Wreszcie powraca Lost!
Po obejrzeniu odcinka zerowego, który był bardzo pomocny (po tak długim czasie "bezlostowym") czas na powrót do przeszłości, i przyszłości.
PLUSY:
+ ucieszyło mnie to, że jednka plotki okazaly się prawdziwe, i teraz zamiast flashbackow będziemy mieć flashforwardy. Przez 3 pełne sezony mieliśmy tak dużą ilość tych retrospekcji, że poznaliśmy głównych bohaterów dosć mocno. Teraz gdyby powstały kolejne historie z ich życia, które jakoś łączyły by się z resztą , to cieżko by było wpasować te historie w ich życiorysy jak i wydarzenia na wyspie, bez szkody dla widza. A tak mamy coś nowego i na pewno ciekawego
+ hmm wygląda na to, że ten podział rozbitkow jaki nastąpił pod koniec odcinka będzie kluczowy dla calego sezonu, jeśli nie serialu. Wyraźny podział na tych racjonalistów (tutaj o dziwo "man of faith" Locke) oraz na ludzi ślepo wierzących w ratunek (tutaj mamy np. "man of science")
+ sympatyczna i całkiem ciekawa futurospekcja Hugo. Po ostatnim odcinku 3 sezonu mogło się wydawać, że tylko Jack nie umi się przystosować do nowych warunków po powrocie z wyspy - okazuje się, że nie tylko on. Hugo ma zwidy w postaci Charliego i uważa, że powinni tam wrócić. Podobnie jak Jack za jakiś czas (ale dopiero wtedy, jak zapuści brodę
MINUSY:
- jak na wstęp do sezonu to odcinek mało szokujący, liczyłem na coś bardziej ruszjącego
- to chyba zbyt duży przypadek, aby zgubić się w dżungli i trafić właśnie na ukrytą chatkę, w której mieszka główny szef wyspy, czyli Jacob. No chyba, że ta chatka specjalnie pokazała się przed Hugo aby go wystraszyć, po czym aby Locke jako nowy pupilek Jacoba wzbudził zaufanie u Hugo. A dzieki temu Hugo tak zmotywowany będzie bardziej wiarygodny w przekonanuiu rozbitków do ucieczki, a nie biegu do paszczy lwa