Odcinek 082 – S05E02 – The Seed
#21
Napisano 22.07.2008 - |11:22|
+ Efekty
+ Interakcje między postaciami
+ Woolsey będzie ciekawie nawet on potrafi złamać reguły
- Statek Wraith wyhodowany jak jakaś fasola a to dopiero lekka przesada
#22
Napisano 23.07.2008 - |09:51|
Tak.. minusy:
- dialogi
- Teyla
- przewidywalnosc
- jeszcze raz Tayla i wszystko co z nia zwiazane
- odgrzewany kotelet
- zero humoru
- brak wrot
I napewno cos jeszcze ale nie pamietam
Plusy:
- Woosley jako dowodca Atlantydy i ogolnie jego postac, chociaz sama koncowka mnie troche zaniepokoila, bo jak zrobia z niego druga Weir to ja dziekuje.
Wiecej nie pamietam. Ocena 4.5/10
#23
Napisano 23.07.2008 - |11:27|
#24
Napisano 23.07.2008 - |11:53|
5/10
Użytkownik Hans Olo edytował ten post 23.07.2008 - |11:55|
BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out"
#25
Napisano 23.07.2008 - |14:38|
Sheppard - Jak sie czuje Ronon?
Woosley - Ma uszkodzoną krtań i nie bedzie w stanie nic powiedzieć przez kilka dni
Sheppard - Ciekawe czy ktoś to zauwazy ?
Rozwałka
Ogólnie taki tam odcinek
Woosleya nie trawię w tej roli bo mi się od razu Star Treck Voyager przypomina ;/
Chyba się nam SGA zesrartreckowało nieco;/ a szkoda
Użytkownik bazyl71 edytował ten post 23.07.2008 - |14:42|
#26
Napisano 23.07.2008 - |14:59|
Ps. Nazwijcie mnie ignorantem ale o co chodzi z tym Stołem??
Przypomnij sobie SG-1.
No więc obejrzałem z każdego sezonu jeden odcinek. Nawet pierwszy film.
I wciąż nie mam pojęcia o co chodzi z tym stołem. W SGC w sali odpraw jest inny całkiem inny stół. Jeśli chodzi tylko o to żeby wstawić do sali odpraw Atlantis fikuśny stolik zamiast tego okrągłego, to czym tu się zachwycać??
#27
Napisano 23.07.2008 - |15:21|
Ostatnio oglądam ten serial tylko z sentymentu do świata SG. Bo nie ma już nic sensownego do zaoferowania fanowi SciFi.
Zgadzam się w zupełności też oglądam Atlantis z sentymentu i z braku laku czyli innych seriali sf do ogladania
Dla mnie odcinek cienki jakieś 5/10
Zero jakiegoś napięcia, schematycznie tak jakoś i tylko parę dialogów ratuje te 5/10
a tak by było ze 2/10 max
Mam nadzieję że następne odcinki coś pokażą i jakoś się to badziewie czyli Atlantis rozkręci do poziomu powiedzmy 8/10
-Dowiedz się żołnierzu,że wróg którego nam zostawiliście był kruchy.
-Ich siła jest płytka wojowniku a wiara nie zna czci.Czy pójdziecie ze mną?
-U waszego boku żołnierze.W waszym cieniu leży honor ''Malazańska Księga Poległych''
#28
Napisano 25.07.2008 - |10:06|
#29
Napisano 25.07.2008 - |12:11|
Na plus:
kilka dialogów (m.in. ten o nie gadatliwym ronanie)
powrót (chodź chwilowy) dr. Beckett-a
Teyla znów sprawna
Rodney troszczący się o coś innego niż on sam
Uchylenie kawałka tajemnicy dot. HS-ów.
Na minus:
Kilka wpadek scenarzystów (roślinka żywi się energią, a nie widać jej ubytku ?? )
Rozwalanie wszystkiego P90
Nowe dowodzenie na Atlantis
Brak Carter
(ja wiedziałem że Woosley-a znam tylko nie mogłem skojarzyć z kąd. Teraz oglądając przy okazji ST: Voyager zauważyłem że jest tak holo doktorkiem)
Odcinek oceniam 7.5/10 (to tak trochę na wyrost ale to może przez sentyment )
Użytkownik enzo edytował ten post 25.07.2008 - |12:19|
SG: Goauld: Jaffa Cree !!!
SG: Asgard: Greeting
Startrek: Borg: Low you shields, Prepare to assimilate
#30
Napisano 25.07.2008 - |20:06|
Jeśli ma to tak dalej wyglądać, to chyba już naprawdę ten serial chyli się ku upadkowi. Tym bardziej, że brak czegoś nowego, a ciągle stare scenariusze, do tego w jakiejś części oparte na scenariuszach SG-1.
#31
Napisano 25.07.2008 - |20:28|
No dobrze, jest 500 sposobów powiedzenia tego, co chce ci powiedzieć, ale niestety styczność z 499 podobnymi tobie osobami pozbawiła cię możliwości zapoznania się z milszymi wersjami, które tłumaczą nieadekwatność twoich słów. Niestety na mojej liście zostało dla ciebie tylko "ha ha ha". Mogę zrobić dla ciebie wyjątek i dodać wykrzyknik na końcu, ale się nie przyzwyczajaj.Odcinek słaby nic nie wnoszący, znowu zapychacz ,
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 25.07.2008 - |20:29|
Winchell Chung
#32
Napisano 25.07.2008 - |20:30|
Wiemy ogólnie że nie jest rewelacyjnie z Atlantis. Da się to odczuć. Niektóre produkcje tak podwyższyły poprzeczkę że formuła SG taka jaka jest w danej chwili powoli zaczyna nie wystarczać. Stargate dostaje zadyszki. W sumie przy szczycie stworzonego fandomu jednocześnie się stacza. (Jednocześnie patrząc z perspektywy sezon 4 był wysokiego poziomu). Aczkolwiek coś w końcówce i teraz trzeszczy. Ale chyba czekają nas pewne rewelacje na przyszłośc. Szczególnie na odcinkowi w połowie sezonu.
-Nic nie wnoszący?
-Znowu zapychacz?
Oj dajcie spokój, nie mam siły na takie wypowiedzi. Czas mam, net nie wyrobił ze ściąganiem B5 (stanąłem na 3x22) i zabijam czas.
Z tego co pamiętam, a ostatnio kropelki często mi pomagają w oglądaniu odcinków może nie był to odcinek wysokich lotów, jednak był po prostu dostatecznie. Odprawa była przydługa, potem mimo wszystko tematyka powstawania statków Wraith była ciekawie wkomponowana w wydarzenia, a to wszystko z laboratorium Michaela (i czy nam się podoba to czy nie Michael jest głównym wątkiem). Poważne głupoty się trafiały.
Wyrzucenie Carter ładnie usprawiedliwili w słowach Shepparda. Woolsy natomiast by kompletnie nie stracić kontroli musi się poddać tokowi działań proponowanych przez czołową drużynę ekspedycji. I tak w pewnej chwili widziałem tu już działania bez jego zwierzchnictwa. Pamiętajmy że ta postać już 5 lat jest zmuszona testować swą ideologię na poczynania ludzi z programu Stargate. Nieraz udowadniał że próbuje podejmować działania zgodnie z przepisami i scenariuszami które już nastąpiły. Odcinek „Prototype” – chce klona Anubisa do Strefy 51 by go badać – ostatecznie przyznał się do błędu, że od razu trzeba było go zabić. Odcinek „The Shroud” – chce Daniela na podstawie doświadczeń z „Prototype” zabić tak jak wtedy sugerowano wobec klona Anubisa – ponownie ponosi błąd. I tak dalej i tak dalej. Tego już spamiętać się nie da. Nie do końca zgodnie z regułami, a bardziej z odczuciem dobra wręcza dowody przeciwko Kinsey’owi samemu prezydentowi. Wystawiony był już na różne zagrożenia – robali w SG-1 gdy IOA wizytowało pozaziemską placówkę. Przypatrywał się bohaterskiemu przejęciu przez ludzi programu Stargate bazy Atlantis gdy sam z O’Neill utknął w mieście opanowany przez Replikatory. Widać że gość jest w rozterce i gdyby zważając na te wszystkie wydarzenia byłby 100% biurokratą to by dopiero byłaby nie spójności. Come’on nawet „tostery” częściej zmieniają zdanie.
Pozdrawiam 99% społeczeństwa anty Vistowego
Użytkownik Visty od 3 miesięcy bez niebieskiego ekranu i poważniejszych błędów. Seryjnie kiedy Sub-Edit coś się ruszy. Od pół roku żadnych updatów. Teraz to Media Player Clasic wydaje się najepszy.
Użytkownik SGTokar edytował ten post 25.07.2008 - |20:57|
#33
Napisano 26.07.2008 - |08:24|
No dobrze, jest 500 sposobów powiedzenia tego, co chce ci powiedzieć, ale niestety styczność z 499 podobnymi tobie osobami pozbawiła cię możliwości zapoznania się z milszymi wersjami, które tłumaczą nieadekwatność twoich słów. Niestety na mojej liście zostało dla ciebie tylko "ha ha ha". Mogę zrobić dla ciebie wyjątek i dodać wykrzyknik na końcu, ale się nie przyzwyczajaj.
Dokładnie nie wiem do czego to było z Twojej strony, ale możliwość wypowiedzenia się w tym temacie każdy ma taką samą. Osobiście odcinek mi w ogóle nie przypadł do gustu. Biorąc pod uwagę, że czwarty sezon był naprawdę dobry, spodziewałem się, że scenarzyści i twórcy utrzymają poziom. Jednak stało się inaczej i z stąd moje rozczarowanie. Wycieczki w moim kierunku w Twoim wykonaniu są nie na miejscu, bo każdy z nas ma swoje subiektywne zdanie na temat danego odcinka czy nawet sezonu. Sformułowałem swoją wypowiedź tak, aby była ona krótka i zwięzła, widocznie nie wszystkim to się podoba. Jeżeli była ona dla Ciebie niestrawna nie trzeba było sobie dawać trudu i pisać poetyckich wypowiedzi nie związanych z tematem.
#34
Napisano 29.07.2008 - |08:22|
#35
Napisano 29.07.2008 - |11:17|
I Sakramentos usiadł i zapłakał. A jego łzy na ziemię padły, która odtąd zasoloną była.Dokładnie nie wiem do czego to było z Twojej strony
Gdy byłem młodszy i głupszy zawsze coś odpowiadałem ale w tym wypadku nie mam siły reagować na to gulgotanie gąsiora. Nie obchodzi mnie to że czujesz się urażony, doprawdy. Nie obchodzi mnie też to, że nie zrozumiałeś o co chodzi. Zastanawiam się tylko czy zauważyłeś, że wszyscy mają ta sytuację w pompie, i nikt nie stanął w twojej obronie. To powinno dać ci do zrozumienia, że coś było na rzeczy i w jakiś sposób popełniłeś gafę.
Poza tym "subiektywne opinie" "własne zdanie" i takie tam są tak przereklamowane i nadużywane, że są obecnie bezwartościowe. Nie wiem, ile jeszcze razy w życiu usłyszę "ja mam swoje zdanie i nie musi się ono Tobie podobać". Wiem tylko że kiedyś umrę od spowodwanego tą wypowiedzią refluxu, wzmożonej perystaltyki jelit albo innego zabawnego zjawiska fizjologicznego, np. zeszczam się własna serdeczną krwią.
Żeby wyjaśnić dlaczego powinieneś przyjąć moją uwagę i po prostu wrócić do swoich spraw musiałbym pisać jeszcze z dwie strony A4. Nie mam na to pary. Nie mam tez siły walczyć z tą kretyńska maniera pisania z dużej litery do kogoś, kogo się opluwa. I nie za bardzo widzę sens w walce o to, by w momencie gdy ktoś komuś wytyka okazuje się nagle, że narusza w ten sposób jego dobra osobiste, jest nietolerancyjny i nie zauważa, że to wolny kraj, demokracja bla bla bla.
SKRÓT, bo wiem że nikomu się nie chce tego czytać: człowieku, nie używaj wyboldowanych przeze mnie słów w twoim cytacie, to nie będzie scysji.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 29.07.2008 - |11:18|
Winchell Chung
#36
Napisano 01.08.2008 - |13:58|
Minus: zasada zachowania masy. Cóś się na dziewczynce rozwija pobierając z niej produkty. Ktoś przeliczył, ile tego czegoś powinno być? Z łózkiem nie było zespolone.
Potem sobie ot tak odpada nie pozostawiając żadnych śladów związania z żywicielem.
Ponadto zamiast chronić żywiciela przed śmiercią (bez niego nie może się rozwijać) to grozi jego zabiciem w przypadku interwencji. Spora niekonsekwencja.
Skoro ma z tego powstać statek, dlaczego struktura rozwija się jako plontanina macek a nie ścian?
Generalnie coraz bardziej oglądam SGA siłą rozpędu, bo zaczyna być nudne.
#37
Napisano 07.08.2008 - |23:24|
Ocena: 7,5
PLUSY:
+ bardzo fajny klimat odcinka, taki "śliski" wręcz;) Wpierw małe brzydalstwo wyrasta z brzuca Keller, potem coraz większe i większe, pojawiają sie obślizłe macki, odgłosy i ten swoisty kokon na ciele Keller. Smakowicie, hehe;)
+ dobrze wiedzieć, że mimo iż Michaela już niema, to jego dzieło w postaci wirusa przeżyło i z sukcesem zaatakowało ludzi
+ hehe, muszę przyznać, ze poniekąd sprawiło mi małą frajdę to, ze ledwo co Woolsey objął dowodztwo Atlantydy i już dostało mu się od losu w kość Wyraźnie było widać, że facet jest mocno przejęty całą sytuacją z tym dziełem Michaela które rosło w bazie, i nie dawał sobie rady z odpowiedzialnością i powstrzymaniem zagrożenia
+ plusik za tekścick Shepparda na końcu odnośnie tego, że Ronon nie będzie przez kilka dni nic mówił
+ cieszę się, że powrócono do tematu Becketta w stazie i w miarę szybko doktorek z extra akcentem wrocił do gry:)
+ w ogóle to plusik dla nowego szefa Woolsey'a, którego było dużo w tym odcinku i jakoś fajnie mi się na niego patrzyło. Może zmiana z Carter na Woolsey'a nie będzie taka zła jak mi się wydawało...
MINUSY:
- znów ten sam schemat, czyli na Atlantydzie pojawia się przyniesiona z jakiejś planety "zla rzecz", która z czasem coraz bardziej unieszkodliwia bazę, podejmowane są różne próby zlikwidowania problemu, ale nie daj eto skutku, aż wreszcie na samym końcu ktoś wpada na genialny pomysł i niczym bohater ratuje całą bazę przed złowrogim "czymś"
- w ogóle nie umię pojąć, czemuż to niby właśnie u dr Keller wirus się uaktywnił i zaczął wytwarzać te świństwa na jej ciele, zaś u pozostałych członków ekspedycji tego nie było. Niewiem, może ominęłem ten fragment w odcinku, ale chyba nie było żadnego wyjaśnienia tej sytuacji - a według mnie powinno być.
- jak dla mnie zdecydowanie zbyt duży zbieg okoliczności w tym, że jeden (obecny) główny lekarz bazy zachorował a w tym samym czasie drugi (były) główny lekarz wraca
- ee no, chyba przesadzono z tym, jak szybko Keller w pełni wyzdrowiała. Przecież ona była cała oblepiona mackami, te świństwa wychodziły z jej ciała, a nie tylko oblazły z zewnątrz.
W oczekiwaniu na BSG "Caprica"
#38
Napisano 18.08.2008 - |14:10|
W kwestii porządkowej Spearhawk:
Sakramentos nie ma już siły, więc może ja po kilkumiesięcznym urlopie od forum powiem to, na co jemu już sił braknie.
Kiedy komentuje się odcinek, to tekst typu "Odcinek był głupi i zapychacz" niczego nie wnosi do dyskusji, bo o to tutaj przecież chodzi i lepiej się w takim przypadku nie odzywać. Oczywiście masz prawo wyrazić swoją opinię, ale pod warunkiem, że swoją opinię uzasadnisz. Bez uzasadnienia opinia nie ma podstaw by opinią być. Tak więc, jeśli odcinek ci się nie podobał to napisz, że się nie podobał, bo wątek jest taki a nie inny, tu i tu pojawiają się sprzeczności a tu i tu, to po prostu przegięli z pomysłami. Jeżeli odcinek się nie podobał, bo nie, to wystarczy kliknąć sobie w ankietę i ułatwić innym życie nie zaśmiecając forum nic nieznaczącymi wpisami. Była mowa w innym temacie przy okazji poprzedniego sezonu SGA o tym, żeby uzasadniać swój punkt widzenia albo się nie odzywać. Poza tym, nie wiem czy wiesz, ale używanie słowa "zapychacz" jest już niemodne od jakiegoś czasu i jest przejawem braku inwencji osoby je wypowiadającej.
- I straszna FOTA, co śmierdzi ziemiom wpatła do tłumaczy, krzyczonc UAaaaaa!
Ale że poniewarz wszystkie bajki dobże sie kończom, nie opowiem, co się stało potem.*
* sparafrazowane słowa Czesia - oryginał "Włatcy Móch"
#39
Napisano 18.08.2008 - |15:51|
@Lucas: to co pokazali nie jest tak glupie jak ci sie wydaje. Jakis to sens ma
Jest jeden element: rosnie nam statek Wraith i jest inteligentny tylko dlatego, bo sie podkellerowal. Pomysl sam w sobie fajny.Nie potrafię znaleźć nic, co byłoby w tym odcinku "fajnego".
No coz, jak dla mnie to lekka przesada tez jest, fakt, ale tylko dlatego, bo jest z tym duzo niejasnosci. Na przyklad czy te pylki zawsze musza rozwijac sie w czyms zywym, czy wystarczy ciepnac je do brei substancji odzywczej. Czy na przyklad potrzebuja specjalnych enzymow, ktore mozna znalezc w ludzkim ciele czy cos. Tego brakowalo. Natomiast w zwiazku z tym, ze Keller zarazila sie w ruinach kryjowki Michela mozna przypuszczac, ze to jednak byl jego eksperyment. Moze miala to byc i bron i sposob na uzupelnienie floty w jednym-opylamy dana planete, pylki atakuja ludzi czy kogo tam, rozwijaja sie w statki. Planeta oczyszczona, przejeta i mamy jeszcze czym leciec do nastepnej.Prócz wymienionych tutaj niedorzeczności odcinka frapuje mnie bardzo to, w jaki sposób przedstawiono "narodziny" statków Wraith. Wcześniej wydawało mi się, że organiczne komponenty statków są wynikiem swego rodzaju bioinżynierii. Nagle okazuje się, że wystarczy sztachnąć się jakimiś zarodnikami, jak u grzybów, i zapoczątkować swoją przemianę w statek. Toż to jakiś obłęd.
Moze byl to najlatwijeszy material do zrobienia wspomnianej przeze mnie broni-zamiast wymyslac cos od nowa, wystarczylo wprowadzic modyfikacje. Poza tym cos tam jednak wspominano o eksperymentach Michela, wiec mozna to zrzucic na niego.Tutaj jednak wyraźnie jest mowa o tym, że powstaje statek Wraith.
Raczej rosadzilby wieze a potem, by nie pojsc na dno razem z miastem, pewno by sie od niego odlaczyl.Co by się stało gdyby nie udało się powstrzymać tego organizmu? Obrósł by całą Atlantydę, puścił pączki na wieży głównej, powstał by statek w kształcie Atlantydy czy wkomponował by ją w swoją strukturę, czy w końcu by ją całą zeżarł?
Ale to akurat dobry pomysl byl, ale zrealizowany bez polotu. W kazdym razie ja tam uwazam, ze to dzielo Michela-chcial wyhodowac myslace statki, mogace podejmowac autonomiczne decyzje, bezzalogowe. Wiadomo przeciez ze Michel kombinuje, chce stworzyc wlasna frakcje, a ludzi ma malo-stad moze wiec ten pomysl.Drugą sprawą jest to, że ów niewyrośnięty statek zaczyna rozmawiać z ekipą poprzez doktor Keller. Nie mogę tego zdzierżyć. Dorosły statek nigdy nie wykazywał przejawów jakiejkolwiek inteligencji, o osobowości już nie wspominając, a tu taki osesek prowadzi konwersacje z załogą Atlantydy.
Poza tym nawet jesli tak nie jest, to pokazana sytuacje mozna uznac za wyjatkowa-statek wykorzystywal Keller po to, by moc myslec, bronic sie. Nadrzednym zadaniem organizmu bowiem bylo tylko sie rozwinac. Taka pierwsza dyrektywa, pierwsze przykazanie. Mozna wiec przyjac, ze w momencie zagrozenia organizm jest zaprogramowany na szukanie nosicela z mozgiem, zeby moc zagrozenie przechytrzyc, ominac w sposob najefektywniejszy. Tak wiec normalnie statki wraith nie maja ni krztyny inteligencji.
Winchell Chung
#40
Napisano 18.08.2008 - |18:33|
Problem z tym odcinkiem jest taki, że wpasowuje on się w pewien szablon. Idziemy na obcą planetę, zarażamy się jakimś pasożytem, prawie umieramy, cudownie się leczymy i... nic z tego nie wynika. Przecież pomysł na to skąd się biorą statki Wraith można by wykreować całkiem inaczej:
1. Zamiast jakichś pasożytów, znaleźć planetę, ze zniszczoną stocznią Wraith, w której byłyby pozostałości statków.
2. Dedal w drodze do Atlantydy napotyka samotny statek wyglądający jak statek matka czy niszczyciel Wraith jednak 10 krotnie mniejszy. Zagadka na cały odcinek albo dwa, skąd się wziął i czym jest.
3. Podczas jednej z dość regularnych, nieoficjalnych wizyt na statku matce Wraith drużyna Shepparda trafia do ciekawej komory, w której znajdują coś dziwnego. McKey po wnikliwej i błyskotliwej analizie logów statku dochodzi do wniosku, że to co widzą jest niczym innym jak "embrionem" przyszłego statku matki, albo żeby było ciekawiej pancernika. (wiem, że zalatuje to Farscape'm).
4. Kolejny pomysł nawiązujący bezpośrednio do odcinka 1: Przylatuje Michael ze swoją bandą i przyprowadza flotę 20 statków. Okazuje się, że część z nich to statki "inteligentne" zdolne do podejmowania decyzji. Podajesz im punkt docelowy i same decydują jak tam dolecieć. Mówisz, żeby atakowały Dedala i same to robię obierając odpowiednią taktykę analizując przebieg bitwy. Jeden z nich, uszkodzony, wpada w ręce McKeya i wtedy się okazuje, że statek zaczyna z nim rozmawiać o kwestiach technicznych własnego napędu.
Czasem ja sam czuję się zażenowany tym, że scenarzyści idą po najniższej linii oporu. To, co jest na prawdę ciekawym tematem przedstawiają tak, jak by stosowali do wszystkiego Brzytwę Ockhama - byle prościej, bez udziwnień. Nawet ty (bez obrazy) wymyślasz tu lepsze scenariusze niż oni.
Użytkownik Lucas_Alfa edytował ten post 18.08.2008 - |18:37|
- I straszna FOTA, co śmierdzi ziemiom wpatła do tłumaczy, krzyczonc UAaaaaa!
Ale że poniewarz wszystkie bajki dobże sie kończom, nie opowiem, co się stało potem.*
* sparafrazowane słowa Czesia - oryginał "Włatcy Móch"
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych