Odcinek ciekawy. Spodobała mi się historia Jina i Sun. Dowiadujemy się o ich wielkim problemie. Ciągle jednak zastanawiam się, czy nie było w tym wszystkim udziału jej kolegi od angielskiego? Kilka scen było dość wymownych, aż prosi się uznanie ich małego romansu. Choć mogę się mylić. Może tylko patrzyli na siebie maślanymi oczami. :hyhy: Przyglądałam się Sun podczas przytulenia z Jinem, gdy mówi mu o ciąży. Minę ma trochę zmieszaną. Tak jakby kryła jeszcze jakieś tajemnice. Jeśli ojcem jest Jin, to mamy kolejny cud, po ozdrowieniu nóg Locka.
Sama ciąża nie zdziwiła mnie. Claire w poprzednim odcinku troszkę do tego nawiązała oddając Aarona pod opiekę Sun. I jeszcze myślę sobie, że jeśli Sun ma dziecko z Jinem - co jest cudem - czy przypadkiem Dharma nie maczała w tym palców? Jeśli tak to czy przypadkiem nie będą chcieli porwać dziecka? Cóż, dowiemy się w 10 sezonie (nie wiem ile sezonów zajmie 9 miesięcy ciąży;).
Co robił test ciążowy na pokładzie samolotu? Czyż nie mogła mieć go w bagażu jakakolwiek kobieta w wieku rozrodczym? No tak, ale ta firma... Czyżby znów Dharma...?
Nareszcie Al wyjaśnia sobie kwestię z Sayidem. Myślę, żę się pogodzą i podejmą jakieś wspólne przedsięwzięcia. Mają coś ze sobą wspólnego. Nie wiem, może jakieś cechy charakteru.
Ich wyprawa - myślę, że znajdą balon. Przecież wcale nie musi być na polanie. Pewnie jest gdzieś wśród drzew, które zamortyzowały jego upadek. Gdyby od razu go znaleźli nic nie trzymałoby nas w napięciu, a tak mamy tydzień na rozmyślanie.
Henry Gale jak zwykle inteligentnie rachuje szyki wśród panów z bunkra. Zaskakujące jest to, że ktoś tak pobity, więziony, jest w stanie tak pewnie się wypowiadać. Ingerować w sprawy rozbitków. Czy nie ma w tym jakiegoś celu? Słusznie oskarża ich o brak zainteresowania. Ciekawe, czy to zmienią?
Wątpie.
No nic, to by było na tyle. Obejrzę jeszcze raz i może coś dorzucę.