Odcinek dobry, fajnie że powrócono do wątku Michaela i wreszcie go zakończono, dobrze się to oglądało, bo trzymał w napięciu, ale zabrakło mi jakiejś ciekawej fabuły oraz kilka minusów lekko podrażniło.
Ocena: 8
PLUSY:
+ po ostatnim odcinku z Michaelem było wiele spekulacji co się z nim stało, czy przeżyl, czy nie, no i co ze skoczkiem. Wreszcie dowiadujemy się ciągu dlaszego, czyli Michael przeżył, skoczek jest caly i właśnie dzięki niemu udało się dostać Michaelowi do Atlantydy
+ plus za pomysłowość Michaela w zdobyciu Atlantydy i skuteczne utrzymanie pozycji (przez długi czas). Świetny pomysł z tym ogłuszeniem wszystkich i stworzeniem "bańki ogłuszającej" wokoł pomieszczenia kontroli.
+ mały plus za calkiem niezły humor w kilku sytuacjach, np. wykłócanie się McKay'a o nazwę "Bańka ogłuszająca" czy tekst Woolsey'a o tym, że trudno niezauważyć Ronona czy inne kwestie
+ duży plus za dwie świetne walki: pani komputerowiec z hybrydą oraz Ronon kontra Michael. Szybkie, efektowne, realne i mało naciągane, co jest rzadkością w tym serialu. Z reguły są one sztuczne i bez wyrazu, tym razem pokazano coś bardzo miłego dla oka:)
MINUSY:
- dwie walki były świetne o czym pisałem w plusach, za to jednak walka, końcowa na powietrzu była nie dość że naciągana jak niewiem co, sztuczna i nierealna, to poza tym wygląala jak żywcem wycięta z taniego filmu akcji klasy B. W dodatku ta pompatyczna muzyka, która miała podnieść atmosferę
Tandeta.
- zdziwiło mnie strasznie to, że dziecko Teyli w czasie wielkiej zawieruchy spowodowanej atakiem Michaela, bieganiem, strzelaniem, i ogólnie rozgradiaszem w zasadzie nie wydawało odgłosów! Żadnego płaczu - nic!
- beznadziejnie banalne wyjście z pomieszczenia Ronona i pani komputerowiec. Coś tam klikła, pogrzebała paluszkami i już drzwi otwarte. No way!