Dokąd naprawdę zmierzamy?Troche luźnych spostrzeżeń, bo fabuła serialu zaczyna się robić... lost.
Dobro kontra Zło?
Ben?
Locke?
Jack?
Hurley?
Jacob?
Czy może wreszcie sam Widmore?
Kto naprawdę jest tym "Dobrym", bo z przeglądu forów widzę, że część publiki jest już znużona wyborem między Złem, a Złem, które na dodatek nazywa siebie Dobrem. Mnie to też już zaczyna męczyć...
Tak, bo to nie jest walka Dobra ze Złem, tylko jednego Zła z drugim Złem. Prawdziwego Dobra to ja za wiele tu nie dostrzegłam.
Jeśli twórcy nie wprowadzą w miarę szybko kogoś naprawdę Pozytywnego, to nie sądzę by serial dotrwał do 2010. Ileż można w końcu słuchać "We are good guys", wypowiadane z cynicznym uśmieszkiem po zabiciu kolejnej osoby. Której jedyną winą być może było tylko to, że była po "niewłaściwej" stronie.
BEN? Zwichrowany psychol, dla którego nawet zabicie ojca nie jest problemem? Zagazowujący całe osady, porywający dzieci i kobiety w ciąży. By miały lepiej? A co "lepszego" chce im zaoferować? Że umrą w 3 miesiącu ciąży? Bo tak mu ktoś kazał? W imię Wyspy?
A czym się różni od "Złego" Keamy'ego? Keamy i jego banda zabijają, ale nie twierdzą o sobie, że są Dobrymi!
I dlaczego ma zginąć Pen, jeśli Keamy zabił Alex? Przecież to nie jest "ząb za ząb". Alex nie była córką Bena, a Wyłupiasty sam naopowiadał Keamy'emu bzdur, że nic dla niego nie znaczy. Pen jest córką Charlesa. Rozumowanie Bena nie trzyma się qpy.
LOCKE? Naiwny jak dziecko z wielkim "Kompleksem Bohatera". Tak łatwo można nim manipulować, a wówczas za nic ma zasady, obowiązujące ludzkość od epoki kamienia łupanego - nie zabija się posłańców, niezależnie z jaką przychodzą wieścią! Naomi dostała nożem w plecy, bo tak powiedziała... zjawa Walta!
I do momentu pojawiena się na wyspie nic nie wskazuje by był "special", ani by był "człowiekiem wiary"! To tylko pobożne życzenia Othersów. Jego wiara jest na poziomie dziecka, ufającego każdemu, co mu obiecuje gruszki na wierzbie.
JACK? Praktycznie to samo, co Locke, tyle że jest on "Man of Science", więc akcja z wyrostkiem - jeśli miała go zatrzymac na wyspie, była totalną głupotą. Raczej podtrzymała jego chęć do opuszczenia wyspy - w końcu lepsza opieka jest w realu, nie na wyspie.
Chce pomagać ludziom (lekarz), ale uwierzył, że jest "super-hero", stąd jest zdziwiony obrotem sprawy w 03x22, gdy kobietę ranną w wypadku (dokładnie to samo, co w przypadku Sarah) ma operować kto inny. A nie on Super-Jack
Na dodatek Jack jest bardzo rozchwiany emocjonalnie, momentami sam nie wie, czego chce - raz jest z Kate, wychowują Aarona, drugi raz - nie chce malca widzieć na oczy.
HURLEY? Niepotrzebnie zrobiono z niego wariata. Co najdziwniejsze, w kontekście tego, jak wyglądają f-forwardy - że powrót do domu nie był najlepszym pomysłem, on twierdzi, że źle wybrał, idąc z Lockiem.
JACOB? Zagadkowy mieszkaniec rozlatującej sie chatki... Na pewno? Czy na pewno przebywa w chatce? A może to ktoś się dobrze bawi, świetnie wykorzystując "przesunięcia czasowe"? I wówczas także Ben jest manipulowany... Nieżyjący od lat Horace (w Czystce zginęła jego inna wersja "przesunięta w czasie")? Gerald deGroot? Sam Alvar Hanso? A biorąc pod uwagę "zabijanie w imię wyższego celu", listy i "ludzi bez skazy" - sorry, ale widzę faszystowskie ciągoty. Plus chyba lekki "kompleksik Mesjasza". Jacob wie, co trzeba zrobić, by "ratować wyspę". Ale powie dopiero wtedy, gdy o to zapytają - zdeczka żałosne. Skrzyżowanie guru nawiedzonych sekciarzy z dyktatorem, z rozwiniętym kultem jego osoby.
WIDMORE? Chce odzyskać wyspę, która niegdyś była jego? A nie Hanso? Jaka jest prawda i co Charles wie o wyspie? A może "Charles Widmore" to pseudonim? Co naprawdę chce zrobić na wyspie? Ile jest prawdy w opowieściach Bena - Wiecznego Kłamcy o zamiarach Widmore'a?
Co naprawdę Othersi robią na wyspie? Bo po "teleportacji" z 04x09 wygląda, jakby próbowali przenosić się w czasie i zmieniać bieg historii (wiecznie młody i piękny Rysio Malowane Ślepka). Może Charles jednak chce im to uniemożliwić (wie od Jubilerki czym to grozi)? Już przecież nie "ratujemy świata", ale "ratujemy wyspę". A może w imię "ratowania świata" wyspa musi zostać zniszczona?
Kogo chciałabym zobaczyć jako naprawdę tego DOBREGO?
Może wypiszę punkty (częściowo "złowione" po różnych forach)
- nie da się nim (bądź nią, kto powiedział, że musi to być facet?) manipulować, Jacob czy Ben nie zrobią mu sieczki w głowie
- spokój, opanowanie i stabilność emocjonalna
- pomaga ludziom, bo chce i nie uważa sie z tej okazji za super bohatera (nawet jeśli wiązałoby się to z jakimiś nadzwyczajnymi zdolnościami)
- nie zmusza do uważania siebie za przywódcę - to twój wolny wybór, że uznałeś go za Szefa
- raczej nie jest skłonny zabijać (chyba, że w ostateczności, w obronie własnej?)
- najlepiej jakby dużo wiedział o samej wyspie, albo o miejscach takich jak wyspa i potrafił to sensownie wytłumaczyć, bez bełkotu w stylu" ta wyspa jest wyjątkowa, masz w nią wierzyć i koniec, i nie zadawaj więcej pytań (bo guzik wiem, co mówię)"
- najlepiej jakby wiedział, na czym naprawdę polega wiara, przeznaczenie, karma, itp. filozoficzno-religijne teorie
Dlatego naprawdę mi się podoba "przemiana" Sawyera.
Dlatego lubię "wywody" Bernarda - ten o karmie (z Jinem na rybach) był po prostu świetny.