żeby nie być gołosłownym - wystarczy jedna punktowa mutacja w genie kanału chlorkowego, żeby oskrzela zalewały się szambem a przewody trzustkowe kleistą wydzieliną (mukowiscydoza) - co z tego że normalny gen CFTR i mutant mają sekwencję zgodną w więcej niż 99% jeśli różnią się w jakimś krytycznym miejscu. Przekładając to na szympansa i człowieka - co z tego, że mamy podobne (jeśli nie takie same) sekwencje jakichś tam genów jeśli są one aktywowane w innych miejscach w organizmie.
Nie jesteśmy na forum biologicznym, więc użyłem ogólnika - "kwasy żołądkowe" w liczbie mnogiej powszechnie uznawane są tzw. "Sok żołądkowy" (polecam: http://pl.wikipedia....i/Sok_żołądkowy ). Jak widzisz, każdy składnik jest bardzo cenny i wcale nie wymaga zgodności genetycznej, ponieważ proste cząsteczki, enzymy itd. są miliony razy mniej skomplikowane od łańcucha DNA czy RNA, na którego budowie (oraz tym co zapisuje) bezgranicznie polegają wszelkie wirusy.crax0r nie wiem co w życiu robisz, ale jeśli zajmujesz się czymkolwiek związanym z biologią - wracaj do podręczników, jeśli nie - doucz się zanim złapiesz za klawiaturę. Kwas żołądkowy (w liczbie pojedynczej, nie mnogiej - komórki okładzinowe wytwarzają tylko HCl (poza czynnikiem wewnętrznym, ale ten nie ma wiele wspólnego z kwasem - bierze udział we wchłanianiu witaminy B12)) nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia w trawieniu czegokolwiek - spełnia dwie podstawowe funkcje - niszczy bakterie i denaturuje białka.
Wirusy odrzucam, ponieważ (dziwne że taki mądrala jak Ty tego nie wie), nie są w pełni uznawane za żywe. Wirus sam w sobie nie jest żywy ani martwy. Bakterie, grzyby, pierwotniaki, forumowicze - jesteśmy żywi. Jesteśmy w stanie sami zdobywać pożywienie, jeśli środowisko jest odpowiednie dla naszego organizmu. Jeśli dana planeta posiada podobny skład atmosfery, podobne składniki gleby, naświetlenie, temperaturę, można spokojnie przyjąć że istoty żywe również będą posiadały podobne pH i inne właściwości/skład, co oznacza 2 rzeczy: jest szansa na to że nasze żołądki będą w stanie rozłożyć lokalne pożywienie na proste składniki; lokalne bakterie będą w stanie przetrwać przez jakiś czas w naszym ciele (na pewno nie długo, ponieważ brakuje im milionów lat ewolucji na przygotowanie do walki z naszymi przeciwciałami oraz jak już ktoś wspomniał antybiotykami).Z bakteriami jest tak samo jak z wirusami (grzybami i pierwotniakami, etc.) - inwazja i wywołanie choroby wymaga dość ścisłej zgodności instrumentarium molekularnego pomiędzy bakterią i jej "ofiarą". Jeśli odrzucasz wirusy, odrzuć też bakterie.
Co do trawienia trudnych pokarmów - pewne plemię afrykańskie jest w stanie trawić rośliny, dzięki bakteriom które "zadomowiły" się w ich żołądkach. Całkiem możliwe że do podobnej symbiozy mogło by dojść na innej planecie - bo bakterie w przeciwieństwie do wirusów, są w stanie "same o siebie zadbać".
#58
Napisano 01.05.2011 - |00:25|
Tylko mod ma prawo zamknąć mi buzię stwierdzając a NIE TY. Nie chcę nadwyrężać jego cierpliwości ale jakoś nie daję rady nie prostować herezji, które różni ludzie wypisują. Sorry, taka moja słabość...
"Wartość człowieka" - pojechałeś kolego - fajnie wygląda napisane przez kogoś, kto w jednym poście zastrzega, żeby "dokładnie czytać" (w podtekście, że tylko wielkie umysły, takie jak on mogą objąć problem), a w następnym zarzuca komuś wprost bezmyślność... Jakby nie było to też świadczy o wartości człowieka.
BTW - czy zauważyłeś, że w większości twoich postów większość zdań to personalne ataki na innych userów? Przykro mi to pisać, ale to już podchodzi pod kategorię trolla. Takie stworzenia czasami tutaj się pojawiają i stanowią swego rodzaju folklor, ale wiedz, że daleko ci do najlepszych - niestety nie widuję już od dłuższego czasu OtrutegoBobra - przy nim jesteś mały szczeniaczek - gość jednym zdaniem potrafił wpienić pół forum...
Bo jak słyszę o ptasiej grypie, to chce mi się ordynarnie mówiąc, rzygać.To świetnie, tylko po co to pisać? Przecież nikt nie brnął w ten temat.
crax0r nie stosuj proszę wobec mnie tanich chwytów erystycznych. Nie miałem złej woli pisząc o skrótach myślowych albo o helisie/spirali - kwestia zwykłego sprostowania. Nie żebym się wywyższał, ale patrząc na ilość twoich postów, jesteś raczej nowy na tym forum - proponuję - przejrzyj moje dyskusje z Sakramentosem w różnych tematach i to co tam wypisujemy zanim zaczniesz zarzucać mi ordynarne czepialstwo z chęci dowartościowania się. Staram się po prostu poprawiać różne błędy merytoryczne, które za sprawą mediów i zwykłej ignorancji pokutują w ogólnej populacji i właściwie, to powinieneś być wdzięczny, bo może pomoże ci to uniknąć kompromitacji w przyszłości, zamiast rzucać się i pisać histeryczne posty.Argumentów to ty nie miałeś, więc zacząłeś się czepiać szczegółów.
(...)
Jak wcześniej - nie na temat, czytanie ze zrozumieniem się kłania.
crax0r ochłoń - do znudzenia piszę, że chodzi mi o rzeczywistość SERIALOWĄ. Popatrz co napisałem w ostatnim poście - nie potrzebuję posiłkować się realną biologią - sam serial podsuwa mi możliwość chorowania na kosmiczne choroby (i nieważne, że rzeczywistość jest inna). Jak nie pamiętasz - wróć do odcinku z wodą. Sam kilkukrotnie pisałem, że w realnej rzeczywistości kosmiczne infekcje to są brednie.Szansa na strawienie czegokolwiek z obcej planety jest nieskończenie większa od szansy na zarażenie obcym wirusem (biorąc pod uwagę że szansa na zadziałanie wirusa równa się zeru).
(...)
Teraz w tym kontraście, weźmy pod uwagę wirusa z zupełnej innej planety, nie dość że "DNA" jest inne, to jeszcze nie mają te wirusy żadnego odpowiednika który podpowiedziałby im potrzebne sekwencje genów. Tak jak pisałem - zero szans.
To poza serialem. Nie rozumiem czemu tak się fiksujesz na "zgodności genetycznej". Napiszę jeszcze raz - zgodność genetyczna w sensie sekwencji nukleotydów wcale o niczym nie musi świadczyć. Organizmy nie wchodzą ze sobą w interakcje porównując swoje łańcuchy kwasów nukleinowych i sprawdzając na ile sekwencje zasad azotowych się między sobą różnią. Bakterie, wirusy, inne komórki jakiegoś organizmu "porozumiewają się" między sobą za pomocą mnogości różnych białek w rodzaju receptorów, cząsteczek sygnałowych, etc. (sorki nie da się tego streścić w dwóch zdaniach). Fakt, że zmiany w sekwencji zasad w genach, które te białka kodują będą miały wpływ na jak te białka się połączą, ale witz nie jest w tym, że białka się nie połączą bo sekwencja zasad będzie inna, tylko dlatego, że inna sekwencja zasad spowoduje, że białka będą miały nieprawidłowy kształt. Brzmi to trywialnie, ale takie NIE JEST - płynie z tego jeden bardzo ważny wniosek - jeśli jakieś białko będzie kodowane przez gen o zupełnie innej sekwencji niż gen oryginalny, a pomimo tego będzie miało taki sam KSZTAŁT (chodzi nie tylko o sam kształt w sensie geometrii ale też o umiejscowienie w przestrzeni kluczowych łańcuchów bocznych aminokwasów) jak białko kodowane przez gen oryginalny, to połączy się z tym samym białkiem z którym łączy się to pierwsze. Przykładowo jedno z białek wirusa HIV łączy się z receptorem CCX5 - nie oznacza to, że sekwencja RNA tego białka wirusa odpowiada (w sensie tłumaczy się 1:1) sekwencji DNA fizjologicznego ligandu receptora CCX5, tylko, że białko wirusa ma taki sam kształt jak białko "oryginalne". Morał - na pohybel "zgodności genetycznej" - nie ważne czy coś ma 20 czy 90% zgodności sekwencji, ważne, że białka, cukry, lipidy, etc. do siebie pasują. To, że białka i inne składniki komórki są zależne od informacji w materiale genetycznym, na tym poziomie nie ma znaczenia.I kto tutaj powinien wrócić do książek? Wirusy wymagają bardzo sprecyzowanego celu, jedzenie albo strawisz albo nie.
(...)
Jak widzisz, każdy składnik jest bardzo cenny i wcale nie wymaga zgodności genetycznej
Chociażbym nie chciał - sam prosisz się o szpilę. Co to znaczy "bardziej skomplikowane" - powiedz coś takiego filozofowi albo matematykowi, to cię spali żywym ogniem. Pomijając kwestie definicji - DNA w sensie struktury wcale nie jest skomplikowane - ma dość prostą i nudną strukturę. Enzymy, receptory, ligandy to inna bajka - zdecydowanie bardziej skomplikowane od AATTCCGATCG...(ad nauseam). Gdybyś wiedział jak wzajemnie współdziałają ze sobą podjednostki w takiej "głupiej" hemoglobinie, to nie wypisywałbyś herezji, że białka są "milion razy mniej skomplikowane"...ponieważ proste cząsteczki, enzymy itd. są miliony razy mniej skomplikowane od łańcucha DNA czy RNA, na którego budowie (oraz tym co zapisuje) bezgranicznie polegają wszelkie wirusy.
Po pierwsze - co z tego, że nie są w pełni uznane za żywe - dla ewolucji nie ma znaczenia czy działa na coś co jeden z gatunków uzna za żywe czy nie - to co się wydajniej powiela, tego będzie więcej - ot cała prawda o życiu. Po drugie - nikt nie opracował jeszcze definicji życia, która by wszystkich zadowoliła. To zresztą jeden z wielu przykładów, kiedy ludzki sposób myślenia (kategoryzowanie i definiowanie wszystkiego daje nam chyba większe poczucie panowania nad rzeczywistością) zupełnie kłóci się z rzeczywistością.Wirusy odrzucam, ponieważ (dziwne że taki mądrala jak Ty tego nie wie), nie są w pełni uznawane za żywe. Wirus sam w sobie nie jest żywy ani martwy. Bakterie, grzyby, pierwotniaki, forumowicze - jesteśmy żywi.
Co to znaczy "same o siebie zadbać"? Szczególnie w kontekście bytowania w żołądkach osobników jakiegoś plemienia. Zwyczajnie te bakterie, które uodporniły się na kwaśne środowisko i nie zabijały własnych nosicieli (a wręcz im pomagały) odniosły większy sukces w stosunku do swoich mniej przystosowanych koleżanek. Nie ma to nic wspólnego z "zadbaniem o siebie" - to tylko bezrozumny proces kolejnych mutacji w bakteryjnych chromosomach (wg nomenklatury anglosaskiej (gdybyś chciał mi wbić szpilę)) i działania doboru naturalnego w postaci mięsnego worka wypełnionego kwasem.Co do trawienia trudnych pokarmów - pewne plemię afrykańskie jest w stanie trawić rośliny, dzięki bakteriom które "zadomowiły" się w ich żołądkach. Całkiem możliwe że do podobnej symbiozy mogło by dojść na innej planecie - bo bakterie w przeciwieństwie do wirusów, są w stanie "same o siebie zadbać".
crax0r, widać, że niegłupi z ciebie gość i że sporo czytasz, więc dam ci radę na przyszłość - mniej pochłaniaj wiedzę, więcej myśl i przetwarzaj to czego się dowiedziałeś. A co do dyskusji - samo forum też nie do końca sprzyja porozumieniu - jedno średnio szczęśliwie sformułowane zdanie i potem można ciągnąć flejma albo personalne docinki w nieskończoność...
Użytkownik graffi edytował ten post 01.05.2011 - |01:49|
#59
Napisano 01.05.2011 - |07:45|
@rick
Tylko mod ma prawo zamknąć mi buzię stwierdzając a NIE TY.........
- "Wartość człowieka" - pojechałeś kolego - fajnie wygląda napisane przez kogoś, kto w jednym poście zastrzega, żeby "dokładnie czytać" (w podtekście, że tylko wielkie umysły, takie jak on mogą objąć problem), a w następnym zarzuca komuś wprost bezmyślność... Jakby nie było to też świadczy o wartości człowieka.
BTW - czy zauważyłeś, że w większości twoich postów większość zdań to personalne ataki na innych userów? Przykro mi to pisać, ale to już podchodzi pod kategorię trolla.
Zgadza się i w tym miejscu proszę zakończyć "medyczny" wątek który można przeciągać tyle, że skończy się to tak jak w poniższym cytacie.
I zaczyna on coraz bardziej rozwadniać temat samego odcinka bo panowie już za daleko odbiegacie w swych dywagacjach na temat może czy nie może.
Zapraszam do wyjścia i skorzystania z słonecznej choć wietrznej pogody.
Na pewno dobrze przewietrzy głowy z zbędnych emocji i z korzyścią dla zdrowia.
Już kilka osób to "zauważyło" więc Tobie @rick proponuję zaprzestać personalnych ataków w podtekstach na graffiego.
- samo forum też nie do końca sprzyja porozumieniu - jedno średnio szczęśliwie sformułowane zdanie i potem można ciągnąć flejma albo personalne docinki w nieskończoność...
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#60
Napisano 01.05.2011 - |23:08|
2 rzeczy bardzo rzucają się w oczy:
1) Planeta była idealna dla kolonistów.
2) Planeta rozpadła się tuż po przybyciu Destiny na nią.
Jakkolwiek trudne i niemożliwe do wyliczenia i zrealizowania to się wydaje, mam wrażenie, że obcy od obelisku cofną się w przeszłość by stworzyć Novus dla załogi Destiny. Planetę, która ma wytrzymać tylko 2000 lat. A może ci obcy to właśnie potomkowie załogi z jeszcze dalszej przyszłości?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych