Cóż, od wieków wiadomo, że zemsta najlepiej smakuje na zimno a dużą satysfakcję daje patrzenie ofierze w oczy kiedy się dowie, że zaraz umrze. (Nie żebym to kiedyś testował, ale tak w filmach mówią). Nie dziwię się Łysemu, że chciał załatwić sprawę z Królową w sposób bardziej oficjalny. Poza tym Teyla była Królową i jako takiej pewne prawa jej się należą, czegokolwiek by nie zrobiła. Łysy do końca myślał, że ona jest Wraith.- kapitan statku słysząc to o czym rozmawiała jego krolowa (czyli Teyla) z więźniami powinien od razu zabić ją, a nie wygłaszać długaśne monologi i dając tym samym szanse Teyli na zadanie ciosu
Odnośnie przemiany Wraitch w postać nieżywiącą się ludźmi, to Todd dobrze kombinuje z tym, że nie wie kim staną się Wraith po przemianie. Takie egzystencjalne rozważania Wraith nadają im wiarygodności. Jednakże zapomniał wspomnieć o jednym. Zmiana sposobu odżywiania nie sprawi, że Ludzie nagle wybaczą czy pokochają Wraith. Wraith stracą jedyną rzecz, która ludzi od nich odstraszała. Statki Wraith nie są czymś, co może na dłużej utrzymać ludzi na dystans. Ludzie pozbawieni pręgierza zaczną szybciej się rozwijać, może nawet adaptować technologie Wraith i w ten sposób staną się liczącą siłą w galaktyce. Wraith spadną do rangi współegzystujących z Ludźmi, może nawet od nich zależnych, bo przecież żaden z Wraith nie potrafi hodować warzyw ani nie mają terenów, na których mogliby je uprawiać. Na większości planet są już ludzie i jakoś mało prawdopodobne żeby udostępnili swoje pola na potrzeby swoich dawnych ciemiężycieli.
Krótko mówiąc, Wraith po terapii mogą liczyć na to, że w najlepszym przypadku zostaną przegnani z Pegaza.