hmmm, nie wiem jak Wy, ale ja sie czuje troche oszukany tym finalowym odcinkiem. Tworcy bardzo sprytnie i plynnie probuja przejsc z retroskepcji do futurospekcji, dalej omijajac jednoczesnie tajemnice wyspy i unikajac odpowiedzi na wiele nurtujacych pytan. Odnosze wrazenie, ze wielu odpowiedzi nie poznamy nigdy, bo nawet autorzy ich nie znaja i wola zostawic rzeczy niedopowiedzianymi. Mam po prostu mocne przekonanie, ze wszystkie te tajemnice, zagadki to byl swego rodzaju dodatek, gdzies ciagle paletajacy sie, ale osia serialu od poczatku mialby byc dramatyczne losy ludzi. Do tej pory poznawalismy ich burzliwa przeszlosc, teraz bedziemy odkrywac ich, pewnie nie mniej burzliwa przyszlosc, a tajemnice ciagle beda na uboczu...
To, ze mamy do czynienia z futurospekcja doszlo do mnie dosc szybko - Jack uzywal w niej Motorolki, na oko K3, ktora w sprzedazy jest od niedawna. Przez chwile sadzilem, ze to wpadka tworcow, ale gdy ten telefonik na ekranie pokazali parokrotnie, juz czulem, ze cos jest na rzeczy. Historia Jacka sama w sobie interesujaca - ktoz by sie spodziewal, ze nasz hero tak skonczy. Swoja droga, to jego akcja na moscie jest mocna wskazowka do tego, co moglo sie na wyspie wydarzyc i dlaczego Kate nie chce juz z Jackiem miec nic wpolnego. Jack sam, swiadomie lub nie, kreuje krytyczne sytuacje (stojac na moscie spowodowal wypadek), po to, zeby potem moc wcielic sie w bohatera (uratowal kobite i jej dziecko). Jack musial na wyspie zrobic cos (czyzby chodzilo o wykonanie tego telefonu na koncu odcinka?), co sprowokowalo jego bohaterskie dzialania...
Co do samej wyspy, to nie wiem czy kojarzycie - byl kiedys taki odcinek Archiwum X, gdzie Mulder i Scully zapadli sie w ziemie, a dokladniej w zyjacy organizm ktory w czasie, gdy ich "konsumowal", zywil ich roznymi wizjami i halucynacjami. Kilka razy Mulderowi wydwalo sie, ze juz sie z opresji uwolnil, by szybko zrozumiec, ze dalej tkwi w ziemi. Byc moze cala wyspa jest wlasnie takim zyjacym organizmem, ktory potrzebuje lostowiczow (a przynajmniej niektorych z nich) i dlatego karmi Bena (Jackob), Locke'a (Walt) i innych roznymi wizjami, po to, by ci na wyspie zostali. Wyspa, jak sie okazuje, moze nawet ludzi ozywiac (rusek), a wszystko po to, by zachowac obecny status quo. Ale pojscie tym tropem moze sugerowac, ze wiekszosc z tego co sie dzieje, a takze przyszle futurospekcje moga byc tylko realistycznymi wizjami lostowiczow ciagle uwiezionych przez wyspe. I choc bedzie sie moglo wydawac, ze wielu szczesliwie uratowanych juz zyje poza nia, to tak naprawde wszyscy sa dalej na niej. To by bylo mocne zakonczenie calego LOSTa
Użytkownik borderline edytował ten post 25.05.2007 - |10:35|