Z regułu lubię, jak w serialach poruszane są wątki polityczne, ale w tym odcinku przesadzili. Zaleciało lewactwem tak jednoznacznie, że aż popsuło to odcinek. W dodatku ostatnio zapanowała moda w BSG na jednoodcinkowe nowelki, a przecież nie to jest w serialu najciekawsze. Czekam na powrót czegoś mocniejszego; mrocznego klimatu, mistycyzmu, duetu Baltar-Szóstka, Cylonów, wątku Ziemi, zaginionej piątki, jakiejś nowej ciekawej planety itd.
Ocena: 7PLUSY:
+ plus za pokazanie po rz pierwszy sytuacji na statku rafinerii oraz ludzi z zaplecza pilotów. Wcześniej zawsze piloci byli na piedestale, ich historie, ich akcje i ich problemy były przede wszystkim pokazywane. Teraz jakby scenarzyści pokazali nam "kuchnię" czyli to wszystko, dzięki czemu ci piloci moga sobie latać w kosmosie. Masa ludzi odala kawał dobrej roboty, każdy ma swoje obowiązki w tej ogromnej maszynie wojskowej, tylko że nie wszyscy sa doceniani, i nie wszyscy są na widoku. Ktoś musi te statki reperować, przygotowywać do lotu, ktoś musi dostarczać części zamienne, paliwo, oleje itd. To zawsze było w tle, w tym odcinku byliśmy w "kuchni"
+ mimo iż trwało to krótko, to dobrze było znów widzieć Baltara i jego damę w czerwonym
Ich scenki zawsze należały do jednych z najlepszych w serialu, ten wątek do "jedno z jąder tego serialu"
Liczę w przyszłych odcinkach na więcej Baltara i Number Six
+ plus dla Adamy za świetną scenę szantażu, jaki miał miejsce wobec Tyrola. Zdecydowanie, pewność siebie, powaga, racjonalizm, fachowość i honor - to przebijało się w słowach i zachowaniu admirała. Takiego go lubię
+ bardzo fajna scena zbliżania się popsutego Raptora w stronę Colonial One
+ monolog Baltara o swoim życiu na Aerlonie, a szczegolnie gadka w tym akcenie. Brawa dla Callisa (no i dla Baltara rzecz jasna)
+ tekst Adamy do Roslin o łózku. Heheh a jednak coś pana admirała ciągniedo pani prezydent
MINUSY:
- główny zarzut, to upolitycznienie tego odcinka do maksimum. Baltar jako Karol Marks piszący swój Manifest Komunistyczny, gadka o "klasie robotniczej" i wyzyskujących ich burżujach (czyli jak to tu nazwali "arystoskracji", tworzenie związków zawodowych, strajk generalny, cała ta socjalistyczna retoryka to główny minus tego odcinka. Mało brakowało, a ci strajkujący na czele z Tyrolem (szkoda, że nie miał takiego zarostu jak na New Caprica, wtedy by upodobnił się do Marksa) wywieslili by czerwone flagi i zaczęli krzyczeć o walce klasowej, między proletariatem a burżuazją.
- końcówka odcinka tak jakby wyrwana z kontekstu. Przez cały odcinek nadciąga "socjalistyczne tsunami", sytuacja się zaostrza, erupcja ma miejsce w celi (adama-Tyrol) a potem nagle taka dziwna końcówka, gdzie na spokojnie szef (teraz również szef związku zawodowego) negocjuje z panią prezydent a ta z uśmiechem na twarzy godzi się na wszystko. Według mnie źle to zmontowali, nastąpił zbyt drastyczny przeskok napięcia, a poza tym logicznie rzecz biorąc zachowanie Roslin (i jak mniemam Adamy również) zbyt szybko się zmieniło. Chwilę wcześniej admirał Adama daje nam do zrozumienia, że będzie ostro się rozprawiał ze strajkującymi, wszelki przejaw bunt będzie tłumiony a robotnicy muszą się podporządkować, biorąc pod uwagę extremalną sytuacją ludzkości i floty. Sekunde potem Roslin z Tyrolem w scenie końcowej daje nam do zrozumienia, że dzięki Baltarowi Marksowi, socjalistycznej książce propagandowej i wykorzystaniu cieżkiej sytucji robotnikow można uzyskać sukces. Aż się chce krzyczeć "Socialismo o muerte!"
- ciekawe co za matoł pozwolił Baltarowi palić sobie papierosy/cygara i wysyłać swoje "złote myśli" do społeczeństwa. Przecież za każdym razem strażnik powinien sprawdzać tego prawnika jak i innych osób odwiedzajacych Baltara
- drażni mnie już to przeciąganie procesu Baltara. Wszyscy chyba na to czekają, zarówno w serialu jak i my przed monitorami, a ONI tylko przewlekają tą kwestię z odcinka na odcinek.
Użytkownik Halavar edytował ten post 01.03.2007 - |21:59|