Sezon pierwszy - podsumowanie
#21
Napisano 22.06.2010 - |12:46|
I nikt nie ominął jednego odcinka, Rush został na planecie w 10 odcinku, niby bez wyjścia a w 11 odcinku odnaleziono go na statku obcych, tak samo z Eli'em i Chloe jak zostali na tamtej planecie, w następnym odcinku statek się zatrzymał i wrócili.
Najlepsza według mnie jest grafika, gorzej im poszło z scenariuszem.
Plusem na pewno jest to że nie ma ludziopodobnych istot mówiących po angielsku
Jak będzie szło coraz lepiej to dobrze, druga połowa porównaniu z pierwszą to hit.
A teraz trochę o oddzielnych odcinkach.
Air. Taki "może być", trochę głupie to że taki wielki nauczyciel/naukowiec został pokonany przez zwykłego maniaka gier któremu nie chce sie szukać pracy.
Darkness,Light. Razem bo mają te samą tematykę. Trochę dziwnę że przybyli właśnie kiedy kończyła się energia. Ale na to że pobiorą energię z gwiazdy wpadł mój 7-io letni brat.
Water. Dziwne że nie popatrzyli czy woda nie jest z bakteriami. Pierwsza część jest pełna nierozumnych istot, takich jak ta pustynna forma życia.
Ale jak zwykle w ostatniej chwili uciekli z tej planety. I dobry pomysł Eli'a.
Earth ma tak jak SG1 lub SGA "złych szefów". Każdego z rządu robią złego.
Time to nie odcinek, to masakra, wszystkich pocieto i pogryziono. Ale znaleźli lekarstwo na robaczki. I następny dziwny zbieg okoliczności, że wtedy wrota przenosiły w czasie. Ale dziwne że nie pomyśleli o tym żeby przejść na jakąś inną planetę.
Life taki sobie.
Justice nawet nawet, znaleźli statek i już widać że są jakieś obce formy życia i do tego zostawili Rusha na planecie i każdy był ciekawy co będzie dalej.
Reszte napisze później.
#22
Napisano 22.06.2010 - |20:40|
#23
Napisano 22.06.2010 - |22:39|
W SGU jeszcze tego nie byłoIstnienie ludzi jeszcze dało by się jakoś wyjaśnić ale co do angielskiego-na pewno wszyscy się zgodzićie-największa kicha i chała w całej historii Stargate
#24
Napisano 23.06.2010 - |07:19|
Winchell Chung
#25
Napisano 23.06.2010 - |11:35|
#26
Napisano 23.06.2010 - |13:01|
Ale co mnie najbardziej irytowało w tym sezonie (oby nie było tego w następnych choć wątpię) to to że ktoś sobie ubzdurał, że musi realizować jakąś misję edukowania społeczeństwa. No i nie da się ukryć, że tym kimś jest tak jak mówisz jakiś zwolennik demokratów, w skrócie lewak. Ja nie wiem no, nie wystarczy im taki serial jak "Chirurdzy"? Muszą się wpychać do Sci-fi? :] Zabawne jest też to, że akurat tą "misję" realizują projekty całkowicie komercyjne(mimo usilnej propagandy, że tylko publiczna to robi).
Do tego te sceny są grubymi nićmi szyte, łatwo wyczuć gdzie się dostała czyjaś ideologia.
To jest taka łyżka dziegciu, potem jest już tylko lepiej. Obcy są pokazani jako obcy, nie są też super-potężni. Wiadomo było, że nie można było tworzyć coraz to potężniejszych wrogów, my także dostając Destiny doznaliśmy regresji technologicznej. Najważniejsze, że pozbyto się motywu w którym najpierw obcy są tacy silni, że o Jezu a potem z łatwością ich rozwalamy. Tak jak z Ori gdzie statek Tauri mógł wytrzymać co najwyżej kilka uderzeń po czym nie wiadomo jak wytrzymał ciągły ostrzał z więcej niż jednego okrętu Ori do tego będąc od wewnątrz niszczony przez replikatory.
Sami Lucjanie też nie są jakoś super-technologicznie zaawansowani jedynie posiadają nam nieznaną wiedzę o "Przeznaczeniu". Wątek Lucjan jest też świetnym zakotwiczeniem SGU w SG-1.
No i na koniec mamy mały smaczek w postaci świetnych nazw odcinków, chwytliwych i łatwych do zapamiętania. To dodaje stylu SGU.
#27
Napisano 23.06.2010 - |13:11|
Chyba mieli wtedy ZPM na pokładzieTak jak z Ori gdzie statek Tauri mógł wytrzymać co najwyżej kilka uderzeń po czym nie wiadomo jak wytrzymał ciągły ostrzał z więcej niż jednego okrętu Ori do tego będąc od wewnątrz niszczony przez replikatory.
#28
Napisano 23.06.2010 - |20:01|
dzięki
Co do zaś "Faith" i robienia w konia-robienie w konia może polegać na kilku rzeczach. Oczywiste jest, że sporo ludzi wskaże, że to brak tych uber-potężnych kosmitasów był błędem i swego rodzaju oszustwem. Ja jednak w komentarzach do odcinka wskazałem, że wręcz przeciwnie, porzucenie tego wątku było celowe i bardzo dobre że tak to rozwiązano. Natomiast problem polegał na tym, że oprócz tego "settingu" odcinek nie prezentował nic a nic. Rzekomo miał roztrząsać problemy wiary, stąd tytuł. Tak naprawdę roztrząsał debilizm amerykanów głosujących na demokratów (opisujących sytuację) i debilizm amerykanów głosujących na republikanów. Wszystko zaś operujące wokół wyobrażenia o wierze, które europejczykom jest obce (a co dopiero nam, Polakom, wychowanym w kulturze katolickiej, a nie protestanckiej. Tak więc kwestia indywidualizacji wiary i jej fundamentalizacji jest dla nas totalnie z kosmosu. U nas nikt by nie wpadł na to, by znalezienie czegoś traktować jako dopust lub łaskę Bożą.). Tak więc główna tematyka była przedstawiona nie tyle tendencyjnie, co banalnie i równie dobrze mogli zrobić ten epizod o technice nakręcania lodów na rożek. poza tą sprawa w odcinku nie było nic a nic, napięcie zaś było najpierw "okłamane" a potem podtrzymywane sztucznie (kwestia wahadłowca). Z tego wszystkiego nie wynikło nic. Odcinek więc był pusty.
Nie wymagam, by pojawili się kosmici, ale by coś się działo, by była jakaś dramaturgia. Nic, co nam wtedy pokazano tego warunku nie spełniało.
Co do zaś poprawności politycznej, to raczej jest to męska poprawność polityczna. Typowe "les-yay!", czyli banalizacja i komercyjne podejście do tematu. Raz, że to nie wzbudza żadnych kontrowersji, ani mnie razi ani nie schlebia. Czasy gdy homoseksualizm w telewizji był tematem tabu i dopiero to przełamywano minął dawno temu. Do tego wykonanie jest obrosłe sztampą. Rzygma po prostu spsobem rpeznetacji.
Gdyby twórcy SGU mieli jaja, to przedstawili by:
a) romans dwóch facetów
jeden byłby chrześcijaninem a drugi muzułmaninem
c) jeden zabiłby w końcu drugiego wrzeszcząc "ty pedale!" a potem zabiłby się sam, zrozpaczony tym rozdarciem (między nakazami religijnymi a uczuciowymi) i własną tragedią (bez względu na to, jak tolerancyjni nie jesteśmy, to zawsze pozostanie problemem) i inne takie pierdoły.
Ale tego nie zrobią, bo:
1) nie mają jaj (de facto wychodzi to z tego, że tego nie zrobili)
2) nie byłoby czasu na robienie SF
W związku z punktem 2) powstaje pytanie: po co poruszać ważki temat obyczajowo-dramatyczny, skoro nie ma szans na jego odpowiednią realizację?
Pod tym względem SGU zalicza faila na całej linii. Wątek homo jest zupełnie nie na miejscu, zbędny i fatalnie prowadzony. Może warunkiem zdobycia kasy na realizację było podlizanie się lobby gejowskiemu w Hollywood? nie wiem, dla mnie to bez sensu. Miałoby sens, gdyby nie iść linią poprawną politycznie tj. demokratyczną (po hamerykańsku: liberalną) i po pierwsze, ukryć preferencje DAP (dodając dramatyzmu całej kwestii), a następnie jej ustami wypowiedzieć coś, co dla wielu może być szokiem: że homoseksualiści chcą po prostu spokoju. Żeby się od nich odwalono, a chodzenie na parady i inne gówna uważają za żenujące. I tyle. W Polsce to postawa jeszcze spotykana. Na zachodzie nie wypada o czymś takim mówić, bo odkąd kwestia orientacji seksualnej stała się sprawą polityczną, nie ma czegoś takiego jak sens czy rozsądek.
Gdyby jeszcze dorzucić rozpad związku DAP na tle politycznym-ona chce wspomnianego spokoju, a partnerka jest raczej z "dumnych lesbijek" o sympatiach lewicowych, która nie rozumiałaby chęci DAP do ukrycia ich związku, no to w ogóle mielibyśmy obyczajowy cud, miód i orzeszki. Dramat na linii ideologicznej w lesbijskim związku partnerskim. Ja bym to oglądał z ciekawością. A nie jakieś nierealistyczne smęty o wizytach obcych panienek (podających się za kogoś innego) u lesby w chałupie.*
* A właśnie, apropos: kwestia odwiedzin za pomocą kamieni była przedstawiona nierealistycznie. Wszyscy na szybko łykali gadkę o Destiny, magicznej technologii etc. Nie było wątpliwości, nie było docinka w którym ktoś musiał przekonywać o swojej tożsamości, nie było panicznej ani nawet wstrzemięźliwej reakcji-nic. Skrewiono.
Winchell Chung
#29
Napisano 23.06.2010 - |23:42|
Zaczęło się bardzo dobrze; ciekawy i dobry pilot.
Air pt.3 ; o co chodzi? (zderzenie z nową formułą serialu).
Darkness; nuda, ale oglądam dalej co mi tam.
Light; zaczynam się wkręcać, i tankowanie Destiny.
Water; tania i przewidywalna akcja, ale nie jest źle.
Earth; ciekawy pomysł z tymi kamieniami, dobry odcinek.
Time; wreszcie odcinek nieprzewidywalny, pełen zwrotów akcji, banalne zakończenie.
Life; a to o to chodzi, (przetrawianie nowej formuły), oprócz tego że poza kamieniami mało tu SF, jako odcinek drama
poniżej przeciętnej.
Justice; dobra akcja, oznaki nowej cywilizacji, otoczka drama na duży plus, dobry cliffhanger.
Odcinki od 11 do 16; bez zarzutów.
Pain; atak kosmicznych kleszczy, poza naiwną przyczyną wydarzeń, najlepsze drama w SGU.
Odcinki od 18 do 20; wprowadzenie wątku Lucian Alliance do fabuły, konflikt, odcinki pełne akcji i zaskakujących
rozwiązań, bardzo dobry cliffhanger.
Podsumowując, pierwszy sezon przypadł mi do gustu, jednak liczę na wiele więcej w przyszłym sezonie.
#30
Napisano 28.06.2010 - |12:29|
Oraz moim zdaniem za duzo pokazano interakcji miedzy ludzkich, w końcu to nie jest moda na sukces tylko swiat gwiezdnych wrót, czyli bitew, nowych technologi, obcych (dobrych i złych). wiec jak bym ocemiał to bym dał cos pomiedzy 5 a 6 na 10.
#31
Napisano 28.06.2010 - |18:26|
@Sakramentos
1x03, w mojej pamięci mój odbiór odcinka jest dosyć pozytywny, ciut gorszy niż pilot, ale tak jak mówisz Rush, Greer i ostatnia akcja robiła swoje. Ten odliczający czas i muzyka zawsze robi swoje.
1x05, „Zamiast imprezki nerdzić przy SGU ;]” niceeee… można robić jedno i drugie ;]
Przy 1x07 mi osobiście odcinek bardziej się kojarzy z przybyciem Telforda na pokład i próbą powrotu na Ziemię połączoną z planem Rush’a by plan ostatecznie nie został wprowadzony całkowicie w życie. Natomiast fakt faktem wątek B z Chloe i Eli na dyskotece (i całe kamienie) był zbyt naciągany na potrzeby jakiegoś koniecznego udowodnienia że Chloe nie ma przyjaciół co potem w finałowych odcinkach wraca. Twoje postulaty by użyć kamienia i podać się za inną osobę zostały zrealizowane pod koniec sezonu gdy to Rush próbuje wkręcić się w organizacje Lucków. Pomysł infiltracji obcych też został zrealizowany gdy to przypadkowo Young się podłącza do niebieskiego obcego.
Co do 1x08, myślę że bez zakończenia też jakoś daliśmy radę. Zresztą za wiele nie trzeba było już wyjaśniać w tej końcówce. Otworzyli wrota, przeszli przez wrota, znaleźli kino, odtworzyli nagranie, zrobili zgodnie z instrukcją i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Można byłoby oczywiście dodać do tego jakieś zaskakujące wydarzenia.
1x09, 1x10, 1x11 indeed
1x12 indeed i tylko dodam że scena gdy Young stanął w przejściu mierząc wzrokiem separatystów bezcenna.
1x13 w odcinku podobał mi się duch kooperacji Greera.
1x14, indeed, odcinek bardzo dobry, wyjątkowa formuła i poznajemy kilka faktów z przeszłości Rush’a. Daniel powrócił w lepszej roli niż w tej z końcówki sezonu. Heh, i ciekawe skojarzenie z „Trio” z SGA :]
1x15, indeed, ja bym się chyba pokusił że to był nawet dla mnie najlepszy odcinek …. Mimo że oglądałem go na majówce, zaczynając go od czytania napisów od środka po angielsku, potem oglądając go od połowy; a pierwszą połowę dopiero w porze obiadowej (20:00) ;]
1x16, indeed, powrót rozbitków był zbyt szybki
1x17, indeed
1x18, indeed, lepiej, ale parę rzeczy mnie tam raziło, jak z tym akurat Danielem przyczajonym na dachu
1x19, i też jeden ze szcytów sezonu
1x20 i ciut gorzej, ale cliffhanger bardzo dobrze zrobiony.
Postulaty poprawy (zbyt dużo indeed…):
Ad1… tak jest… mówię nie odcinkom a’la kleszcz
Ad2 … indeed, kamienie w lepszej wersji
Ad3… indeed
Ad4… a tutaj powiem że mi to rybka ostatecznie, i wątpię by się z tego wycofali
Ad5, indeed
Ad6, zamiast pain mogli naprawdę coś z tą pustką międzygalaktyczną zrobić.
Ad7, uważam że w porównaniu z oryginałem SG i tak jest dobrze, ale jakby było lepiej to bym nie narzekał
Ad8, indeed
Ad9, TAK TAK TAK ale jak mówisz pewnie nie ubiją ;(
Ja swoją artykulik myśle napiszę w tej przerwie, aczkolwiek zbliżają się cieżke czasy pierwszej pracy…. Ciekawe jak to będzie ;]
Potem w ramach dyskusji pryz opinii Badziewa przyszło mi na myśl że rewolucyjne byłoby uśmiercenie Scott’a i Greer’a. Problem w tym tylko że zbyt lubię Greera. Ale dla Younga strata swojego pupilka Scott’a, oddanego żołnierza Greer’a i swojego dziecka i na deser nawet matki swojego dziecka mogłaby go przeobrazić w jakiegoś tyrana który zaczyna chłodne kalkulacje.
Wujek_sztan, a czy w rzeczywistości program Stargate nie prowadzą Polacy w bazie pod Wrocławiem? ;]
Ech ta moja wypowiedź jest zupełnie nie składana… w przyszłości doczytam kolejne posty
#32
Napisano 28.06.2010 - |19:32|
Winchell Chung
#33
Napisano 29.06.2010 - |00:52|
Zielonego pojęcia nie mam, co tam robi Tuvok, ale rozśmieszył mnie doskonale
#34
Napisano 30.06.2010 - |09:55|
Przy tym z zapowiedzi wynika, że
O właśnie takie, proste ale niebanalne rozwiązania fabularne mi chodziło.
Cieszą mnie te wieści, no ale pozostańmy sceptyczni, bo zapowiedzi zapowiedziami, ale różnie to bywa. Może być tak, że bombastyczny będzie tylko odcinek otwierający i kończący połówkę sezonu, a w środku będzie kupsztal pierwszego brązu.
Użytkownik johnass edytował ten post 09.01.2012 - |16:09|
Winchell Chung
#35
Napisano 17.08.2010 - |17:26|
Minęły pierwsze 20 odcinków nowego serialu Stargate ze zmienioną formułą i pokuszę się na pierwsze podsumowanie. Nowa formuła serialu wywołuje kontrowersje, ale jednocześnie jest próbą wprowadzenia nowej jakości w świat Stargate.
O humorze i akcji
Szczególnie w Atlantisie w pewnym momencie dało się odczuć zbyt usilną próbę ubawienia widza wprowadzając takie dziwne postacie jak Lucjusz. Dwa odcinki z tą postacią nie ważne jak aktor był fajny do współpracy na planie zdjęciowym to stanowczo za dużo. Także natężenie wybuchowej akcji w formie przedstawienia jakieś naparzanki rosło i nieraz ją usilnie wstawiono. Oczywiście sam humor i akcja to jest to z czym kojarzone jest Stargate, jednak w pewnym momencie akcentowanie tego zostało mocno przesadzone. Wracając do korzeni, do tego jak wyglądały pierwsze sezony SG-1 można przekonać się że ilość komponentu akcji (tej wybuchowej) i humoru nie była aż tak duża. Odcinki takie jak WoO zapadały w pamięć bo zdarzały się raz na jakiś czas. Posiadając coś cały czas przestaje się to doceniać.
O postaciach
Dlatego scenarzyści musieli zrobić krok do tyłu w wymiarze humoru i akcji i pójść w innym kierunku Tym bardziej że czasy się zmieniły i BSG udowodniło że aby polubić serial nie trzeba widzów podkupywać tylko prostym humorem i wybuchami. Można też zakreślać fabułę z bardziej barwnymi i rozbudowanymi postaciami. Postaciami jednocześnie naturalnymi. Wspominana jest co jakiś czas waga Eli, czy fakt pojawiania się lesbijek i ich przesadnie idealnych relacji. W każdej puli osób szczególnie w zachodnim społeczeństwie znajdziemy grubszą jeżeli nie otyłą osobę, a lesbijki też się znajdą które uwierzą w swą orientację tak bardzo że potrafią wykreować idealną relację. Oczywiście ma się nadzieję, że to zostanie poddane próbie i scenarzyście nie będą się bali pokazać tej relacji od drugiej strony. Znajdziemy też w społeczeństwie takie córunie senatora bez której równie dobrze wszyscy by sobie poradzili czy dowódcę w randze pułkownika który raczej za biurkiem zostać był powinien niż dowodzić statkiem kosmicznym. Ile to osób w Polsce uważa że ich szef nie nadaje się na stanowisko na którym jest. Oczywiście to tylko część przykładów i część przywar które wywołują emocję w tych postaciach. Trzeba jednak pamiętać że Ci ludzie znaleźli się tam przypadkiem, że to nie była zorganizowana ekspedycja która rozpoczęła się o dobrze znanej godzinie i z załogą kompletowaną przynajmniej przez kilka miesięcy i teraz sobie muszą ze wszystkim radzić. Serial w którym postacie by nie rozwiązywały żadnych problemów byłby raczej materiałem niezbyt atrakcyjnym do oglądania.
Odcinki
Po ostatnim odcinku pomimo dobrego odbioru wydawało mi się że średnia ocen odcinków nie ma szans pokonać liderów sezonowych w moich statystykach. Przejdźmy jednak do krótkiego przeglądu odcinków.
1x01. Przedstawienie postaci i cała otoczka rozwiązywania zagadki dziewiątego szewronu - dokąd to nas zaprowadzi? Cała tajemniczość spotęgowana na początku przedstawieniem wydarzeń po przejściu w formie retrospekcji. Jako widz próbujemy osadzić wszystkie te wydarzenia razem. Dodatkowo znając kilka wyjaśnień z przyszłości na temat bohaterów inaczej niektóre sceny można odebrać. Pierwsza część kończona jest atakiem Przymierza Lucjan na bazę Ikara. Warto nadmienić też muzykę! Niewątpliwie jeden z lepszych odcinków sezonu i ocena 9,5/10
1x02. Jesteśmy już na statku i załoga głównie zajmuje się rozwiązywaniem pierwszych problemów. Trochę patetyczna scena poświęcenia się senatora. Dużo odcinkowi daje końcówka. Pierwsze automatyczne wybranie przez Destiny adresu gwiezdnych wrót na której planecie domyślnie ma zostać rozwiązany kolejny problem. Plus też za ciągłość akcji. Ciut jednak gorzej od części pierwszej. 9/10
1x03. Kamienie pociągnęły kontynuacje pilota trochę w dół. Dowódca misji znajduje czas na odwiedzenie swojej żony pomimo krytycznej sytuacji. Plusem jest sprawna kontynuacja wydarzeń na samym Destiny i rozwiązanie problemu z podtrzymywaniem życia. Końcówka z ciekawą muzyką i napięciem gdy Eli podtrzymuje połączenie z Destiny też pozwoliło ostatecznie uznać odcinek za dobry. 7,5/10
1x04. Zwyżka formy. Uwaga widza zostaje skierowana na efekt braku kawy i papierosów dla nałogowców. Co najważniejsze problemy zasilania statku okazały się bardzo poważne. Ocena bardzo dobry z minusem. 8,5/10.
1x05. Dobry początek i końcówka odcinka. W środku ciut słabiej. Cały proces losowania osób które mają przetrwać i udają się na prom był przejmujący. I oczywiście na koniec sam Rush który jakby poszukiwał konfliktu wzbudza w Youngu i w widzach podejrzenia. 8/10.
1x06. Odcinek „Water” po ponownym obejrzeniu zaskoczył mnie. Myślałem że był on jednym z gorszych jednak kontynuacja wątku istoty z odcinak Air oraz moment na wykazanie się T.J. jako dowódcy i jej sucha współpraca z Rush’em jak i Greer’em – postaciami o mocnych charakterach była ciekawa. Oczywiście drugi wątek z Youngiem i Scottem nie był już tak dobry, były jednak dobre momenty. Tak jak podkreślenie toksyczności planety czy oszczędność naboi. 7,5/10
1x07 Earth. Odcinek gorszy od „Water”! Owszem były dobre momenty. O’Neill się pojawił z planem uratowania Destiny. Rush z jego intrygą i mistyfikacją zbliżającej się eksplozji statku, oraz cała afera z Telfordem. Zaskoczyło mnie jednak to że w odcinku naprawdę jest spory nacisk na „Ziemie”. Tak, tak… w sumie nic dziwnego – w końcu taki tytuł. Wydaje się jednak że chociażby rozmowa Eli z matką była przydługawa.
1x08 Time. Odcinek bardzo dobry odnoszący się do wydarzeń z „Water”. Początkowo formuła transmisji z kino było denerwująca z urywanymi ujęciami, dodawała jednak ona potem smaczku. Ciekawy zwrot akcji że oglądana rzeczywistość jest jednak kolejną alternatywną rzeczywistością. Mocne zakończenie i ponownie dobra muza. 8,5/10
1x09. To że odcinek dostaje ocenę dobry z minusem ratuje tylko to że odkrywamy krzesło Pradawnych Destiny. Ponownie mamy spory nacisk na relacje bohaterów z Ziemią. Odkrywamy że Scott ma dziecko które w przyszłych odcinkach w jego wizjach będzie biegać po statku. Odkrywamy że kamienie przenoszą wspomnienia pomiędzy osobami co też będzie kluczowe pod koniec sezonu. Ogólnie jednak ten grunt i przekazanie tych informacji było ciężko strawne.
1x10. Odcinek w którym Young w końcu nie wytrzymał nieustannych gierek Rush’a których celem było podważenie jego pozycji i ostatecznie przy okazji odkrycia statku na innej planecie pułkownik pozostawia głównego naukowca na obcej planecie. Oczywiście ciekawe posunięcie wcześniej nie spotykane, jednak sam proces dochodzenia do prawdy, śledztwo i przesłuchania zwolniły tempo. 8/10
1x11. Co tu dużo mówić. Tęsknota za KA-BUM robi swoje. Pojawienie się upragnionych przez wielu obcych którzy nas atakują połączone z ciekawą koncepcją kamieni robi swoje. 9,5/10.
1x12. Kontynuacja wątku przedstawionego pod koniec ostatniego odcinka. Bardzo dobre budowanie napięcia tuż przed rozpoczęciem buntu dobrą regularną muzyką. Też zapada w pamięć scena gdy pułkownik mierzy cywilów wzrokiem gdy Ci wychodzą ze stołówki. 8/10.
1x13. I ku mojemu zaskoczeniu przy ponownym obejrzeniu jak na razie pierwsze dno sezonu. Odcinek na trójkę z plusem i to aż tyle głównie za tajemniczą obcą cywilizację i zachętę na gry w szachy na koniec. Sam jednak odcinek dosyć się dłużył przy ponownym obejrzeniu. Posmak Vancouver i tematy ciąży. Odcinkowi też nie pomógł dyskretny humor dobrych-złych nowin i duch współpracy Greera. 6,5/10
1x14. Odbijamy się od dna z odcinkiem wracającym do wątku krzesła na Destiny z którego nieoczekiwanie korzysta Rush. Ciekawe rozwiązanie scenariusza i dobra reżyseria ujęć „snu” Rush’a. Dobrze też było widzieć że bohaterowie którzy utknęli w dziurze nie zostali na koniec magicznie uratowani. 8,5/10
1x15. Odcinek „Lost” darzę dużą sympatią. Oglądałem go pierwszy raz od strony napisów robionych od drugiej połowy odcinka na kacu z puszką kropelek w ręku a mimo to odbiór był bardzo dobry. Jak na odcinek ze środka sezonu było bardzo dobrze. Fakt nie uratowania bohaterów na końcu i to w taki sposób był wielkim, ale to wielkim plusem który potem trochę zmarnowano. Sam pomysł przechodzenia przez wrota w pogoni za statkiem rewelacyjny. 9,5/10
1x16. Wątek opieki nad osobą niepełnosprawną nie był porywający. Też fakt że trójca wróciła tak szybko był jakimś nagłym rozwiązaniem które za bardzo mi nie podchodzi. Plusem odcinka jest niewątpliwie końcówka w której dochodzi do spotkania wątku fotela z ponownym atakiem obcych. 7,5/10
1x17. Najgorszy odcinek sezonu. Pomimo dosyć ciekawych fobii i próby podkreślenia faktu że każde przejście przez wrota wiąże się z ryzykiem samo poprowadzenie nie wciągało. 6/10
1x18. Początek finału. Dowiadujemy się o Telfordzie jako szpiegu i Young na koniec wydaje się że próbuje go zabić. Nie podobał mi się tu nachalny humor O’Neill’a oraz wstawienie Daniela do akcji specjalnej. 7,5/10
1x19. Przybycie Lucjan na Destiny z wielkim hukiem robi swoje. Bohaterowie są przyparci do muru i łączy się to z tajemniczą śmiercią jednego z żołnierzy wroga. Bardzo dobry odcinek 9,5/10.
1x20. Ciut gorzej niż wcześniejszy odcinek. Sam cliffganger bardzo dobry. 9/10
Gdy na początku lipca siadłem do maratoniku odcinków i oceniania ich sam zaskoczyłem się wynikami. Pomimo faktu że bronię Universe rękami i nogami to nie spodziewałem się aż tak dobrego wyniku średniej oceny całego sezonu. Wynik ten umieszcza sezon w czołówce całej sagi SG. Co więcej nie powiem że wydawało mi się że odcinek Water czy Pain były bardzo słabe, podczas gdy naprawdę już bardziej z powodu pierwszego dosyć miernego odczucia poszły w dół.
Wyobcowanie obcych
Za plus trzeba podkreślić wyobcowanie obcych z odejściem od angielskiego jako języka kosmicznego. Oczywiście ja jak to ja, dla swojego świętego spokoju od dłuższego czasu zakładam że po naprawieniu protokołów gwiezdnych wrót przez Carter każde przejście przez wrota w swoisty sposób instaluje w głowie podróżnika możliwości komunikowania się z lokalnymi jednostkami. Nie odbiegając dalej za daleko od głównego tematu tutaj postanowiłem brnąć w tą wymówkę i zwalić wyjaśnienie tego plusa na to że po prostu wrota w tej prototypowej wersji nie miały jeszcze tego translatora.
Ale przechodząc jeszcze do sedna. Jak na razie szczęśliwie i miejmy nadzieje że tak zostanie, nie spotkaliśmy w tych odległych galaktykach kultur średniowiecznych i nowoczesnych społeczeństw określanych ładnie wieśniakami. Stwory które spotykamy to jakieś dziwne wicherki, podejrzane bakterie, robactwo śmiercionośne kleszcze, niebiesko głowi szkieletorzy. Trzeba przyznać że w pewnym momencie w SG wykorzystywanie i napotykanie na dodatek na tym samym lekko zmienionym planie zdjęciowym podobnych cywilizacji dawało we znaki. Efekt się ten nasilił głównie w czasie 2 i 3 sezonu Atlantis oraz 9 i 10 sezonu SG-1. Zrównoleglenie pracy działało w tym wypadku wyraźnie niekorzystnie dla samego serialu Atlantis.
Użytkownik SGTokar edytował ten post 17.08.2010 - |17:26|
#36
Napisano 17.08.2010 - |18:30|
That's...quite retarded idea Suspension of disbelief posunięte na maksa, tak bym to określił...Za plus trzeba podkreślić wyobcowanie obcych z odejściem od angielskiego jako języka kosmicznego. Oczywiście ja jak to ja, dla swojego świętego spokoju od dłuższego czasu zakładam że po naprawieniu protokołów gwiezdnych wrót przez Carter każde przejście przez wrota w swoisty sposób instaluje w głowie podróżnika możliwości komunikowania się z lokalnymi jednostkami. Nie odbiegając dalej za daleko od głównego tematu tutaj postanowiłem brnąć w tą wymówkę i zwalić wyjaśnienie tego plusa na to że po prostu wrota w tej prototypowej wersji nie miały jeszcze tego translatora.
Nareszcie doczekałem się twojej odpowiedzi, Tokar. i bradzo fajnie, ale.. ja już nie pamiętam co pisałem w poście otwierającym Z drugiej strony lepiej późno niż wcale, więc... cóż.
Byłeś wyjątkowo łagodny dla wielu odcinków, ja bym z dzisiejszej perspektywy był ostrzejszy. Zobaczymy jednak, jak doświadczenia z pierwszego sezonu odbiją się na drugim. Czy będzie spadek czy wzrost formy-oto jest pytanie.
Winchell Chung
#37
Napisano 18.08.2010 - |15:28|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych