Kosmici dostali dzieciaka TJ, wersję podstawową człowieka.
????
przecież kosmici (ale którzy? bo kto wie, czy to jednak nie niebiescy podstawili załogę promu???) dotarli na Eden jak żywy pozostał tylko Caine- dziecko nie mogłoby przeżyć w takich warunkach dłużej niż dorosły człowiek...
Hehe, no wystarczy tylko 5 linijek tekstu napisać, żeby były kłopoty ze zrozumieniem. Ba, po co próbować zrozumieć, po co czytać, jak można zacytować fragment i odpisać byle co. Wow! Detektywie! Podziwiam. Chyba to co napisałem było bez sensu. Ale napisałem też
"Hah, i choć nijak takiego scenariusza nie daje się wpasować w logicznie ramy, żeby wydarzenia choć trochę miały sens." Ja napisałem, że mimo wszystko to nie trzyma się kupy. Ty mi odpisałeś: ale to nie trzyma się kupy. No dzięki, stary. No ale był cytat, była odpowiedź, to znaczy, że była dyskusja. Po to jest forum. Podyskutowaliśmy sobie. I jak jeden pisze truizm, tak drugi tłumaczy im najoczywistsze i najbanalniejsze wytłumaczenie jakie można wysnuć. Oh, i trzeci w międzyczasie zauważył, że chatki a prom to nie to samo. Winszuję.
A dlaczego mój umysł odrzuca to banalne wyjaśnienie, że TJ sobie ubzdurała coś?
1. Po pierwsze: bo jest to mimo wszystko serial SF, a raczej domagam się by to było SF. Wątek szalonej matki, która sobie coś tam ubzdura, że jej dzieci trafiły do lepszego świata, czy że nie zginęły, że nie może się pogodzić ze śmiercią i coś sobie wymyśla, jest tematem na film psychologiczny czy jakiś inny. Jeszcze gdyby nie pokazali nam tej całej sceny z TJ na planecie, a jedynie by o tym opowiadała to by było bardziej do przełknięcia takie wyjaśnienie. Ale nie po to w serialu SF pokazuje się rzecz w taki sposób, żeby powiedzieć, że to tylko czyjeś imaginacje. Po to jest SF, żeby coś z tym zrobić. I mimo, że sam ten pomysł z takim wyciągnieciem dzieciaka był słaby, bo pozostawiał zbyt dużą furtkę (z której skorzystano pojawiając sobie prom znikąd) to jeśli już był to należy go wykorzystać).
1a. A jeszcze patrząc od drugiej strony, cała ta historia z dzieciakem, była po to, żeby pozbyć się go (bo aktorka była w ciąży, więc jako w ciąży występowała też postać, ale twórcy nie chcieli dzieciaka na pokładzie, niepotrzebne komplikacje). Zamiast go zabijać dali nam do zrozumienia, że może być całe i zdrowe. A teraz mamy przyjąć, że jednak mu się zmarło od początku i tyle? I koniec? To po co był ten cały motyw, mocno zresztą krytykowany, za całą tą metafizykę, furtki itp. jeśli teraz to cofnęli?
1b. I żeby ktoś cwaniaczkowato nie zacytował, podał jakiś film SF, gdzie są imaginacje, które nie były prawdziwe, sarkastycznie pytając "To to nie jest SF". Tak, są sceny, gdzie takie rzeczy pasują, do fabuły, do sposobu opowiadania akcji, to całej idei filmu i do tego co chcą przekazać. Tutaj to nie pasuje.
2. Po drugie: bo otwiera to furtkę do "a to jednak było na niby, żartowaliśmy". Nie po to buduje się jakieś sceny, wzbudza emocje, żeby potem, po paru odcinkach powiedzieć, a, rozmyśliliśmy się, nieważne.
3. Po trzecie: bo za płytko takie wyjaśnienie zamyka wątek z tymi kosmitami. Bo miała być inna formuła serialu niż SGA. Bo miała być ciągła historią a nie odcinki stand alone. I nie, pokazanie ich w dwóch oddalonych od siebie odcinkach nie jest ciągłością historii. Tym bardziej, że znowu scenarzyści robią powrót do statusu quo. Mieliśmy ludzi pozostawionych gdzieś tam, na ciekawej planecie? To już nie mamy, znowu jest tylko załoga na Destiny...
Dlatego koniecznie nie chce przyjąć, że wydarzenia zaprezentowane przez Caine'a są jedyne prawdziwe, a TJ miała zwidy. I jasne, że można założyć, że te wydarzenia mimo wszystko są banalne, a jest jak jest, bo scenarzyści nie mają żadnej wizji fabuły, nie mają pomysłów, nie stać ich na nic innego, niż pojedyncze wątki wyciągane z kapelusza, bez żadnego umocowania fabularnego w logice, w uniwersum, czy chociażby w tym co się do tej pory działo. I nawet zgadzałbym się z takim twierdzeniem. Ale póki nie zostało to oficjalnie potwierdzone, to patrzę optymistycznie w przyszłe możliwe rozwiązania tego/tych wątków, że wyjdzie coś ciekawego, a banał odrzucam. A jak już potwierdzi się, że był banał, to cóż, chyba się przyzwyczaiłem się. A że rzeczywiście ciężko jest to ładnie, prosto, bez karkołomnych konstrukcji i założeń, żeby połączyć obie wersje wydarzeńm Caina i TJ? Że nie łączy się w ogóle? Wolę wierzyć w bliżej niesprecyzowane, nierealne rozwiązanie, niż w miałkość intelektualną twórców i fabuły.