Z kościołem to za bardzo mi się tu nie zgadza. Do środka mogli wejść w sumie tylko ci, którzy zasłużyli sobie na "move on". Ben, który trochę miał na sumieniu, wejść nie może/nie chce, pewnie leży mu na sercu Jacob i zabicie ojca, plus przyczynienie się do zniszczenia Dharmy.
No tak, ale w środku jest Locke, który jakby nie było miał morderstwo na sumieniu. Chociażby Naomi, którą zabił nożem. Kate, która (z tego co pamiętam) ma na sumieniu ojca. Claire, która siekierą załatwiła jednego ze Świątyni. Więcej na szybko nie przypomnę sobie, ale jakoś mi to nie pasuje do osób, które wiodły zasłużone życie i dostąpiły szczęścia wiekuistego w nagrodę.
Desmond również - nie cackał się z Kelvinem i zabił go na śmierć. Czyli wystarczy żałować swoich czynów i czyste sumienie gotowe?
Tak właśnie wygląda religia. Grzesz, żałuj, ale przede wszystkim rzucaj na tacę a będziesz w raju