Jericho
#421
Napisano 12.12.2006 - |20:36|
technokracja "rozpleniła się" już dość dawno po całym świecie. u nas najlepszym przykładem wzorcowego wręcz technokraty jest L. Balcerowicz - i tu dopowiem, że mimo iż bardzo Go szanuję, technokracji samej w sobie jednak nie pochwalam, bo tworzy taką swoistą nowoczesną masonerię. są zawsze Ci lepsi, lepiej poinformowani, wtajemniczeni. resztę traktuje się jak rzeźne bydło. technokracja w najgorszym wydaniu sama w sobie polega na manipulowaniu prostym ludziom w głowach, często (choć nie zawsze) w bardzo określonych celach.
przykład - celowo w amerykańskim szkolnictwie obniża się poziom nauczania, by można było ludziom wciskać kit. (by na przykład przed świętami można było ich zdoić na grube miliardy $, albo by poparcie dla prezydenta rozpętującego wojnę wzrastało o kilkanaście punktów - współczesne "Chleba i Igrzysk"). pamiętacie jak B. Clinton w 1998 albo 1999 podjął decyzję o nalotach na Serbię?? tak z głupia frant po ośmiu latach masakr?? istnieje taka opinia, że przemysł zbrojeniowy dostał nowy kontrakt na uzbrojenie i trzeba było zluzować magazyny. i ktoś w USArmy wyliczył, że mniej kosztuje wystrzelenie Tomahawka niż jego demontaż. to jest właśnie technokracja. wszystko przelicza się przez cyferki. wszędzie, w każdej misji/sprawie tworzy się drugie-trzecie dna.
z drugiej strony współczesna sytuacja na świecie powoduje jednak, że prezydent USA musi być w tej chwili technokratą, bo sam niestety sobie nie poradzi. musi otoczyć się wąsko wyspecjalizowanymi agencjami, które będą obrabiać swoje poletka, a on będzie słał uśmiechy i podejmował rozmowy o strategicznych posunięciach.
mamy też własny polski dowód na to, że technokracja ma też swoje uzasadnienie - w obecnym świecie trudno prostemu człowiekowi sprawować kontrolę/władzę. polskie władze dają codziennie przykład, jak wygląda sytuacja, gdy przypadkowe i nieprzygotowane do tego celu osoby u władzy robią za dużo nierozsądnego zamętu.
zapytacie - co ma to do serialu Jericho. otóż mamy tu pana Hawkinsa. jest on co prawda na jakimś rozdrożu i się mocno waha, ale jego pobudki i postępowanie są póki co niejasne. prowadzi jakąś grę z otoczeniem wiedząc prawdopodobnie więcej niż inni. można domyślać się, że ociera się to o jakieś spiski rządowe, a to jest właśnie ciemna strona technokracji.
BTW - świetny przykład tego jak technokracja może wypaczyć władzę pokazano w ostatniej jak dotąd serii 24
pozdrawiam
#422
Napisano 12.12.2006 - |20:50|
Tak jak wspomniałem to jest tylko prawo
Bo jak już powiedziałem prawo swoje a życie swoje i to dotyczy wszystkiego.
Hmm, jeśłi tak podchodzisz do sprawy, to w zasadzie nie mamy o czym gadać i temat można zakończyć. Owszem zasada taka istnieje i często sprawdza się w życiu, tylko że ja twierdzę, że w państwach demokratycznych jedna z najistotniejszych zasad demokracji, czyli państwo prawa jest przestrzegane. Oczywiście mam na myśli państwo prawa w odniesieniu do funkcjonowania państwa, jego ustroju, trzech oddzielnych władz (legislatywa, egzekutywa i judykatywa) i przestrzegania zasad ustrojowych opartych na ustawie zasadniczej.
Bo gdyby było tak, że w konstytucji i w ustawach pisze co innego, a rządzący robili co innego, to te państwa byłyby cholernie "podziurawione" i ledwo co działały. A tak nie jest, właśnie dlatego, że funkcjonuje zasada państa prawa, co jest jedną z najistotniejszych cech demokracji (a nie jak większość sądzi powszechne wybory i władza większości).
Nie wiem na podstawie czego masz wiedzę, ale nie jest tak, jak to piszesz wyżej. Moja wiedz jest oparta na fachowej literaturze dotyczącej ustroju państw demokratycznych, poniżej cytat:Prawo prezydenta do bezpośredniego wydawania rozkazów jest po prostu konstytucyjnym przeżytkiem (konstytucji USA nie można zmienić, a jedynie wprowadzać poprawki). Tak jak wspomiałem do bezpośredniego dowodzenia dołączyło się w historii tylko dwóch prezydentów (potwierdzone naukowo) i to tak dawno, że w tej chwili nie warto o tym wspominać, bo głowice jądrowe wtedy sie nikomu nie śniły. Wychodzi na to, że prawo swoje a życie swoje.
Zastanówmy się jednak nad znaczeniem słowa "głównodowodzący". Bush może powiedzieć "wysyłamy chłopaków do Iraku", moze otworzyć walizkę i "odpalić" rakiety, zmienić poziom alarmu i to są funkcje głównodowodzącego. Może też powiedzieć, że chce mieć ten pułk w Afganistanie ale taka potrzebe zweryfikuje Kongres po zapoznaniu się z opinią generałów, ktorym ten temat jest bliższy.
"...prezydent stoi na czele sił zbrojnych w czasie wojny i pokoju. Z funkcją naczelnego dowódcy wiążą się uprawnienia do wszczynania wojny i uzycia oddziałów amerykańskich poza granicami oraz wewnątrz kraju."
Dodatkowo jest opisane, że Kongres wypowiada wojne i tylko w sytuacjach kryzysowych prezydent może wydać rozkaz użycia sił zbrojnych bez zgody władzy ustawodawczej. "Historia USA pokazuje jednak odmienna praktykę. Kongres stosunkowo rzadko wypowiadał wojnę, nie przszkadzało to jednak egzekutywie (czyli prezydentowi), bez uprzedniej zgody Kongresu, w ponad 150 przypadkach angażować amerykańskie siły zbrojne poza granicami kraju. W rzeczywistości bowiem to prezydent osobiście decydował się na użycie sił zbrojnych, gdy oceniał, iż groziło niebezpieczeństwo życia i mienia Amerykanów bądź że zagrożone były - według jego oceny - bezpieczeństwo i interesy Stanów Zjednoczonych. Ta formuła dawała kiedyś i daje nadal prezydentowi USA możliwość dysponowania amerykańskimi siłami zbrojnymi, gdy uzna to za celowe z punktu widzenia prowadzonej polityki"
cyt z książki "Demokratyczne Systemy i Doktryny Polityczne".
Bardziej dokladnie o systemie polityczno-prawnym pisze prof. Paweł Sarnecki w książce "Ustroje konstytucyjne państw współczesnych" ale niestety nie mam jej pod ręką
Od 1992 roku nie było żadnej innej poprawki, ostatnia ma numer 27. Przyznaje, że nic nie słyszałem o uchwaleniu poprawki do konstytucji w 2002 roku, więc jeśli nawet była planowana, to musiała bardzo szybko upaść, bo na pewno nie doszło do finalnego głosowania w tej sprawie.W 2002 próbowano przeforsować poprawkę, która umożliwiałaby mu ominięcie weryfikacji rozkazów przez kongres ale z tego co wiem chyba się nie udało albo poprawka została okrojona.
Ostatnia próba stworzenia nowej poprawki do konstytucji USA miała miejsce w tym roku, a dotyczyła wpisania do Konstytucji zapisu o zakazie małżeństw homoseksualnych, ale jak zwykle ma to miejsce w poprawkach do "świętej" konstytucji, zabrakło większości w obu izbach Kongresu.
Przecież napisałem, artukuł II, paragraf 2Który mówi? Jestem ciekaw, a jakoś tak ciężko mi znaleźć.
Aha, i mała uwaga, nigdy nie polecam zdobywania wiedzy o funkcjonowaniu państwa i prawa z filmów, seriali i beletrystyki. Z regułu autorzy idą na uproszczenia, aby przeciętny zjadacz hamburgerów się nie zanudził.
Ekheem, chyba corz bardziej odchodzimy od tematu...
Użytkownik Halavar edytował ten post 12.12.2006 - |20:52|
W oczekiwaniu na BSG "Caprica"
#423
Napisano 12.12.2006 - |21:22|
I to jest właśnie to o czym piszę - za dużo "całkowania". Tak jak na studiach uczę sie o idealnych systemach sterowania (co jest całkowitą abstrakcją) tak Ty na studiach uczysz się idealnych przypadków, gdzie jedno prawo zpowoduje to a inne to, a przestrzeganie takieg prawa to a nieprzestrzeganie to.Hmm, jeśłi tak podchodzisz do sprawy, to w zasadzie nie mamy o czym gadać i temat można zakończyć. Owszem zasada taka istnieje i często sprawdza się w życiu, tylko że ja twierdzę, że w państwach demokratycznych jedna z najistotniejszych zasad demokracji, czyli państwo prawa jest przestrzegane. Oczywiście mam na myśli państwo prawa w odniesieniu do funkcjonowania państwa, jego ustroju, trzech oddzielnych władz (legislatywa, egzekutywa i judykatywa) i przestrzegania zasad ustrojowych opartych na ustawie zasadniczej.
Bo gdyby było tak, że w konstytucji i w ustawach pisze co innego, a rządzący robili co innego, to te państwa byłyby cholernie "podziurawione" i ledwo co działały. A tak nie jest, właśnie dlatego, że funkcjonuje zasada państa prawa, co jest jedną z najistotniejszych cech demokracji (a nie jak większość sądzi powszechne wybory i władza większości).
Wyszukałem trochę teorii (czyli tych całych praw ustanowionych) i zestawilem je w relacji z rzeczywistością. Jak dobrze pamietam pierwszym rzeczywiście dowodzącym prezydentem był Washington a drugiego nie pamiętam ale to chyba w czasie wojny domowej.Nie wiem na podstawie czego masz wiedzę, ale nie jest tak, jak to piszesz wyżej.
Ależ ja nigdzie nie napisalem, że prezydent nie dysponuje siłami. Nawet pisałem jakimi siłami dysponuje. Ja tylko piszę, że to jest bardzo symboliczne dysponowanie. Praktyka ogranicza się do tych wspomnianych podstawowych rozkazów: "wystrzelić", "wysłać", "okupować"... Nijak to sie ma do tego jak swoje prawa wykorzystywali np. Hitler, Stalin i pewnie paru innych. Tak daleko idacy indywidualizm w tej materii kończy się wprowadzeniem dyktatury. W USA prezydent nie jest tak niezależny jak to z konstytucji można wnioskować, co nie jest pogwałceniem prawa tylko zwyczajnym niewykorzystaniem go. Prezydent ma prawo tak samo jak angielski student ma prawo zarządać kufla piwa podczas egzaminu (serio) pod warunkiem, że jest ubrany w tradycyjny strój i ma przy sobie szablę ale nie musi go wykorzystywać.Moja wiedz jest oparta na fachowej literaturze dotyczącej ustroju państw demokratycznych, poniżej cytat:
"...prezydent stoi na czele sił zbrojnych w czasie wojny i pokoju. Z funkcją naczelnego dowódcy wiążą się uprawnienia do wszczynania wojny i uzycia oddziałów amerykańskich poza granicami oraz wewnątrz kraju."
Dodatkowo jest opisane, że Kongres wypowiada wojne i tylko w sytuacjach kryzysowych prezydent może wydać rozkaz użycia sił zbrojnych bez zgody władzy ustawodawczej. "Historia USA pokazuje jednak odmienna praktykę. Kongres stosunkowo rzadko wypowiadał wojnę, nie przszkadzało to jednak egzekutywie (czyli prezydentowi), bez uprzedniej zgody Kongresu, w ponad 150 przypadkach angażować amerykańskie siły zbrojne poza granicami kraju. W rzeczywistości bowiem to prezydent osobiście decydował się na użycie sił zbrojnych, gdy oceniał, iż groziło niebezpieczeństwo życia i mienia Amerykanów bądź że zagrożone były - według jego oceny - bezpieczeństwo i interesy Stanów Zjednoczonych. Ta formuła dawała kiedyś i daje nadal prezydentowi USA możliwość dysponowania amerykańskimi siłami zbrojnymi, gdy uzna to za celowe z punktu widzenia prowadzonej polityki"
cyt z książki "Demokratyczne Systemy i Doktryny Polityczne".
Bardziej dokladnie o systemie polityczno-prawnym pisze prof. Paweł Sarnecki w książce "Ustroje konstytucyjne państw współczesnych" ale niestety nie mam jej pod ręką
Chodzi mi o linka. Znalazlem kilka opisowych artykułów ale wciaż nie mogę znaleźć samej konstytucji.Przecież napisałem, artukuł II, paragraf 2
BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out"
#424
Napisano 13.12.2006 - |19:00|
Bardzo fainy serial czy wiecie może co przed odcinkami jest nadawane w alfabecie morsa.
Podobno przed każdym z odcinków w momencie ukazania się napisu JERICHO podawana jest w alfabecie morsa jakas informacja.
JAK KTOŚ WIE BARDZO PROSZE O PODANIE
#425
Napisano 13.12.2006 - |19:17|
BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out"
#426
Napisano 13.12.2006 - |21:51|
ep2 Jericho Fallout
ep3 Jericho Three
ep4 He knows Rob - zna Roba - czyli ten napromieniowany koleś z Denver
ep5 There is a fire - tu chodzi o pożary
ep6 - The EMP hits - Impuls elektromagnetyczny uderza - kolejne powiązanie z głównym motywem odcinka
ep7 PRAY FOR NYC Módl się za Nowy Jork. Faktycznie NY przetrwało wybuch bo został udaremniony.
ep8 Rob not FBI czyli Rob nie jest federalnym
ep 9 AOV SURPRISE poprzednie były błędne. AOV to Area of Vulnerability w dosłownym tłum. 'Obszar Wrażliwości' i odnosi się to do Mostu. AOV to także typ karabinku snajperskiego
ep 10 IT BEGINS WITH wiadomo co to znaczy...
ep11 6 AND ENDS WITH
Morse z 10 to IT BEGINS WITH a morse z 11 6 AND ENDS WITH
czyli to jeszcze nie koniec bo całość brzmi:
It begins with 6 and ends with - a więc brakuje dokończenia myśli.
#427
Napisano 15.12.2006 - |17:52|
#428
Napisano 16.12.2006 - |11:36|
Czyli na razie koniec ale chyba będzie dalszy ciąg
Odcinek 12 ("The Day Before") wyemitowany zostanie dopiero 21 lutego
Tydzień wcześniej, czyli 14 lutego pojawi się odcinek podsumowujący pierwszą połowę sezonu pod tytułem "Jake's Past".
Cóż, pozostaje cierpliwie czekać
W oczekiwaniu na BSG "Caprica"
#429
Napisano 16.12.2006 - |18:33|
#430
Napisano 29.12.2006 - |07:58|
Dla mnie ten serial wymiata. Baaardzo wciaga i bbbaaaaaaaaardzo mi sie podoba. CHyba bardziej niz Lost... :-)
Oby tak dalej (jestem na 1x03).
#431
Napisano 29.12.2006 - |09:16|
Bill Gates
#432
Napisano 30.12.2006 - |01:56|
2. 24h/Black Donnellys/Rescue Me/SoA/True Blood/Supernatural/Veronica Mars/Entourage/HIMYM/Chuck/White Collar/House
3. Lost/Rome/Moonlight/Californication/Breaking Bad/Tudors/Castle
4. Weeds/The 4400/Damages/V/SG/SG:A/Desperate Houswives/Greys anatomy
#433
Napisano 03.01.2007 - |17:46|
#434
Napisano 03.01.2007 - |17:50|
Wie wszystko o promieniowaniu wg mnie za duzo jak na zwyklego kraweznika, wiem za przeciwdzialac chaosowi (swiatła do robót w nocy), uczy swoje dzieci historii ich zycia, zna miasta ktore byly zaatakowane chodz mowi ze nie umie obslugiwac radia itd.
to prowokacja?
jak nie to Drix zastanów się; przecież to oczywiste, że kłamie z historią o pracy w policji; po 4. odcinkach powinno to być oczywiste, że nie jest osobą, za którą się podaje; wtedy wszystkie jego poczynania układają się w logiczną całość;
Użytkownik inwe edytował ten post 03.01.2007 - |17:53|
Est modus in rebus
Horacy
Prawda ma charakter bezwzględny.
Kartezjusz
Przyjaźń, tak samo jak filozofia czy sztuka, nie jest niezbędna do życia. . . Nie ma żadnej wartości potrzebnej do przetrwania; jest natomiast jedną z tych rzeczy, dzięki którym samo przetrwania nabiera wartości.
C.S. Lewis
#435
Napisano 03.01.2007 - |21:20|
#436
Napisano 03.01.2007 - |21:57|
#437
Napisano 03.01.2007 - |22:58|
#438
Napisano 07.01.2007 - |11:25|
Jako nowa osóbka w mieście - [jestem po 5 episodzie] - przyznam że serial dobry jest!Przyjemnie się go ogląda, z nadzieja na dalsze odcinki, jeszcze bardziej zaskakujące niż obecne. Może to z powodu śmiałych nawiązań do klimatu (powalających) LOST : muza, montaż, pomysl na osamotnioną grupę ludzi, tajemnice i wymóg wspólnego organizowania się w obliczu...zagłady ? albo zbliżających się... TAMTYCH, ?!.
Z pewnością Jericho zapowiada sie ciekawie i oby trzymali pion.
p.s. piękna scena pustego pokoju prezydenckiego...rewelacyjne zdjęcie, pierwszorzędny klimat klimat dreszczykopędny - oby LOST był im nadal inspiracją .
#439
Napisano 07.01.2007 - |16:46|
No to się zdecyduj, czy jest wyraźną postacią czy niewiadomo jaki jest?Chodzilo mi oto ze Rob jest taka wyrazna postacia. Nie wiadomo czy jest z nami czy przeciw nam.
Robert od samego pozątku intryguje, jest bardzo ciekawą postacią, ma sporą wiedzę o wszystkim co się dzieje na zewnątrz, podejmuje pewne działania których sens poznajemy dopiero później (a i tk wiele o nim nie wiemy).
nie kapuje czy są owi "MY"Nie wiadomo czy jest z nami czy przeciw nam.
Robert jak na razie nie szkodził miasteczku i ich mieszkancom, a nawet kilkakrotnie im pomagał, czym zaskarbiłsobie zayfanie mieszkańców, mimo tego, iż jest nadal obcym w Jericho.
Mi osobiście bardzo podoba się ta postać, i mam nadzieję, że nadal scenarzyści będą powoli odkrywać jego sekrety (w tym przede wszystkim jego związki z wybuchami).
W oczekiwaniu na BSG "Caprica"
#440
Napisano 10.01.2007 - |13:25|
(nie napisze kogo mi przypomina albo w czym jest lepsza lub gorsza od postaci z serialu na L - bo mi zara ktoś wyskoczy z "Dziećmi L"
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych