To nie był wcale taki zły odcinek
Na początku trochę autoironii "Kolejny Zaścianek", potem śmiesznie, kiedy Atlantydzi olewali Lucjusza.
Fabuła taka sobie, ale jakaś była... Odcinek trochę przypominał ten kiedy bazę SG opanowała Hathor.
Ale pomysł z przechodzeniem przez kolejne wrota na Ziemię to na maxa naciągany, bo kiedy zostało wspomniane, że do podróży przez wrota ma cokolwiek odległość między nimi?
Odpowiadam: dokładnie w pilocie SG-1, ale tam chodziło o zmiane współrzędnych w związku z przemieszczaniem sie gwiazd, (do Abydos było najbliżej, więc sie mało znieniły) więc ten argument odpada.
I niech mnie Zat postrzeli, jeśli było mówione o tym gdzieś jeszcze.
Zawsze wystarczał kryształ a wrota mogły być jakiekolwiek :/ .
Hmm... Chociaż może jeśli wrota beda bliżej drogi mlecznej to wystarczy mniejsza ilość energii...
Ale czy odległość między skrajami galaktyk jest na tyle mała by obyło się bez ZPM-a ?
Sam nie wiem może się czepiam z niewyspania, a rozwiązanie proste?
(edycja numer 4)
temat mnie zaintrygował więc postanowiłem sprawdzić liczby...
Leżąca w gwiadozbiorze Pegaza Galaktyka spiralna NGC 7742 w której (Chyba) toczy sie akcja ma średnicę ok25 tys lat świetlnych (jądro ma 3 tys), a od naszej drogi mlecznej dzieli ją odległość 72 mln lat świetlnych.
Więc czy przy takiej różnicy odległośći istotne jest czy skaczemy ze środka czy końca galaktyki?
Dane z internetu, ale może jakieś liczby padły w SG (do serialowych obliczeń były by bardziej na miejscu)
Poza tym nagle zaczynają oszczędzać ZPM, to po kiego ostatno gryzipiórek Wolsey przechodził via Wrota zamiast wracać Dedalem?
Ale odcinek sam w sobie może być i chociaż raz sie cieszę, że obejrzałem sam Atlantis, a SG-1 dopiero jutro... Bo jako wstęp jest ok! A jutro obejrzę sobie SG-1 I dam sie powalić na kolana
Użytkownik black hose edytował ten post 31.07.2006 - |07:25|