Skocz do zawartości

Jericho


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
855 odpowiedzi w tym temacie

#401 Hans Olo

Hans Olo

    Lost Moderator

  • Lost Moderator
  • 2 394 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 10.12.2006 - |13:13|

Prezydent jest zwierzchnikiem ale on może co najwyżej poziom alarmu zmienić. Resztą zajmują się już profesjonaliści.
  • 0

BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out" 


#402 motaboy

motaboy

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 30 postów
  • MiastoBielsko-Biała

Napisano 10.12.2006 - |17:42|

Prezydent jest zwierzchnikiem ale on może co najwyżej poziom alarmu zmienić. Resztą zajmują się już profesjonaliści.


Co to za lewackie bzdury?

Prezydent USA w sytuacji kryzysowej jest głównodowodzącym
  • 0
Dołączona grafika

#403 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 10.12.2006 - |18:05|

Co to za lewackie bzdury?

Prezydent USA w sytuacji kryzysowej jest głównodowodzącym

a ty co bredzisz? (skoro już obrażasz, to i ciebie będą)

Wyobraź sobie, że prezydent, po zasadniczej służbie, albo nawet po szkole oficerskiej ma dowodzić cała armią? a Admiralicja i Generalstwo ma się chować pod stoły, bo prezydent decyduje?

To tak jakby Dyrektor szpitala mówił chirurgowi jak ma operować...
Dyrektor ma być prowadzić szpital.. a operacje ma robić chirurg.. to chyba logiczne i proste...

Użytkownik Toudi edytował ten post 10.12.2006 - |18:07|


#404 motaboy

motaboy

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 30 postów
  • MiastoBielsko-Biała

Napisano 10.12.2006 - |19:02|

a ty co bredzisz? (skoro już obrażasz, to i ciebie będą)

Wyobraź sobie, że prezydent, po zasadniczej służbie, albo nawet po szkole oficerskiej ma dowodzić cała armią? a Admiralicja i Generalstwo ma się chować pod stoły, bo prezydent decyduje?

To tak jakby Dyrektor szpitala mówił chirurgowi jak ma operować...
Dyrektor ma być prowadzić szpital.. a operacje ma robić chirurg.. to chyba logiczne i proste...


Przy czym jeśli dyrektor się uprze, to chirurga wywali na zbity pysk. I tyle. Chirurg ma robić swoje, ale w ramach określonych przez dyrektora.

Idiotyzmem jest wskazywanie na możliwość odmowy wykonania rozkazu (lub polecenia służbowego). Jest to typowo lewackie pier******. Ordnung muss sein.

Prezydent jest prezydentem. obojętnie jaką szkołę ukończył. ten, kto kwestionuje władzę prezydenta w obliczu kryzysku (wojny) jest pierwszym w kolejce do odstrzału. I tyle. Tak działa wojsko. Tak działa armia. Zupełnie inaczej działają zdrajcy, zaprzańcy i kolaboranci. Na dodatek potrafią do tego dorobić ideologię.

Użytkownik motaboy edytował ten post 10.12.2006 - |19:07|

  • 0
Dołączona grafika

#405 Hans Olo

Hans Olo

    Lost Moderator

  • Lost Moderator
  • 2 394 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 10.12.2006 - |19:09|

Może jestem lewakiem ale Ty zalatujesz komuchem. USA jest zbyt nowoczesnym społeczeństwem by podchodzić do tego w ten sposób. Każdy ofcer ma prawo odmówić wykonania rozkazu, a jego czyny zostaną osądzone przez sąd, a nie przez lufę. Prezydent USA to nie jest jedna osoba, to jest sztab doradców (wspomnianych profesjonalistów) wśród których znajdują się takze doradcy wojskowi. To oni tak naprawdę są twórcami prezydenckich rozkazów. Prezydent USA jest tylko symbolicznym zwierzchnikiem, który ma jedyne prawo zezwolenia na atak nuklearny oraz zmianę poziomu DEFCON na 1 (stan wojny).
  • 0

BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out" 


#406 motaboy

motaboy

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 30 postów
  • MiastoBielsko-Biała

Napisano 10.12.2006 - |19:19|

osądzone przez sąd, a nie przez lufę. Prezydent USA to nie jest jedna osoba, to jest sztab doradców (wspomnianych profesjonalistów) wśród których znajdują się takze doradcy wojskowi. To oni tak naprawdę


Sztab doradców wybieranych w wyoborach, czy przez prezydenta (wg. ciebie marionetkę)?.
  • 0
Dołączona grafika

#407 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 10.12.2006 - |19:24|

Sztab doradców wybieranych w wyoborach, czy przez prezydenta (wg. ciebie marionetkę)?.

w czasie pokoju to są specjaliści z danych dziedzin, ich nazwisk nigdy nie poznasz, twarzy nie zobaczysz, w wyborach na nich nie zagłosujesz.

w czasie wojny są to ludzie z doświadczeniem militarnym, najczęściej z ponad 15 latami służby wojskowej, którzy całe życie szkolą się na takie wypadki, którzy całe życie planują wojnę.

Prezydent nie jest marionetką, prezydent jest funkcją symboliczną!! z pewnymi przywilejami. i tyle.

Powinien być przeciwwagą dla rządu (i sejmu i senatu) by ci nie robili na szkodę ludzi
w czasie wojny, dla sztabu, by ten nie spowodował że wygranie i wojna była ważniejsza niż dobro ludzi.

Użytkownik Toudi edytował ten post 10.12.2006 - |19:25|


#408 motaboy

motaboy

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 30 postów
  • MiastoBielsko-Biała

Napisano 10.12.2006 - |19:44|

w czasie pokoju to są specjaliści z danych dziedzin, ich nazwisk nigdy nie poznasz, twarzy nie zobaczysz, w wyborach na nich nie zagłosujesz.

w czasie wojny są to ludzie z doświadczeniem militarnym, najczęściej z ponad 15 latami służby wojskowej, którzy całe życie szkolą się na takie wypadki, którzy całe życie planują wojnę.

Prezydent nie jest marionetką, prezydent jest funkcją symboliczną!! z pewnymi przywilejami. i tyle.

Powinien być przeciwwagą dla rządu (i sejmu i senatu) by ci nie robili na szkodę ludzi
w czasie wojny, dla sztabu, by ten nie spowodował że wygranie i wojna była ważniejsza niż dobro ludzi.


:D

Ty chyba w jakimś innym świecie żyjesz. To są przede wszytskim ludzie wybrani przez prezydenta. A sam prezydent nie jest królową brytyjską, tylko prezydentem - szefem rządu... Gdyby to porównywać do naszej rzeczywistości - łączy uprawnienia prezydenta i premiera.

Sprawdza się to od ponad 200 lat. I przeżyło kilka wojen i sytuacji kryzysowych. Uważam, że wojnę nuklearną ten system również z powodzeniem przeżyje. Sytuacja jak w Jericho (kilka bomb, cały NY) to po prostu bułka z masłem.
  • 0
Dołączona grafika

#409 enlil

enlil

    Szeregowy

  • Email
  • 19 postów
  • MiastoWroclaw

Napisano 10.12.2006 - |20:16|

[...] prezydent jest funkcją symboliczną!! z pewnymi przywilejami. i tyle.


tobie się ameryka z polską pomyliła
w ameryce, w czasie wojny, prezydent wydaje rozkazy i są one święte!
oczywicie prezydent może nie znać się na wszystkim po to ma "doradców" którzy mu "doradzają" ale to prezydent podejmuje ostateczną decyzje.
  • 0

#410 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 10.12.2006 - |21:18|

Powiem tak, to co próbujecie mi wmówić, to to, ze w USA panuje Dyktatura.

Dziękuje, skończyłem się wypowiadać, bo do tej pory myślałem, że tam jednak jest demokracja, podział władzy bla bla... ale z waszych opisów jednoznacznie wynika, ze cała władza w rękach człowieka, który akurat zasiada za biurkiem prezydenta.

w ameryce, w czasie wojny, prezydent wydaje rozkazy i są one święte!

A swoją drogą PODPISAĆ rozkaz a go WYDAĆ to OLBRZYMIA RÓŻNICA...

Użytkownik Toudi edytował ten post 10.12.2006 - |21:19|


#411 motaboy

motaboy

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 30 postów
  • MiastoBielsko-Biała

Napisano 10.12.2006 - |21:47|

Powiem tak, to co próbujecie mi wmówić, to to, ze w USA panuje Dyktatura.

Dziękuje, skończyłem się wypowiadać, bo do tej pory myślałem, że tam jednak jest demokracja, podział władzy bla bla... ale z waszych opisów jednoznacznie wynika, ze cała władza w rękach człowieka, który akurat zasiada za biurkiem prezydenta.
A swoją drogą PODPISAĆ rozkaz a go WYDAĆ to OLBRZYMIA RÓŻNICA...


ROTFL.

Prezydent USA jest jednocześnie prezydentem w naszym tego słowa rozumeiniu (tzn. li tylko reprezentuje swoje państwo), premierem (czyli szefem rządu) i liderem swojej partii. Co oznacza, że ma za sobą zwolenników w Izbie Reprezentantów i Senacie. W sprawach kluczowych podejmuje decyzje sam. A takimi sądecyzje wojskowe w stanie wojny.

Myślę, że wielu jeszcze rzeczy nie wiesz na temat USA, które sądzę zburzą twój francuski sposób pojmowania rzeczywistości... Wiedz otóż że m.in.:
- wybory prezydenta USA są pośrednie (ludzie nie wybierają prezydenta, tylko tzw. elektorów, którzy z kolei go wybierają)
- poszczególne stany USA nie mają obowiązku wybierać swoich elektorów w wyborach.

A jednak ten system się sprawdza, przeżył jedną wojnę domową, dwie światowe i jedną zimną. Przetrzymał dwa usiłujące go zniszczyć bandyckie systemy totalitarne, wyszedł obronną ręką z wielkiego kryzysu i jak na razie przewodzi w świecie.

Jak zwał tak zwał. Dla mnie właśnie to jest państwo, które dba o swoich obywateli. A czy nazwiesz do demokracją, czy dupokracją to tak naprawdę nie ma najmniejszego znaczenia.
  • 0
Dołączona grafika

#412 radzior

radzior

    Wielki Podpalacz

  • VIP
  • 176 postów
  • MiastoWawa

Napisano 10.12.2006 - |21:49|

Prezydent jest zwierzchnikiem ale on może co najwyżej poziom alarmu zmienić. Resztą zajmują się już profesjonaliści.

Tak, ale jak to się ma do gubernatorów dowodzących siłami zbrojnymi?
Prezydent może ale nie musi zgadzać się z profesjonalistami. On wydaje rozkaz do podjęcia działań i dopiero wtedy profesjonaliści zajmują się tą resztą. Poza tym ,wszelkie większe ruchy wojsk, poważniejsze akcje itd podczas konfliktów zbrojnych, w których biorą udział USA, muszą być zaaprobowane przez prezydenta. On ma decydujące słowo.
  • 0
Peace through superior firepower

#413 motaboy

motaboy

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 30 postów
  • MiastoBielsko-Biała

Napisano 10.12.2006 - |21:53|

Tak, ale jak to się ma do gubernatorów dowodzących siłami zbrojnymi?
Prezydent może ale nie musi zgadzać się z profesjonalistami. On wydaje rozkaz do podjęcia działań i dopiero wtedy profesjonaliści zajmują się tą resztą. Poza tym ,wszelkie większe ruchy wojsk, poważniejsze akcje itd podczas konfliktów zbrojnych, w których biorą udział USA, muszą być zaaprobowane przez prezydenta. On ma decydujące słowo.



Eee tam... Najpierw prezydent zwołuje doradców i "radzi sie"... Jak już się doradzi, to zwołuje Izbę reprezentantów, która również radzi... Jak jużporadzi, to zwołuje referendum... Potem w referendum zostaje wydany rozkaz... DEMOKRATYCZNY!

Jeśli nie daj Boże (ehmm.. no tak... Boga w tej bajce nie ma) któraś część łańcuchu w międzyczasie pójdzie do piachu, to cały system się wali...

^_^ ^_^ ^_^
  • 0
Dołączona grafika

#414 Hans Olo

Hans Olo

    Lost Moderator

  • Lost Moderator
  • 2 394 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 10.12.2006 - |22:14|

Żeby było jasne łańcuch dowodzenia jest dla nas jasny. Nie musisz mówić mi, że prezydenckie rozkazy są święte. Lecz nie podejmuje on decyzji stricte militarnych (z tego prawa skorzystało tylko dwóch prezydentow w historii USA i to bardzo dawno).
Jednak po drodze w tym łańcuszku dowodzenia istnieje prawo do odmówienia rozkazu. Mówi się, że na pokładzie okrętu nie ma władzy wyższej niż kapitan chyba, że wizytuje go admirał. I tak też jest. Gdy do łodzi podwodnej dochodzi sygnał nakazujący atak i prezydenckie kody odpalające to kapitan ma ostateczne prawo do decyzji o odpaleniu a pierwszy może mu się jeszcze sprzeciwić. Tak jak mówi Toudi, prezydent USA nie jest dyktatorem. Hitler decydował ile zostanie wyprodukowanych armat a ile masła. Prezydent USA nie ma na to wpływu większego niż podpis pod budżetem pentagonu.
Nie jest pomyłką twierdzenie, że prezydent USA jest funkcją symboliczną. Owszem ma on dużo większe prawa niż polski prezydent ale to tylko prawa. Tak jak wspomniałem to jest kraj nowoczesny i jak wspomniał Toudi demokratyczny. Tam każdy zajmuje się tym co potrafi najlepiej, a to co nazywa się prezydenckim rozkazem tak na prawdę jest wynikiem pracy wielu osób.
W momencie gdy na USA nadlatują bombowce wrogiego kraju prezydent może bez zawachania powiedzieć "DEFCON 1, pełna mobilizacja bla bla bla bla", tu się jego rola kończy i szefostwo połączonych sztabów zaczyna swoją pracę.
Wladza prezydenta nie dotyczy też wszystkich jednostek wjskowych a jedynie federalnych. Jeśli jakaś jednostka wojskowa nie ma miana federalnej, to podlega tylko i wyłącznie gubernatorowi.
I na koniec każdy prezydencki rozkaz jest też kontrolowany przez Kongres, który także ma pewne prawa umożliwiające przeciwdziałaniu tym rozkazom jeśli Kongres uzna je za szkodliwe.

Użytkownik Hans Olo edytował ten post 10.12.2006 - |22:15|

  • 0

BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out" 


#415 Halavar

Halavar

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 637 postów
  • MiastoŚląsk

Napisano 12.12.2006 - |14:02|

Prezydent USA jest tylko symbolicznym zwierzchnikiem, który ma jedyne prawo zezwolenia na atak nuklearny oraz zmianę poziomu DEFCON na 1 (stan wojny).


To nie jest prawda. USA są jednym z nielicznych państw na świecie, w których głowa państwa jest nie tylko zwierzchnikiem sił zbrojnych (tak jak to jest we wszystkich państwach demokratycznych), ale jest głównodowodzącym sił zbrojnych. To jest unikalna wręcz specyfika ustroju politycznego Stanów Zjednoczonych, w którym to Ojcowie Założyciele powierzyli taką a nie inną rolę głowie państwa, co było dość dziwacznym posunięciem, z punktu widzenia Europy. Owszem w europejskich państwach demokratycznych szefowie państw mieli podobne kompetencje, ale z czasem były one w procesach demokratyzacji Europy zmniejszane. W USA zaś, nie dość, że Konstytucja daje prezydentowi funkcję Naczelnego dowódcy wojsk, to jeszcze z biegiem lat interpretacja jej przez Sąd Najwyższy rolą głównodowodzącego zwiększała.

O roli prezydenta jako dowódcy wojsk mówi paragraf 2 artykułu II Konstytucji USA.

Podsumowując, w USA prezydent jest głównodowodzącym wojskiem amerykańskim, ma prawo decydować o kwestiach militarnych, podejmować decyzje stricte woskowe, jako Naczelny Wódz. I jest to specyfika tego państwa. W pozostałych krajach demokratycznych, w tym w całej Europie prezydent (czy też król) jest tylko i wyłącznie symbolicznym zwierzchnikiem sił zbrojnym. Tak jest właśnie w Polsce, gdzie zgodnie z art. 134 ust. 2 Konstytucji, prezydent pełni rolę najwyższego zwierzchnika Sił Zbrojnych. Rola takiego prezydenta polega tylko na mianowaniu Szefa Sztabu Generalnego, dowódców rodzajów wojsk oraz nadawaniu stopni oficerskich (konkretniej - generalskich).

Aha, jeszcze coś, motaboy ma wiele racji w tym co mówi, widzę, że podobnie jak ja, studiuje politologię :)

Użytkownik Halavar edytował ten post 12.12.2006 - |14:06|

  • 0
All Lies Lead To The Truth

W oczekiwaniu na BSG "Caprica"

#416 mjong pa/ma

mjong pa/ma

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 33 postów

Napisano 12.12.2006 - |14:12|

ja wiem że jest to topic o serialu Jericho, ale ciekawie rozwija się ta dyskusja o ustroju USA - w sumie ma to trochę przełożenia na sytuację w serialu.
mam Chłopaki do Was w takim razie dwa pytania
1 - dlaczego co światlejsi Amerykanie nazywają swój ustrój technokracją?
2 - dlaczego największe amerykańskie firmy w trakcie kampanii wyborczej wspierają każdego poważnego kandydata - ale nie wybierając jednego a wspierając po cichu wszystkich po równo?

co do dbania o swoich obywateli - owszem, dba się o to żeby nie cierpieli głodu. jak człowiek jest gruby to mu się nic nie chce. nawet myśleć.

Użytkownik mjong pa/ma edytował ten post 12.12.2006 - |14:13|

  • 0

#417 Gość_jooboo_*

Gość_jooboo_*
  • Gość

Napisano 12.12.2006 - |16:02|

1 - dlaczego co światlejsi Amerykanie nazywają swój ustrój technokracją?

W pewnym sensie odpowiedź na Twoje pierwsze pytanie stanowi pytanie drugie ;). Szeroko rozumiany (również w sensie pracowników) wielki biznes (immanentnie związany z technologią) jest bardzo ważnym elementem polityki USA. A może nawet najważniejszym.

2 - dlaczego największe amerykańskie firmy w trakcie kampanii wyborczej wspierają każdego poważnego kandydata - ale nie wybierając jednego a wspierając po cichu wszystkich po równo?

Odpowiedź jest brutalnie prosta: firmy zabezpieczają się na każdą ewentualność. Nawet jeśli jeden kandydat ma 90% poparcia, a drugi 10% i tak popiera się obu (wyskoczy taka Aneta K. i du.. zbita). Na marginesie, nie jest to bynajmniej praktyka wyłącznie amerykańska - we wszystkich zachodnich demokracjach takie "zabezpieczanie tyłów" jest normą. Z jednej strony świadczy to o cyniźmie tych firm (kto by nie był, ważne, żeby był nasz), z drugiej jednak mówi też coś o samej demokracji. Firmy obstawiają wszystkich, sensownych kandydatów, bo nie wyobrażają sobie, że można zapewnić sobie wybór, jaki najbardziej by im pasował.
  • 0

#418 mjong pa/ma

mjong pa/ma

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 33 postów

Napisano 12.12.2006 - |16:31|

wydaje mi się, że jesteś idealistą (co nie jest absolutnie złe). firmom chodzi o coś zgoła innego. zauważ, że kto nie byłby prezydentem USA - przetargi wygrywają zawsze ci sami :)
co do technokracji - polega ona na czymś innym. to pojęcie związane jest raczej z socjologią niż techniką.
  • 0

#419 Hans Olo

Hans Olo

    Lost Moderator

  • Lost Moderator
  • 2 394 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 12.12.2006 - |17:59|

To nie jest prawda. USA są jednym z nielicznych państw na świecie, w których głowa państwa jest nie tylko zwierzchnikiem sił zbrojnych (tak jak to jest we wszystkich państwach demokratycznych), ale jest głównodowodzącym sił zbrojnych.

Ok. Użyłem złego słowa. Jest głównodowodzącym ale symbolicznym. Prawo prezydenta do bezpośredniego wydawania rozkazów jest po prostu konstytucyjnym przeżytkiem (konstytucji USA nie można zmienić, a jedynie wprowadzać poprawki). Tak jak wspomiałem do bezpośredniego dowodzenia dołączyło się w historii tylko dwóch prezydentów (potwierdzone naukowo) i to tak dawno, że w tej chwili nie warto o tym wspominać, bo głowice jądrowe wtedy sie nikomu nie śniły. Wychodzi na to, że prawo swoje a życie swoje.
Zastanówmy się jednak nad znaczeniem słowa "głównodowodzący". Bush może powiedzieć "wysyłamy chłopaków do Iraku", moze otworzyć walizkę i "odpalić" rakiety, zmienić poziom alarmu i to są funkcje głównodowodzącego. Może też powiedzieć, że chce mieć ten pułk w Afganistanie ale taka potrzebe zweryfikuje Kongres po zapoznaniu się z opinią generałów, ktorym ten temat jest bliższy. W 2002 próbowano przeforsować poprawkę, która umożliwiałaby mu ominięcie weryfikacji rozkazów przez kongres ale z tego co wiem chyba się nie udało albo poprawka została okrojona.

To jest unikalna wręcz specyfika ustroju politycznego Stanów Zjednoczonych, w którym to Ojcowie Założyciele powierzyli taką a nie inną rolę głowie państwa, co było dość dziwacznym posunięciem, z punktu widzenia Europy. Owszem w europejskich państwach demokratycznych szefowie państw mieli podobne kompetencje, ale z czasem były one w procesach demokratyzacji Europy zmniejszane. W USA zaś, nie dość, że Konstytucja daje prezydentowi funkcję Naczelnego dowódcy wojsk, to jeszcze z biegiem lat interpretacja jej przez Sąd Najwyższy rolą głównodowodzącego zwiększała.


A i tak tego sie nie wykorzystuje. To wszystko jest tylko "na wypadek wypadku".

O roli prezydenta jako dowódcy wojsk mówi paragraf 2 artykułu II Konstytucji USA.

Który mówi? Jestem ciekaw, a jakoś tak ciężko mi znaleźć.

Podsumowując, w USA prezydent jest głównodowodzącym wojskiem amerykańskim, ma prawo decydować o kwestiach militarnych, podejmować decyzje stricte woskowe, jako Naczelny Wódz. I jest to specyfika tego państwa.

Tak jak wspomniałem to jest tylko prawo

Aha, jeszcze coś, motaboy ma wiele racji w tym co mówi, widzę, że podobnie jak ja, studiuje politologię :)

Nie bierz za bardzo do serca tego czego uczą na studiach. Ja studiuję automatykę i chce iść do pracy w Siemensie. Cała bajka polega na tym, że panow z Siemensa nie obhodzi, że ja umiem całkować. Chcą ode mnie tlko znajomości jezyka i obsługi kompa, a reszty nauczę się na kursach. Bo jak już powiedziałem prawo swoje a życie swoje i to dotyczy wszystkiego.
  • 0

BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out" 


#420 Gość_jooboo_*

Gość_jooboo_*
  • Gość

Napisano 12.12.2006 - |18:59|

wydaje mi się, że jesteś idealistą (co nie jest absolutnie złe). firmom chodzi o coś zgoła innego. zauważ, że kto nie byłby prezydentem USA - przetargi wygrywają zawsze ci sami

Może i masz rację, ale z drugiej strony, tak dzieje sie na całym świecie (zobacz choćby nasz Prokom). Zawsze jak ktoś już dopcha sie do koryta, to pazurami się go trzyma. Idealistą raczej nie jestem, ale dziękuję za dobre słowo.
  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych