Odcinek 044 - S02E20 - Two for the Road
#261
Napisano 06.05.2006 - |23:15|
cały czas nazekacie, ze LOCK perfidnie skłamał, ze Ana przewrociła sie w "kiblu"
ale jest taki motyw, jak ida do Sawyera po broń, to Lock mowi do Jacka, musze ci cos powiedzieć, i sie urywa ujęcie
#262
Napisano 06.05.2006 - |23:24|
1. Hatch zaczyna przeciekać, co dziwne zważywszy, że nie ma nad nim żadnego zbiornika wodnego. Czyżby coś było na poziomie między hatchem, a ziemią? Tak czy owak najpierw Locke przygląda się z bliska stropowi, a pod koniec za Libby widać jak dość ostro kapie z sufitu na podłogę.
2. Skąd pomysł ojca Jacka żeby wymyślić sobie nawzajem z AL fałszywe imiona? Czyżby imię "Christian" coś by jej powiedziało? Może facet większą gromadkę Lostowiczów spłodził szczególnie, że ze dwa razy zwraca się do AL per "kiddo" czyli dzieciaku. Wiadomo, że tak się mówi do kogoś młodszego od siebie, ale...
#263
Napisano 07.05.2006 - |07:38|
Rzuciłem sobie z nudów okiem jeszcze raz na ten odcinek i dwie rzeczy (w tym jedna paranoiczna ):
1. Hatch zaczyna przeciekać, co dziwne zważywszy, że nie ma nad nim żadnego zbiornika wodnego. Czyżby coś było na poziomie między hatchem, a ziemią? Tak czy owak najpierw Locke przygląda się z bliska stropowi, a pod koniec za Libby widać jak dość ostro kapie z sufitu na podłogę.
2. Skąd pomysł ojca Jacka żeby wymyślić sobie nawzajem z AL fałszywe imiona? Czyżby imię "Christian" coś by jej powiedziało? Może facet większą gromadkę Lostowiczów spłodził szczególnie, że ze dwa razy zwraca się do AL per "kiddo" czyli dzieciaku. Wiadomo, że tak się mówi do kogoś młodszego od siebie, ale...
Hehe, nie zwróciłem na to uwagi... Obejrzę jeszcze raz
Co do ojca Jacka, to już nie przesadzajmy...
#264
Napisano 07.05.2006 - |08:00|
Hehe, nie zwróciłem na to uwagi... Obejrzę jeszcze raz
09:51-10:04 i 41:29-41:31 Miejsce chyba to samo co widać po rysunkach na ścianie. No i z tego, że jest w pobliżu zbrojowni.
Co do ojca Jacka, to już nie przesadzajmy...
Tak, to była ta paranoiczna myśl
EDIT:
Z drugiej strony może nie aż tak paranoiczna Oto zlepek luźnych myśli jakie mnie napadły prodczas śniadania:
Załóżmy, że Christian tak jak się to spekuluje jest tym, który pociąga za wszystkie sznurki. Co by to zmieniało w mojej paranoicznej myśli. Napisałem, że być może spłodził on więcej Lostowiczów niż nam się wydaje, co sam osobiście uważam za głupotę no ale jeśli spojrzeć na to z innej strony. Christian jest lekarzem, Dharma na pewno zajmuje się jakimiś medycznymi eksperymentami, z pewnością też ważną rolę dla niej pełnią dzieci. Co jeśli w ramach jakiegoś genetycznego eksperymentu rodem tego znanego z "Bliźniaków" postanowiono "wyprodukować" gromadkę dzieci z probówki zmodyfikowanych genetycznie (albo i nie, to tylko możliwość) tylko po to aby umiescić je potem w rodzinach zastępczych i spokojnie obserwować ich rozwój, zapisywać wnioski, formułować sugestie, ogólnie postępować według jakichś tam założonych celów takiego eksperymentu. Założmy, że Christian stoi na czele tego eksperymentu czyli w jakimś sensie jest jest on ojcem tej gromadki, może nawet dawcą nasienia or sth. Jak wiadomo mało który z Lostowiczów jest w dobrym kontakcie ze swoim ojcem (osobą którą uważa za ojca), a kto wie czy w ogóle jest tam choć jedna osoba, która jakikolwiekpozytywny kontakt z ojcem ma. To trochę dziwne, że na pokładzie samolotu znaleźli się tacy ludzie, którzy to własnie mają ze sobą wspólnego. Wychowywani w kochających się rodzinach na pewno inaczej ułożyliby swoje stosunki z rodzicami. Tymczasem oni jeśli już to bardziej związani są ze swoimi matkami, a ojciec jest albo wspomnieniem albo skurczybykiem, który ukradł im nerkę. Można założyć, że pochodzą z rozbitych rodzin, a wydaje mi się, że sytuacja, w której w domu jest adoptowane (czy też w jakikolwiek inny sposób "uzyskane" dziecko, a nie rodzony potomek z krwi i kości) dziecko, niedojrzałe osoby, które nie są na to gotowe, łatwiej doprowadza do rozpadu.
Dharma nie ingerowała jednak w rozwój dzieci obserwując je tylko i spisując wszystkie spostrzeżenia, niezależnie od tego jak źle potoczyły się losy tych dzieci. Zaś sam Christian wiedząc, ze wiecznie żył nie będzie postanowił zaopiekować się jednym z tych dzieci, aby w przyszłości mogło go zastąpić. Wybór padł na Jacka, który wyraźnie został wychowany tak, aby jak najbardziej być podobnym do swojego ojca. Jest lekarzem, ma zdolności przywódcze, pracuje razem z ojcem, który w ten sposób ma na niego ciągły wgląd, pewnie coś by się jeszcze znalazło. Jedne co ich różni to wrażliwość. Christian jest człowiekiem zimnym, wyrachowanym, natomiast Jack zupełnie odwrotnie. No i to psuje szyki Christianowi, bo osoba o takim charakterze jak Jack na szefa bezwzględnej organizacji robiącej eksperymenty na dzieciach zwyczajnie nie pasuje. Zresztą sam Christian może i zrozumiał, że wiele lat temu źle postąpił, kto wie może i gryzą go wyrzuty sumienia stąd to całe picie na umór. Inni wciąż przekonani są o wielkości swojego szefa i mówią o nim tak jak przedstawił go Fenry i pewnie tylko z takiej strony go znają, ale może to tylko wspomnienie dawnego Christiana, który zostawił odpowiednie rozporządzenia, a sam zajął się wychowaniem swojego następcy od czasu do czasu (częściej bądź rzadziej) doglądając jak się ma sprawa na Wyspie.
No, a potem postanowiono wszystkie "dzieci Dharmy" wsadzić do jednego samolotu, upozorować katastrofę no i zebrać je z powrotem na Wyspie. A sam Christian przed feralnym lotem wybrał się na rundkę od dziecka do dziecka co by ostatni raz rzucić na nie okiem w naturalnym środowisku Jakby nie było do teraz zdążył już zobaczyć (bądź spróbować się zobaczyć) czworo przyszłych rozbitków: Jacka, Sawyera, Ane-Lucię oraz jeszcze jedną swoją córkę, która najprawdopodobniej też jest na Wyspie choć jeszcze nie wiemy, która to.
Czego to człowiek przy śniadaniu nie wymyśli
Użytkownik Quentin edytował ten post 07.05.2006 - |09:36|
#265
Napisano 07.05.2006 - |09:40|
Zauważyliście że jak Ana-Lucia podjeżdża radiowozem na parking policyjny (00:01:53) na dachach innych radiowozów są nasze tajemnicze liczby? :] (23, 16, 15, nie moge rozczytać, i na radiowozie po prawej 42)
Ale pewnie to tylko twórcy serialu wymyślają sobie takie ukryte 'rzeczy' aby fanom się nie nudziło.
#266
Napisano 07.05.2006 - |09:47|
1. Hatch zaczyna przeciekać, co dziwne zważywszy, że nie ma nad nim żadnego zbiornika wodnego. Czyżby coś było na poziomie między hatchem, a ziemią? Tak czy owak najpierw Locke przygląda się z bliska stropowi, a pod koniec za Libby widać jak dość ostro kapie z sufitu na podłogę.
To, że bunkier przecieka - ok. RZeczywiscie ciekawe.
Ale Locke przygląda się drzwiom 'przeciwpożarowym', czyli nie pod kątem przecieków.
Myślał sobie może jak tu się dostać do tej mapy.
BTW - ten Twój ostatni post, to przeczytam po południu - może zdążę do wieczora
EDIT 1
Z drugiej strony może nie aż tak paranoiczna Oto zlepek luźnych myśli jakie mnie napadły prodczas śniadania:
(...)
Czego to człowiek przy śniadaniu nie wymyśli
To coś Ty jadł na śniadanie?
Nie no fakt, że 'teoria', którą przedstawiłeś jest o niebo lepsza od niektórych, ale jakoś mnie nie przekonuje.
Ale ja się nie wypowiadać, bo ostatnio być wielce rozczarowany.
EDIT 2
No co Ty, obaj wiemy, że nie wytrzymasz i wcześniej przeczytasz smile.gif
I znowu miałeś rację...
Użytkownik gietek edytował ten post 07.05.2006 - |09:59|
#267
Napisano 07.05.2006 - |09:53|
To, że bunkier przecieka - ok. RZeczywiscie ciekawe.
Uff, dzięki Wreszcie coś ciekawego napisałem
A przecieka, bo pewnie mieszkający na piętrze Calvin postanowił w końcu wziąć prysznic
Ale Locke przygląda się drzwiom 'przeciwpożarowym', czyli nie pod kątem przecieków.
Myślał sobie może jak tu się dostać do tej mapy.
Może tak, może nie Ja tam słyszę kapanie w tle hehe.
BTW - ten Twój ostatni post, to przeczytam po południu - może zdążę do wieczora
No co Ty, obaj wiemy, że nie wytrzymasz i wcześniej przeczytasz
#268
Napisano 07.05.2006 - |11:39|
#269
Napisano 07.05.2006 - |14:39|
Liczylem ze ktos rzuci swoja opinia na temat tego ze ponoc AL zabila dwuch Others i mysle ze pierwszy z nich to Dżejson drugi to wiadomo Goodwin
#270
Napisano 07.05.2006 - |15:05|
dobrze ze przeczytalem wszystkie posty przynajmniej nie bede sie moze za bardzo powtarzal
Liczylem ze ktos rzuci swoja opinia na temat tego ze ponoc AL zabila dwuch Others i mysle ze pierwszy z nich to Dżejson drugi to wiadomo Goodwin
Heh widac, ze nie czytales Jeden to Goodwin drugi to ten, ktorego zabila kamieniem na plazy. Jason nie nalezal do Innych.
#271
Napisano 07.05.2006 - |15:23|
dobrze ze przeczytalem wszystkie posty przynajmniej nie bede sie moze za bardzo powtarzal
Liczylem ze ktos rzuci swoja opinia na temat tego ze ponoc AL zabila dwuch Others i mysle ze pierwszy z nich to Dżejson drugi to wiadomo Goodwin
Lulu najpierw zabiła 1 Othersa (nie pamiętam czy to była kobieta czy mężczyzna) w nocy, kiedy to Inni zabrali 9 osób, a Lulu wtedy ubiła jednego z nich i zabrała listę. Drugi no to oczywiście Goodwin...
NIKON sorry nie zauważyłem twojej wypowiedzi... Uprzedziłeś mnie
#272
Napisano 07.05.2006 - |15:47|
Tak, ale Christian chyba musiał miec kilka "rurek" skora sa i czarni i koreanczycy i afroamerykanie na wyspie etc.... Tak więc błeda myśl
#273
Napisano 07.05.2006 - |16:56|
Tak, ale Christian chyba musiał miec kilka "rurek" skora sa i czarni i koreanczycy i afroamerykanie na wyspie etc.... Tak więc błeda myśl
Obaczymy Jak pisałem idea osobistego bzyknięcia wszystkich matek przez Christiana jest idiotyczna również i dla mnie natomiast jeśli w grę zaczynają wchodzić eksperymenty genetyczne to kto wie. Poza tym na pewno nie jest ojcem wszystkich, bo na wyspie oprócz Rose i Bernarda jest co najmniej jeden dziadek (był w "S.O.S."), a taka Libby np. to ma AFAIK 37 lat (znaczy aktorka) choć w filmie to różne cuda się dzieją i np. Sean Connery grał kiedyś ojca Dustina Hoffmana choć dzieli ich niewielka róznica wiekowa.
Cały samolot Pomiotu Christiana to na pewno nie był, ale parę osób to kto wie
#274
Napisano 07.05.2006 - |17:53|
1. Pamiętaj, żeby po śniadaniu odwiedzić Wyspę. Zmuszasz mnie do przeczytania setki postów typu "na dachach radiowozów..."Załóżmy, że Christian tak jak się to spekuluje jest tym, który pociąga za wszystkie sznurki. (...)
2. Twoja teoria jest bardzo dobra - teoretycznie. Praktycznie ludzie na wyspie są w bardzo różnym wieku: bardzo młodzi: Charlie i Claire, w średnim wieku: koreańczycy, Kate, Jack, czy najstarsi: John, Bernard. Już nie wspomnę, że tata Jacka musiałby być naprawdę niezłym inżynierem genetycznym, żeby ze swojego nasienia zrobić Jinna i Michaela
Ta różnorodność ludzi na wyspie raczej dyskwalifikuje teorię o bliskości genetycznej rozbitków. Mam nadzieję, że przy kolacji teorię zmodyfikujesz tak, żeby nawet największym malkontentom się podobała. [Dlaczego tak unikasz słowa "teoria"?]
#275
Napisano 07.05.2006 - |18:02|
Skad ten pomysl, w ogole?
Z odcinka cos takiego nie wynikalo.
Prawdopodobnie ktos to wyjasnil wczesniej ale temat ma juz 12 str, wiec nie bede szukac uzasadnienia tej teorii, tylko prosze o wyjasnienie
P. S. To moj pierwszy post. Witam wszystkich i mam nadzieje, ze razem bedzie nam sie milo dyskutowalo.
Pozdrawiam!
#276
Napisano 07.05.2006 - |18:17|
to żart był!
witam i pozdrawiam
#277
Napisano 07.05.2006 - |18:21|
#278
Napisano 07.05.2006 - |18:26|
mysle, ze przyrodnia siostra Jacka jest jednak mala dziewczynka.
Gdyby to byla dorosla kobieta, to moglaby sama wyjsc i powiedziec, ze nie chce widziec Christiana.
Blondynka ostro bronila dostepu do domu tak, jakby starala sie chronic swoje dziecko. Jesli dziewczynka byla mala, to szokiem byloby zobaczenie dla niej pijanego faceta, ktory krzyczy, ze jest jej ojcem. Dorosla corka nie przezylaby czegos takiego rownie mocno, co male dziecko.
#279
Napisano 07.05.2006 - |18:31|
Ta różnorodność ludzi na wyspie raczej dyskwalifikuje teorię o bliskości genetycznej rozbitków.
Czyli tak: Christian był ojcem duchowym przedsięwzięcia, który wszystko nadzorował i pilnował żeby wszystko "grało i bucało" natomiast swoje trzy grosze do eksperymentu dołożyli nie tylko on, ale jeszcze powiedzmy dr Candle (pac Koreańczycy) i jeszcze ze dwóch innych (Indianiana nie było pod ręką ).
A co do różnorodności "wiekowej" to bez strachu o błąd można założyć, że wszyscy równi i mniejsi wiekiem od Jacka nadają się jako wynik takiego eksperymentu.
#280
Napisano 07.05.2006 - |18:38|
a ta blondynka??może kobieta z którą,ojciec jacka miał dziecko,przyrodnia matka,bo kobieta napewno go znała,jack pewnie nie wie o siostrze,bo wiedziałby gdzie szukać swojego ojca napewno by tam przyjechał,ale to zakręcone.thx, za wyjasnienie ;d
mysle, ze przyrodnia siostra Jacka jest jednak mala dziewczynka.
Gdyby to byla dorosla kobieta, to moglaby sama wyjsc i powiedziec, ze nie chce widziec Christiana.
Blondynka ostro bronila dostepu do domu tak, jakby starala sie chronic swoje dziecko. Jesli dziewczynka byla mala, to szokiem byloby zobaczenie dla niej pijanego faceta, ktory krzyczy, ze jest jej ojcem. Dorosla corka nie przezylaby czegos takiego rownie mocno, co male dziecko.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych