@Derten-nie zrazilem sie, tylko elementy ktore lubialem i nadal lubie przestaja byc wazne bo juz je znam. Zeby serial mogl nadal opowiadac dobra historie i by mnie interesowal musi sie rozwijac, a ten rozwoj musi mnie satysfakcjonowac jako widza. Dotad sie udawalo, ale widze coraz wiecej rzeczy ktore odbiegaja od tego co mi sie podoba. A jak widze brak logiki i wpadowy no to nie ma zmiluj. Ale i tak odcinek byl interesujacy, i tak go docenilem-dajac siedem. Po prostu nie rozwazalem tego co bylo imo w porzadku, bo stalo sie to dla mnie niestotne. Niestety, babol z gadka Rusha i celem Destiny jest tak przytlaczajacy, ze nie moge tego wybaczyc. Podobnie czulem sie pod koniec "Time" ale tam zarzut nie tyczyl sie samej historii tylko jej konkluzji, scietej, sprasowanej. I w sumie nie mialo to takiego znaczenia. Tutaj jest cos znacznie wazniejszego niz jakis stand-alone, tutaj pokpiono ultra-wazna scene. Pal licho te konsole. Machnalbym na nie reka-gdyby nie ten jeden element.
Co do zas koncowki-no mnie akurat odpowiadala, wytraca z rownowagi, zostawia w niepewnosci (spisek? mord? oby nie-gwalt? Bo blyoby to tanie i co tu duzo mowic obrzydliwe i w tej obrzydliwosci tandente?) I ten kontrast miedzy tym co wlasnie powiedzial Eli, radoscia zakonczenia i odkrycia mostka, radosci z nowego otwarcia, plus swiadomosc ze tam nie ma tej rudej tylko Mandy. I co to oznacza dla Rusha? Co dla Eliego? Ta galopada mysli, jaka serwuja krotka, lakoniczna scena jest bardzo dobrym zakonczeniem. Gra na wyobrazni i emocjach widza w umiejetny sposob. Dobrze by bylo gdyby rozwiazanie bylo rownej jesli nie lepszej jakosci. Mam tutaj zle przeczucia ( i mam ku temu powody, nie odpowiada bowiem mi sposob w jaki rozwiazywane sa watki w tym sezonie, ale rowniez w poprzednim byly takie przypadki, stad pesymistyczna projekcja), ale jestem pelen nadziei.
A ja nie lubię przekonania o własnej genialności i nieomylności.
A ja prowokacji
Gramy dalej?
Nie bardzo rozumiem dlaczego moja uwaga jest głupia i jakież to wielkie chwyty erystyczne rzekomo stosowałem.
No bo jest-probujesz sprowadzic rzecz do absurdu sugerujac ze wyjscie "zawracamy" jest nielogiczne i ze nie wpadlem na to, ze zajeloby to wiecej niz trwa ludzkie zycie. Przeciez sam bylem pierwszy by o tym wspominac jak trwaly nt. dyskusje (a moze mi sie pamiec juz zwichrowala?) gdy byly rozmowy o Destiny, napedzie i tak dalej. Jak zreszta pisalem jest to nieistotne-co istotne jest nie jest obecne w odcinku i temu poswiecilem tamta wypowiedz, jak tez i kolejne. Koncentracja na jakims jej wyrywku i przekrecanie jej sensu nie sluzy po prostu niczemu oprocz erystyki.
Napisalem, ze to jedyna logiczna decyzja i to zdanie podtrzymuje. Mozna dyskutowac o tym jak ja wykonac ze wzgledu na niebezpieczenstwo Niebieskich-ale naprawde, doslownie
nic nie przemawia za pomyslem odwrotnym w kontekscie odcinka, a wiec lotem naprzod i kontynuacja misji. I o to sie rozbija caly problem-a nie o to, czy doleca tam w czasie swojego zycia. Bo czy doleca w czasie swojego zycia do tej struktury? Jesli tak-to bardzo wygodne ze strony tworcow, nie uwazasz? Jesli oceniac jednak na dzien dzisiejszy, na stan wiedzy na ten odcinek to rownie dobrze moga leciec tam tak samo dlugo. I w czym to mialoby pomoc i czym sie roznic? Jaki jest sens tego, co powiedzial Rush? Bo wyglada na to, ze on chce kontynuowac misje-po prostu, bez konkretnego powodu-i nie chcial tego wyjawic, bo obawial sie scenariusza zawrocenia. Wspominalem zreszta, ze przyczyny takiej decyzji - zawrocenia - moga rowniez byc czysto emocjonalne, czemu nie. Na pewno jednak zawrocenie jest rozsadniejsze niz kontynuacja podrozy. Albo inaczej-jest mniej bezsensowne od alternatywy. I jedynym argumentem na dzisiaj ktory przeciwko temu przemawia i o ktorym moge pomyslec to niebezpieczenstwo ze strony niebieskich.
Swoja droga-ten dylemat-leciec wprzod czy zawracac jest dobrym pomyslem na jakas polaryzacje w serialu. Skoro ta kwestia tak nas elektryzuje, to co dopiero zaloge
Z ich perspektywy sprawa nie jest jasna. Z mojej-nie tyle chodzi mi o sam sens per se takiej decyzji (to cos raczej jak zastanawianie sie jaka logika pcha matke do wyboru zycia swego dziecka nad swoje, skoro dziecko bez niej nie przezyje a biologicznie sama moze miec drugie po tym jak przetrwa), ale o to ze fabularnie nie ma ona alternatywy. Czyli nie realnie a fabularnie. Jaki sens mialo ukrywanie wszystkiego przez Rusha? Bo zdaje sie on sugerowac ze wlasnie misja jest tak wazna, ze nalezy ja kontynuowac, a jesliby to wyjawil przedwczesnie to zaloga chcialby zawrocic. Juz w tym jest sugestia, ze jest to wykonywalne.
A rozwazajac glebiej:
No nie ma dobrego wytlumaczenia, dlaczego mieliby nie zawrocic. Czy gdzies wspomniano, ze statek nie wroci na Ziemie przed uplywem pierdyliona lat? Nie. Mozna to wysnuc (i tak
powinno byc!) z poszlak, ale nie jest to pewne ze wzgledu na intergalaktyczna podroz ktora widzielismy. I masz racje-bez wiedzy jaka odleglosc wtedy pokonano i ile to trwalo a przede wszystkim w jakiej odleglosci od Ziemi znajduje sie Destiny nie mamy szans decydujaco rozstrzygnac tej kwestii. Przy zalozeniu pesymistycznym powrot zajalby dziesiatki tysiecy lat nawet lecac caly czas w FTL (niemozliwe) lub (optymistyczny) kilkanascie lat przy ciaglym locie FTL (lub o pare-parenascie dluzej zakladajac realistyczniejszy plan lotu a nie czyste teoretyzowanie). Przy czym to i tak przy interpretacji ze "several billion light years from home" oznacza 10 miliardow.
Oczywiscie przed dostepem do mostka nie wiedzielismy, jak daleko jestesmy od domu. Moze teraz sie dowiemy i wszystko zostanie rozstrzygniete. Zastanawiajace jest jednak, jak niewiele czasu w SGU poswiecono kwestii dystansu od Ziemi-a przeciez to swietny temat do konfliktow miedzy bohaterami, do przytloczenia ich, przygnebienia, odbierania nadziei i takich tam. Ale tez tych nadziei podtrzymywania-kto wie, moze to nie jets tak daleko? Kto wie, moze jak zyskamy kontrole nad statkiem to wrocimy szybko?
Co tez byloby swietnym wytlumaczeniem dla Rusha. Tak, dostal sie na mostek-ale dowiedzial sie rowniez, ze powrot nie ma sensu! Nie chcial wiec lamac nadziei zalogi, masakrowac morale. Chcial zapoznac sie z informacjami szukajac jakiegos rozwiazania w banku danych Destiny. Moze jakiejs planety z zrodlem energii, obcych, jakiegos artefaktu-sztucznego lub naturalnego. Czegokolwiek. Bo inaczej to by tylko sabotowal zaloge. I to byloby tytulowym "wiekszym dobrem". A w sekrecie moglby miec inne motywacje, kto go tam wie i kto mu broni. Ale przynajmniej w to mozna by uwierzyc.
Wracajac do meritum: jesli faktycznie droga powrotna jest liczona w miliardach lat swietlnych, no to do widzenia slepa gienia. Sami nie wrocimy. Z drugiej strony, mimo wszystko ( i mojego sceptycyzmu ze na to scenarzysci pozwola) nasuwa sie mysl, ze nawet przy odleglosci kilku miliardow lat statek z napedem Asgardu powinien byc w stanie pokonac ten dystans w ciagu kilkunastu-kilkudziesieciu lat (bardzo teoretycznie). Nie jest wiec tak do konca durne stwierdzenie, ze jakas nadzieja z tej strony istnieje. I ze wobec tego zawracajac skraca sie dystans i czas.
I tak im dluzej o tym mysle tym coraz mniej sensu widze w podazaniu wedle planu misji. Tak, nadzieje sa male-ale czy podroz do przodu daje wieksze? Smiem twierdzic, ze wrecz przeciwnie.
Fakty znamy-wiemy tez ze za duzo teoretyzujemy, za duzo tu gdyban. Ale nawet jesli-to wiecej przemawia za powrotem niz podazaniem. Dlatego Rush musialby powiedziec cos takiego, co wybiloby to ludziom z glowy by odcinek mial sens. Bo nawet fakt, ze to tak ogromna odleglosc go nie usprawiedliwia, i nie tlumaczy tez tak latwego przez ciebie zbywania mozliwosci powrotu. Tak jest wygodniej dla ciebie jako widza, bo chcialbys by dolecieli do celu po mnostwie przygod i innych dupereli, spelniajac epickie przeznaczenie niezbedne w toposie bohaterskiej wedrowki. Ale jaki to ma sens z ich punktu widzenia? Tak, szanse sa male ze wrecz zadne, ale jakie sa opcje i jak bardzo one nas przyblizaja do domu? Rownie dobrze zaloga moglaby podjac decyzje o zatrzymaniu statku albo powrocie na jakas mila planetke i tam doczekania poznej starosci/zalozenia kolonii etc (w tym scenariuszu byloby miejsce dla TJ i zbudowaniu przez nia frakcji wierzacych w jej opowiesc o dobrych alienach z "Faith"). Wszystko jest lepsze od kontynuacji podrozy ktora naraza ich na stale niebezpieczenstwa, zagrozenia i nie daje
zadnej nadziei na powrot. Zas zawrocenie-minimum. Chocby dla komfortu psychicznego mogliby sie na to zgodzic.
Bo jak sie okazuje, zdobywszy sterowanie nad Destiny (no na razie pewnie nie calkowite) ma sie dowolnosc wybraniu akcji. Dowolnosc ta nie jest za bardzo ograniczona-mozna poleciec w dowolnym kierunku i zrobic co sie chce. Dlaczego mieliby podroz wiec kontynuowac? Musialby to byc naprawde wazny powod. Inni niz "a czemu nie, wszystko to jedno" oraz optowane w tym epizodzie " for science!". Nawet "For Jesus" jest kiepskie bo ludzi zdolnych podazyc za czyms takim juz wsrod nich nie ma a i tak byla ich garstka. Zreszta, jakos watpie by nawet ich to przekonalo.
A rozstrzygajac sprawe na zimno to:
1)nie wiedza co jest przed nimi
2)podroz naraza na niebezpieczenstwo obojetnie gdzie leca
3)oddalajac sie od Ziemi tylko pogarszaja sytuacje ktora i tak nie jest ciekawa
Co do 1) to mozna rozwazyc, czy wiedza jaka zdobywaja seedshipy nie jest przypadkiem aktualniejsza niz ta sprzed milionow lat, bo dystans miedzy nimi a Destiny nie jest taki duzy, a to co minelo-jest przestarzale. Tu na korzysc parcia naprzod przemawia tylko nadzieja ze moze gdzies na trasie przelotu jest planeta z odpowiednim zrodlem energii. Co jest totalna zgadywanka. Rownie dobrze mozna liczyc na pojawienie sie uprzejmych kosmitow ktorzy nas w trymiga odwioza do domciu. Co do 3) to mozna sie zastanawiac czy wpadniecie na Niebieskich to ciekawa perspektywa, a jak sie wydaje cofajac sie wlasnie to nam grozi.
To wszystko to sa logiczne argumenty. I rozwazajac je na zimno nalezy je wziasc pod uwage. Ostatecznie jednak 3) jest nieublagany-no dobrze, przed nami moze nie ma alienow, a jest maciupcia szansa na powrot. Za nami na pewno sa alieni i przyblizamy sie do domu majac maciupcia szanse na powrot (odkrycie czegos, wyslanie czegos z domu etc. Wzglednie odkrycie ze x lat wczesniej byla odpowiednia planeta i moze jeszcze istnieje) Ale czy to logiczne by dalej oddalac sie od celu i narazac sie na to samo niebezpieczenstwo? I majac ta sama macipucia szanse na nagla odmiane losu? No nie. Tak wiec jesli juz maja na tym statku umrzec, to przynajmniej probujac wrocic do domu. Nie zas lecac na misje ktorej i tak nie dokoncza, a zrobia to dlatego bo Rush jest mad scientist i tak chcial. W powrocie jest jakis sens i jakas moc przekonywania, bo da sie wyluskac jego racjonalnosc, stabilnosc i przewidywalnosc niezbedna ludzkim istotom. "No dobrze, moze ja nie dolece...bo szanse sa wlasciwie zerowe... no dobra, nie bede na to liczyl. Ale moze moje dzieci? A jak nawet nie i to bez sensu i tu zginiemy to czym to sie rozni od lotu w druga strone? Moze chociaz moej listy i szczatki dotra na Ziemie, moi bliscy mnie pochowaja i cos po sobie jednak zostawie". Gdzie tu brka logiki? Gdzie tu brak rajconalnosci ludzkiej?
No, oczywiscie mozna snuc dywagacje ze beda wiecej opuszczonych statkow obcych na drodze spotykac i ze to rownie dobra szansa. Mozliwe! (jest jednak rownie maciupcia i taka sama jak w strone przeciwna) Ale widzisz, to jest juz zupelnie inna motywacja anizeli ta, ktora przedstawil Rush. Bo on powiedzial, ze ludzie nie byli gotowi na misje jaka wykonuje Destiny-tak jakby nie mogli po prostu statkowi rozkazac i nim sterowac i musieli dobrowolnie ja wykonac! Tak jakby gdyby powiedzial o mostku wczesniej, bez przygotowania, to oni by kazali statkowi zawrocic-bez wzgledu czy to ma sens czy nie, ale tak czy siak uniemozliwiliby doprowadzenie misji do konca czy jej kontynuacje. A to jest niedopuszczalne. Dlaczego? Nie wiem. A ty?
I o to mi chodzi. A nie czy zawracanie jest z sensem czy bez sensu. I to wlasnie bylo glupie, ze sie uczepiles samego pomyslu, nie zas tego dlaczego o nim wpsomnialem.
No dobrze, a juz tak calkiem z boku-OK, zlozmy ze to nie jest przekonywujace na ziher. Ze to nie jest "logiczne". Ale jest to dostpena opcja. Mogliby tak postapic? Mogliby. Da sie to uargumentowac? Da sie. Kogos by to przekonalo? Niewykluczone! Nie jest to bardziej bez sensu niz rzucanie wszystkiego na szale nadzei ze lecac w inna strone-na przyklad naprzod, wykonujac misje- spotka ich bardziej przychylny los. Sa to dostepen opcje, ktor emgoa zodbwyac zowlennikow. Ktora wygralaby-nie wiadomo. Ale nie wykonywanie misji, zawrocenie, zatrzymanie czy cokolwiek innego jest takze prawdopodobne. Ale-wracam do tego z uporem-z slow Rusha i reakcji Younga wynika, ze takiego dylematu a co za tym idzie wyboru nie maja. Nie maja, bo misje musza wykonac. Dlaczego? Po co? Co sprawia ze Rush obawial sie ujawnienia informacji o mostku? Dlaczego dyskusja leciec, zostac czy zawrocic mialaby byc grozna?
Nie widze wytlumaczenia.
Jakie wygłupy? Skąd twierdzenie, że mam Cię za idiotę? Sakramentos, lewą nogą dzisiaj wstałeś, czy jak?
Moze i tak, faktycznie nieuczciwe cie potraktowalem, za co przepraszam, jednak nie moge pozbyc sie wrazenia ze pisanie jednolinijkowych podsumowan rozmijajacych sie z linia argumentacji i tokiem rozumowania ktore sprowadzaja sie w sumie do wysmiania danej mysli maja cos innego na intencji niz wlasnie osmieszenie. Moze sie czepiam, moze szukam dziury w calym bo wdepnalem w nia po pobudce lewa noga-nie wiem, ale takie odnioslem wrazenie.
Widze elementy, znam czas publikacji, widze podobienstwa, narzuca sie skojarzenie, wysnuwam wniosek. Twoja odpowiedz zas - no takich jest tysiace. Tak, ale ja nie mowie o toposie, ale o konkretnych elementach historii. I nie wydaje mi sie niemozliwe, by opowiadanie to nie zainspirowalo tworcow SGU. Bo widze wyraznie podobienstwa. Owszem, postawilem teze o "zerzneciu" ktora jest dyskusyjna, ale nie jest ona bezpodstawna. Nie spodziewalem sie reakcji "no to co z tego, to czesty temat". Raczej myslalem ze przeczytam "No nie wiem, podobna tematyka przewija sie przez SF. Jakie to opowiadanie? Co w nim jest? Skad wysnuwasz takie przypuszczenie? Moze nadinterpretujesz, moze nie masz racji?". Zamiast ciekawosci czy watpliwosci otrzymalem oskarzycielska teze ze szukam dziury w calym jak maniak bo to czesty temat w SF. Cos jak podroze miedzygwiezdne, spotkanie z obca cywilzacja czy podroze w czasie! I to wlasnie mnie tak zirytowalo. Traktowanie mnie jak idiote.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 12.11.2010 - |04:26|
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung