Odcinek 065 - S03E18 - D.O.C.
#341
Napisano 02.05.2007 - |18:38|
2. Powiem wiecej. Statek badawczy Francuzki i łódz Despmonda tez uległy awarii. Wszystko oprócz łodzi podwodnej....
Wyspa musi być czymś otoczona... (tytuł ostatniego odcinka sezonu).
Pzdr
#342
Napisano 02.05.2007 - |18:44|
Czego oczekujesz od Portugalczykaów. Siedzieli, grali w karty, pili wino. Nie zwracali uwagie na przyrzady. Panika w jaką wpadli sugeruje, ze poprzednia anomalii po prostu przegapili i dostali niezła reprymende.Jonasz - wydaje mi się że skoro nie udało się im zlokalizować pierwszej anomalii to wydaje się że przy drugiej ekipa poszukiwawcza powinna być o wiele szybciej zoorganizowana. mogła wyruszyć już następnego dnia, jednak nie wiadomo jak dokładne pomiary odebrano w stacji. to tak również apropos "łatwego" dotarcia na wyspę.
Użytkownik Jonasz edytował ten post 02.05.2007 - |19:13|
Genesis
#343
Napisano 02.05.2007 - |19:28|
Czego oczekujesz od Portugalczykaów. Siedzieli, grali w karty, pili wino. Nie zwracali uwagie na przyrzady. Panika w jaką wpadli sugeruje, ze poprzednia anomalii po rpostu pzregapili i dostali niezła reprymende.
Mathias i Henrik to nie są typowo portugalskie imiona lecz nie można wykluczyć że takie obywatelstwo posiadają, poza tym grali w szachy a nie karty
co do tej reprymendy to oczywiście ona musiała mieć miejsce. ja natomiast uważam że najwięcej zależało od tej aparatury jaką posiadali. nie przypominam sobie żeby ten program wydawał chociażby jakiś dźwięk podczas stwierdzenia jakiejś anomalii a to przecież kluczowa rzecz, żeby szybko zareagować. nikt nie będzie siedział 24h przed monitorem wpatrując się czy coś się nie pojawi.
to wszystko ma wpływ na to jak szybko uda się dotrzeć do miejsca przeznaczenia. ja wysunąłem tezę, że na wyspę dalej jest się ciężko dostać z tego względu że jeśli już Penny wiedziała czego ma szukać to 19 dzionków jest dla mnie zbyt długim okresem czasu na to by dany punkt na mapie odnaleźć w terenie.
a to właściwie jedyne co mają - odczyt z komputera. więc na co czekać?
oczywiście jak już wyżej lord wspomniał pozostaje techniczna kwestia dostania się na wyspę - czy helikopter startował z jakiegoś statku czy też samotnie dotarł na wyspę? nie wiadomo również skąd ekipa wyruszyła?
w każdym razie statek na pewno wydłużył by ten czas, więc wydaje mi się że helikopter wyruszył samotnie i
z powodu braku paliwa rozbił się akurat na wyspie.
jak zauważył kolega powyżej i za pewne ktoś już wcześniej, nic co pływało czy latało nie zostało zignorowane przez wyspę. jedynie łódź podwodna.
Użytkownik Wicuch edytował ten post 02.05.2007 - |19:32|
#344
Napisano 02.05.2007 - |19:39|
Jak ktoś mówi po portugalsku to jest albo Portugalczykiem, albo Brazylijczykie (spadochroniarka tez podobno mówiła po Poetugalsku z brazylijskim akcentem). Oba imiona sugeryją niemieckie pochodzenia. Być może to potomkowie niemieckich emigrantów do Brazylii, który ze starej tradycji zostały juz tylko imionaMathias i Henrik to nie są typowo portugalskie imiona lecz nie można wykluczyć że takie obywatelstwo posiadają, poza tym grali w szachy a nie karty
Genesis
#345
Napisano 02.05.2007 - |20:09|
Jak ktoś mówi po portugalsku to jest albo Portugalczykiem, albo Brazylijczykiem
no to chyba trochę za duże uproszczenie. nie każdy kto mówi po angielsku vide Sun czy Sayid jest od razu Anglikiem czy Amerykaninem. oczywiście że tak akurat może być ale to trochę mało prawdopodobne - być może stacja nasłuchowa znajduje się w Portugalii?
zwróć uwagę że spadochroniarka mówiła w 4 różnych językach >> włoskim, chińskim, portugalskim i angielskim
#346
Napisano 02.05.2007 - |20:14|
być może stacja nasłuchowa znajduje się w Portugalii?
Toś teraz dowaloł W Portugalii taki mróz?
Na 200 % są Potugalczykami lub Brazylijczykami, przecież portugalski nie jest tak rozpowszechniony jak np angielski i ciężko żeby pochodzili z innego kraju.
A spadochroniarka może mówiła w tylu językach, ale najważniejsze, że miała portugalską książkę co wiązę ją z dwoma kolesiami z końca drugiego sezonu.
Sory za styl wypowiedzi, ale jestem zmęczony całym dniem :Pi
#347
Napisano 02.05.2007 - |20:19|
Przy caym szacunku do portugalskiej i brazylijskiej kultury, jako nie moge uwierzyc, by ktos z poza nich zdecydował się mówić w tym jezyku, tak dla sportu. Siedzi sobie dwóch Niemców w stacji arktycznej i nagle jeden mówi do drugiego "Wiesz co? Mam dobry pomysl. Od dzisiaj rozmawiamy po portugalsku"no to chyba trochę za duże uproszczenie. nie każdy kto mówi po angielsku vide Sun czy Sayid jest od razu Anglikiem czy Amerykaninem. oczywiście że tak akurat może być ale to trochę mało prawdopodobne - być może stacja nasłuchowa znajduje się w Portugalii?
zwróć uwagę że spadochroniarka mówiła w 4 różnych językach >> włoskim, chińskim, portugalskim i angielskim
Co do spadochroniarki to oczywiście prawda. Mówiła kilkoma językami, lecz gdy mówiła po portugalsku był to brazylijski.
Genesis
#348
Napisano 02.05.2007 - |21:14|
Toś teraz dowaloł W Portugalii taki mróz?
A spadochroniarka może mówiła w tylu językach, ale najważniejsze, że miała portugalską książkę co wiązę ją z dwoma kolesiami z końca drugiego sezonu.
1. a w Brazylii? idąc dalej tym tropem można zadać pytanie co robią Portugalczycy/Brazylijczycy na takim mrozie? czemu nie Ruscy czy Norwegowie a może Kanadyjczycy? nie wiem jaki jest sens wysyłać akurat Portugalczyków na drugi koniec świata na Antarktydę czy nie wiem gdzie.
2. owszem wiąże ale nie mówi nic o lokalizacji stacji poza tym jest to nawiązanie do wielonarodowości personelu stacji.
Poza tym góry i wyżyny to znaczna część Portugalii. nie musieli przecież siedzieć w arktycznej scenerii a na szczycie góry lub jakiegoś masywu. nie zapominajmy że była to już końcówka listopada a więc temperatura może iść już znacznie w dół, zwłaszcza na dużej wysokości.
Przy caym szacunku do portugalskiej i brazylijskiej kultury, jako nie moge uwierzyc, by ktos z poza nich zdecydował się mówić w tym jezyku, tak dla sportu. Siedzi sobie dwóch Niemców w stacji arktycznej i nagle jeden mówi do drugiego "Wiesz co? Mam dobry pomysl. Od dzisiaj rozmawiamy po portugalsku"
Co do spadochroniarki to oczywiście prawda. Mówiła kilkoma językami, lecz gdy mówiła po portugalsku był to brazylijski.
jeśli przyjmiemy że obydwoje są Niemcami to na pewno nie ma to sensu. ale jeśli są różnych narodowości to wtedy żeby się dogadać przechodzą na język kraju w którym się znajdują i to już ma sens bo tak się zwykło przyjmować. ewentualnie po prostu Penny ma jakieś znajomości w Portugalii i stamtąd najmuje pracowników. znowu: tylko po co wysyłać ich akurat do warunków do których nie są przyzwyczajeni?
#349
Napisano 02.05.2007 - |21:36|
#350
Napisano 02.05.2007 - |22:04|
Ale kończmy offtopa. Mam inne pytanie.
Jonasz, podałeś dokładne daty incydentu i katastrofy helikoptera. Skąd wziełeś datę rozbicia się helikoptera? O ile data incydentu jest prosta do sprawdzenia - następnego dnia zweryfikował ją Ben, to o tyle skąd masz dokładną datę katastrofy? Ja rzuciłem 3 tygodnie, bo tyle mi wyszło średnio licząc odcinki (coś koło miesiąca na sezon, odcinek 17 z 22, coś koło 3 tygodni w dużym zaokrągleniu) Ale wydaje mi się że to będzie więcej niż 19 dni. Jakbyś mógł podać skąd masz tą datę byłbym wdzięczny.
Łodź Michaela i Walta zostałą zignorowana przez wyspę. Bez musiał się nieźle napocić aby nie złamać obietnicy danej Jackowi i Juliet, gdyż to podkopałoby jego pozycję. Wątpię aby okłamał Michaela, bo wtedy by utracił autorytet w ten sam sposób. Michael musiał dlatego uciec z wyspy, na tej łodzi którą odpłynął z przystani. I nie wsiadł później do łodzi podwodnej, bo jak wiemy utrata sonaru uniemożliwiła powrót łodzi. Sonar został uszkodzony jak Jack, Kate i Sawyer wciąż byli na pomoście - czyli łódź nie zdąrzyłaby wrócić.
#351
Napisano 02.05.2007 - |22:53|
Dlaczego Penny szuka anomalii ? Być może dlatego, że gdy zaginął Desmond i jego jacht, taka anomalia akurat miała miejsce.
Bardzo ciekawe założenie. Na jakiej podstawie ?W wyprawie ratunkowej biorą udział według mnie jakieś 2-4 osoby i to raczej będą prędzej 2 osoby niż 4
Alez niesamowity zbieg okoliczności. Helikopter przeleciał setki kilometrów, a paliwo skończyło mu się kilkaset metrów od brzegów Wyspy. Prawdziwy pech. Jaki pilot na świecie byłby takim cholernym idiotą, żeby zgodzić się na lot bez paliwa na powrót ? Co by się stało , gdyby nie znalazł Wyspy ? Pewnie zjadłyby go rekiny. Czy Penny jest aż tak bogata ?wydaje mi się że helikopter wyruszył samotnie i z powodu braku paliwa rozbił się akurat na wyspie.
Bardzo ciekawy problem. Zauważ, że wypuszczenie Michaela i Walta z Wyspy również podkopywało autorytet Bena (wypuszczanie więźniów). Więc albo to jest wpadka twórców - w tej samej sytuacji nie dochodzi i dochodzi do poderwania autorytetu Bena. Albo po prostu autorytet Bena od czasu pojawienia się na Wyspie rozbitków cały czas ulega erozji w wyniku podejmowanych przez niego błędnych decyzji, które kosztowały Innych wiele istnień ludzkich i Ben bał się, że kolejna wpadka - czyli wypuszczenie Jacka bądź złamanie danego mu słowa będzie kosztowac go utratę władzy.Bez musiał się nieźle napocić aby nie złamać obietnicy danej Jackowi i Juliet, gdyż to podkopałoby jego pozycję. Wątpię aby okłamał Michaela, bo wtedy by utracił autorytet w ten sam sposób.
Jest jeszcze trzecia możliwość. Ben dał słowo Michaelowi, ze da mu łodź i pozwoli mu odpłynąc z synem z Wyspy. Ale nie naraziło to jego autorytetu na szwank , ponieważ dotrzymał słowa danego Michaelowi i nie wypuiścił więźniów - po prostu wiedział, że góra po paru dniach skończy się im paliwo i zginą na oceanie.
Użytkownik Asignion edytował ten post 02.05.2007 - |22:54|
#352
Napisano 02.05.2007 - |23:39|
Wypuszczenie Michaela i Walta nie podkopało pozycji Bena. On im nie obiecywał opuszczenia wyspy. To obiecał ktoś inny. Ben tylko dotrzymał słowa danego przez kogoś innego, przypominam jego słowa "Nie cieszy mnie układ, jaki moi ludzie ci zaproponowali." Ben krytykował wypuszczenie ich, ale dotrzymał słowa. Przynajmniej ja tak to widzę.
#353
Napisano 02.05.2007 - |23:57|
Jak to nie ? To była decyzja Bena - dotrzymac układu i ich wypuścić , czy złamać układ. Jest szefem, może zmieniać dowolnie wszytskie decyzje podwładnych, tak jak było z wyrokiem Juliet.Wypuszczenie Michaela i Walta nie podkopało pozycji Bena.
#354
Napisano 03.05.2007 - |00:22|
#355
Napisano 03.05.2007 - |10:30|
Przeciez spadochroniarka mogła mówic, że nie jest sama mając na mysli, że 150 km dalej stoi statek, który na nią czeka albo, że gdzieś na lądzie jest grupa ludzi, którzy za jej poczynaniami stoją.Wnioskuję że w akcji ratunkowej bierez więcej osób niż jedna, bo spadochroniarka mówiła że nie jest sama. Jakby skakałą duża grupa, to albo każdy miałby lokalizator świetlny, albo wszyscy mieliby się zebrać wkoło osoby z lokalizatorem. W przypadku małej grupy istnieje możliwość że wszyscy pozaczepiali się na drzewach, lub coś w tym stylu.
"'I'm not alone" może równie dobrze znaczyć, że z drugiej strony wyspy podpływają nurkowie...
Być może rzeczywicie z helikoptera ktoś jeszcze wyskoczył ale wtedy Naomi powinna wołać, żeby ratowac też tych innych "pozaczepianych"...?
#356
Napisano 03.05.2007 - |10:53|
Możliwe ,więc że Ben uwolniony przez Michaela wraca do swoich i dowiaduje się,że ktoś podjął decyzje, że uwalniają Walta i Michaela i dają im łódź. To wcale nie musiała być jego decyzja.Gdyby to była prawda to Ben konto miał by nadal czyste.
#357
Napisano 03.05.2007 - |11:34|
Tak jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy. Co jeżeli to nie uwolnienie Jacka miało podkopać pozycję Bena, ale Juliet? Przecież Jack to tylko jakiś przybłęda który spadł z nieba, a Juliet ma przywrócić zdolność do prezdłużenia ciągłości gatunku na wyspie, więc chyba ona jest więcej warta.
#358
Napisano 03.05.2007 - |19:45|
#359
Napisano 05.05.2007 - |13:05|
#360
Napisano 07.05.2007 - |22:06|
Jako ktos po rozleglym wylewie Michail porusal sie dosc sprawnie. Chcialabym, zeby wszyscy moi pacjenci dochodzili w tym tempie do zdrowia
Nawet polubilam Juliet po tej akcji z Sun. Nie znaczy to oczywiscie, ze jej ufam. Lubie ja nawet nawet, ale jej nie ufam. Nawet przez moment.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych