Przystąpiłem do odcinka z pewną niepewnością. Ostatnio, tj. w "Water" doznałem niemiłego rozczarowania, bo odcinek był raczej słaby. Dlatego nie spodziewałem się, że forma pójdzie w górę, a poszła.
No, teraz pewnie wszelkiej maści bolki tolki i inne kolki zrobią gąsiora i zaczną walić maczugami w ziemie-że jak to, że co to to, że czy ja mam mózg, czy oglądamy ten sam serial. No cóż, jak ktoś identyfikuje akcję z ilością wysadzanych statków wroga i masowością ostrzału spod którego nasi bohaterowie bez zadrapania i wbrew wszelkim prawom się wydostają, no to faktycznie akcji nie było. Obiektywnie jednak na rzecz patrząc faktycznie można uznać, że jakiejś sensacji nie było, zwłaszcza z tego względu że dużo uwagi poświecono że tak powiem "scenkom rodzajowym" na Ziemi. To odróżnia właśnie SGU od innych produkcji z SGversum-że zmieniono balans. Gdyby to było SG-1, najważniejsza kwestią byłby plan powrotu do domu i piętrzące się trudności. Bohaterzy byliby tylko w sumie statystami, wypowiadającymi odpowiednie kwestie by wpisać się w plan akcji. Ale ten model już nie jest w użyciu i mamy odwrotne proporcje-najważniejsze są postacie, nawet nie interakcje między nimi, ale one same-stąd tyle wysiłku na opisanie ich tła. To dziedzictwo BSG-tam też bardziej momentami interesowało (przynajmniej mnie) jak zareaguje dana postać i jak rozwiązany zostanie kolejny konflikt personalny, a nie czy zestrzelony zostanie następny Basestar. A przecież to, według kontestatorów, winno się naprawdę liczyć i tego szukają w SGU. No cóż, nie znajdziecie tego, ale robienie z tego zarzutu przeciwko serialowi wydaje się nieuczciwe, to tak jakby mieć za złe Sapkowskiemu że w swojej sadze wiedźmińskiej zrobił z elfów rasistów (Tak u Tolkiena nie było!), zaś Geralt bardziej zajmował się swoimi przeżyciami wewnętrznymi niż tępieniem potworów (gdzie akcja? przecież to fantasy z mieczem! I dlaczego on jest taki...taki...szary, jakby zły? Powinien być nieskazitelny,w końcu to epicka fantasy miecza!). No taka jest konwencja, koniec kropka i nie ma innego wyjścia jak albo ją przyjąć do wiadomości. No, osobną jest kwestia czy ta konwencja się po pierwsze sprawdza i spełnia nasze oczekiwania i czy została dobrze wykonana. Ale takie kwestie nie interesują bolków tolków, tylko fakt, że konwencja w ogóle jest. Trochę to nieuczciwe, przyznajcie, i jedyne co można odpowiedzieć na ten zarzut to to, że najwidoczniej ktoś woli coś innego i nic nie da się na to poradzić. Bo należy zaakceptować, że np. częścią Star Treka jest eksploracja, humanizm, ateizm, transportery, fazery itd. I albo się to lubi albo nie. Wracając jednak do SGU. Dla mnie "akcja" to także napięcie między bohaterami, rozwiązania prozaicznych sytuacji między postaciami i tak dalej. Tak więc to co komuś przeszkadza mi odpowiada. Więc szczerze-nie jestem w stanie was, tolki bolki, zrozumieć, tym bardziej że mieliśmy sporo elementów które same w sobie był interesujące-plan powrotu do domu, użycie broni, w końcu pojawili się naukowcy na Destiny etc. Na końcu były dwa plot twisty, zaś do całości szliśmy według starego, dobrego schematu wstępu, rozwinięcia, wzrostu napięcia i zakończenia. Odcinek był gęsto napakowany-to nie tak że można go streścić w 25 minut. Spróbujcie-ale musicie przekazać te same informacje jeśli chodzi o postacie, charaktery, efekty interakcji (nie same interakcje) i tak dalej i osiągnąć ten sam efekt dramatyczny. Spróbujcie, choćby na tym swoim mitycznym przewijaniu, to zrobić i zastanówcie się czy taki docinek byłby cokolwiek wart, mimo że wyszedł spod waszych profesjonalnych rączek.
Najprawdopodobniej otrzymalibyście coś w stylu "This mortal coil" czy "Be all my sins remebered" (SGA 4x10, 11)-świetnych odcinków jeśli patrzeć na ważkość i ilość przewijających się w nich pomysłów. Ale za krótkich, pociętych-poszatkowanych wręcz, proszących a nawet błagających o to, by z każdego zrobić dwuodcinkowiec, rozwinąć, przedłużyć, dodać, sfinalizować poszczególne wątki w bardziej satysfakcjonujący sposób.
Podsumowując:
Sceny takie jak w klubie, u matki Eliego czy też u żony Younga dla mnie nie wpływają dobrze na odcinek, fajnie, może być kilka krótkich scen, ale bez przesady bo to nic nowego nie wnosi, a ja muszę przewijać takie sceny chociaż bardzo nie chcę (Tak mnie to nudzi).
Nóż w kieszeni się otwiera.
Zaczynam was przewijać.
Gdybyście w taki sposób, w jaki podchodzicie do tego serialu, podchodzili do książek-w tym SF-to musielibyście też nieźle przewijać. Najlepiej aż do okładki. I żądalibyście utrzymania ich poziomu. Resztę byście wycinali/wyrwali. Gratuluję.
O odcinku nie mam już ani ochoty ani siły pisać, lekki skan co niektórych wypowiedzi skutecznie odbiera ochotę do rozmowy, skoro poziom ryje po mule dennym i skrobie już po warstwie skał nieprzepuszczalnych. Jeśli komuś się coś nie podoba, ale potrafi tylko stękać "uuuch...eeech....ufff...ale się meczę!" no to do widzenia.
Nie no, dobra, potraficie jeszcze powiedzieć "ojej, ale mnie zdenerwował XXX" , "Co za pajace! jaj bym tak nie zrobił!" (po czym nic to nie znaczy i są to słowa zawieszone w argumentacyjnej próżni, ot, zwykłe skamlanie). Brawo, szapoba! Jest przed czym chylić czoło i jest o czym dyskutować.
Gee, może użyjmy waszej zasady: równie dobrze moglibyście nie pisać tych komentarzy, bo nic nie wnoszą. Jedna linijka świata nie zbawi, naprawdę. Jak już stękacie, to zróbcie to na poziomie i na poziomie brońcie swoich racji, niech wasz komentarz coś wnosi, coś znaczy a nie tylku wkur***. Chyba że na tym wam zależy, bo zaraz się sypia różne "ojojoj co to nie wy" oraz "za bardzo bierzecie sobie to do serca". Jak gościu walisz komentarz na 5 linijek i streścić go można tak: "Omfgjakonispartaczyli.Cozadnoktotooglądachybasobiepójde" no to nie mam w stosunku do was żadnych zobowiązań netykiety ani kultury, bo prezentujecie poziom statystycznego mieszkańca galaktyki Pegaza z gatunku homo sapiens i tylko tak z wami można się komunikować.
Jeśli sądzicie, że jak puścicie w obieg denny post to tym samym pogrążycie SGU, bo tylko na tyle zasługuje, no to coś źle kalkulujecie, bo to źle świadczy tylko o was.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 07.11.2009 - |22:02|
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung