Wybrali powolną śmierć, często w paskudnych okolicznościach - brak leków, żywności itp.
należy wsiąść pod uwagę, iż ich system odpornościowy był zapewne nie przygotowany do warunków.
Mieli zapasy. W tym na pewno też leków itp. A może dali wszystkim po magicznej antyrakowej kropelce krwi Hery na wzmocnienie. A może Cyloni byli odporni i tę odporność przekazywali ludziom w drodze wymiany płynów organicznych.
Żarła mieli pod dostatkiem na jilion lat, choćby nawet nie nauczyli się sadzić marchewki. Itd.
czyli wszyscy się zgadzają, że to był koniec cywilizacji??
Ale z czym tu się zgadzać czy nie zgadzać, skoro pokazano to w serialu? W końcu koloniści (czystej krwi) wymarli a jedyna trwała pozostałość po nich to geny. O co wy się tu w ogóle kłócicie?
Ich było niecałe 40 tysięcy. W warunkach, w jakich się znaleźli, prędzej czy później by wymarli niezależnie od tego, czy by zostali na Ziemi, czy polecieli na oparach szukać na chybił trafił szczęścia w kosmosie. Zostali na Ziemi i sobie żyli (most likely). Może nawet po tygodniu postanowili jednak się spiknąć razem i założyć jedno duże miasto, może przetrwali o wiele dłużej i mieli dużo większy wpływ na losy świata (bo w końcu sporo z ich historii dostało się do naszej historii), może wrócili Centurioni i jednak część postanowiła zabrać się z nimi, a może wydarzył się milion innych rzeczy. Oczywiście możliwe też, że po tygodniu wszyscy umarli na katar (oprócz Hery, ona jeszcze ze dwadzieścia lat pożyła) - co kto woli. Wiemy, co postanowili i wiemy, że 150 tysięcy lat później nikt nie znalazł raptora, ale wszyscy jesteśmy potomkami Hery