OK, taka uwaga na początku: pamiętacie zgryz z "Space"? że jakim cudem obcy weszli na statek, jak przedtem nie mogli? Gateworld zasugerował przytomnie,że zanim do tego doszło James odłączyła zasilanie w całej sekcji. Jakoś to tłumaczy to conundrum, a mi wstyd ze sam na to nie wpadłem. Tak mnie rozproszyła ta ssąca dźwignia.
I zanim zacznę: jak obiecałem tydzień temu-bez grafomaństwa, krótko i zwięźle.
Odcinek pod znakiem gry na meta-knowledge. Wszyscy oglądaliśmy Stargate i wiemy jak wyglądało. Oglądaliśmy też wiele innych seriali i filmów i wiedzieliśmy jak to wygląda. Historię prowadziło się w pewien sposób i ten schemat raz, że był przewidywalny, to był nienaturalny. SGU bazuje na tej tradycji w przewrotny sposób-automatem spodziewamy się łatwych, sztampowych rozwiązań i dzięki temu dajemy się złapać na tym, że ich nie ma. Twórcy liczą na to, że będziemy rysować paralele między serialami. No cóż, może nie wszyscy sądzili że poprzedni odcinek będzie zakończony cliffhangerem, ale ten? Nawet jeśli wyartykułowano taką myśl, to ja np osobiście nie mogłem w nią uwierzyć. Tak mocno zakorzenił mi się sceptycyzm po latach pokazywania banialuk. Te banialuki są tak mocne, że mimo że wiedziałem, że niemożliwe jest by Wrota jednocześnie się ze sobą łączyły, to byłem przekonany że zaraz Eli z ekipą wbiją na Destiny*
*OK, sądziłem przez chwilę, że wejdą tam nasi obcy. To byłby mega zonk.
Historia Greera trochę wydawała mi się bez sensu, dopiero potem rozjaśniło się nieco, ale wypadło kiepsko jak na tak fajną, charakterystyczną postać.
SGU wyrabia sobie markę, korzystając z patentów dobrze znanych poprzednim serialom, ale uaktualniając je o nowoczesny character development oraz nieepizodyczną, wielowątkową fabułę (ktoś pamięta trzyodcinkowy motyw w SG-1 czy SGA? Był tylko jeden z tego co kojarzę, i bardzo słaby choć wtedy wszyscy piali z zachwytu bo każdy element łączący odcinki ze sobą był ewenementem). Mieliśmy typowe "stargejtowe" rozwiązanie-proste, ale nie prowadzące do sukcesu ( bo zawsze coś pójdzie nie tak-pamiętacie te wszystkie komplikacje na ostatnią chwile? W SGA czy SG-1 chleb powszedni) Okraszono to dużą ilością Wrót i świetnymi przekrojami przez różne krajobrazy na odwiedzonych planetach, była więc ciekawa różnorodność. Pod tym względem SGU do dnia dzisiejszego pokazało więcej niż całe SG-1.
Niemniej jednak za mało tam obcości, zwłaszcza jak natykamy się na planetę z roślinnością, życiem.
Mimo tego odcinek nie był wybitny, jak mówiłem jechał na naszym meta-knowledge, ale za to robił to świetnie-rozrzucając również kawałki informacji, łącząc wątki-bardzo ciekawie. Jednak to wszystko zasługiwało na najwyżej 7, końcówka jednak sprawiła że automatycznie podwyższyłem ocenę w górę i tak oto drugi raz z rzędu daję 8.
Druga połowa 1 sezonu trzyma poziom, a wieść gminna niesie że to dopiero początek.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 01.05.2010 - |14:53|
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung