Dobry odcinek, ale przyznam, że spodziewałem się dużo więcej. W końcu to był setny odcinek, a po trailerze (oglądam tylko trailery bez posiłkowania się spoilerami) się napaliłem na naprawdę genialny odcinek. Jednak odcinek bez Johna (i ostatnimi czasy Bena) nie może być fantastyczny.
Rzeczywiście za dużo tych płaczliwych scen z Danielem. Da się to jednak wytłumaczyć tym ,że rzeczywiście świrował. Mało wyjaśnili w tym odcinku. Praktycznie potwierdzili, że cokolwiek się ma stać to się stanie. I tyle z ważniejszych rzeczy. Też podejrzewałem, że Penny i Dan to rodzeństwo (chociaż po 5x12 zwątpiłem).
Bardzo ważna sprawa wg mnie - chyba zakończyli ostatecznie wątek Desmonda i Penny w serialu. Nie macie takiego wrażenia? W sumie to ja też mam wrażenie, że ta historia się wyczerpała, jednak ten wątek należał do moich ulubionych.
Jedno jest pewne akcja posunie się mocno do przodu, szkoda że bez bardziej szczegółowych odpowiedzi o dharmie.
Daniel synem Widmore'a i Eloise - a Grzegorz Mendel w grobie się przewraca (jeśli oboje rodzice mają niebieskie oczy, dziecko nigdy nie będzie miało brązowych).
Fakt, ale to nie ma wielkiego znaczenia. To tylko serial co podkreślam po raz kolejny.
Widmore podłożył fałszywy wrak - wybaczcie, ale nie widzę w tym sensu. Bo robiąc coś takiego musiałby mieć 100% pewności, że oryginalny 815 trafił na tę wyspę, której szuka.
A nie był? John Locke odwiedził ich w latach 50tych. Do tego kilka innych wydarzeń, które składając do kupy składają się w logiczną całość, że 815 jest na wyspie.
Ba, to nawet Widmore spowodował, że John miał wyruszyć na 'Walkabout'. A wrak podłożył żeby nikt oprócz niego nie nie namierzał wyspy. Bo od pewnego momentu naprawdę nie wie co się będzie działo.
Zupełnie nie rozumiem, czemu Daniel chciał zdetonować Jugheada? Co mu to miało dać? Bo jak na mój gust to wychodzi wysłanie wyspy w niebyt, razem z wszystkimi, co na niej się znajdują.
I do czego ma się odnosić gadka "moja matka się myli, was tu nie powinno być" - w sensie "na wyspie", czy w sensie "w 1977"?
W tym odcinku Daniel zaprzecza samemu sobie - to, co się stało, to się stało, przeszłości nie da się zmienić. A jednocześnie namawia Changa na ewakuację Dharmy z wyspy, mówiąc o Incydencie, który dopiero się wydarzy. Czyli właśnie próbuje zmienić przyszłość.
Czyżby przyczyną Czystki było to, że Dharma wymyśliła, jak rozerwać pętlę? A Othersom zależy na tym, aby pętla była utrzymana? Do tego stopnia, że Eloise jest w stanie poświęcić własnego syna.
Jack - myśli, że jak zrealizuje plan Daniela do końca, to lot 815 nigdy nie rozbije się na wyspie. (Ostatnia scena LOST - 815 szczęśliwie lądujący w Los Angeles? Sorry, ale to byłoby mega lamerskie.) Coś mi się zdaje, że konieczność klepania w klawisze w "Swanie" to właśnie "dzieło życia" Jacka Miał plan, chciał dobrze, ale zadziałała korekta Wszechświata...
Chyba, że w finale twórcy nam zaserwują mega szok, że jednak jest alternatywna rzeczywistość.
Nie sądzę. Dan był zdesperowany raczej i nie myślał racjonalnie. Nie zmienią przyszłości. Jestem pewien, że zobaczymy wszystko co wiemy że stało się/ma się stać:
- ewakuacja ludzi (w tym mała Charlotte i mały Miles)
- Chang straci rękę
- będzie Incydent
- Radzinsky przeżyje
- i pewnie trochę innych rzeczy o których zapomniałem.
To się stać musi, bo whatever happened, happened.
A co będzie z naszymi rozbitkami? Myślę, że w końcu wylądują w teraźniejszości z Johnem i resztą. btw od czasu flashforwardów, a tym bardziej skoków w czasie dość łatwo przewidzieć co się może dziać bez czytania spojlerów. Liczę na to, że wrócą do teraźniejszości i 6 sezon bedzię już nieprzewidywalny, jak 1, 2 i 3.
I co powrotu do teraźniejszości. Liczę na to, że będą jeszcze jakieś małe skoki turbulencyjne.
To znaczy poskaczą jeszcze przed ostatecznym włączeniem skoków i odkryją jakieś smaczki. A najlepiej by było jakby sprawdziła się moja teoria z odcinka z lotem Ajira 316 - że dziadek Jacka to Sawyer.
Marzyłoby mi się żeby tak skakali w czasie i Sawyer żeby został osadzony w czasach powiedzmy rok przed Christianem
(oczywiście Sawyer byłby ojcem Christiana) Ale to już moje małe fan-fiction.