Używając przestrzeni, energii czy czasu jako formy rozliczeń czy relacji między tymi, to powstaje forma pieniądza. Jest ona potrzebna nawet Pradawnym i nawet ascendatom. Zmienia się jego oblicze, stosunek do niego, sposób wykorzystania, ale sam rdzeń pomysłu jest konieczny. Wierz mi, to tak samo jak z tym zerem w matematyce z cytatu Carter.
Dla wielu ludzi panuje prostota w myśleniu: jeśli technologia dałaby replikatory a'la Star Trek, nanotechnologię potrafiącą zrobić wszystko lub sztuczną inteligencję odwalającą całą robotę łącznie z myśleniem to wtedy ekonomia nie ma racji bytu, co jest nonsensem. To błąd leżący u podstawy problemu w naszej obecnej dyskusji-wiara że technologia to magiczna różdżka która sprawi, że coś będzie za darmo. Tak nie może być, bo zabraniają tego prawa fizyki. Cos moze bytć"smiuesnzie tanie", ale nie bezie za darmo.
W społeczeństwie gdzie wszystko jest "śmiesznie tanie" musiałby istnieć jakiś system racjonalizacji, jak choćby waluta reputacyjna. Jeśli tego by zabrakło, takie społeczeństwo się rozpadnie prędzej czy później. No chyba że chcemy zbudować taką cywilizację która jest jak mrowisko, jakiś hive-mind i tym podobne, albo usuniemy jednostkom pragnienia i podprządkujemy je pragnieniom całości, albo sprawimy że nieracjonalne zachowania będą nagradzane np. orgazmem (pracuję już 24 h, uuuch, co za urrrrgazm! I want MOAR!). Odwrotne podejście-eliminacja pragnień powoduje wytworzenie kamieni a nie istot żywych, pozbawionych ambicji i chęci zmiany, zadowolonych z siebie a więc niezdolnych do żadnych czynów z których słynęli Pradawni.
Prawdę mówisz, że nie wiemy jak to było u Alteran. Dlatego równie dobrze mogli być unwiersyteckimi komuszkami utopijnymi, co anarchokapitlaistami. Mogli być też tacy jak my, albo miliony lat żyć w systemie barteru. Któż to wie, ostatecznie SF zniesie wszystko, gorsze rzeczy były. Gorzej z historią.
Podsumowując, to może tego nie wiecie, ale pomysł, że technologia rozwiąże materialne potrzeby ludzkości była podstawą tzw. cyberkomunizmu, doktryny wypracowanej w latach 50-tych i 60-tych w ZSRR. Podstawą takiej gospodarki i społeczeństwa miał być wielki system informatyczny, który miał racjonalnie zarządzać zasobami i przydzielać je podle komunistycznej doktryny. Nie byłoby pieniędzy, byłby cybernetyczny system. Wystąpiły jednak dwa problemy zasadnicze:
1. Taki system jest niemożliwy do zbudowania, zwłaszcza w oparciu o wiedzę z tamtego okresu
2. Partia zadała pytanie "Ten wielki komputer będzie wszystkim zarządzał...a gdzie w tym będzie Partia?" i sprawę zamknięto, cybernetykę zaś wyklęto.
Myśl, że jednak za pomocą wyciągania z technologicznego kapelusza można uszczęśliwić ludzkość pozostała żywa i popularna, niestety jest ona błędna. W ten sposób można stać się bogatym i tylko tyle. Ale to chyba wystarczy?
@Logon:Cieszy mnie to, a co do przelicznika to oczywiście nie, bo taki przelicznik nie istnieje. Jesteśmy na forum traktującym o SF, a SF ma to do siebie, że jest mocno filozoficzne i takie ma być. Ma zadawać pytania, nie zaś szukać odpowiedzi (gdy to robi zamienia się w propagandę). Dlatego nie daję odpowiedzi, tylko stawiam hipotezę godną SF.
Poza tym, gdyby taki przelicznik udało się dziś zrobić i go wprowadzić nie zmieniłby nic w obrocie ekonomicznym. Ten zmienia się dopiero pod wpływem nowych możliwości, a tych przelicznik nie dostarcza na dzień dzisiejszy zbyt wiele. Zmiana ma sens gdy ma się poziom technologii pozwalający na korzystanie z błyskawicznych cyklów produkcyjnych, do tego bardzo tanich-jak Star Trekowe replikatory na przykład.
Jak wyglądałby taki system finansowy nie śmiem spekulować, ale na pewno zachowałby te same mechanizmy które znamy dzisiaj, byłby jednak znacznie subtelniejszy i trudniejszy do zrozumienia, mógłby prowadzić też do nieoczekiwanych skutków ubocznych (np. dzisiaj uznaje się, że życie to życie i każdy człowiek ma swoje prawa. W systemie przelicznika mogłoby się okazać że już tak nie jest, bo człowiek to wydatek, do tego okazałoby się że ktoś pobiera opłaty za zużywane np. powietrze a więc jest podatek na oddychanie... i tak dalej. Patrząc jak to u nas wygląda i w jakim kierunku zmierza, cały ten obrót mógłby być również ukryty i odbywać się przez większą część czasu w formie wirtualnej, zaskakiwałby ludzi wtedy dy np. okazałoby się że ich dwanaście godzin snu dziennie oznacza, że są na minusie bo nie uzasadniają wydatków energetycznych swojego organizmu swoja pracą, nie tworzą więc wartości dodanej i zwiększają entropię układu... no jak dla mnie to nie raj, tylko koszmar, to już wolę kryzysy finansowe i ból głowy od słabnącej złotówki. Bowiem jest tak, że im doskonalsza cywilizacja technicznie, tym bardziej kontroluje jednostkę, i tym bardziej szczegółowy i bezwzględny ma system ekonomiczny, ale tym bardziej efektywny i dający wymierne korzyści. )
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 18.05.2010 - |18:26|