Iron Sky (2012)
#21
Napisano 17.07.2010 - |07:28|
Gdy robimy produkcję nawiązującą do tych drugich czasów (silniki spalinowe, bakelitowe obudowy urządzeń, charakterystyczne wskaźniki z wychyłową wskazówką) nie powinniśmy używać terminu "steam punk" ponieważ odnosi się ona do zupełnie innych realiów historycznych. To trochę tak, jakby wrzucać do jednego worka naszą całą cyfrową technologię ze stanem rzeczy sprzed siedemdziesięciu lat.
A nazwa "dieselpunk" jest jak najbardziej uzasadniona i sensowna, nawiązuje do "steampunku". Tam wszystko chodziło na parę, jak w XIX wieku, tutaj mamy już napęd spalinowy, jak w latach międzywojnia i ww2.
#22
Napisano 17.07.2010 - |10:19|
Winchell Chung
#23
Napisano 08.02.2012 - |21:01|
I będzie w polskich kinach od 27 kwietnia, chyba się przejdę.
#24
Napisano 17.03.2012 - |08:20|
!!!MORE MORE MORE!!!
#25
Napisano 15.06.2012 - |22:28|
Film jest ważny, bo to w pewnym sensie kolejny raz, ale tym razem na dużą skale, przecieranie drogi od filmu fanowskiego do prawdziwej, globalnej dystrybucji kinowej. Udało się, chwała Fuhrerowi i git!
Co do samego filmu.
Wizualnie bardzo mi się podobał. Jak przedmówcy rozbili już to na czynniki atomowe, odmiana silnikowa punku w kolorze ropy naftowej - cokolwiek to znaczy
Fabularnie zaczynają się schody.
Spodziewałem się zupełnie czegoś innego, szczególnie po zarysowanej i dość szeroko komentowanej alternatywnej historii jaką tu podjęto. Ale już kilka minut filmu pozwoliło jasno stwierdzić, że nie jest to linearna parodia, ale raczej zgrana sekwencja gagów i purnonsensów.
Dokładnie to czym karmił swoich fanów latami nieodżałowany Leslie Nielsen. I to jemu powinien w dedykacji składać hołd ten film. Bo do tej stylistyki fabuła lgnie już od samej podszewki.
To co jest tu opowiedziane, ów absurdalny atak księżycowych nazistów, i to dosłownie nazistów a nie jakiś tam neopopłuczyn, na świetlany pokojowy świat - jest tu tylko pretekstem do kawalkady celowych idiotyzmów. Ta rama fabularna praktycznie się nie liczy, choć spina tę kakofonię w całość.
To dokładnie ta metoda jaką stosował Nielsen. Mamy zatem dekompresję i Niemrę z podwiniętą od kosmicznego najwyraźniej podmuchu kieckę, mamy szybkę z absurdalnym komunikatem kiedy można ją zbić, mamy prezydent USA z wszelakimi atrybutami europejskich stereotypów na temat blondynek w amerykańskiej polityce.
Mamy Nielsenowski humor sytuacyjny - w stylu lądowania w polu marychy i całe sekwencje niewydarzonych strzelanek i absurdalnych zachowań przy stołach (tu podczas tajnej narady).
Jest też obowiązkowe szukanie głupszych od tych których widzimy - to Finowie, co jako jedyni nie uzbroili swojej stacji kosmicznej.
Mamy wreszcie całkowity zanik praw fizyki - działają tylko te potrzebne w gagach. Reszta - jak grawitacja na Księżycu, areodynamika sterowców latających w ... próżni, nie wspominając o balistyce i sile rażenia kosmonazistowskich wehikułów...
Filmy Nielsena całkowicie umykają kryteriom oceny - bo są tak autorskie, że nie ma do czego ich porównać. Iron Sky czerpie z tego kina garściami, odrobinę do mistrza im oczywiście brakuje, ale efekt ogólny jest całkiem udany.
Mogliby troszkę projekcję skrócić - ale to już takie niuanse.
Za nowatorstwo w zakresie produkcji i dystrybucji oraz sięgnięcie po bardzo trudny, bo Nielsenowski wzorzec fabularny.
4/6
Polecam, bo fani Lesliego dadzą mu 6/6
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 16.06.2012 - |04:32|
#26
Napisano 19.10.2014 - |13:12|
#27
Napisano 29.11.2014 - |19:07|
Ponowny seans jest nawet przyjemniejszy od pierwszego - oczywiście w towarzystwie przyjaciół kochających humor w stylu Nielsena, przy porcji jesiennych, domowych nalewek i płynów z fermentacji jabłuszek z dodatkiem cynamonu.
Zachęcam do powtórek.
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 29.11.2014 - |19:09|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych