To co prezentujesz to skrajna wersja redukcjonizmu.
Owszem, ale nie ja a ty. Takie sa wnioski z twojej interpretacji wolnej woli. Dokonales reduckji i stad-bach, twierdzisz ze wolnej woli nie ma.
Ja stanalem z boku i twierdze, ze nic sie nie zmienilo, zmodyfikowalismy tylko nasze pojecie. Wolna wola nie jest-podobnie jak umysl-czyms transcendentnym, tylko realnym. Tak samo jak umysl ma poczatki w mozgu, tak samo wolna wola w naszej wlasnej konstrukcji. Jesli dany system spelnia swoje funkcje jak mozna twierdzic, ze nie spelnia? Dlatego definicja z wikipedii jest tak durno splaszczona-by ja mozna bylo pojac jak najlatiwej wlasnie przez redukcjonizm, uzywajac jego przeciwko niemu samemu. "Bottom up". Bo nie chodzi o to, ze "nic cie nie stanowi"-czyli ze wola wolna jest jakims duchowym, oderwanym od materii pierwiastkiem-tylko jest czescia ciebie. A "ty" istnieje poprzez ograniczenia jakim podlega, nie zas ich brak. Tym samym wolna wola to po prostu mozliwosc dzialnia w ramach swoich naturalnych parametrow bez ograniczen. Zeby to zrozumiec aplikujemy ta plaska definicje do na przyklad tej twojej pszczoly. Pszczola robi A i B, a jesli ktos jej wsadzi w tylek elektrode i zacznie sterowac ruchem jej skrzydel i zmusi ja do lotu gdzie indziej tym samym system "pszczola" traci kontrole nad soba na rzecz systemu "czlowiek". Czyli inny system przejmuje kontrole, realizujac swoje parametry. Teraz jeszcze dodac do tego odpowiedni poziom skomplikowania danego systemu, jego swiadomsc i juz jestesmy w domciu. Bo tak samo jak ty zakladam, ze do wolnej woli potrzbena jest tez swiadomosc, a poki co uwaza sie ze pszczoly jej nie posiadaja.
Biolodzy (a właściwie to ich filozofująca frakcja) twierdzą, że podstawowymi cechami życia są przemiana materii i zdolność do podlegania ewolucji (w sumie nieźle piszą o tym John Maynard Shith i jakiś Węgier w książce "Tajemnice przełomów w ewolucji jakbyś chciał zgłębić temat).
Jeden z tych polskich "filozofujacych biologow" opracowal calkiem niezla definicje zycia ladnych pare lat temu. Teraz sobie z glowy tego nie przypomne, ale kobminowal z sprzezeniami zwrotnymi. Zmierzal wlasnie w kierunku wlaczenia procesu ewolucji. Swoja droga tak powstaja pomysly SF-no dobrze, a co jesli ewolucja nie jest elementem niezbednym i moze gdzies byc zycie ktore sie wogle nie zmienia? I bach, piszemy
SF w ten sposob rozumiane to troche takie filozofowanie.
(równocześnie uważam, że teoretycy popełniają błąd oddzielając przepływ informacji od fizycznego nośnika - potem rodzą się takie pojęcia jak memy, które same w sobie są poprawne, ale łatwo przekręcić ich znaczenie (vide S. Blackmore)).
Tu tez lezy sedno problemu z tym i poprzednimi odcinkami SGU->oddzielaja umysl od jego fizycznego "nosnika". Blad w rozumowaniu filozoficznym. A wiec monady
ale dzieki takim bledom mozna poprawic swoj stan wiedzy... Szkoda tylko ze ludzie ktorzy na dany blad wpadaja sie go potem trzymaja.
Życie definiuje pewien sposób uporządkowania materii, a to z czego składa się organizm w dużej mierze przestaje mieć znaczenie - ważne, że poszczególne elementy ze sobą współgrają.
Notabene ta swiadomosc-cyz raczje jej prkaytcnze implikacje-nie dotarly do wielu naukowcow. Co jest dziwne, nierpawdaz? Nie wiem co tutaj jest winne. Uparcie bowiem twierdza ze cala informacja o organizmie jest zawarta w DNA. I choc to prawda-DNA to podstawa, to jednak nie mniej wazne jest to, w jakis sposob wszystko ze soba wspoldziala, ze wypadkowa procesow daje funckjonujacy organizm.
Niczego nie obala. Po prostu milcząco zakładasz, że to, że czujesz się wolny oznacza, że jesteś wolny. Nie jesteś tego udowodnić w żaden sposób chociażbyś się zawiązał na supeł .
Nie, to nie tak. Twoj argument bylby poprawny gdybym odwolywal sie do rzeczy stricte niematerialnych jak dusza, tworzac bledne kolo "Mam dusze bo wiem ze ja mam". A ja twierdze, ze wolna wola jest (na ile to mozliwe) konceptem mierzalnym.
Zresztą sam nie tak dawno twierdziłeś (co IMO jest całkiem niegłupie), że będąc wewnątrz jakiegoś układu nie można da się do końca poznać zasad jego działania, bo przeprowadzając badania zaburza się ten układ.
I nadal sie tego trzymam, nic sie nie zmienilo.
Co do twoich wyjasnien czy jestes postmodernista czy nie
to teraz to co mowisz ma wiecej sensu. Z jednej strony stwierdzasz, ze calkowite poznanie nie jest mozliwe, ale poznanie ograniczone (np. naukowe) juz tak. W tym sensie jestes irracjonalista, tak jak podejrzewalem. Ale wczesniej naprawde to co pisales to postmodernizm. Tak to mozna bylo rozumiec.
A ja w tym czasie w duchu poklepuję tego dziadka po ramieniu i mówię "Richard, chyba się trochę pogubiłeś, musisz chyba jeszcze raz przejrzeć założenia na których opiera się nauka".
Zgadza sie, bo za pomoca tych samych argumentow ktorych on uzywa mozna "udowodnic", ze on tez nie istnieje,a le z Dawkinsa juz sie nabijalismy.
Natomiast twojej drugiej wersji albo kompletnie nie rozumiem, albo jest kompletnie absurdalna z naukowego punktu widzenia.
Swoje wnioski nie oparlem na BELKOCIE
czy innych monadach tylko z wiesci z swiata nauki. Co nie oznacza ze nie moge sie mylic czy blednie interpretowac. Po prostu funkcja mozgu jest wytworzenie umyslu, a umysl w pewnym sensie wplywa na mozg swoimi procesami ale nie dlatego, ze jest "nad nim", nie-to wszystko odbywa sie w ramach mozgu. Redukujac-tom mozg wplwya sam na siebie, jesli przestac sie patyczkowac i uznac ze dzialajacy sprawnie mozg=umysl. Tak jak np. procesy dziejace sie w organizmie wplywaja na organizm, ale przeciez to organizm je wytwarza... Juz lepiej? Po prostu ja jestem sklonny uznac ze to bardzo wazna "petla". informacyjna. A oficjalnie-nie za bardzo. Nie chcialem korzystac z analogii z komputerem, no ale chyba musze. Wyobrazmy sobie ze masz taki, ktory potrafi sie rozwijac, modyfikowac. "Sam z siebie" tego nie zrobi, dopiero na wskutek dzialania swojego programu ktory zanalizuje dane i wyjdzie mu, ze nalezy dodac nowa kosc RAM i tenze komputer ja sobie buduje.
Nieco to naciągane i wygląda trochę jak rozpaczliwa ucieczka przed widmem dualizmu (chwilę musiałem się nagimnastykować zanim napisałem poprzednie zdanie), ale może coś w tym jest.
Kierunek interesujacy, ale imo bledny. Ani bakteria ani ty nie jetsescie sterowani zadnymi impulsami, bo impulsy nie sa czescia innego systemu. Tak samo jak czlowiek ktory uwiazl miedzy skalami nie stracil swojej wolnosci-co najwyzej swobode ruchow. Bo zeby wolnosc stracic musialby podlegac innemu czlowiekowi ktory decydowalby za niego.
Ta wersja to wersja w której świadomość jest raczej biernym obserwatorem tego co robi mózg. Po prostu różne działania mózgu - odbieranie bodźców i przetwarzanie informacji powodują powstawanie jakichś tam wrażeń.
Tak, znam to i jest to nieglupie, ale jak sie nad tym chwile zastanowic to jednak troche jest
Ja raczej bym zmodyfikowal to twierdzenie okreslajac, ze taki "bufor" jest potrzbeny by lepiej sie zastanowic nad swoimi akcjami i reakcjami, zwiekszajac wydajnosc systemu w dlugim horyzoncie.
Dla mnie brzmi to trochę jak "Przekroczyć granice: ku hermeneutyce transformatywnej grawitacji kwantowej" .
No dobra, ale to byl tekst wysmiewajacy postmodernizm.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 08.04.2011 - |16:35|
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung