69 odpowiedzi w tym temacie

[kasyno]

Jeśli to uważasz za debilne to znaczy, że cały serial jest dla ciebie debilny.
Wracając do odcinka, to miał on dodatkowy atut (wspaniałe kostiumy). O Sam juz nie wspominam.

Wedłóg mnie tu raczej chodzi o przedstawienie danego odcinka tu poprostu sie nie postarali, dlatego on się nie podoba mi i rexusawi jak sądze tu niema żądnej wiekszej fabuły kótra by była dalej kontynułowana i tu wcałe nie chodzi wedłóg mnie oczywiście o to że nic tu nierobia oprucz odkrywania nowej planety i pomagania ludziom. A kostiumy to naprawde zasługuja na pochwałe a w szczegulności ta błękitna w którey była sam ale niewiem jakoś grubo w niej wygladała

Użytkownik kasyno edytował ten post 18.10.2003 - |20:45|

[SGTokar]

Taaaak... w końcu odświeżyłem pamięć że miałem ponownie opisać odcinki :>

EMANCIPATION
Sezon 1, odcinek 3
Moja ocena: 5/10
Scenariusz: Kathryn Powers
Reżyseria: Jeff Woolnough

1. Opis
SG-1 na jednej z planet spotyka się z ludźmi którzy mają zupełnie inny stosunek do kobiet, czemu musi stawić czoła kapitan Carter.
2. Dobre punkty
- Strój - Niewątpliwie przyłożyli się do wystroju tych wszystkich Mongołów. Wystrój ludzi, szałasów musiał na pewno pochłonąć masę czasu i robota została przez nich dobrze wykonana. Tak na osobności trzeba przyznać. Wystrój Sam był wspaniały!
- O Sam - Kapitan Carter jest nową postacią w serialu więc bardzo miło ze strony twórców że od razu na starcie postanowili pokazać jej osobę nowym widzą.
3. Złe punkty
- Podejrzane zgranie - SG-1 wygląda jakby chodziło na planety od przynajmniej roku. Rutynowo już zbierają materiały na lekki, gdy w następnym odcinku dopiero jest mowa o zezwoleniu na badania naukowe. Okazuje się że SG-1 było już nawet na innej planecie i wątpię by to była tylko jedna planeta. Odcinek jako że nie żadnego nawiązania do wątku głównego równie dobrze można było wyemitować później.
- Wydarzenia - Same wydarzenia nie są aż tak bardzo wciągające i ciekawe. Nigdy mnie nie ciągnie do obejrzenia akurat tego odcinka ponownie.
- Tak się dać? - Ciekawi mnie jakim cudem Carter mogła się dać tak złapać temu Abu, fakt że nie mogła uciec.
- Muzyka - Osobiście mi nie pasowała, a nawet raziła uszy.
4. Spostrzeżenia
- Kathryn Powers która napisała ten odcinek, napisała też inne mało interesujące odcinki dla mnie takie jak Crossroads, Enigma, Family.
- Reżyser, ktokolwiek to jest, tylko raz ten odcinek zrobił i potem na szczęście znikł.
5. Ship raport
- Jack wspomniał o tym że Sam była pijana na innej planecie i się rozbierała przed nimi. Widać komu się to najbardziej spodobało. (Abu: "To kobieta!" Jack: "O taaak")
Jack chce ratować za wszelką cenę członka swojego zespołu (Sam) za wszelką cenę. Ilekolwiek by to kosztowało, i było wbrew tutejszej kulturze
6. Podsumowanie
Odcinek można pochwalić jedynie za stworzone stroje i ogólnie że poświęcili temat nowej postaci - Sam. Jednak oprócz tego nie widzę zbyt wielu ciekawych rzeczy dla mnie w tym odcinku. Wybierając 20 odcinków z 21 z tego sezonu do obejrzenia ten odcinek by się do nich nie zaliczył. Bardzo niska ocena: 5/10

Użytkownik SGTokar edytował ten post 16.05.2007 - |16:18|

[no13]

Jedyne co mi się podobało w tym odcinku to Sam Dlatego też 5/10.

[Dag]

lepiej pozno niz wcale
jest to jedyny odcinek ze wszystkich stargate, ktorego nie obejrzalem do konca. po prostu temat emancypacji jest tak wyeksploatowany we wszystkich mozliwych serialach - ze nie moglem dotrwac. wiec oceniam dosyc krytycznie jakies 2/10

[Delphi]

4/10 Odcinek bardzo kiepski. W zasadzie nudny od poczatku do konca. Chyba jeden z gorszych w calym serialu. Zupelnie bez klimatu. Nie ratuja go dla mnie nawet oczy Sam.

[koziu]

gdyby nie sam to byla by zupwlna klapa za sam w sukience 5

[KamilM]

Szeregowiec

Właśnie obejrzałem 1x03 i zastanawia mnie jedna rzecz, jest tam taki dialog między Sam a Jack'iem:

SAM: Co za ulga, nigdy nie cieszyłam się tak na wasz widok.
JACK: Nie prawda. Pamiętasz jak na P3Xp-595|napiłaś się tamtego świństwa ?

I tak sobie myśle, kiedy to było? Obejrzałem jak do tej pory wszystko o kolei (wszystkie 3 odcinki ) i jakoś nie pamiętam takiej sceny. Mógłby ktoś mi to wyjaśnić, czy to było w jakimś odcinku czy dopiero będzie.

Jest to cytat ze starego forum Czy ktos może odpowiedsziec bo brak wyjasnienia zarówno na starym jak i na nowym forum
Dziekuje

[Cyberbol]

Nigdzie tego nie było. Akcja STARGATE nie dzieje sie z dnia na dzień. Prawdopodobnie dryżyna SG-1 była wcześniej na jakiejś misji co nie zostało pokazane - a szkoda.

[Pedro Alvarez]

Najgorszy odcinek pierwszego sezonu. Nic nie usprawiedliwia faktu, że wogóle taki powstał. Akcji dużo jest może w 2 minutach walki na 45 minut odcinka. Oczywiście odcinek nie musi być strzelaniną, żeby być dobry ale na litość to co pokazali w "Emancypacji" jest po prostu fatalne. Bardzo nie lubię, kiedy scenarzyści tak jednostronnie dotykają wartości praw człowieka czy równouprawnienia płci. Zakończenie natomiast przekracza wszelkie dopuszczalne granice naiwności... wódz ot tak na pożegnanie dzielnej ekipy SG-1 zmienił wielowiekową tradycje i wszyscy to zaakceptowali. Pięknie. Nawet Sam w sukience nie ratuje tego odcinka...

Moment: W zasadzie brak... ale banda Mongołów bawiąca się Glockiem w sumie się załapie.

Ocena: 1

[Cez]

jak to mozliwe, że ci mongłowie z tego odcinka posługiwali sie jezykiem angielskim ???

[rejm]

jak to mozliwe, że ci mongłowie z tego odcinka posługiwali sie jezykiem angielskim ??? 

Ojjj,
O tym uproszczeniu napisano już wiele na tym i innych forach.
Po prostu tak musi być.

[Miriell]

Zacznę może od tego, że mimowolnie Katharn próbował mnie nastawić do tego odcinka.... Mówił mi ciągle że to taki dobry przeciętniak... A ja cały czas zastanawiałam się dlaczego.....

Obejrzeliśmy go i nie zgodziłam się z tą opinią... Może dlatego że jestem kobietą, a odcinek o kobietach traktował (przynajmniej w pewnej części).
Poza tym Sam w sukience w końcu wystąpiła... Troszeczkę odjęłam punktów za przewidywalność odcinka i za tego faceta który grał czarny charakter - jakoś mi nie pasował do otoczenia.

Suma sumarum - 7,5 pkt

[didaskalius]

Hmmm tak sie sklada ze jestem w trakcie pierwszego ogladania serii. Dla mnie ten odcinek jest strasznie kiepski :/. Przede wszystkim strasznie rozmija sie z pewna logika czasu w StarGate. Ludy jakie Goa'uldowie przenosili z Ziemi na inne planety to ludy z czasow starozytnych (tak przynajmniej mozna to wywnioskowac z samych imion jakie Goa'uldowie nosza czyli bostw egipskich a wiec starozytnych) tymczasem mamy tutaj na tapecie Mongolow lud zyjacy juz w XIII wieku. Wiem ktos powie ze to serial, ze fabula nie jest tozsama z rzeczywistoscia ale niestety ni w zab wplecenie watku ludu ktory zyl ponad 2000 po czasach egipskich jest naciagane az szwy pekaja. Wszak wrota byly juz w tym czasie dawno zakopane. Poza tym odcinek jest de facto o niczym i nie wnosi w mojej opinii wlasciwie nic do dalszej akcji. Tak wiec ocena 2/10 :>

Użytkownik didaskalius edytował ten post 05.07.2005 - |17:31|

[SGTokar]

Nie chcę wyprzedzać wydarzeń ale później w serialu (SPOILERY) zostaną przedstawieni Goa'uld'owie pozorujący bogów bardziej współczesnych, tak jak nasz Belzebub (Baal). Co więcej okazuje się że Goa'uld'owie odwiedzali nas nawet w "naszej erze" 0-2000 lat n.e.

[VeeDee]

Jak dla mnie odcinek średni. Mongolska wioska, emancypacja... to nie tematy dla mnie. Można było nacieszyć oczy Sam która jeszcze była młoda i ładna.
Oceniam go na 6.0

[jack]

Odcinek rzeczywiście nie należy do porywających. W sumie takie coś na uspokojenie po drugim. To, co już zauważono wiele razy - jest to odcinek dla Sam. To jakby wprowadzenie postaci. Ale nie tylko. Jest to chyba także (pewnie zasługa osoby piszącej scenariusz) o pokazanie kobiety w wojsku. Nazwalbym to odwojskowieniem kobiety. Chocby przez fakt stroju. Nota bene - stroje a takze wprowadzenie w kulture mongolską - wyśmienite.

[CNR]

Totalne dno :censored: Najgorszy odcinek w historii SG1.

Proszę, nigdy więcej takich odcinków.

[DanielP]

Dla mnie LIPA.
Nuda, nic ciekawego sie nie dzieje, wszystko naciagane i na siłę.

Tym odcinku widac szczegolnie nieporadnosc dowódczą i brak zdecydowania "makgajwerowego" Jacka.
Przeciez taki dowodca zginalby od razu podczas pierwszej lepszej wojennej potyczki. 4 uzbrojonych po zeby i wyszkolonych nowoczesnych żolnierzy daje sie z powodzeniem wciagac w machinacje jakims mongolskich wiesniakom Pytanie - gdzie jest dowodca ? !!!

Kolejna sprawa - typowa dla niemal wszyskich amerykanskich filmow.
Juz sie przyzwyczailismy, ze wszyscy na swiecie (w Rosji, Chinach, w buszu) mowia doskonale jezykiem angielskim (jako swoim narodowym !). Ale zeby mongołowie na innej planecie rowniez sie nim bigle poslugiwali, to juz sa po prostu kpiny i robienie z widza kompletnego idioty Wiem, ze to jest w sumie prawidlowosc, ale w tym odcinku problem porouzmiewania widac szczegolnie. Bo jeszcze moge uwierzyc, ze jakas rasa wyższa zna angielski (he he), bo jest na tyle rozwinieta lub ma specjalne translatory, lub uzywa telepatii, czyta i uczy sie z mysli swoich rozmowcow... tratatata
Ale rasa jakis mongilskich prostakow, ktorzy bialego czlowieka na oczy wczesniej nie widzieli ?

Bitwa Sam z wodzem Mongolow tez infantylna do granic absurdu
Wielki zły wodz, postrach okolicy a daje sie skopac babie przy pierwszej lepszej okazji.
A skoro taka ona silna i zwinna, to czemu wczesniej go nie skopala ?

Nawet Sam w sukience nie ratuje tego odcinka, bo ta sukienka wogole do niej nie pasuje


No dobra, wyzylem sie troche na tym odcinku, ale zasluzyl na to

[San-Rall]

Po obejżeniu całości SG-1 tj do końca 9 sezonu zauważam , że Mongołów SG-1 nie spotkało już nigdy więcej. Sam w sukni jakoś mi się niepodobała i za to obniżam. Sam walcząca na noże była jak dla mnie rewelacyjna dużo lepsza niż na przykład Mitchel walczący z czarnym rycerzem w Camelocie 20x9 wielki plus. Sami mongołowie zostali przedstawieni całkiem dobrze i nie mam zastrzeżeń psychika i mentalność mongolska z czasów Gengeskhana była dobrze odwzorowana plus, poza wodzem chcącym zmienić tradycję było wszystko ok. Co do zastrzeżeń w wcześniejszych wypowiedziach dotyczących mongołów mówiących po angielsku ... to jest to typowa konwencja serjalu ... nawet gdyby spotkali wielkiego kosmicznego gluta to on też by mówił w ojczystym języku Jacka O`Neala lub w takim żeby Daniel J. Mógł przetłumaczyć ewentualnie.

[Quendi]

DNO, SYF, NĘDZA, TRAGEDIA, SZAJS

Ten odcinek to tak TOTALNA BEZNADZIEJA że szkoda się rozpisywać.