Odcinek 020 - S01E20 - Incursion (Part 2)
#41
Napisano 12.06.2010 - |20:28|
Cliff taki sobie, i tak wiadomo że Eli dobiegnie i uratuje dwójkę bohaterów. I też dlatego nie odczuwam jakieś wielkiej udręki do emisji kolejnego odcinka. Natomiast plus za to, że nie znalazł super-ważnego-pomieszczenia.
P.S.
SGU-hejterzy jeszcze jacyś tu są? Trudno mi uwierzyć że tak nie lubicie SGU - ja bym na przykład nie wytrzymał dwudziestu odcinków M jak Miłość czy Klanu.
#42
Napisano 12.06.2010 - |21:14|
Troche sie dziwie ze raczej slabo wszyscy jada Younga za jego decyzje. To jest wojskowy a nie przypadkowy przechodzien, gdyby sie zdecydowal na wypompowanie powietrza to maksymalna ilosc ofiar bylaby ograniczona do 2 (w jego przekonaniu, a tak naprawde 1).
Ogolnie odcinek trzymal poziom, w odroznieniu od naszych bohaterow i ich decyzji.
W sumie jak wszyscy postrzeleni, narazeni na promieniowanie, by pogineli to by nas niezle zaskoczyli:)
No i oczywiscie jeszcze egzekucja na wojskowych do kompletu:)
#43
Napisano 12.06.2010 - |21:17|
Co Ty masz do jego cycków cały czas zwracasz na to uwagę a ja np tylko raz zwróciłem uwagę i nie rzuca mi się to w oczy ;p
4 - biegnący Eli, prawie jak Pamela po plaży.
a gdzie w moim poście mówię o cyckach?
- I think you're hugging wrong.
#44
Napisano 12.06.2010 - |21:23|
#45
Napisano 12.06.2010 - |21:23|
Od czego zacząć? Poprzedni odcinek mogę już sobie darować. Bo co należało zrobić, to chyba jasne.Dawaj Toudi, dawaj. Taktyka.
A ten. No niech pomyślę. Mam przewagę taktyczną i zaopatrzeniową i ją dobrowolnie oddaję wrogowi? W imię czego? Jeszcze cywilnego dowódcę bym zrozumiał, ale wojskowego? O ile jedzenie można uznać za gest dobrej woli, ale więźniów? Wojskowych za cywili?
Potem, przekaźnik energii na zewnątrz statku? No ale załóżmy że ktoś to tak dziwnie zaprojektował, ale jedyny punkt dostępu na zewnątrz? Ale załóżmy, że inne nie działają. Prosić wroga o przejście przez jego teren, na statku tej wielkości. A co to nagle ani jednej śluzy nie ma, anie jednej dziurawej ściany - wszystko nagle jest w tym małym zajętym terenie koło wrót? Na statku tej wielkości? A w ogóle najkrótsza droga? Cholera ci dwaj po kadłubie dwa razy przebiegli cały okręt wzdłuż. To nie chce mi się wierzyć, że nie było jakiejkolwiek śluzy do której mieli by dostęp. Choćby ta z drugiego promu, który zdaje się został na którejś tam planecie - a jeśli nie, to gdy czas goni, czemu nie podlecieć promem?
Co tam jeszcze ciekawego było, hmm. Oddanie broni i próba kiwania przeciwnika, który nie ma oporów naciskać spust. To nie jest dobry pomysł. Niby czemu miała by nie naciskać tego spustu? Bo może w przyszłości będą współpracować? Dobre sobie, to nie Star Trek Voyager, gdzie Maquis mogą na to pójść, bo tak naprawdę są tymi samymi ludźmi (to samo wychowanie, to samo przeszkolenie itd). Maquis to w końcu odłam Federacji, ale nie przeciw Federacji (mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli). Tu współpraca jest możliwa tylko przy wybiciu żołnierzy - przy czym, LA to tylko żołnierze. Myślicie, że dadzą się zamknąć do roli POW? A "nasi" ziemianie się dali? (dla mniej kumatych, Rush i ten drugi)
No i jeszcze to przekazanie sterowania. I próba jego odzyskania. Dlaczego zostało to przerwane? Wydaje mi się, że ustało w momencie wystrzałów, a przecież tam nic nie trzeba klikać, raz zaczęte, leci aż ktoś zatrzyma. A nie przypominam sobie, by ci zszokowani żołnierze LA coś przy konsolach grzebali, bardziej byli zajęcie zemstą. (Zresztą, to mi akurat nie przeszkadza, za bardzo.)
Tak na marginesie. Pamiętam, jak na początku sezonu miałem problem z przestawieniem się że serial Stargate z lekkiej i czasem zabawnej akcji zmienił się na poważniejszy i mroczniejszy dramat. Kiedy już przywykłem, to serial nagle zaczął zmieniać kierunek na poziom starego Stargate'a. Tylko, że to nie ma prawa wyjść serialowi na dobre, co widać zwłaszcza w ostatnich dwóch odcinkach. Parafrazując rozmowę O'Briena z Sisko z ST: DS9 6x02 "Rocks and Shoals":
"What did they do?"
"All the wrong things."
Edit: Może być Tokar?
Użytkownik Toudi edytował ten post 12.06.2010 - |21:25|
#46
Napisano 12.06.2010 - |21:38|
"
Użytkownik Derten edytował ten post 12.06.2010 - |21:38|
#47
Napisano 12.06.2010 - |21:54|
Danielle Jackson - jeśli nie o to ci chodziło to sorry ^^ Mi tam Pamela biegnąca po plaży z jednym się kojarzy ;] A każdy dobrze wie co Pamela ma dużego ;] I jakie ty zastrzeżenia miałeś do Eli-ego wcześniej . To chyba łatwe co nie ;> Skojarzyć fakty ;> Jeśli nie piłaś do jego "cycków" to zdanie bezsensowne było .
"
chodziło mi o dramaturgię, rodem z bejłocza, spowolnione tempo epickiego biegu na ratunek. no ale nie o to chodzi, co jest napisane, ale co inni przez to rozumieją
@Toudi - można było zrobić taki myk, że na zewnątrz wychodzi jeden nasz i jeden lucek - kontrolowali by sie na wzajem no i ktokolwiek by zdobył przewagę w środku, to obaj by pewnie zostali wpuszczeni. a tu klocek.
- I think you're hugging wrong.
#48
Napisano 12.06.2010 - |22:16|
czyli średnie zakończenie słabego sezonu.
Podobała mi się panika i niezdecydowanie Younga. Widać, że wszystko wymyka mu się spod kontroli i nie radzi sobie z własnymi słabościami.
Cała reszta dosyć mizerna ze sztucznym podciąganiem napięcia.
Prawdopodobnie sezonu nr 2 nie będzie lub na nim się wszystko zakończy.
oglądalność serialu na poziomie 1.178 miliona mówi sama za siebie (i systematycznie spada)
Co dowodzi, że próba wyprodukowania telenoweli osadzonej w kosmosie zakończyła się niepowodzeniem
polecam poczytać ten artykuł
Why-One-Stargate-Fan-Has-Stopped-Watching-Stargate-Universe
Użytkownik OtrutyBober edytował ten post 12.06.2010 - |22:30|
#49
Napisano 12.06.2010 - |22:34|
Oj tam. Ja zawsze trzymam się jak najdalej od spoilerów, z obejrzeniem odcinka czekałem do premiery amerykańskiej, a pulsar też przyszedł mi na myśl. Trochę wiary w ludzi SGTokar.Wybacz ale mając na względzie że właśnie takie najczęściej spoilery pewne bezczelne jednostki puszczały akurat przy tej sytuacji trudno w to uwierzyć.
A dlaczego nie? Przed zrobieniem rozwałki Younga powstrzymuje jedynie fakt, że Lucki mają zakładników. Pojawiła się okazja do zmniejszenia liczby przetrzymywanych osób to ją wykorzystali. Zwłaszcza, że jeśli zrobi się gorąco to lepiej żeby wśród zakładników byli wojskowi. Oni w razie zamieszania mogą odebrać przeciwnikowi broń i zrobić mu kuku. Cywil będzie tylko krzyczał i kładł się na podłogę. Poza tym, nie zaszantażujesz Lucków, że zaczniesz mordować im kompanów, bo to banda przestępców i raczej nie martwią się zbytnio o siebie nawzajem.O ile jedzenie można uznać za gest dobrej woli, ale więźniów? Wojskowych za cywili?
Tutaj akurat nie trzeba niczego zakładać. Ktoś tam powiedział, że nie mogą tego zrobić zdalnie, bo nie mają dostępu do głównych systemów czy coś w tym stylu.Potem, przekaźnik energii na zewnątrz statku? No ale załóżmy że ktoś to tak dziwnie zaprojektował, ale jedyny punkt dostępu na zewnątrz? Ale załóżmy, że inne nie działają.
Najwidoczniej. Scott i Greer mieli 46 minut na wykonanie zadania. Kiedy majstrowali przy tym urządzeniu zapytali się Younga ile mają czasu. Odpowiedział, że 14 minut. Czyli jednak na dojście i wykonanie zadania musieli poświęcić pół godziny. Najwidoczniej nie było czasu na spacerek z dalszej części statku. Trzeba zauważyć, że gdyby Scottowi i Greerowi nie wystarczyło czasu to zginęliby nie tylko oni, ale wszyscy na statku. Pamiętaj, że wg Rusha Destiny ochroni ich tylko przy kolejnych dwóch rozbłyskach.Prosić wroga o przejście przez jego teren, na statku tej wielkości. A co to nagle ani jednej śluzy nie ma, anie jednej dziurawej ściany - wszystko nagle jest w tym małym zajętym terenie koło wrót?
A jeśli chodzi o użycie promu to byłoby to bezsensowne. On nie ma takiej sterowności jak skoczek i nie startuje się nim tak szybko. Pamiętasz jak wystartowali promem, żeby zniszczyć statek Galaret podczepiony do Destiny? Mieli ponad godzinę czasu, a jakieś 10 minut przed skokiem wystąpiły problemy przy dokowaniu. Czyli trochę cała operacja trwała.
Tutaj się zgodzę. Jak operacja została przerwana to myślałem, że Kiva zastrzeliła/postrzeliła Telforda i zaczęła kombinować przy konsoli. Patrząc na jej stan w kolejnej scenie to mało prawdopodobne. Także, albo kula przeszła przez Telforda i trafiła w konsolę, albo mamy zwykły babol.No i jeszcze to przekazanie sterowania. I próba jego odzyskania.
Jak nie będzie, skoro się kręci?Prawdopodobnie sezonu nr 2 nie będzie lub na nim się wszystko zakończy.
Edycja: OtrutyBober, ten artykuł został napisany 25 listopada 2009 po odcinku "Life". Od tego czasu serial znacznie przyspieszył.
Użytkownik wujek_szatan edytował ten post 12.06.2010 - |22:40|
#50
Napisano 12.06.2010 - |22:50|
Edycja: OtrutyBober, ten artykuł został napisany 25 listopada 2009 po odcinku "Life". Od tego czasu serial znacznie przyspieszył.
hahahha no bez jaj
oczywiście kwestia gustu bo dla mnie jest tak samo wolny. Zresztą tu nie chodzi o dużą ilość akcji tylko o dobry scenariusz którego w tym serialu nie ma
#51
Napisano 12.06.2010 - |22:52|
Jaki szantaż? Oddali im 4 ludzi, którzy pewno od razu dostali broń do ręki, a więc siły przeciwnika uległy powiększeniu. Taktyczna sytuacja Younga się pogarsza, a przeciwnik ciągle ma zakładników. A cywil czy wojskowy, to dla LA bez znaczenia. Zresztą Young dowiódł w poprzednik odcinku, że nawet wojskowych ma problem poświęcić.Poza tym, nie zaszantażujesz Lucków, że zaczniesz mordować im kompanów, bo to banda przestępców i raczej nie martwią się zbytnio o siebie nawzajem.
Kto projektuje statek, gdzie do dostęp do elementów statku dostępny jest tylko od próżni? O ile zdalny dostęp rozumiem, że może być zablokowany, o tyle manualny powinien być od strony statku.Tutaj akurat nie trzeba niczego zakładać. Ktoś tam powiedział, że nie mogą tego zrobić zdalnie, bo nie mają dostępu do głównych systemów czy coś w tym stylu.
No a w ostatniej scenie odcinka widzimy, jak Greer i Scott biegną od wieży (czyli części statku w która jest obecnie zamieszkała) do samego przodu statku, gdzie znajduje się nagle jedyna śluza powietrzna. Ile im to mogło zająć? 10 minut? 5 minut? Ktoś liczył?Najwidoczniej. Scott i Greer mieli 46 minut na wykonanie zadania. Kiedy majstrowali przy tym urządzeniu zapytali się Younga ile mają czasu. Odpowiedział, że 14 minut. Czyli jednak na dojście i wykonanie zadania musieli poświęcić pół godziny. Najwidoczniej nie było czasu na spacerek z dalszej części statku. Trzeba zauważyć, że gdyby Scottowi i Greerowi nie wystarczyło czasu to zginęliby nie tylko oni, ale wszyscy na statku. Pamiętaj, że wg Rusha Destiny ochroni ich tylko przy kolejnych dwóch rozbłyskach.
A jeśli chodzi o użycie promu to byłoby to bezsensowne. On nie ma takiej sterowności jak skoczek i nie startuje się nim tak szybko. Pamiętasz jak wystartowali promem, żeby zniszczyć statek Galaret podczepiony do Destiny? Mieli ponad godzinę czasu, a jakieś 10 minut przed skokiem wystąpiły problemy przy dokowaniu. Czyli trochę cała operacja trwała.
A o tym, że to urządzenie znajdowało się gdzieś na połowie boku Destiny (na długość), czyli musieli przejść całą długość dwa razy i wykonali zadanie w 45 minut. A nie mogli znaleźć dowolnej innej śluzy, lub uszkodzonego kadłuba poza terenem zajętym przez LA.
Z promem z tego co pamiętam, to zdaje się Rush zablokował dokowanie, przez te swoje zabawy z przekazaniem kontroli. No ale skoro dali radę na piechotę, to promem też by dali radę, ino nie było by to takie "dramatyczne" przy Cliffie...
#52
Napisano 12.06.2010 - |22:54|
Ma zakładników, ale mniejszą ich liczbę. Poza tym, Young spodziewał się, że dostanie z powrotem Eli, który potrafi bawić się systemami statku. To może stanowić większą przewagę taktyczną, niż 4 żołnierzy wroga.Jaki szantaż? Oddali im 4 ludzi, którzy pewno od razu dostali broń do ręki, a więc siły przeciwnika uległy powiększeniu. Taktyczna sytuacja Younga się pogarsza, a przeciwnik ciągle ma zakładników.
Jak to kto? Pradawni. Mówimy przecież o generatorach tarcz ochronnych. Tarcze mają być generowane na zewnątrz, więc znajdują się na zewnątrz. Poza tym nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek na tym forum wiedział czy można tego typu urządzenie zbudować tak, żeby było dostępne od wewnątrz, czy nie. Po prostu trzeba przyjąć fakt, jaki podali nam scenarzyści.Kto projektuje statek, gdzie do dostęp do elementów statku dostępny jest tylko od próżni? O ile zdalny dostęp rozumiem, że może być zablokowany, o tyle manualny powinien być od strony statku.
Może nie do samego przodu statku, ale do jego przedniej części. To akurat faktycznie nie trzyma się kupy.No a w ostatniej scenie odcinka widzimy, jak Greer i Scott biegną od wieży (czyli części statku w która jest obecnie zamieszkała) do samego przodu statku, gdzie znajduje się nagle jedyna śluza powietrzna. Ile im to mogło zająć? 10 minut? 5 minut? Ktoś liczył?
To akurat nie ma znaczenia, bo kłopoty zauważyli dopiero jakieś 10 minut przed skokiem, a w momencie startu mieli nieco ponad godzinę.Z promem z tego co pamiętam, to zdaje się Rush zablokował dokowanie, przez te swoje zabawy z przekazaniem kontroli.
Użytkownik wujek_szatan edytował ten post 12.06.2010 - |23:27|
#53
Napisano 12.06.2010 - |22:54|
Użytkownik aszu edytował ten post 12.06.2010 - |22:56|
#54
Napisano 12.06.2010 - |23:03|
JZastanawia to, jak nazywa się odcinek otwierający drugi sezon-jak na mój gust to należy spodziewać się wizytacji przezroczystogłowych, co już totalnie namąci a'la Stargate, bo seriale tej marki są słynne z racji swojego mistrzowskiego stosowanie taktyki " z deszczu pod rynnę, spod rynny w wodospad ,z wodosadem do jeziora, w jeziorze aligatory, w aligatorach bomby z opóźnionym zapłonem, na dnie jeziora pilot do wyłączenia bomb, tylko że nie działa bo baterie do niego są w górskim źródełku u góry rzeki, więc trzeba popłynąć w górę wodospadu i do niego dotrzeć, pokonując po drodze trolla z maczugą rzucającą zagadkami matematycznymi. Po drodze przeszkadzają gigantyczne komary)
Dotarłem do tego momentu tego tematu, zrobiłem rofla i daję odpowiedź.
1. cliff nie był taki zły
2. WTF czemu next season dopiero za ponad 100 dni?
3. 9/10
4. Sakramentos napisz książkę
R.I.P. StarGate
TauriCon still alive
#55
Napisano 12.06.2010 - |23:03|
chodziło mi o dramaturgię, rodem z bejłocza, spowolnione tempo epickiego biegu na ratunek. no ale nie o to chodzi, co jest napisane, ale co inni przez to rozumieją
Heh ja w tamtej scenie z Pamelą skupiłem uwagę na czym innym to może dlatego ... ;] Niech ci będzie ;p Zwracam honor ;]
#56
Napisano 12.06.2010 - |23:13|
Otóż zabicie Younga miałoby sens tylko w przypadku wprowadzenia większego chaosu. Sama podstawka Telforda faktycznie nie ma sensu, dobyłoby się to kosztem dynamiki relacji jakie miała Das Asian Pinda oraz Rush (chociaż akurat Rush pewno zaraz by coś wymyślił). Tak wiec ostatecznie Telford nie były czymś nowym, zapewne... Chyba, że jego styl załatwiania spraw byłby diametralnie inny. Może, zamiast repety z braku zaufania na linii Young-Rush mielibyśmy sytuację gdy Telford staje się jego przydupasem i doktorek go owija sobie wokół palca. Różne rzeczy są możliwe. Dobrze by było, gdyby Telford nie był typem "nikogo nie zostawiamy z tyłu" a raczej "acceptable losses are acceptable".
Ale faktycznie, sama zabawa z Telfordem to za mało. Zabicie Younga ma sens tylko wtedy, gdy jednocześnie Lucianie utrzymują kontrolę nad częścią systemów i zajmują kawałek statku. Nasi zaś są zmuszeni z nimi żyć i jakoś dogadywać się, co byłoby możliwe bo dowodzenie nad luckami przejąłby "zszytoklates" (BTW w końcu zrozumiałem, dlaczego lucki maja broń palną a nie np. zaty. Otóż naszym kończą się kule... więc trzeba ich zapas uzupełnić. Poza tym lucki mieli bron palną, widać to w sezonach 9 oraz 10 SG-1. Tylko że do tej pory nie widzieliśmy jej w użyciu. Aha, i jeszcze jeden BTW-Lucki porównane do goa'uld? Nowai, są silni, ale nie aż tak. Zaś na pewno nie dorastają do pięt jaffa, których flota jeszcze w 10 sezonie SG-1 ponoć przerosła tą, którą miał jakikolwiek goa'uld kiedykolwiek). Wtedy mielibyśmy "nowe otwarcie" i wtedy Telford nie wszedłby w rolę Younga, tylko miał okazję do stworzenia własnej. Może nie byłoby dynamiki Camile-Telford (a może?) ale byłaby np. Greer-Telford. Oraz, przede wszystkim-Rush-Telford, zszytoklates-Telford oraz Rush-zszytoklates. Zostawienie w tym równaniu Younga wszystko psuje i Telford nagle staje się tam zbędny. Jest po prostu o jednego bohaterskiego dowódcę z zasadami za dużo. przy czym wolałbym by to Telford rpzeżył, bo znamy go kiepsko i mało go widzieliśmy do tej pory. Ma wiec pole do popisu. A Young? Co on może man dać? czym zaskoczyć? Niczym. Znamy gościa na wylot. Chyba, że nagle zamieniłby się w kogoś a'la Rush, ale okazja ku temu została zaprzepaszczona dziesięć odcinków temu. Wolę zaś by Telford nie ginął, bo jego śmierć-no spójrzmy prawdzie w oczy-nikogo nie zaskoczy ani specjalnie nie poruszy. Nie był lubiany ani specjalnie w serialu obecny. Natomiast Young-no tutaj nie tylko jest to wpływ na widza, ale i postacie serialu. Taka śmierć ma sens na wielu płaszczyznach.
Tam jest dużo potencjału na mieszanie, wystarczy tylko unikać powtórki z Younga. Razem z nowym rozdaniem sił na Destiny dałoby to wystarczający impuls do stworzenia wartościowej fabuły i relacji między postaciami. Zanim przecież Telford by się wdrożył, zapewne wszedłby w wiele konfliktów z podwładnymi, zwłaszcza, jeśli jego styl by się różnił od stylu Younga. No i nie zapominajmy, że może i zszytokaltes jest rozsądniejszy, ale to nie oznacza, że będzie do rany przyłóż. Summa summarum to zamieszanie wymusi na Telfordzie nową grę. Gdyby to robił Young, możnaby przewidzieć jego reakcje i zawsze skomentować, nawet gdyby czymś jednak zaskoczył "no tak, to Young". Pisanoby więc dalej tą samą postać, którą już znamy. Nowa-Telford-zajęłaby podrzędne miejsce. I byłby piątym kołem u wozu (chyba, że Telford jednak by się z Youngiem nienawidził-ale na to nie wychodzi, bo wszystko co do tej pory się stało niby było spowodowane praniem mózgu, cały wiec ciężar tej postaci został jednym posunięciem wymazany). Dlatego jeśli ktoś ma zginąć, wolałbym by to był Young. On już pokazał co i jak. Czas na coś nowego.
@Gibol: eeee...ale o czym ta książka miałby być? o aligatorach z bombami i trollu strzegącym baterii?
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 12.06.2010 - |23:23|
Winchell Chung
#57
Napisano 12.06.2010 - |23:27|
Oby nie, w żadnej opcji. Już sobie wyobrażam: wy nam dacie wodę, my wam powietrze, albo wy nam naprawicie ścianę, my was nie zabijemy... Bez sensu. Albo zwiad na planetę: Dziś idą Ziemianie, jutro LA. A nie daj boże znajdą na planecie coś pozwoli przerwać impas, np star trekowy replikator. W ogóle, która strona miała by prawo do wrót, bo jakoś na wymiana praw wydaje się aż nadto udziwniona.gdy jednocześnie Lucianie utrzymują kontrolę nad częścią systemów i zajmują kawałek statku
Najlepiej, żeby twórcom taki pomysł przez głowę nie przeszedł...
#58
Napisano 12.06.2010 - |23:58|
Dobry z sytuacją patową i dramaturgią, co nie znaczy że nie mógł być lepszy.
Co do całego s1 SGU:
Pomijając posrane kamienie, jest to bardzo udane połączenie SciFi, dramatu i przygody.
Ulubieńcem mym jest oczywiście Rush
Użytkownik Quendi edytował ten post 12.06.2010 - |23:59|
5 Tudors,House,Clone Wars,In Treatment,Glee,Top Gear,Archer,Justified,Louie,Big C
4 SGU,Secret Diary,Damages,Nip/Tuck,Medium,Crash,Entourage, Chuck,Dark Blue,Paradox
3 Caprica,Vampire Diaries,Weeds,Lost,In Plain Sight,Mentalist,Psych
#59
Napisano 12.06.2010 - |23:59|
#60
Napisano 13.06.2010 - |00:17|
@Toudi-ale nie chodzi o to by byli tacy porąbani jak są teraz i by cały czas panował jakiś "szachowo-matowy" klimat. Raczej byłyby ustalone jakieś zasady współpracy, decyzje byłyby niby jakoś tam wspólnie osiągane, ale pod tym płaszczykiem byłaby cały czas nieufność, podchody i zastanawianie się, czy przeciwnik czegoś nie planuje. To coś takiego, jak mieliśmy w SGA z Genii albo Toddem. Niby współpracujemy, ale jednak nie i co chwile było ryzyko że nas zrobią w bambuko. Tu byłoby to samo w mikroskali i jedynym problemem byłoby mądre tego motywu opracowanie by nie przedobrzyć w żadną stronę. Definitywnie nie chodzi mi o przedłużanie w nieskończoność obecnej sytuacji. Nie byłoby tak, że są w nieustannym szachu "woda-powietrze-jedzenie-bla bla bla", tylko raczej "ja mam połowę tego samego co ty i jak przestanę cię do tego dopuszczać, to masz przesrane, ale ty to samo wtedy zrobisz i oboje jesteśmy stratni. Jedynym więc wyjściem jest współpraca". Jednocześnie wszyscy mieliby się na baczności i staraliby się zyskać przewagę, kończąc tą sytuacje, jednocześnie narzucając swoją wole.
Poza tym można z tego zrezygnować, a same lucki mogłyby się gdzieś zadekować i tam mieć tylko kontrolę. Jest wiele opcji pośrednich. Ostatecznie możnaby statek w ogóle podzielić między lucków i naszych, zachowując równowagę-wszyscy mają wodę, żarcie i powietrze u siebie. Problem jest, jak trzeba coś wspólnie załatwić. Lucki mogą się ukryć przed naszymi w jakiejś innej, niezbadanej części statku i uniezależnić, trzymając się na uboczu. Jednocześnie nasi staraliby się ich wyśledzić i odkryć, co planują. Same lucki pojawiałyby się okazyjnie jako sojusznicy lub przeszkadzajki i staraliby się pozostać w ukryciu w obawie przed tym, co mogą zrobić tauri. Mozę być też tak, że lucki zachowają jednego zakładnika i w zamian za to będą dostawać żarło i tak dalej. Opcji ci u nas dostatek. Może też następować periodyczna wymiana zakładników, rotacyjna, po to by utrzymać parytet "szachowania". Po pewnym czasie pewno ktoś by to rozwiązał, kładąc kres równowadze. Nie chciałbym, by podział statku utrzymał się jednak dłużej niż maksimum sezon. Najlepiej pół.
Poza tym można te wszystkie pomysły zmiksować, pozwalając na końcu niedobitkom lucków-2-3 może 4 osobom ukrywać się po statku.
W życiu mi przez myśl nie przeszło by rzucać jakimiś standardowymi "replikatorami" znajdywanymi na planecie (tak naciągany motyw, że hej). Przecież to tandeta.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 13.06.2010 - |00:25|
Winchell Chung
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych