Kręcenie filmów z niedokończonymi wątkami z serialu nie ma sensu bo zaburzy to chronologię odcinków i ich zasadność. Dla przykładu wątek Nox'ów:
Spotkaliśmy Nox'ów bodajże dwa razy. Raz na ich planecie, drugi raz jednego osobnika w bazie SGC kiedy przyszedł po Tollan. Na tym ich historia urywa się. Jeżeli teraz w filmie będziemy chcieli dokończyć ten wątek, to w jaki sposób? Pokażemy, że SG-1 spotkało znów Nox'ów dwa lata po ostatnim widzeniu i coś tam razem robili, tamci dali nam jakieś fajne urządzenie i powiedzieli, że nas lubią. I co dalej? No cóż, w 4, 5, 6, 7 sezonie nie było mowy o żadnym urządzonku, które od nich dostaliśmy, jak więc można widzowi wciskać w filmie ciemnotę, że coś takiego miało miejsce? Jeśli filmy mają być kręcone na wzór tych trekowych, muszą być niezależnymi historiami lub trzymającymi się jakiegoś jednego wątku, albo też nawiązującymi do tego co się będzie działo w Atlantydzie i w trzecim serialu. Nie można od czapy zrobić filmu zaprzeczającego temu, co działo się później. Dlatego tak bardzo denerwuje mnie to, że pan Devlin postanowił nakręcić Stargate 2 olewając to, co przez 10 lat stworzył serial.
ElamTy już tworzysz sajens fikszyn w sajens fikszyn. Ketesh przecież nie żyje. Jeśli już ktoś ma się hajtać, to Vala z nosicielem Baal'a kiedy SG-1 już wywali z niego tego pasożyta
. Osobiście jednak wolę Valę i Daniela.
Użytkownik Lucas_Alfa edytował ten post 19.08.2007 - |22:21|