Napisano 20.07.2004 - |14:30|
RISING
Scenariusz: Brad Wright, Robert C. Cooper
Reżyseria: Martin Wood
1. Streszczenie
Dzięki odkryciu przez Daniela adresu wrót, pod którym ukryte jest zaginione miasto wielonarodowa ekipa wyrusza do innej galaktyki w celu poszukiwania nowych technologii i spotkania Pradawnych. Na miejscu okazuje się, że miasto jest opustoszałe i w nienaruszonym stanie. Jednak pojawiają się problemy. Przybycie ziemian spowodowało osłabienie sił pola ochraniającego miasto i drużyna musi zbadać inny świat w celu pozyskania dodatkowych źródeł energii. Podczas tej misji udaje się nawiązać kontakt z przyjazną społecznością ludzką, a także niestety natknąć się na nowych wrogów - Wraith. Porywają oni i uśmiercają głównego dowódcę militarnego zespołu Atlantis. Ostatecznie misja ratunkowa reszty porwanych się udaje się dzięki determinacji majora Shepparda, a samo miasto, które stało się teraz domem dla ziemian wynurzyło się na powierzchnię.
2. Dobre punkty
- Efekty – Trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na animację Atlantydy wyłaniającej się z wód oceanu. Jest to wspaniały efekt komputerowy jednak nie na nim efekty się kończą. Są oczywiście jeszcze animacje wrót w kosmosie i statki kosmiczne nowych wrogów.
- Nowa ekipa – Bardzo szybko przyzwyczaiłem się do nowej ekipy która będzie występować w serialu Z głównych bohaterów przypadły mi do gustu postacie Sheppard’a i MacKey’a i jednocześnie do żadnego z bohaterów nie mam żadnych zastrzeżeń. Co do ubioru od początku wyglądał „kosmicznie” jednak serial poszedł naprzód w przyszłość, tak jak i moda. Kurtki różnią się też kolorami i może to zależy od zadań osób, które daną kurtkę nosi, coś jak na lotniskowcu.
- Baza Atlantyda – Zaginione miasto jest wspaniałym miejscem na nowe miejsce akcji na kolejnych parę sezonów. Zupełnie nienaruszone miasto z zaawansowanymi technologiami budowniczych wrót. Jest to jak widać strasznie obszerne miasto z niezłymi punktami widokowymi. Pełne wyposażenie: statki Pradawnych sterowane „na myśli”, sterownia, pomieszczenie wrót, hangar i wszystko zasilane przez trzy ZPM.
- Nowe Wrota – Przypadły mi do gustu, jednak trochę szkoda, że nie będzie już tego obracania takiego jak w SGC, ale przeżyje. W końcu dziwne byłoby gdyby przy takiej technologii wrota były otwierane ręcznie. Na uwagę zasługuje nowe specjalistyczne DHD w bazie Atlantis i na statkach Pradawnych. Ciekawe czy ma jakieś ekstra funkcje. Jedną z nich nie wątpliwie jest przesłona. Wrota są niebieskie i świecące, co mogło sugerować, że są jakieś nadzwyczajne, ale okazuje się że w tej galaktyce na innych planetach też są takie. Oprócz tego nowa animacja tunelu czasoprzestrzennego wydaje mi się dużo lepsza. Kod IDC też ocalał przejście do innej galaktyki.
- Wraith – Odczuwam wytworzone zagrożenie ze strony Wraith. Ich wygląd (w który niewątpliwie trochę pracy producenci muszą włożyć) i możliwości są porażające. Mogą tworzyć iluzje, regenerują ciało, przesłuchują mieszając w głowie i ten głosik...! Muszą być sporym zagrożeniem skoro pokonali Pradawnych jednak Tauri już się z nimi rozprawi raz i na zawsze. (chociaż sam widok urządzenia Pradawnych wywołał zdenerwowanie u tej królowej Wraith)
- Emocje – Tego pilotowi nie może brakować. Cały czas było kreowane napięcie i prowadzenie akcji. Zaczynając już od takiego wstępu, którym były uniki helikopterem przed bronią Pradawnych. Oczywiście ponownie „coś” dezaktywowano w ostatniej sekundzie i w ostatnich milimetrach. Potem pierwsze badania miasta jak powoli włączają się światła i wytwarzana tajemniczość pogłębiana przez podkład muzyczny. Wymieniać można dalej (problem z koniecznością opuszczenia miasta, porwanie pułkownika i Teyl’i, przesłuchania przez królową) jednak wiadomo, o co chodzi.
- Humor. Tego nie było może w odcinku tak dużo, jednak nie po to tworzy się pilot by rozśmieszyć widza. Oczywiście pomysł Jacka z winkiem bardzo fajny, no i to picie go potem z kubków przypomina imprezki w parku.
- Połączenie z SG1 – Bardzo podobało mi się też takie gładkie przejście z wydarzeń w „SG1” do „Atlantis”. Oczywiście pokazano wszystkie badania prowadzone na Antarktydzie i ich proces, a potem w samej bazie SGC. Do tego serialu przeniknęło też trochę „wojskowości” szczególnie oczywiście dzięki wojskowym uczestniczącym w misji. Są dalej P90 i wyrzutnie rakiet. Istotną rolą było pojawienie się dwóch bohaterów z SG1: Jacka i Daniela. Nasz archeolog ponownie odegrał istotną rolę w odnajdywaniu adresów planet (tak jak było z Abydos), a Jack natomiast miał istotną rolę w przekonaniu Shepparda do uczestnictwa w misji.
3. Złe punkty
- Podróż w jedną stronę – Czy konieczne było wykorzystanie ZPM do uzyskania połączenia? Chyba nie, Carter zdaje się rozwiązała problem urządzenia dostarczającego dodatkową energię do wrót konieczną do uzyskania połączenia z inną galaktyka w odcinku „Point of View”. Przynajmniej Ziemia mogłaby w ten sposób dostarczać zapasy. Tymczasem grupa Atlantis by wrócić potrzebuje chyba znaleźć kilka ZPM i na tym chyba będzie opierał się ten sezon.
- Brak Sam – Nieobecność Teal’ca jeszcze zrozumiem, ale Sam? Moment w którym MacKey podłączał zasilanie pod generator wrót był idealnym momentem na kolejną konfrontację tego gościa z Carter. Brakowało mi po prostu podobno najlepszej osoby która zna się na wrotach (chociaż to się pewnie niedługo jeśli nie już zmieni). Usprawiedliwiając nieobecność jest ona związana z prawnymi normami które nie pozwalają ruszyć nowego serialu z bohaterami z innego serialu (Jack i Daniel są postaciami filmowymi)
- Intro – Może motyw lotu nad Antarktydą trochę przypomina intro SG1 z twarzą farona jednak wolałbym chyba już taki przelot nad prawdziwym zaginionym miastem, lub intro podobne do takiego jak teraz ma SG1. Najprawdopodobniej to intro posłużyło tylko temu odcinkowi, chociaż kto wie?
- Wrota krążące po orbicie planety cały czas się świeciły (i to wszystkie symbole). Wyglądało to jakby były cały czas otwarte.
4. Spostrzeżenia
- Wielo narodowość – (Po kolei mamy: USA, UK, Szkocja, Kanada, Chiny, Francja, Rosja, Hiszpania, Nowa Zelandia, Niemcy, Japonia, Belgia, Szwecja, Filipiny (te szczury), Mali, Zimbabwe) Z przykrością stwierdzam ze Polski nie znalazłem. Sądzę że z czasem lista się powiększy.
- Odcinek "Rising" miał budżet wysokości 5 milionów dolarów.
- Początkowo Atlantyda miała znajdować się na Ziemi, jednak fakt że postanowiono stworzyć ósmy sezon SG1 sprawił że trzeba było zmienić plany
- ZPM (zero point module) – źródło energii pobierające energię z podprzestrzeni
- Stateczek Pradawnych ma niezłe hamulce, mam zamiar takie zamontować w samochodzie.
- Jack pojawił się na Antarktydzie i niczym się nie zaraził, ani żadnej choroby nie złapał. Najwyraźniej nic go nie rozpraszało.
- Aktor grający znajomego doktor Weir który został na Ziemi znany jest nam z serialu jako jeden z Toalńczyków – Narim, a gościa którego spotykamy na planecie Teyl’i występował już w odcinku
- Muszę umieścić ten słowa które pojawiły się w odcinku, a które często słyszę podczas grania w UT2004: „Not even close”
5. Ludzie
- Postać doktor Weir będąca swoistym odpowiednikiem generała Hammonda z SG1 jako dowódca w Atlantisie będzie miała większą rolę. Weir podejmując wyzwanie uczestnictwa w misji zostawia na Ziemi, że to tak określe: „bliskiego znajomego”. Można podważać rację bytu ujawnienia informacji cywliowi, jednak już chyba taka jest polityka SGC i Białego Domu.
- Major Sheppard w odcinku przeszedł całkowitą przemianę w pełnionych przez jego funkcjach. W ciągu jego dnia jego światopogląd (wszechświatopogląd) musiał się zmienić. Ma on nadzwyczajnie naturalne zdolności operowania technologią Pradawnych. Do misji załapał się całkiem przydawkowo poprzez przypadkowe zajęcie miejsca na krześle. Sam Sheppard według informacji jest synem pułkownika z Zimnej Wojny. W akcji w Afganistanie uratował innych członków zespołu łamiąc bezpośredni rozkaz (do problemu czy to była wojna nie wiem). Fakt złamania tego rozkazu nie podoba się dowódcy (także komentarz Jacka w tej sprawie wydawał mi się dziwny, jednak na szczęście Weir powiedziała to samo, co ja pomyślałem). Jego zdolności pilotowania helikopterami wraz z tym specjalnym genem sprawiły, że wspaniale pilotuje statek Pradawny. Potrafi także nawiązać kontakty i „łamać lody”. Jego determinacja w niesieniu ratunku mi zaimponowała. Ciekawe było też jej uzasadnienie: „Tak będzie właściwie! Czemu? Bo tak”.
- Doktor MacKey – Do gustu okropnie mi przypadł ten gość i ten pobyt w Rosji najwyraźniej dobrze na niego podziałał, bo teraz nie jest taki bezczelny. Co ciekawe, okazuje się że jest Kanadyjczykiem. Interesujące jest to, że pełni on rolę czołowego naukowca i jest bezpośredni w słowach. Jego tekst „tracimy moc, tracimy moc” podczas pokazu nowej przesłony mógł tylko wywołać uśmiech na twarzy. W pewnym nawet momencie Rodney wsparł John’a w znalezieniu sposobu uratowania reszty pokazując mu statek. Swoisty odpowiednik Carter.
- Doktor Carson – Mamy tutaj medyka grupy który także odkrył gen który umożliwia obsługiwanie technologii Pradawnych. Sam jest trochę bojaźliwy i nieśmiały, boji się zasiadania w fotelu, jego pogawędki z MacKey’em od początku były ciekawe. Role Janet.
- Teyla – Lider społeczności na jednej z planet, bardzo zwinna i nie ufa ludziom nieufnym. Teal’c?
- Pułkownik Marshall – Osoba typowo z wojskowym, dowódczym charakterem mającym swoje zasady. Genialna gra aktora. Śmierć tego bohatera jest wielką stratą, ale udowodniła ona dobry charakter Sheppard’a i... sprawiła że on teraz jest najwyższy stopniem wojskowym
- Porucznik Ford – Typowy żołnierz. Ciekawa postać
Drobne podsumowanie: Mimo pewnych podobieństw i analogii do postaci z SG1 uważam że ta drużyna jest zupełnie odrębną grupą i nie ma co stawiać zarzutów typu: „kalka SG1”. Jak mówiłem najbardziej zaciekawiły mnie postacie Sheppard’a i MacKeya. Co do tego drugiego jeszcze to ciekawe jest jak z sumie złej postaci MacKey stał się jednym z głównych bohaterów i jest idealny chociaż drobnym powiązaniem SG1 z Atlantis w obsadzie.
6. Podsumowanie
Podziwiam ten odcinek. Nie wie co bardziej mnie przekonuje mnie w danej chwili do nowego serialu, jakość tego odcinka, czy może „Stargate” w nazwie i to jak na tę nazwę zapracowało „SG-1” we wcześniejszych sezonach? Może prawda leży gdzieś pośrodku. Odcinek oglądałem ani na chwilę nie patrząc na czas odcinka, była akcja, były efekty, były nowe informacje ze świata kreowanego przez „duże O”. Z przyjomnością pozwałem nowe postacie i odkrywałem nowe fakty przedstawianie na ekranie monitora. Może mam parę poważnych minusów które mogłyby zdyskredytowac odcinek jednak nie są one po prostu adekwatne z moją opinią że po prostu te półtorej godziny spędziłem na dobrej rozrywce oglądając odcinek „Rising”. Ocena taka sama jak to pilota SG-1 czyli 9,5/10
Log65: Happy camper