Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 027 - S02E07 - The Greater Good


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
80 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Ocena odcinka (93 użytkowników oddało głos)

Ocena odcinka

  1. 10 (37 głosów [39.78%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 39.78%

  2. 9 (33 głosów [35.48%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 35.48%

  3. 8 (14 głosów [15.05%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 15.05%

  4. 7 (6 głosów [6.45%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 6.45%

  5. 6 (1 głosów [1.08%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.08%

  6. 5 (2 głosów [2.15%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 2.15%

  7. 4 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  8. 3 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  9. 2 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  10. 1 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#41 LunatiK

LunatiK

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 764 postów

Napisano 11.11.2010 - |21:54|

Ludzie, do jasnej cholery, kiedy w końcu zrozumiecie, że w taki sposób psujecie innym zabawę?! To fajnie, że przeczytałeś spoilery. Wszyscy się cieszymy. Nie musisz jednak wypisywać tutaj swoich przemyśleń po przeczytaniu tych spoilerów. Nawet bez ich cytowania dałeś sygnał jak tak sytuacja się zakończy. :angry:


Nie wiem jak w SGU ale w takim np. dr. Who oglądając spoilery człek potrafił tylko zagmatwać sobie całą sprawę co miało ten plus że idioci nie psuli zabawy reszcie.
Niestety nie wszędzie potrafią robić takie rzeczy.
  • 0
Kapitan Bomba - Idealny SF :P

Dołączona grafika

#42 Rob

Rob

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 24 postów
  • MiastoBiałystok/Łódź

Napisano 11.11.2010 - |22:09|

A czy nikogo nie zainteresowała sprawa mostka? Kiedy wchodzi do niego Amanda, zamyka drzwi i uruchamia systemy, widzimy z ogólnego planu z zewnątrz jak mostek wysuwa się do góry. Jakim cudem Eli z ekipą mogli wejść na ten mostek jeśli był on dajmy na to piętro wyżej? ;)
  • 0

#43 laxter

laxter

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 5 postów

Napisano 11.11.2010 - |22:13|

Może korytarz łączący mostek z windą także się wysuwa i winda jedzie jedno piętro wyżej.
  • 0

#44 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 12.11.2010 - |00:00|

początek mnie lekko zawiódł, a w czasie sceny bijatyki między Rushem a Youngiem - chciałam wyłączyć. To samo mieliśmy w pierwszy sezonie, tylko na pustynnej planecie.

Tez to zauwazylem i bylo to dla mnie meczace; ale nie uwazam tego za zzynke ale za klamre kompozycyjna. Zabraklo jasnego pokazania, ze tym wlasnie jest. Jakbym to ja ;) robil ten odcinek to poswiecilbym temu zagadnieniu chwilke. Przeciez epizod zaczyna sie przypomnieniem-w ramach czolowki-sceny w ktorej Young daje z bani Rushowi i zostawia go na planecie. Nastepnie juz w odcinku to on ubiera sie w skafander i z Rushem ma na osobnosci latac po opuszczonym statku kosmicznym. Padaja rozne slowa, widac napieta atmosfere miedzy tymi dwoma co jest oczywsita sprawa powiazana z tym co sie wtedy wydarzylo. Dla mnie to naturalne, ze operowalbym w tych scenach nie tyle nawiazaniami, co zwyklymi flashbackami do tamtych wydarzen. Proste, jasne srodki wyrazu bylyby chyba najskuteczniejsze: Young daje w morde Rushowi, upadaja i tarzaja sie, i mamy migawke z podobnej sceny z poprzedniego sezonu. Rush powie podobna kwestie co wtedy, Young odpowie mu podobnie jak wtedy... I mamy logiczna klamre. Na koncu Young przypomnialby sobie jak zostawil Rusha a moze i polaczyl-a nie przeciwstawil to-smierci Raily'ego i wtedy by odpuscil.
No moze zbyt lopatologicznie to sobie wyobrazam, ale wlasnie tego mi zabraklo-pokazania ze to nie jest kopiowanie, ale nawiazanie i rozwiazanie.

Nawet dzisiejsza fizyka czy astrofizyka jest bliżej tego zagadnienia, niż wielu uważa. Tacy ludzie jak Peter Russell czy Steven Hawking coraz głośniej mówią o rzeczach, które jeszcze kilka lat temu były domeną tylko ludzi wierzących, pozostających w opozycji do nauki.

Polemizowalbym, Hawking podobnie jak reszta fizykow jest sklonna przyznawac, ze sa rzeczy i porzadki ktorych nie znaja ale ktorych mozna sie domyslic i w ktore mozna wierzyc-ale pozostaja w takiej samej opozycji do religii co reszta bo po prostu sa tak wyksztalceni i taki swiatopoglad im wpojono. Naturalnei, zapytani wprost o swoja wiare odpowiedza kluczac i lawirujac, probujac pogodzic wszystkie strony bo zalezy im an grantach na badania ale nie prezentuja dzieki temu zadnej nowej jakosci o ktora ich posadzasz.

Nie slyszalem jeszcze deklaracji fizyka/astrofizyka brzmiacej cos a'la "Tak, chce uruchomic wielki zderzacz czegos tam bo sadze, ze to przyblizy mnie do Boga, to jest moja forma poznawania dziela stworzenia, podziwiania go i wypelniania nakazu z Genesis o czynieniu sobie ziemi poddana". Nikt tez nie rpobuje powiedziec tego lagodniej ani w ogole powiedziec, ze wierza w Boga, bogow czy w cokolwiek. Zawsze klucza, kombinuja by ukryc swoje poglady na ta sprawe bo jesli powiedza nie, to politycy sie na nich wypna i nie zbuduja swojego wielkiego zderzacza czegos tam, bo politycy sluchaja sie swoich wyborcow a ci byli uczeni ze naukowcy to ateistyczni wariaci chcacy rozwalic swiat bo sluchaja podszeptow szatana, a jesli powiedza tak to zostana zepchnieci na margines przez swoich oswieconych kolegow, ktorzy zostali po prostu wyedukowaniu w przeswiadczeniu ze religia i nauka sa ze soba sprzeczne i robiac nauke nie mozna miec nic wspolnego z religia. Dokumentacji tym sposobom myslenia majacych utwierdzic kazdego z obu grup w tym nonsensie poswiecone sa setki ksiazek, rozpraw i jest to typowy wrzut mozgowy i klisza z ktorej nie da sie uciec.

Mowi sie o takich sytuacjach ze to jak byc miedzy Scylla a Harybda, ale ja to nazywam jako bycie miedzy dwoma klikami k utasow.

Wiele bardzo dobrych lub genialnych historii sci-fi dotykały tej dziedziny - jak choćby (...) niedawne BSG. Jeżeli scenarzyści dobrze poprowadzą fabułę - a może to nie być proste, zważywszy na to jak potraktowali to zagadnienie w odcinku "Faith" (...)

No wlasnie moze tu mamy po prostu inny punkt widzenia-ja koncowki BSG nie uwazam za cos wartego wspominania pod wzgledem przeslania ktore bylo ze tak powiem "half assed" i mnie rozczarowalo wykonaniem. Przy czym tworcy BSG byli lepsi w tworzeniu swojej historii i czynieniu jej niebanalna, czego tworzyc SGU nie maja i widac to na przytoczonym przykladzie. Glupi odcinek im wyszedl i tyle. Tak wiec pojscie w ta strone tez wyjdzie glupio.

W obecnej sytuacji każdy kierunek jest równie dobry, no chyba że liczymy na fart znany z ST:Voy czyli spotykanie po drodze rasy które będą takie miłe i skrócą drogę albo umożliwią nam transworp.

Nie zrozumielismy sie-wybor dzilania nie musi byc ani logiczny ani racjonalny. To po pierwsze. Na dobra sprawe zaloga moglaby dac sie przekonac faktom i przyznac ze lepiej jest kontynuowac misje dalej i szukac planety/zrodla zasilania bo tylko Wrotami mozna wrocic. Oczywisice trzeba sobie zdawac sprawe, ze w takiej debacie na pewno ktos by rzucil-i mialby racje, ze moze nie glupio byloby tez przy okazji wracac-nie ma bowiem roznicy gdzie sie leci, ale moze warto skracac pryz okazji dystans a nie go zwiekszac? Takie samo prawdopobienstwo ze znajda cos umozliwiajacego powrt jest przed nimi jak i za nimi i jedynym problemem byloby prawdopobienstwo wpadniecia na obcych ktorzy ich w poprzednim sezonie atakowali. Moze przez galaktyki Destiny leci wolno, ale miedzy nimi smiga jak z procy. Moze wiec warto byloby opracowac trase lotu biorac to pod uwage, zatrzymujac sie na krotko w danej galaktyce, wylatujac z jej obszaru i wykorzstujac-cokolwiek to sprawia-fakt ze statek bardzo szybko pokonuje trasy miedzygalaktyczne?

W kazdym razie to sa juz dywagacje ktore sa nieistotne-nie o to sie bowiem rozchodzi. Rozchodzi sie o to, ze powod, jaki podal Rush dla faktu, ze trzymal wszyskto w tajemnicy-nie jest powodem. Nie jest niczym. Jest bez sensu. Tymczasem Young zostal przez niego przekonany. Jak? Czym? Nie padla ani jedna kwestia ktora pozwolilaby na wytlumaczenie tego obrotu spraw.
Rush mianowicie stwierdzil, ze dlatego o niczym nie mowil, bo Destiny mialo zbadac cos super waznego. Jaki z tego wniosek? Ze jest swirem ktory chce to cos bardzo waznego sam zobaczyc za wszelka cene i dlatego nic nie mowil. Moze gdyby "frakcja religijna" nie opuscila statku a Rush sprzedalby gadke o poszukiwaniach Boga a nie obcej cywilizacji zero to moze wtedy jego dzialnia mialyby sens godny makiawelicznego manipulatora, ale w tej sytuajci w jakiej sie znajdowal nie powiedzial ani nie zrobil nic co by go uwiarygodnilo. Wrecz przeciwnie. Tymczasem wyszlo na to ze Young jest takim samym naukowcem w glebi serca co Rush. "Och, jedziemy zobaczyc cywlizacje zero, no tak. Teraz rozumiem, miales racje nie mowiac tego nikomu. Wyobrazasz sobie, co by sie stalo gdyby reszta to uslyszala? Heh, gotowi byliby zawrocic statek bo przeciez rownie dobrze mozna w powrotnej drodze spotkac cos lub kogos co umozliwi uruchomienie adresu Ziemi, nie mowiac o tym ze Eliemu i reszcie-no i tobie- pracowaloby sie nad ich pomyslem zasilania Wrot tak samo dobrze lecac do przoud jak i tylu. A przez to nie mielibysmy szans doleciec i zobaczyc artefaktu cywilizacji zero. Co za strata! to byloby wariactwo, nie sadzisz?" No dajcie spokoj. odicnek nosi tytul "Greater good" ale ja tego wiekszego dobra, dla ktorego Rush utrzymywal tak wazne odkrycie w tajmnicy nie widze. Dal jedna-dwie kiepskie wymowki (bo dzieciaki by powciskaly przyciski i byloby bum! Bo Volker rozlalby ten kwas od Brudy'ego na klawiature i by nas usmazylo!), ale nie sklecil niczego naprawde przekonywujacego, czegos co przekonaloby Younga. To zas co mialo przechylic szale na jego strone nie ma sensu najdrobniejszego. To jasne, ze nie powiedzial wszystkiego i ze mozliwe iz ma jakies swoje plany, ale nie to podlega ocenie w tym odcinku tylko szkaszanione "wieksze dobro". On nie klamal dla wiekszego dobra. Nie kalmal dla niczyjego dobra, nawet wlasnego. Zrobil to...bo tak, na kpy. Jego motywacje, tak przekonywujace dla wszystkich wokolo sa po prostu bezsensu. Gdyby postacie zachowywaly sie racjonalnie to powinni Rushowi wygarnac ze plecie androny i ze oszalal. Bo co to za usprawiedliwienie-misja Destiny jest wazna? WTF? Co jej wyjawienie zmieniloby w ich stanie, sytuacji i w morale? No gdzie ten greater good?

Co do misji Destiny to pasuje mi to rozwiązanie. Nie rozumiem tego oburzenia niektórych osób. Statek nie szuka Boga, tylko ma na celu zbadanie tajemnic początku istnienia Wszechświata. Jak rozumiem eksperymenty, które wykonujemy w LHC też powinniśmy przerwać, bo komuś może się to kojarzyć z szukaniem Boga?

Po pierwsze-to mojego. Nie uciekaj w jakichs "onych".
Po drugie-doprawdy, o LHC i tym co ma znalezc pisze sie traktaty filozoficzne? Bo to robili Pradawni.
Mnie koncept cywilizacji zero, alfa-jakkolwiek to nazwac-bardzo odpowiada i jest dobry, problem w tym ze przedstawiono to tak, zeby interpretacja religijna sie nasunela rowniez. Poza tym ide o zaklad, ze bedzie eksloatowana. Niebiescy, ktorzy "maja obsesje" na punkcie Destiny nie beda teog robili tylko dlatego, by poznac madrych alienow. Jedni beda chcieli wykorzystac Destiny for science, inni z powodow religijnych a inni dla wladzy i wiedzy, jeszcze inni beda chcieli dotrzec i uszczknac byc moze cos z potegi cywilizacji zero. Interpretacja religijno-fantyczna lub/oraz/i tylko religijna czy tylko fanatyczna pojawi sie wczesniej lub pozniej, bo wydaje sie ze Destiny jest kluczem do celu misji i na tym celu zalezy wszystkim alienom ktorzy beda za nami lecieli w pizdu i jeszcze dalej. Sam pomysl fajny, ale ta tania kontrowersja-nie dziekuje. Jak jeszcze to agresywni niebeiscy okaza sie tymi od religii to chyba wyjde z siebie.

Jasne. Lot Destiny trwa już setki tysięcy, czy miliony lat, a chcesz żeby oni wrócili na Ziemię w przeciągu swojego życia?

Kwestia omowiona powyzej; poza tym bardzo nie lubie glupich uwag ktore udaja erystyke. Jak juz napisalem, zawrocenie statku jest bardziej logiczne niz kontynuowanie podrozy. Jest potencjalnie niebezpieczne-bo mozna natknac sie na niebieskich; ale nie jest pozbawione sensu. Poza tym, tez o tym pisalem powyzej, ale wspomne jeszcze raz po krotce, skoro mamy wladze nad statkiem to mozna leciec tylko miedzy galaktykami robiac pit stopy raz na miesiac. Albo-co jest bardzo logiczne-zawrocic do znanych planet na ktorych zdobywalismy zapasy i sciagnac ich ile sie da, napchac magazyny a potem dac po gazie i leciec juz tylko do domu. Destiny w ciagu jednego odcinka pokonalo przestrzen miedzygalaktyczna, a po paru godzinach od wystrzelenia z granicy galaktyki byla w polowie drogi; to powinno dac do myslenia (o wlasciwosciach napedu i tego, dlaczego tak dziala juz kiedys sie rozpisywalem). Mowienie wiec o zawracaniu nie jest "od czapy".

A co ma do tego ich sytuacja?

Sytuacja w relacjach z Rushem a zlaoga. sytuacja miedzy nim a Youngiem-zwlaszcza ta. Czy trzeba dalej wyjasniac? Oni sie nienawidza, Young jak slyszy ze Rush idzie do toalety to mysli, ze ten klamie i tak naprawde szykuje zamach. A tu bec-wierzy w banialuki ktore ten mu wciska tylko dlatego, bo mu przylozyl i sie tym zmachal? Cos tu nie gra.

Tak, potrzebuja go-ale w momencie gdy maja mostek to juz raczej nie do konca, prawda? Wiec stracilby czesc z swojej pozycji. Wziawszy pod uwage, ze nie podal powodu dla ktorego trzymal to wszystko w tajemnicy to wychodzi na to, ze chcial miec po prostu nadal ta wladze. Ergo-cokolwiek powiedzial Youngowi jest po prostu nieprzekonywujace. Ale ten zamiast mu za to strzelic w morde albo mu wygarnac (jest taka jego wypowiedz!) to slucha z przejeciem i jak sie zdaje przyznaje racje, rozumie. Moze nie popiera, ale rozumie. Pytam sie-co niby rozumie? Wyjasnij moze mi ta kwestie. Gdzie jest sens w przemowie Rusha? W tej - wracam do cytatu - sytuacji?

Rush jak na inteligentnego manipulatora zachowuje sie wyjatkowo glupio sprzedajac ta cala opowiastke o celu Destiny i nie usprawiedliwiajac sie ani razu w jakikolwiek sensowny sposob, a Young wbrew logice zdaje sie to wszystko brac z polykiem.

Widzisz, ja na przykład byłbym niesamowicie wkurzony, gdyby okazało się, że Destiny ma uchronić przed zniszczeniem Wszechświata, czy inne cuda wianki.

Bierzesz to zbyt doslownie. Ja spodziewalem sie czegos mocnego, namacalnego, konkretnego. Zamaist tego przedstawiono mi wieloznacznosc na ktorej nie mozna budowac niczego oprocz sztucznje kontrowersji. To ma swoje zalety i moze sie udac, ale zaraz padly slowa o traktatach filzoficznych, czlowiek sobie przypomina odcienk "Faith" i ja w tym momencie juz wysiadam i mowie "papa". Bo nie o to chodzi.

A o co chodzi?

Przeciez cel misji Destiny mial byc wielki i byc czyms, co zmusi zaloge do poddania sie mu a nie szukaniu drogi powrotu/ucieczki. Skoro tego elementu nie ma w slowach Rusha-bo sie nie wytlumaczyl, nie wykazal gdzie w jego dzialaniach to tytulowe greater good; to pozostaje już sama natura misji, jej cel. No dobra-Rush to wariat bez instynktu samozachowawczego (rozmawial z typem który chciał go chwile temu udusic i nie wymyslil nic przekonywujacego by ten nie chciał wrocic do przerwanego dziela). No ale może Destiny ma zrobic cos naprawde waznego? Otoz nie. Od tej misji nic nie zalezy. Pierwsze, co się nasuwa a co mogloby skłonić zaloge do dalszej podrozy wytyczonym szlakiem to zagrozenie dla calego wszechświata a wiec ich samych i Ziemi. Proste, niewyszukane-ale by zadzialalo jako motywacja Rusha i załogi, jako „plot device”. Tlumaczyloby sytuacje i pozwoliloby na zrozumienie tytulu odcinka. Może należałoby wymyslic cos innego by nie bylo to tak oklepane-nie wiem, nie jest to w tym momencie istotne, bo chodzi o dobry powod dzialan bohaterow. Co jest wazne to to ze ani element wyjawienia celow Rusha nie przyniosl takiego rozwiazania watku/konfliktu ani wyjawienie celu misji. Kwestia jest nierozwiazana, ale wszyscy zachowuja się tak jakby zostala rozwiazana.

Wyjasnienie mogloby sobie być jakie jest, gdyby Rush miał wytlumaczenie swoich działań (propozycje podalem w poprzednim poscie-statek odebralby kontrole albo zrobilby cos jeszcze gorszego, w domysle "HAL, open the door!"). Aha, nie ma tego –wiec tlumaczyc musi Rusha cel misji Destiny (jak sie go nie wykona to bedzie bardzo, bardzo zle). Aha, nie tlumaczy-i wracamy do punktu wyjscia. Ponieważ obydwa elementy nie rozwiazuja konfliktu to nie można zrozumiec reakcji postaci. Gdyby serial skonczyl się tu i teraz w glowach pozstaloby wszystkim jedno wielkie „huh” bo to jest bez sensu. Kropka.

No tak, bo wątek poszukiwania odpowiedzi o początek Wszechświata pojawił się tylko w jednym opowiadaniu...

Kolejne wyglupy jak widze. Masz mnie za idote, rozumiem. A wiec: Gregory Benford „Matematyczna teologia stosowana” ang „Applied mathematical theology”, opublikowane w „Nature” w 2006 roku, w Polsce wydane w 2007 w antologii „Kroki w nieznane”. Opisuje renesans religii pogodzonej z nauka. Dzieje się tak dlatego, ponieważ naukowcy odkrywaja ze kosmiczne mikrofalowe promieniowanie tla nie ma przypadkowego wzoru, ale ze ma w sobie zapisana wiadomosc która można wylampic badajac niebo. W kazdym razie efekt jest taki, ze nastepuje renesans religii i nauki, a ludzkosc zaczyna inwestowac w teleskopy i badania by poznac tresc listu od Boga, kotrego istnienie jest teraz pewne-choc może nierozstrzygniete czy aby na pewno to Bog. Po dokładne wnioski odsylam do opowiadania zajmujacego raptem kilka stron. Wspomniana antologia tez warta zakupu-obok calkowicie beznadziejnych tekstow (wiekszosc) sa tez i naprawde dobre. Ja polubilem jeszcze dwa-„Amnestia” Octavii E. Butler oraz „Druga osoba, czas teraźniejszy” Daryla Gregory’ego. Ciekawe jest tez „Miedzy wierszami” Jose Antonio Cotriny, ale nie uwazam tego za SF ale fantasy. Reszta pozwala ocenic, ze w przedmowie do antologii gadaja bzdury-SF ejst w rozpadzie skoro z 16 opowiadan bedacych smietanka tylko cztery sie do tego miana nadaja.

W kazdym razie, już tak na boku, opowiadanie Benforda uwazam za jedna z bardziej pozytywnych przeslan jakie wyprodukowalo SF w ciagu ostatnich lat, reszta to jakis straszny etyczno-moralno-technologiczny Nilfheim.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 12.11.2010 - |00:30|

  • 1
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#45 Derten

Derten

    Plutonowy

  • LAMER
  • 367 postów

Napisano 12.11.2010 - |00:52|

  Sakramentos - nie wiem co ci się ostatnio stało że  tak ostatnio zraziłeś się do tego serialu ale choćbym nie wiem jak długie posty pisał to i tak nie zmienisz tego że to był bardzo bardzo dobry odcinek ze bardzo bardzo złą końcówką (ruda i psychol).
  • 0

#46 wujek_szatan

wujek_szatan

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 630 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 12.11.2010 - |01:52|

Po pierwsze-to mojego. Nie uciekaj w jakichs "onych".

Caravashi pisał, że wprowadzanie wątków religijnych to zżynanie z BSG. Dlatego użyłem liczby mnogiej.

Kwestia omowiona powyzej; poza tym bardzo nie lubie glupich uwag ktore udaja erystyke.

A ja nie lubię przekonania o własnej genialności i nieomylności. Sakramentos, lubię czytać Twoje posty, bo z wieloma rzeczami, o których piszesz się zgadzam, ale czasem naprawdę przesadzasz. Nie bardzo rozumiem dlaczego moja uwaga jest głupia i jakież to wielkie chwyty erystyczne rzekomo stosowałem. Ale to już poboczna kwestia.

Destiny w ciagu jednego odcinka pokonalo przestrzen miedzygalaktyczna, a po paru godzinach od wystrzelenia z granicy galaktyki byla w polowie drogi; to powinno dac do myslenia (o wlasciwosciach napedu i tego, dlaczego tak dziala juz kiedys sie rozpisywalem). Mowienie wiec o zawracaniu nie jest "od czapy".

Dopóki nie znamy konkretnych cyferek, wszelkie wyliczenia na temat czasu potrzebnego na powrót są bezsensowne. Fakt, wygląda na to, że Destiny między galaktykami porusza się bardzo szybko, jednak z tego co wiemy z napędem nie jest zbyt różowo. Statek ledwo dawał radę przeskakiwać z jednej galaktyki do drugiej, więc wątpliwe jest, żeby był w stanie nieprzerwanie pracować przez bardzo długi czas. A skomplikowana awaria w przestrzeni międzygalaktycznej może oznaczać dla nich śmierć.

Kolejne wyglupy jak widze. Masz mnie za idote, rozumiem.

Jakie wygłupy? Skąd twierdzenie, że mam Cię za idiotę? Sakramentos, lewą nogą dzisiaj wstałeś, czy jak?
  • 0

#47 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 12.11.2010 - |03:52|

@Derten-nie zrazilem sie, tylko elementy ktore lubialem i nadal lubie przestaja byc wazne bo juz je znam. Zeby serial mogl nadal opowiadac dobra historie i by mnie interesowal musi sie rozwijac, a ten rozwoj musi mnie satysfakcjonowac jako widza. Dotad sie udawalo, ale widze coraz wiecej rzeczy ktore odbiegaja od tego co mi sie podoba. A jak widze brak logiki i wpadowy no to nie ma zmiluj. Ale i tak odcinek byl interesujacy, i tak go docenilem-dajac siedem. Po prostu nie rozwazalem tego co bylo imo w porzadku, bo stalo sie to dla mnie niestotne. Niestety, babol z gadka Rusha i celem Destiny jest tak przytlaczajacy, ze nie moge tego wybaczyc. Podobnie czulem sie pod koniec "Time" ale tam zarzut nie tyczyl sie samej historii tylko jej konkluzji, scietej, sprasowanej. I w sumie nie mialo to takiego znaczenia. Tutaj jest cos znacznie wazniejszego niz jakis stand-alone, tutaj pokpiono ultra-wazna scene. Pal licho te konsole. Machnalbym na nie reka-gdyby nie ten jeden element.

Co do zas koncowki-no mnie akurat odpowiadala, wytraca z rownowagi, zostawia w niepewnosci (spisek? mord? oby nie-gwalt? Bo blyoby to tanie i co tu duzo mowic obrzydliwe i w tej obrzydliwosci tandente?) I ten kontrast miedzy tym co wlasnie powiedzial Eli, radoscia zakonczenia i odkrycia mostka, radosci z nowego otwarcia, plus swiadomosc ze tam nie ma tej rudej tylko Mandy. I co to oznacza dla Rusha? Co dla Eliego? Ta galopada mysli, jaka serwuja krotka, lakoniczna scena jest bardzo dobrym zakonczeniem. Gra na wyobrazni i emocjach widza w umiejetny sposob. Dobrze by bylo gdyby rozwiazanie bylo rownej jesli nie lepszej jakosci. Mam tutaj zle przeczucia ( i mam ku temu powody, nie odpowiada bowiem mi sposob w jaki rozwiazywane sa watki w tym sezonie, ale rowniez w poprzednim byly takie przypadki, stad pesymistyczna projekcja), ale jestem pelen nadziei.

A ja nie lubię przekonania o własnej genialności i nieomylności.

A ja prowokacji :P Gramy dalej? ;)

Nie bardzo rozumiem dlaczego moja uwaga jest głupia i jakież to wielkie chwyty erystyczne rzekomo stosowałem.

No bo jest-probujesz sprowadzic rzecz do absurdu sugerujac ze wyjscie "zawracamy" jest nielogiczne i ze nie wpadlem na to, ze zajeloby to wiecej niz trwa ludzkie zycie. Przeciez sam bylem pierwszy by o tym wspominac jak trwaly nt. dyskusje (a moze mi sie pamiec juz zwichrowala?) gdy byly rozmowy o Destiny, napedzie i tak dalej. Jak zreszta pisalem jest to nieistotne-co istotne jest nie jest obecne w odcinku i temu poswiecilem tamta wypowiedz, jak tez i kolejne. Koncentracja na jakims jej wyrywku i przekrecanie jej sensu nie sluzy po prostu niczemu oprocz erystyki.

Napisalem, ze to jedyna logiczna decyzja i to zdanie podtrzymuje. Mozna dyskutowac o tym jak ja wykonac ze wzgledu na niebezpieczenstwo Niebieskich-ale naprawde, doslownie nic nie przemawia za pomyslem odwrotnym w kontekscie odcinka, a wiec lotem naprzod i kontynuacja misji. I o to sie rozbija caly problem-a nie o to, czy doleca tam w czasie swojego zycia. Bo czy doleca w czasie swojego zycia do tej struktury? Jesli tak-to bardzo wygodne ze strony tworcow, nie uwazasz? Jesli oceniac jednak na dzien dzisiejszy, na stan wiedzy na ten odcinek to rownie dobrze moga leciec tam tak samo dlugo. I w czym to mialoby pomoc i czym sie roznic? Jaki jest sens tego, co powiedzial Rush? Bo wyglada na to, ze on chce kontynuowac misje-po prostu, bez konkretnego powodu-i nie chcial tego wyjawic, bo obawial sie scenariusza zawrocenia. Wspominalem zreszta, ze przyczyny takiej decyzji - zawrocenia - moga rowniez byc czysto emocjonalne, czemu nie. Na pewno jednak zawrocenie jest rozsadniejsze niz kontynuacja podrozy. Albo inaczej-jest mniej bezsensowne od alternatywy. I jedynym argumentem na dzisiaj ktory przeciwko temu przemawia i o ktorym moge pomyslec to niebezpieczenstwo ze strony niebieskich.

Swoja droga-ten dylemat-leciec wprzod czy zawracac jest dobrym pomyslem na jakas polaryzacje w serialu. Skoro ta kwestia tak nas elektryzuje, to co dopiero zaloge ;) Z ich perspektywy sprawa nie jest jasna. Z mojej-nie tyle chodzi mi o sam sens per se takiej decyzji (to cos raczej jak zastanawianie sie jaka logika pcha matke do wyboru zycia swego dziecka nad swoje, skoro dziecko bez niej nie przezyje a biologicznie sama moze miec drugie po tym jak przetrwa), ale o to ze fabularnie nie ma ona alternatywy. Czyli nie realnie a fabularnie. Jaki sens mialo ukrywanie wszystkiego przez Rusha? Bo zdaje sie on sugerowac ze wlasnie misja jest tak wazna, ze nalezy ja kontynuowac, a jesliby to wyjawil przedwczesnie to zaloga chcialby zawrocic. Juz w tym jest sugestia, ze jest to wykonywalne.

A rozwazajac glebiej:
No nie ma dobrego wytlumaczenia, dlaczego mieliby nie zawrocic. Czy gdzies wspomniano, ze statek nie wroci na Ziemie przed uplywem pierdyliona lat? Nie. Mozna to wysnuc (i tak powinno byc!) z poszlak, ale nie jest to pewne ze wzgledu na intergalaktyczna podroz ktora widzielismy. I masz racje-bez wiedzy jaka odleglosc wtedy pokonano i ile to trwalo a przede wszystkim w jakiej odleglosci od Ziemi znajduje sie Destiny nie mamy szans decydujaco rozstrzygnac tej kwestii. Przy zalozeniu pesymistycznym powrot zajalby dziesiatki tysiecy lat nawet lecac caly czas w FTL (niemozliwe) lub (optymistyczny) kilkanascie lat przy ciaglym locie FTL (lub o pare-parenascie dluzej zakladajac realistyczniejszy plan lotu a nie czyste teoretyzowanie). Przy czym to i tak przy interpretacji ze "several billion light years from home" oznacza 10 miliardow.

Oczywiscie przed dostepem do mostka nie wiedzielismy, jak daleko jestesmy od domu. Moze teraz sie dowiemy i wszystko zostanie rozstrzygniete. Zastanawiajace jest jednak, jak niewiele czasu w SGU poswiecono kwestii dystansu od Ziemi-a przeciez to swietny temat do konfliktow miedzy bohaterami, do przytloczenia ich, przygnebienia, odbierania nadziei i takich tam. Ale tez tych nadziei podtrzymywania-kto wie, moze to nie jets tak daleko? Kto wie, moze jak zyskamy kontrole nad statkiem to wrocimy szybko?

Co tez byloby swietnym wytlumaczeniem dla Rusha. Tak, dostal sie na mostek-ale dowiedzial sie rowniez, ze powrot nie ma sensu! Nie chcial wiec lamac nadziei zalogi, masakrowac morale. Chcial zapoznac sie z informacjami szukajac jakiegos rozwiazania w banku danych Destiny. Moze jakiejs planety z zrodlem energii, obcych, jakiegos artefaktu-sztucznego lub naturalnego. Czegokolwiek. Bo inaczej to by tylko sabotowal zaloge. I to byloby tytulowym "wiekszym dobrem". A w sekrecie moglby miec inne motywacje, kto go tam wie i kto mu broni. Ale przynajmniej w to mozna by uwierzyc.

Wracajac do meritum: jesli faktycznie droga powrotna jest liczona w miliardach lat swietlnych, no to do widzenia slepa gienia. Sami nie wrocimy. Z drugiej strony, mimo wszystko ( i mojego sceptycyzmu ze na to scenarzysci pozwola) nasuwa sie mysl, ze nawet przy odleglosci kilku miliardow lat statek z napedem Asgardu powinien byc w stanie pokonac ten dystans w ciagu kilkunastu-kilkudziesieciu lat (bardzo teoretycznie). Nie jest wiec tak do konca durne stwierdzenie, ze jakas nadzieja z tej strony istnieje. I ze wobec tego zawracajac skraca sie dystans i czas.

I tak im dluzej o tym mysle tym coraz mniej sensu widze w podazaniu wedle planu misji. Tak, nadzieje sa male-ale czy podroz do przodu daje wieksze? Smiem twierdzic, ze wrecz przeciwnie.

Fakty znamy-wiemy tez ze za duzo teoretyzujemy, za duzo tu gdyban. Ale nawet jesli-to wiecej przemawia za powrotem niz podazaniem. Dlatego Rush musialby powiedziec cos takiego, co wybiloby to ludziom z glowy by odcinek mial sens. Bo nawet fakt, ze to tak ogromna odleglosc go nie usprawiedliwia, i nie tlumaczy tez tak latwego przez ciebie zbywania mozliwosci powrotu. Tak jest wygodniej dla ciebie jako widza, bo chcialbys by dolecieli do celu po mnostwie przygod i innych dupereli, spelniajac epickie przeznaczenie niezbedne w toposie bohaterskiej wedrowki. Ale jaki to ma sens z ich punktu widzenia? Tak, szanse sa male ze wrecz zadne, ale jakie sa opcje i jak bardzo one nas przyblizaja do domu? Rownie dobrze zaloga moglaby podjac decyzje o zatrzymaniu statku albo powrocie na jakas mila planetke i tam doczekania poznej starosci/zalozenia kolonii etc (w tym scenariuszu byloby miejsce dla TJ i zbudowaniu przez nia frakcji wierzacych w jej opowiesc o dobrych alienach z "Faith"). Wszystko jest lepsze od kontynuacji podrozy ktora naraza ich na stale niebezpieczenstwa, zagrozenia i nie daje zadnej nadziei na powrot. Zas zawrocenie-minimum. Chocby dla komfortu psychicznego mogliby sie na to zgodzic.

Bo jak sie okazuje, zdobywszy sterowanie nad Destiny (no na razie pewnie nie calkowite) ma sie dowolnosc wybraniu akcji. Dowolnosc ta nie jest za bardzo ograniczona-mozna poleciec w dowolnym kierunku i zrobic co sie chce. Dlaczego mieliby podroz wiec kontynuowac? Musialby to byc naprawde wazny powod. Inni niz "a czemu nie, wszystko to jedno" oraz optowane w tym epizodzie " for science!". Nawet "For Jesus" jest kiepskie bo ludzi zdolnych podazyc za czyms takim juz wsrod nich nie ma a i tak byla ich garstka. Zreszta, jakos watpie by nawet ich to przekonalo.

A rozstrzygajac sprawe na zimno to:
1)nie wiedza co jest przed nimi
2)podroz naraza na niebezpieczenstwo obojetnie gdzie leca
3)oddalajac sie od Ziemi tylko pogarszaja sytuacje ktora i tak nie jest ciekawa

Co do 1) to mozna rozwazyc, czy wiedza jaka zdobywaja seedshipy nie jest przypadkiem aktualniejsza niz ta sprzed milionow lat, bo dystans miedzy nimi a Destiny nie jest taki duzy, a to co minelo-jest przestarzale. Tu na korzysc parcia naprzod przemawia tylko nadzieja ze moze gdzies na trasie przelotu jest planeta z odpowiednim zrodlem energii. Co jest totalna zgadywanka. Rownie dobrze mozna liczyc na pojawienie sie uprzejmych kosmitow ktorzy nas w trymiga odwioza do domciu. Co do 3) to mozna sie zastanawiac czy wpadniecie na Niebieskich to ciekawa perspektywa, a jak sie wydaje cofajac sie wlasnie to nam grozi.
To wszystko to sa logiczne argumenty. I rozwazajac je na zimno nalezy je wziasc pod uwage. Ostatecznie jednak 3) jest nieublagany-no dobrze, przed nami moze nie ma alienow, a jest maciupcia szansa na powrot. Za nami na pewno sa alieni i przyblizamy sie do domu majac maciupcia szanse na powrot (odkrycie czegos, wyslanie czegos z domu etc. Wzglednie odkrycie ze x lat wczesniej byla odpowiednia planeta i moze jeszcze istnieje) Ale czy to logiczne by dalej oddalac sie od celu i narazac sie na to samo niebezpieczenstwo? I majac ta sama macipucia szanse na nagla odmiane losu? No nie. Tak wiec jesli juz maja na tym statku umrzec, to przynajmniej probujac wrocic do domu. Nie zas lecac na misje ktorej i tak nie dokoncza, a zrobia to dlatego bo Rush jest mad scientist i tak chcial. W powrocie jest jakis sens i jakas moc przekonywania, bo da sie wyluskac jego racjonalnosc, stabilnosc i przewidywalnosc niezbedna ludzkim istotom. "No dobrze, moze ja nie dolece...bo szanse sa wlasciwie zerowe... no dobra, nie bede na to liczyl. Ale moze moje dzieci? A jak nawet nie i to bez sensu i tu zginiemy to czym to sie rozni od lotu w druga strone? Moze chociaz moej listy i szczatki dotra na Ziemie, moi bliscy mnie pochowaja i cos po sobie jednak zostawie". Gdzie tu brka logiki? Gdzie tu brak rajconalnosci ludzkiej?

No, oczywiscie mozna snuc dywagacje ze beda wiecej opuszczonych statkow obcych na drodze spotykac i ze to rownie dobra szansa. Mozliwe! (jest jednak rownie maciupcia i taka sama jak w strone przeciwna) Ale widzisz, to jest juz zupelnie inna motywacja anizeli ta, ktora przedstawil Rush. Bo on powiedzial, ze ludzie nie byli gotowi na misje jaka wykonuje Destiny-tak jakby nie mogli po prostu statkowi rozkazac i nim sterowac i musieli dobrowolnie ja wykonac! Tak jakby gdyby powiedzial o mostku wczesniej, bez przygotowania, to oni by kazali statkowi zawrocic-bez wzgledu czy to ma sens czy nie, ale tak czy siak uniemozliwiliby doprowadzenie misji do konca czy jej kontynuacje. A to jest niedopuszczalne. Dlaczego? Nie wiem. A ty?

I o to mi chodzi. A nie czy zawracanie jest z sensem czy bez sensu. I to wlasnie bylo glupie, ze sie uczepiles samego pomyslu, nie zas tego dlaczego o nim wpsomnialem.

No dobrze, a juz tak calkiem z boku-OK, zlozmy ze to nie jest przekonywujace na ziher. Ze to nie jest "logiczne". Ale jest to dostpena opcja. Mogliby tak postapic? Mogliby. Da sie to uargumentowac? Da sie. Kogos by to przekonalo? Niewykluczone! Nie jest to bardziej bez sensu niz rzucanie wszystkiego na szale nadzei ze lecac w inna strone-na przyklad naprzod, wykonujac misje- spotka ich bardziej przychylny los. Sa to dostepen opcje, ktor emgoa zodbwyac zowlennikow. Ktora wygralaby-nie wiadomo. Ale nie wykonywanie misji, zawrocenie, zatrzymanie czy cokolwiek innego jest takze prawdopodobne. Ale-wracam do tego z uporem-z slow Rusha i reakcji Younga wynika, ze takiego dylematu a co za tym idzie wyboru nie maja. Nie maja, bo misje musza wykonac. Dlaczego? Po co? Co sprawia ze Rush obawial sie ujawnienia informacji o mostku? Dlaczego dyskusja leciec, zostac czy zawrocic mialaby byc grozna?

Nie widze wytlumaczenia.

Jakie wygłupy? Skąd twierdzenie, że mam Cię za idiotę? Sakramentos, lewą nogą dzisiaj wstałeś, czy jak?

Moze i tak, faktycznie nieuczciwe cie potraktowalem, za co przepraszam, jednak nie moge pozbyc sie wrazenia ze pisanie jednolinijkowych podsumowan rozmijajacych sie z linia argumentacji i tokiem rozumowania ktore sprowadzaja sie w sumie do wysmiania danej mysli maja cos innego na intencji niz wlasnie osmieszenie. Moze sie czepiam, moze szukam dziury w calym bo wdepnalem w nia po pobudce lewa noga-nie wiem, ale takie odnioslem wrazenie.

Widze elementy, znam czas publikacji, widze podobienstwa, narzuca sie skojarzenie, wysnuwam wniosek. Twoja odpowiedz zas - no takich jest tysiace. Tak, ale ja nie mowie o toposie, ale o konkretnych elementach historii. I nie wydaje mi sie niemozliwe, by opowiadanie to nie zainspirowalo tworcow SGU. Bo widze wyraznie podobienstwa. Owszem, postawilem teze o "zerzneciu" ktora jest dyskusyjna, ale nie jest ona bezpodstawna. Nie spodziewalem sie reakcji "no to co z tego, to czesty temat". Raczej myslalem ze przeczytam "No nie wiem, podobna tematyka przewija sie przez SF. Jakie to opowiadanie? Co w nim jest? Skad wysnuwasz takie przypuszczenie? Moze nadinterpretujesz, moze nie masz racji?". Zamiast ciekawosci czy watpliwosci otrzymalem oskarzycielska teze ze szukam dziury w calym jak maniak bo to czesty temat w SF. Cos jak podroze miedzygwiezdne, spotkanie z obca cywilzacja czy podroze w czasie! I to wlasnie mnie tak zirytowalo. Traktowanie mnie jak idiote.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 12.11.2010 - |04:26|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#48 Marx red

Marx red

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 141 postów
  • MiastoOstrówki

Napisano 12.11.2010 - |08:06|

Sakramentos nie pisz tak długich postów bo aż nie chce mi sie tego czytać i potem nie wiem co było w poście. Pół strony powinno ci wystarczyć.
  • 0
Dołączona grafika
fanatyczny wyznawca SGU

#49 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 12.11.2010 - |08:18|

W sumie masz racje, niepotrzebnie to tak rozstrzasalem. Ale pozno juz bylo, wiec watek mi sie rwal i stad to powracanie do juz omowionych kwestii. Juz mi lepiej ;)
  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#50 KrisViper

KrisViper

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 7 postów
  • MiastoToruń

Napisano 12.11.2010 - |09:01|

Z odcinka na odcinek robi się coraz ciekawiej. Cieszy mnie to, że zaczynają wyjaśniać pewne sprawy. Wreszcie wiemy gdzie zmierza Destyny, nareszcie cała ekipa dopadła do mostka.
Twórcy wiedzą jak zaciekawić widzów. Lubia kończyć odcinki takim małym niedopowiedzeniem. Ciekawe co dalej będzie z Ginn. Simeon sam na sam z Ginn - nie zapowiada to nic dobrego.
Sprytny chwyt, nie mogę się doczekać następnego odcinka.
Daję dobre 9.
SGU ma swój klimat i nie można go porównywać do SG - 1 czy SGA. To zupełnie inna seria.
  • 0

#51 Dreddenoth

Dreddenoth

    Kapral

  • Użytkownik
  • 175 postów

Napisano 12.11.2010 - |09:14|

Sakramentos twoje posty mnie urzekają czyta się je długo po dwa razy i jak już cię zrozumiem to nie pozostaje mi nić tylko bić ci brawo, trochę przydługie masz te posty, nieraz odechciewa się czytać, a nie raz gubię w nich wątek po paru zdaniach wracam na początek, chyba założę ci fan klub :)
I w zasadzie nie wiem co mam odpisać na twoje posty, może to że za bardzo polegasz na logice, nie wszystko co robi człowiek jest logiczne, czasami człowiek postępuje nielogicznie ale racjonalnie z jego punktu widzenia. Może logiczne jest aby zawrócić statek i zbliżać się do ziemi bo mniej energii im potrzeba do otwarcia tunelu... być może super wrota dadzą rade się połączyć z pewnej odległości, ot wystarczy tylko się cofnąć. Mogą tez postanowić pozwiedzać obecną galaktykę zawrzeć jakiś sojusz? Zdominować jakąś niżej rozwinięta rasę kazać nazywać się Bogami, w sumie masz rację że cel destiny jest podany trochę na wariata, i niema większych podstaw do tego by ową tułaczkę okrętu kontynuować

ps:Wymienili filtry w użytkowej części statku a co z tymi filtrami w nieodkrytych sekcjach statku ( znaczy się to jak poszli w bok sterówka/mostek, korytarze którymi szedł eli) Nie pamiętam żeby tam naprawiali filtry, czy może destiny ma tylko jeden filtr powietrza ?

a przy okazji chciałbym przeprosić Wujka_szatana

Na koniec jeszcze uwaga.

Ludzie, do jasnej cholery, kiedy w końcu zrozumiecie, że w taki sposób psujecie innym zabawę?! To fajnie, że przeczytałeś spoilery. Wszyscy się cieszymy. Nie musisz jednak wypisywać tutaj swoich przemyśleń po przeczytaniu tych spoilerów. Nawet bez ich cytowania dałeś sygnał jak tak sytuacja się zakończy. :angry:

Prosty przykład:
Oglądamy serial, w którym Eustachy - jeden z głównych bohaterów, ucieka samochodem przed mafią. Ostatnia scena przedstawia samochód jadący prosto w przepaść. To był ostatni odcinek sezonu. Fani na forach internetowych obgryzają paznokcie zastanawiając się czy gość przeżyje. I wtedy do akcji wchodzę ja. Przeczytałem gdzieś spoilery dotyczące przyszłego sezonu i wiem, że Eustachy zginie. Wchodzę na forum i piszę posta: "Ludzie, przeczytałem spoilery dotyczące kolejnych odcinków, ale nie będę wam ich przytaczał. Lepiej jednak, żebyście się do tej postaci nie przyzwyczajali...".

Dreddenoth, nie uważasz że w ten sposób przekazałbym jednak treść spoilera?


Przepraszam, mój błąd zwykle staram się nie spoilerowac nie wpisywać takich szczegółów, widać trochę emocji wystarczyło aby zepsuć innym zabawę, ja np lubię wiedzieć co się stanie filmie i czego się po nim spodziewać a że mierze ludzi swoją miarą popełniam błąd ze skoro ja tak lubię to i wszyscy. Postaram się więcej nie spoilerować i ostrożniej dobierać posty i moje komentarze ( na swoje usprawiedliwienie powiem że zdarzyło mi się to raczej pierwszy raz)
  • 0
Oglądam:
Zamierzam obejrzeć: Firefly, Farescape,Lexx, Supernatural,4400, heroes
Obejrzane: SG1 SGA SGU BS:Caprica BSG StarTrek:OS TNG Voyager DS9 Enterprise Earth2 Babylon2 Crusade Andromeda

#52 KrisViper

KrisViper

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 7 postów
  • MiastoToruń

Napisano 12.11.2010 - |09:53|

No to pozamiatane. To teraz czekam tylko na sneak peak, aby się upewnic co do przypuszczeń i wypowiedzi kolegów na forum.
Cóż szkoda, fajna była...
Mam nadzieję, że rozwalą tego Simeona.
  • 0

#53 czocher

czocher

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 20 postów

Napisano 12.11.2010 - |09:56|

No 10
Podobało sie i czekam na dalszy ciąg, Poprostu czekam co dalej.
Wreszcie wyjaśniło sie pare kwesti. Robi sie interesująco.
  • 0

#54 Caravashi

Caravashi

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 49 postów

Napisano 12.11.2010 - |12:01|

Rozmowę między Youngiem a Rushem można podsumować tak: Rush sprzedał pierwszą bajeczkę jaka mu przyszła do głowy a Young miał dość tego wszystkiego i "wracajmy już na statek a potem pogadamy".
Na dobrą sprawę dopiero w następnym odcinku dowiemy się co Young wygarnie Rushowi i jakie odpowiedzi Rush wymyślił w międzyczasie.

A powrót do domu to nie takie hop siup, machinacje siły nadprzyrodzonej, fochy Destiny, kombinacje Lucjan, niebezpieczne planety, przygodnie spotkani kosmici, już scenarzyści będą się starali żeby zająć czas ludzikom i prowadzić tą wyprawę we właściwym kierunku...
Mogę mieć jedynie nadzieje że będzie fajnie, że ludziki nadal będą grać w s woje gierki i podczas następnego konfliktu nie wytłuką się za bardzo. :D

Najbardziej bym się zdziwił gdyby po wszystkich perypetiach nie mieli za bardzo gdzie wracać bo komuś tam w końcu podwinęła się noga.

Użytkownik Caravashi edytował ten post 12.11.2010 - |12:04|

  • 0

#55 wzzzzzz

wzzzzzz

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 50 postów

Napisano 12.11.2010 - |15:04|

Również uważam, że odcinek nie trzyma się kupy. Kwestia misji, dyskusji Rusha i Younga, powodów i motywacji została już dostatecznie i wyczerpująco omówiona. I jak najbardziej podzielam opinię Sakramentosa w tym względzie.
A na pytanie czy powinni zawrócić, odpowiedź brzmi: OCZYWIŚCIE, że tak.
Po pierwsze wyruszyć na ratunek Telfordowi, lub po prostu zobaczeć co u niego slychać. No i próbować jeszcze raz wykorzystać energię ze statku. Po drugie odwiedzić ludzi pozostawionych na sztucznej planecie. Czy dobrze sobie radzą, czy nie potrzubują pomocy. Po trzecie uzupełnić zapasy na full. Po czwarte rozważyć kwestię Lucjan pozostawionych na planecie. Wszak pozostawili ich tam tylko dlatego, że nie mieli wystarczająco zapasów. I dopiero wtedy mogliby ewentualnie rozważać kwestię, czy lecieć dalej, czy gdzies zostać, czy jeszcze coś innego.



jednak nie moge pozbyc sie wrazenia ze pisanie jednolinijkowych podsumowan rozmijajacych sie z linia argumentacji i tokiem rozumowania ktore sprowadzaja sie w sumie do wysmiania danej mysli maja cos innego na intencji niz wlasnie osmieszenie.


Taa, to dość typowa metoda 'dyskusji' sporej częsci użytkowników. Nie mając nic ciekawego do powiedzenia, najłatwiej zacytować jakiś fragment wycięty z kontekstu, zabawnie, ironicznie spuentować i mieć poczucie zabrania głosu w dyskusji. Jeszcze z jakim skutkiem, hah! Wykazałem jak bardzo inni nie mają pojęcią co piszą, +10 punktów dla mnie!




+/- Obcy statek nie zabrano z niego przydatnych części takich jak np części napędu czy generator mocy podług mnie warto było tam zostać parę dni dłużnej i zabrać co się da można by polatać dziury w kadłubie ech :/


Nie no jasne, na pewno napęd i generator napędu z obcego statku są kompatybilne z napędem Destiny... Poza tym, jak mieli te części wynieść? Gołymi rękoma?



To zabawne, że tak wyśmiewasz postulat jakiegokolwiek wykorzystania statku. To powiedz mi proszę, po co w ogóle tam poszli w pierwszej kolejności? Po to, żeby włączyć "podtrzymywanie życia", zostać w potrzasku i kombinować jak wrócić spowrotem? To jest to "tak powinno wyglądać SGU" według Ciebie? Że pojawia się jakiś wrak w kosmosie, Rush i Young nagle wyrywają się, że tam pójdą, mimo, że nie wiadomo co tam w ogóle może być, a dostęp jest mocno utrudniony?
Pojawił się chwilowy kryzys, ale jego pokonanie to wyłącznie powrót do punktu początkowego. Nie ma żadnego O Mój Boże, przypadkiem na chwilę włączyłem silniki, uciekajmy póki nam życie miłe! Czyli cały czas mamy statek, który można zbadać. Ba! , teraz wiemy, że nie ogranicza nas czas. Jesteśmy w podobnej sytuacji co na początku, ale walimy wszystko i lecimy dalej. Dlaczego? Bo wrak służył tylko temu, żeby Rush z Youngiem mieli problem, a jakiekolwiek związki przyczynowo skutkowe i konsekwentne wyprowadzanie fabuły szwankuje w tym serialu.
  • 1

#56 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 12.11.2010 - |16:08|

@Dreddenoth:
Przyznaje sie bez biccia ze ostatnie posty byly kiepskiej jakosci, bo bedac dlugie jak cholera mialy porwana konstrukcje i przez to tok rozumowania. Wine za to ponosi pozna pora oraz fakt, ze po prustu co chwile mi cos do glowy wpadalo i czulem sie zobowiazany to dodac. I wyszedl chaos. Ale zaden fanklub to nie, podziekuje ;) zanudzilbym ciebie juz na smierc, a nie tylko od swieta.

Faktycznie, logika postepownaia ludzi nie musi wystepowac. Ja bym jakas nielogiczna ich akcje kupil, pod warunkiem ze zostalaby mi dobrze, jako widzowi, sprzedana. Czyli jesli bylbym w stanie zrozumiec dlaczego wydarzenia potoczyly sie tak a nie inaczej. Bo widzisz, opowiadajac historie nalezy zawsze kierowac sie jej spojnoscia i logicznoscia-inaczej przestaje byc historia, a staje sie niekoherentnym plecieniem bzdur. Tak wiec OK, mogliby postapic glupio i nielogicznie, ale musialbym zrozumiec to JA (widz) dlaczego tak zrobili. Tak czy siak wymagaloby to spojnosci, wykazania motywacji, przyczyn etc. czego tutaj-mi zabraklo.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 12.11.2010 - |16:08|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#57 wujek_szatan

wujek_szatan

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 630 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 12.11.2010 - |17:33|

Koncentracja na jakims jej wyrywku i przekrecanie jej sensu nie sluzy po prostu niczemu oprocz erystyki.

Może i masz rację. Faktycznie źle to zabrzmiało.


czy doleca w czasie swojego zycia do tej struktury? Jesli tak-to bardzo wygodne ze strony tworcow, nie uwazasz?

Mam takie samo zdanie na ten temat, o czym już zresztą kiedyś pisałem w jednym z tematów. Jeśli dziwnym zbiegiem okoliczności ziemianie znaleźli się na statku akurat chwilę przed zakończeniem trwającej setki tysięcy, czy miliony lat misji to będzie to zdecydowane przegięcie.

Co do tego, że nie ma sensownego powodu, dla którego mieliby nie zawrócić to wszystko zależy od przyjmowanych założeń. Ty zakładasz, że skoro Destiny potrafi ładnie sunąć między galaktykami to są w stanie stosunkowo szybko (w przeciągu kilku/kilkunastu lat) wrócić na Ziemię. Ja natomiast zakładam, że statek jest zbyt stary i nie da rady lecieć z taką prędkością przez wiele lat. Po tym co widzieliśmy w odcinku na temat przeskoku między galaktykami i problemach z nim związanych wydaje mi się to całkiem sensowne.

Poza tym, wydaje mi się że skoro wszyscy na statku wiedzą, że mają kierownicę to problemy na temat tego co zrobić pojawią się w najbliższych odcinkach. Z pewnością załoga będzie podzielona co do tego jaką decyzję podjąć. Tutaj scenarzyści będą mieli pole do popisu, żeby wyjaśnić jak to w końcu wygląda z możliwością powrotu.

nie moge pozbyc sie wrazenia ze pisanie jednolinijkowych podsumowan rozmijajacych sie z linia argumentacji i tokiem rozumowania ktore sprowadzaja sie w sumie do wysmiania danej mysli maja cos innego na intencji niz wlasnie osmieszenie.

W pierwszym poście, w którym poruszyłeś kwestię zerżnięcia pomysłu argumentacji nie było. Po prostu stwierdziłeś, że wiesz co siedzi w głowie scenarzystów SGU. A tego wiedzieć nie możesz. Dlatego napisałem, co napisałem.


@Dreddenoth

Może trochę przesadziłem z reakcją, za co przepraszam, bo wiem że Ty takich akcji raczej nie masz w zwyczaju odstawiać. Po prostu to był kolejny post, w przeciągu ostatnich dni, który spoilerował w zwykłym dziale. Się wziąłem i się wkurzyłem ;)


A na pytanie czy powinni zawrócić, odpowiedź brzmi: OCZYWIŚCIE, że tak.
Po pierwsze wyruszyć na ratunek Telfordowi, lub po prostu zobaczeć co u niego slychać. No i próbować jeszcze raz wykorzystać energię ze statku.

Z tym się zgadzam. Powinni wrócić po Telforda jeśli mają taką możliwość. Z drugiej strony, od pozostawienia go na statku minęły już tygodnie. Z ich punktu widzenia można założyć, że Telford już nie żyje. Lot po ludzi pozostawionych na sztucznej planecie do już inna para butów, bo to wyprawa do innej galaktyki. Galaktyki, w której na ogonie wciąż siedziały nam Galarety. Podejmowanie ryzyka, że znowu na nich wpadniemy nie ma sensu. Tamci ludzie podjęli decyzję. Nie chcieli żyć na statku mając przecież świadomość, że być może uda się znaleźć sposób na powrót do domu.
A wracać do Lucków? Po co? Wtedy to dopiero byłaby poprawność polityczna. "Nie jesteśmy tacy brutalni i nie pozostawimy bez pomocy nawet naszych wrogów".

Taa, to dość typowa metoda 'dyskusji' sporej częsci użytkowników. Nie mając nic ciekawego do powiedzenia, najłatwiej zacytować jakiś fragment wycięty z kontekstu, zabawnie, ironicznie spuentować i mieć poczucie zabrania głosu w dyskusji. Jeszcze z jakim skutkiem, hah! Wykazałem jak bardzo inni nie mają pojęcią co piszą, +10 punktów dla mnie!

Wzzzzz, to już kolejny post, w którym masz do mnie jakieś zastrzeżenia. Co ciekawe, zjechałeś mnie w jednym z tematów za komentarz, którego kontekstu nie znałeś.
Zapewniam, że w merytorycznej dyskusji brałem udział o wiele częściej, niż ktoś kto przez rok obecności na forum napisał dwadzieścia postów...
Nie mam zamiaru uczestniczyć tutaj w jakichś przepychankach, więc jeśli masz do mnie jakąś sprawę to zapraszam na priv.

To zabawne, że tak wyśmiewasz postulat jakiegokolwiek wykorzystania statku.

To zabawne, że próbujesz przypisać mi słowa, których nie wypowiedziałem. Ja nie kwestionuję tego, że statek do czegoś mógł się przydać. Napisałem tylko, że wyjmowanie silników nie ma sensu, bo to zupełnie inna technologia niż ta zastosowana w Destiny. To tak, jakbyś chciał zepsuty silnik od F-16 chciał zastąpić silnikiem od awionetki. Nie są one kompatybilne i tyle.
  • 0

#58 bolek

bolek

    Kapral

  • Użytkownik
  • 193 postów

Napisano 12.11.2010 - |18:40|

Zacznijmy od tego, że dla mnie BSG to syf i brud który tylko mi czas zajął, na początku byłem bardzo dobrze nastawiony do BSG ale jak zwykle wyszło, że serial to śmiech na sali i nigdy nie będe go porównywał do SGU...

Wrócmy do tematu:
Odcinek był jak dla mnie świetny, muszę tutaj się zgodzić z Wujkiem Szatanem ponieważ tak powinno wyglądać SGU, też niestety nie za bardzo mi podeszło uruchamianie systemów statku przez Rusha ale mogę sobie to tutaj wieloma rzeczami tłumaczyć (niebiescy jednak dali mu jakąś wiedzę na temat innej technologi, Destiny miał trochę informacji na temat rasy do której ten statek nelaeżał itd.), trochę mnie zdenerwował Eli gdy tak szybko znalazł mostek i jego flustracja ale tak jak Rush powiedział - może to wyjść teraz tylko na dobre, więcej akcji i ciekawych rozwiązań od chwili dostępu do mostku przez wszystkich i widocznej akceptacji misji statku przez Younga (koniec z pierdołami jakimi jest "the only mission is to get these people home").

btw. W ostatnich chwilach odcinka czułem się tak jakby oni mieli już wszystko obeznane (jak np. Atlantis), Volker już tam mówił "mamy kilka możliwości, X planet w zasięgu", Brody siedział obok, Eli na głównym siedzeniu i Young rozkazujący szukania wiadomości, ciężko mi to wyjaśnić co poczułem ale podobało mi się to i dlatego świetny odcinek wyszedł jak dla mnie.
  • 1

#59 Rob

Rob

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 24 postów
  • MiastoBiałystok/Łódź

Napisano 12.11.2010 - |19:29|

trochę mnie zdenerwował Eli gdy tak szybko znalazł mostek i jego flustracja

A mi właśnie się to bardzo spodobało. Super Eli zagrał to zdenerwowanie z mega pretensją do Rush'a.
  • 1

#60 kozuch

kozuch

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 394 postów
  • MiastoBydgoszcz

Napisano 12.11.2010 - |19:50|

odcinek dobry 8/10

+ Poznanie misji Destiny chyba że Rush skłamał?
+ Odkrycie mostka przez innych
+ Napotkanie statku obcych wyjątkowo bez żadnej niespodzianki w środku
+ Ogólnie z aklimat odcinka trzymał; w napięciu bynajniej mnie

- Końcowa scena zdążyłem polubić Ginne a tu szykuje się że T-Bag zrobi to co umie najlepiej obym się mylił
  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych