Czyli już po wojnie? Lannisterowie wygrali? Stannis jest już chyba niegroźny.
Ja bym tego tak nie określił. Stanis chwilowo się wycofał i leczy rany. Już sam fakt, że ma po swojej stronie Melisandre może być znaczący, w końcu już parę razy widzieliśmy co potrafi i do czego jest zdolna. Sama stwierdziła, że atak na Królewską Przystań powiódłby się, gdyby pozwolono jej się tam udać.
No i kto teraz będzie rządził na północy? Dzicy?
Jest kilka możliwości. Przede wszystkim Starkowie jeszcze nie wymarli.
1) Żyje John Snow, który co prawda jest bękartem, jednak w serialu kilka razy zasugerowano, że w pewnych okolicznościach bękart również może dziedziczyć tytuł (pozwala o tym sądzić chociażby zamieszanie wokół Gendry'ego). Snow co prawda należy do Nocnej Straży, jednak kto wie, może istnieje jakaś furtka pozwalająca na zwolnienie ze służby w szczególnych okolicznościach, takich jak groźba wymarcia rodu?
2) Bran, chociaż on nie może mieć dzieci, a więc na nim linia by wymarła, gdyby przeżył jako jedyny z braci.
3) Rickon też jeszcze żyje.
4) Lannisterowie raczej nie planują okupacji północy, ale chcą włączyć ją do strefy swoich wpływów, przez obsadzenie na tronie w Winterfell syna Sansy i Tyriona.
5) Na północy żyją także inne rody, które chętniej przejęłyby schedę po Starkach, niż zgodziły się na zainstalowanie jakiegoś władcy z południa.
Ciekawe co będzie z Sansą, w sumie nikomu już nie jest do szczęścia potrzebna.
Sansa już nie jest zakładniczką ale żoną Tyriona, co jednak daje jej pewne bezpieczeństwo.
No i w żadnym razie nie powiedziałbym, że nie jest nikomu do niczego potrzebna - Tywin ma co do niej jasne plany. Ma urodzić dziedzica Winterfell, który byłby jednocześnie Lannisterem ze strony ojca.
Aryi znowu została tułaczka, jak jakiś Ulisses normalnie. Ma dziewczyna pecha. Tylko gdzie ma teraz iść?
Dwie opcje wydają się oczywiste:
1. Na Mur, do Johna Snowa.
2. Wielka wyprawa do Wolnych Miast, a konkretne do Braavos.
Pierwsza opcja jest dużo prostsza w realizacji, ale coś mi się wydaje, że jednak Arya zostanie rzucona przez los właśnie w tym drugim kierunku.