Ben pokazujący ludzkie oblicze, tytuł nie pasujący do treści odcinka i córki w roli głównej. Takie są moje pierwsze wrażenia
Po znakomitym 5x10 i słabym 5x11 nadszedł czas na świetny odcinek. Pozostawił jednak pewien niedosyt.
1. Ben.
Po raz pierwszy widzieliśmy jego przeszłość w obozie Innych.
Ben pokazał się z lepszej nieco strony. Uratował Alex przed Widmorem, nie zabił Danielle. Analogiczna sytuacja do tej z Penny. Najwyraźniej nie może zabić matek
Tylko że w tym odcinku Ben to taki wilk w owczej skórze. Nie jest dobrym człowiekiem. Porwał Alex od jej matki, zastrzelił Ceasara (Btw jest dobry w podkradaniu broni, w 4x2 też ukradkiem zabrał broń Karlowi) i miał już plan pozbycia się Johna. Plus postrzelenie Desmonda. Oj, Ben nie nabierze nikogo na rzekomą dobroć ^^
Mimo to jego miłość do Alex jest naprawdę wzruszająca. Widać, że jednak czuł się winny jej śmierci, choć raczej nie okazywał tego wcześniej. W retrospekcjach było pokazane, jak bardzo był z nią związany. I obwiniał siebie o jej śmierć tak bardzo, że gotów był narazić się na śmierć, byle tylko poddać się karze i choć trochę oczyścić sumienie.
Inna sprawa, że na Wyspę przywiodło go nie tylko poczucie winy, ale i żądza władzy, co zarzuciła mu "Alex".
Podobało mi się takie trochę niejednoznaczne przedstawienie Bena. Chociaż trudno się przyzwyczaić do Bena zagubionego.
2. Alex i Ethan.
Najwyraźniej Alex była pisana wczesna śmierć. Nie umarła w niemowlęctwie, jak chciał Charles, to zginęła w młodym wieku. Czyli rację miał Charles przy pożegnaniu z Benem, przewidział nie tylko śmierć młodej Rousseau, ale i to, że Ben ją poświęci. Heh, ciekawa scena z huśtawką - "uważaj, bo odlecisz z Wyspy"... Alex wcześnie z niej "odleciała"...
Ethan w wieku 11 lat był już jednym z Innych. Najprawdopodobniej został przez nich porwany - Ben jako członek Dharmy mógł łatwo tego dokonać, no i wyjaśnia to nazwisko Ethana.
Wstrząsające, że tak młody Ethan był gotowy zabić Danielle. Inni jednak mieli bardzo dziwny system wychowawczy, od najmłodszych lat zabierali dzieci na akcje z porwaniami i morderstwami. W II sezonie także Alex brała aktywny udział w porwaniu Michaela.
3. Konflikt Widmore - Linus.
No i to jest, niestety, największa słabość odcinka. Tego konfliktu tak naprawdę nie było :shock: Wcześniej - śmierć Alex, załoga Kahany, rozmowa w 4x9 "Wszystko mi odebrałeś" - to silnie sugerowało, że mistrz przebiegłych planów, Ben, w szatański sposób pozbył się Widmore'a i zagarnął władzę dla siebie. A tutaj mamy Bena uważającego, że poradzi sobie lepiej, a jedyną winą Widmore'a wydaje się to, że ma dziecko poza Wyspą. Ale może musimy zaczekać na flashbacki Charlesa.
Przynajmniej wyjaśniło się, że Penny nie urodziła się na Wyspie, ani nie jest córką Ellie. I wlaśnie, gdzie jest Ellie, skoro z poprzedniego odcinka wynika, że była ważna tak jak Widmore?
Zwróciłam uwagę że w scenach Widmore – Linus zawsze był obecny Richard. Może to nic znaczącego, a może sugestia, że to on wywołał konflikt między panami?
4. Świątynia.
Wyjaśniło się, że to co widzieliśmy, to mury zewnętrzne, a Świątynia właściwa jest w środku. Najwyraźniej Inni wciąż tam przebywają, skoro nie ma ich w wiosce. Podziemia bardzo klimatyczne. Te ruiny, hieroglify na ścianach, bóg Anubis przed Dymem... Podoba mi się to. Uwielbiam starożytne mitologie i cieszy mnie, że Lost nawiązuje do egipskich mitów.
Sama scena sądu też bardzo przejmująca, choć trochę jakby z innej bajki. Kojarzyła się bardziej z magią, z czarami, niż z tym, co widzieliśmy do tej pory. Ale i tak oglądanie wspomnień przez Bena było świetnie pokazane i dobrze dobrane. Świetnie, że pojawiła się też Alex, jedna z moich ulubionych postaci, a właściwie Dymek w jej postaci
5. Ilana i Ajirowcy.
Czyżby spełnił się już sen Walta?
Nie sądziłam, że Ceasar tak szybko nas opuści. I że Ilana okaże się ważniejsza. To mnie bardzo cieszy, bo Ilanę polubiłam od razu. Widać, że namiesza
Pytanie jednak, kim właściwie jest. Chyba nikim przypadkowym – agentka Widmore’a, Dharmy? Oby się nie okazało, że to Dymek ją zmienił, bo za bardzo ją lubię, żeby coś jej się przytrafiło ^^
Słowa o cieniu posągu brzmią jak hasło, coś jak bałwanki Desmonda. A ci jej towarzysze wydają się pospolitymi zbirami. Ciekawe, czy znaleźli broń przypadkowo, czy też byli z nią od początku.
Ciekawe też, co było w tej wielkiej skrzyni i dokąd Ilana tak nagle się zerwała. Myślę, że Ajirowcy pójdą teraz na główną Wyspę, jak by to wynikało z 5x4. Może to oni strzelali do Sawyera i reszty, a jedna osoba z tej ekipy została trafiona przez Juliet. Hm... Czyżby poszli jednak do cienia posągu?
Jeszcze coś rzuciło mi się w oczy: cały klimat odcinka, prawie przez cały czas akcja działa się nocą lub w ciemnych pomieszczeniach. Odcinek mroczny jak dusza głównego bohatera
Ogólnie, świetny odcinek :smile: Ciekawa historia Bena i świetna akcja na Wyspie. Ważną postacią była Alex, którą bardzo lubię, co ciekawe poświęcono jej więcej miejsca w odcinku niż w odcinkach, w których żyła. I wyjaśniła się kolejna z zagadek zadanych przez inny dobry odcinek, „316”, o pobitym Benie. Świetnie też, że Penny żyje.
Myślałam, że w tym odcinku zobaczymy śmierć Nadii, ale jednak to chyba będzie w innym epizodzie Benowskim :/
Dużym minusem jest rozdmuchany konflikt Widmore – Ben i mały minus – historia Danielle.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Jest teraz wiele wątków - i to ciekawych - bo bohaterowie się trochę porozchodzili w różne miejsca i czasy: grupa Ilany, Locke z Sun i Benem, Sayid, Daniel, Desmond, rozbitkowie w Dharmie
Użytkownik Lakshmi edytował ten post 09.04.2009 - |16:29|