Poranna pobudka i atak jumperem na dworzec we Wrocku pokonując objazdami przerwane tunele czasoprzestrzenne. Na miejscu bileciki i wejście na pokład statku. Atak przez Opole, namierzenie prezesa i dotarcie do … Katowic. Pierwsze newsy taktyczne organizatorów i krąg ludzi się powiększał na jednym z peronów. Modyfikacja taktyczna z powodu rozbieżności Kraków-Katowic. Zaopatrzenie się w przepustki powrotne na nasz krążownik z Wrocka oraz na transport w ramach GOP’u.
Pogoda letnia. Czyli skwar, upał i słońce. Wskakujemy na rynku w klimatyzowany tramwaj i docieramy do planety Chorzów. Tam opanowanie fontanny przy pobliskiej żyfrafie korzystając z chłodnych pryszniców którymi wiatr sterował. Chwilka wyczekiwań i odwiedznei pierwszej knajpki zwanej pod żyrafą w celach skosztowania napoju dodającego ducha walki.
Po dotarciu wszystkich oddziałów i wysłania wsparcia taktycznego dla jednego z ludzi wyruszamy przez park na Paintball poruszając się kanałami. Hamowani przez topiący się od żaru asfalt i chowając się w cieniach drzew docieramy na miejsce. Tam po sesji zdjęciowej żuka i wspomożeniu okolicznego automatu z napojami podpisujemy papierki sprzedaży nerek. Nasze wątroby zostały odrzucone. Przebranie w mudurki, podział na zielony i czerwonych i pierwsze scenariusze. Krótka rozgrzewka, dwa razy zdobycie flagi. Dwa razy podrzucanie walizek.
Pole jak najbardziej ciekawe. Małe, ale bardzo dobre i w terenie zabudowanym. Schronienie dawały nam opony, beczki i inne drewniane osłony. Istniała też ciekawa przeprawa przez mroczny barak z wieloma zakamarkami oraz drzwiami w środku. Nie wiedząc czy przeciwnik nie zajął już pozycji w środku niezłego dreszczyka można było doświadczyć. Siniaki nabiliśmy sobie, niektórzy spore, niektórzy mniejsze. Ja naprzykład dzisiaj jeden odkryłem. Ładne dwie godzinki zabawy zeszły.
Teraz nic lepszego niż piwko, więc drobna przebiórka i udanie się na wyspe odbierając po drodze osoby z drugiej wersji. Opanowanie i tetris ze stolikami. Zamawianie wyżerki i kolejnych piw trwało do czasu aż nie zaczęło straszyć burzą. Wtedy udaliśmy się do kolejnego pubu zadaszonego, gdzie aczkolwiek z powodu duchoty wylądowaliśmy i tak pod parasolem. Jednakże napoje tam był też dobrze przemawiająca. Przy strugach deszczu i burzy przedyskutowaliśmy trochę.
Następnie wymarsz na tramwaj w którym były „bileciki do kontroli”, powrót pod dworzec gdzie zbunkrowaliśmy się w jednej z restauracji kontynuując picie i dyskusje. Końcem atrakcji było nabranie sił w Mc’u i desperacka próba znalezienia monopolowego przed pociągiem, zakończona przegraną. Pożegnanie na peronie i oddział wrocławsko – opolski wyrusza w pełnym pociągu do domu . Chwilowe polowanie na ewentualne piwo, pani policjatka-polityk i inne bla, przesiadywanie na korytarzu i powłonanie do wojska. Na koniec polowanie na miejsce które znalazło się odpowiednio 4 wagony dalej i 8 wagonów dalej. Drzemanie i dotarcie do Wrocka. Tam istna synchronizacja z komunikacją nocną i wrocławskie krajobrazy autobusu nocnego.
Było ekstra. Opcja paintball’owa bardzo dobra. Smutnym faktem było to że piwo mi się przepiło (albo to jest jakaś reakcja na zbliżająca się burze), ale inne napoje się znalazły w pewnej chwili. Słońce za bardzo świeciło, deszcz za bardzo padał
. Pozdrowionka