Kolejny fantastyczny odcinek :clap: Nie ma już Kobolu, ale za to akcja na Caprice się rozwinęła a na SG prawdziwa perełka
Jden z lepszych jak na razie odcinków, cieżki klimat, mnóstwo trudnych zagadnień, kilka bardzo interesujacych wątkow i jak zwykle świetna muzyka. :clap:
Ocena: 10PLUSY:
+ sytuacja na Caprice nabrała rozpędu. Boomer nadal nie ma, ale za to dowiedzieliśmy się, ze istnieje ruch oporu. A to bardzo dobrze rokuje na przyszłość. Jeśli tylko będą się trzymać razem, i działać z rozsądkiem, to spokojnie długo wytrzymają. Warto pochwalić ładną scenkę strzelaniny w lesie, a potem rozmowy z pistoletami w dłoniach.
+ a jednak, pobyt dr Baltara na Kobolu zmienił jego osobę. Jest mniej "lalusiowaty", mniej strachliwy, mniej skory do żartów. Ciekawy, czy nowy viceprezydent, jak na razie obalonego rządu, spodoba się pozostałym?
+ wielkie brawa dla misternie przygotowanej i świetnie przeprowadzonej akcji ratowania honoru 12 Kolonii, demokracji, legalnej władzy i zdrowego rozsądku. Pani prezydent mimo zaawansowanej choroby i kamali ciągle dobrze się trzyma, i na całe szczęście kapitan Adama pozostał wierny swoim ideałom, za co spodobał mi się jeszcze bardziej niż kiedyś. Jak pokazała sama akcja, no i wczesniej ciąg głupich decyzji dyktatora Tigha, na okręcie są jednak ludzi honorowi, zdolni sprzeciwić się "władcy", celem pomocy pani prezydent i pójścia w kierunku powrotu normalności we flocie. Wierzę, że powracajacy do zdrowia komandor Adama nie będzie surowy w stosunku do żołnierzy i oficerów pomagajacych pani prezydent w ucieczce.
+ wreszcie długo wyczekiwany powrót "staruszka" :clap: Oby powróciła normalność, bo chyba nigdy flota nie była tak mocno skłócona, i nieprzygotowana na atak Cylonów jak teraz. Czas najwyższy wziąść statek w swoje ręce, szefie
+ plusik za ukazanie ciekawej scenki, w czasie ktorej widzimy Starbuck i tego faceta grających w jakśś grę w piramidę. Mała rzecz, a cieszy
+ piękna scena końcowa, w czasie której Boomer-Cylon idzie korytarzem w kajdankach do swojej nowej celi, obrzucana wyzwiskami przez załogę BSG. Jak najbardziej normalna ludzka reakcja, czyli wybuch nienawiści a zarazem złosci ludzkiej w stosunku do ich byłej kumpeli. Ni dosć, że okazała się ona ich zaciekłym wrogiem (czyli jak by to powiedziała Number Six, rasistowsko można ją nazwać "tosterem"), to jeszcze próbowała zamordować ich ukochanego dowódcę. A za takie przewinienia płaci się karę, często wymierzoną przez tzw. lud. Dlatego nie zdziwiłem się decyzji podjętej przez Cally, i wcale jej za to nie potępiam.
A ja ją lubię (aktorkę), jakoś od początku przypadła mi do gustu Co do samej zmiany, fakt, szybka była. Nie wiem jakie jest wasze odczucie, ale odnoszę wrażenie, że Cally czuje do szefa coś więcej niż przyjaźń czy coś takiego.... Może to właśnie to spowodowało taką przemianę?
+ w pełni popieram powyższe. Owszem zmiana, szybka, ale według mnie możliwa. W extremalnej sytuacji, ludzie, działajacy poprzez silne emoce (w tym w stosunku do bliskiej osoby) mogą zmienić radykalnie swoje zachowanie. Słusznie stwierdził _Neoo_ ze ally czuje coś do szefa, po cichutku kochała go, ale za względu na swoją miekkość, nie była w stanie nic powiedzieć zni Tyrolowi, ani jego dziewczynie Sharon. Teraz, gdy dowiaduje się, że Sharon to Cylon, a szef może spieprzyć sobie życie, broniąc Cylona postanawia rozwiązać ostatecznie sprawę. Silne emocje, takie jak nienawiść do Sharon, i miłość do szefa, wyzwoliły w niej nieznane wcześniej instynkty, tym samy zabijajać na oczach ludzi Cylona. Zapewne ludzie na BSG nie będą jej za to potępiać, bo zrobiła ona to, co tak na prawdę każdy z nich chciał zrobić, ale brak mu było odwagi. Obawiam się, ze jednak komandor Adama nie będzie tak łaskawym okiem patrzeć, na czyn Cally.
MINUSY:
- ten świr Tigh coraz mocniej zakręcał srubę, przekroczył już kilka mostów, a z tą akcją wojskową w celu zdobycia jedzenie to się skompromitował na całego. :angry2: Całe szczeście wrócił staruszek, oby tylko, wyciągniete zostały konsekwencje w stosunku do XO. Tak wiele szkód, jak za czasów jego chwilowych, choć dyktatorskich i brutalnych rządów to jeszcze nikt nie zrobił. W takich ciężkich czasach, to ludzie powinni się trzymać razem, pomagać sobie, wspierać się i szukać kompromisow, a nie kłocić się ze sobą, rozbijac flotę a co dopiero strzelac do siebie. Na tym mogą skorzystać tylko Cyloni :/
- ta głupia wywłoka (Ellen) coraz mocniej miesza w głowie pułkownika Tigha. Teraz żałuję, że Adam ją sprowadził na BSG. Niestety, ale obudziła w Tighcie, bardzo złe emocje, nawyki i skłonności. Mam nadzieję, że teraz po powrocie Adamy, Ellen uspokoi się, i daruje sobie mieszanie się w nie swoje sprawy.
- hmm tylko 8 Cylonów? Coś mi tu pachnie klamstwem ze strony Boomer. Wydaje się, że ona nie umi świadomie przełączyć się w tryb Cylona, dlatego nie wierzę w jej szybciutką odpowiedz udzieloną doktorowi Baltarowi. Skłamała, by ratować życie swojemu byłemu kochankowi.
Aha, i jescze słowo komentarza, bo skręca mnie jak czytam te bezsensowne opinie co niektórych forumowiczów, którzy z taką łatwoscią atakują demokrację, rządy prawa i chwalą dyktaturę woskową :angry2: Jak rozumiem, dla was panowie demokracja do głupia forma rządów, pluralizm opinni jest nie na miejscu, a najlepiej, jak sa rządy silnej ręki (np. dyktatura wojskowa). :sam9: Radzę poczytać trochę książek historycznych, np. o rządach pułkowników w Ameryce Południowej, generale Pinochecie, generale Franko, o Mussolinim, o rządach czarnych pułkowników w Grecji, o Portugalii po rewolucji goxdzikow czy choćby o Polsce czasów stanu wojennego (1981-1983). Mnie jako politologa, takie opinie jak wasze, obrzucajace błotem demokracje, leglne rzady, instytucje demokratyczne, rządy prawa, i rozdział państwa między władzą cywilną i wojskową mocno irytują. A pochwała junty wojskowej, to dopiero nadużycie. Nie można usprawiedliwiać zbojnego obalenie rządu, i wprowadzenia dyktatury, nawet takimi opiniami jak:
nie oszukujmy sie,jest wojna a w czasie wojny nie rzadzi demokracja i w tym przypadku słaby prezydent.
Widać, ze mało znasz historię, no albo ja inaczej interpretujesz niż większosć ludzi na świecie. Stwierdzenie, że "w czasie wojny nie rządzi demokracja" jest bezsensowne, bo demokracja nie moze rządzić. A tak w ogóle, to w historii nowoczesnego świata prawie nie zdarzały się takie sytuacje. Przyklad II wojny światowej, jak wszyscy wiemy (a moze jednk nie wszyscy), w USA, Wielkiej Brytanii i innych państwach demokratycnych w czasie wojny nie wprowadzono wcale żadnej junty wojskowej, chociaż co niektórzy by tego chcieli. Popatrzmy bliżej, w Polsce w 1939 roku, po klęsce wrzesniowej, legalna władza (podobnie jak w SG) została przekazana na gruncie Konstytucji w ręce nowo utworzonego rzadu emigracyjnego, i to własnie on rządził krajem, który de facto nie istnial. Ale też prezydent i premier własnie sprawowali kontrolę nad wojskiem polskim. Władze sprawuje legalny wybrany prezydent czy premier, i wojna nie ma nic do tego. Władze w państwie sprawowaną przez wojsko to miało kilkanaście krajów na świecie (obecnie głównie w Afryce, Ameryce Południowej i Azji), i żaden z nich nie wyszedł na tym na dobre.
Aż nie chce wiedzieć, co niktórzy forumowicze myślą o stanie wojennym w Polsce, na pewno jego wprowadzenie też popierają, i zapewne tym samym bezsensowwnym argumentem, że w cieżkich czasach, potrzeba silnej władzy, najlepiej wojskowej. A władze cywilne tylko robią kłopot i najlepiej je uwięzić albo rozstrzelać. Aż się niedobrze robi
Użytkownik Halavar edytował ten post 06.11.2006 - |18:39|