Witam,
uff.. ale odcinek, Dżizas..!!
No to żeby nie przedłużać, do sedna- spostrzeżenia moje :
# Ben is a liar---- Juliette miała rację chcąc go swego czasu ubić na stole operacyjnym
#Wychodzi na to, że Michaił niezupełnie kłamał, mam nawet pewne podejrzenia, że istotnie jest ostatnim Dharmowcem, zapewne potrzebnym do komunikacji, który po prostu został jakby zasymilowany na siłę" delikatnie mówiąc. Zauważcie, że Ben dość nieelegancko potraktował z tym " a ty wciąż żyjesz?"
#Jackob-- Ewidentnie ( ktoś już to mówił i to moje absolutnie pierwsze skojarzenie) jest jakby więziony, zdaje się przez samego Bena). Ten ostatni niby boi się go, mówi z o NIm atencją i lękiem i Z Dużej Litery, ale to co potem widzimy w chatce Puchatka.. Hm... po pierwsze proch przed domem, tworzy zaporę, krąg ( coś jak inny proszek na wampiry:)) , poza tym to krzesło, jako statyczny element, też skojarzyło mi się z niemocą. ----------------------
W pierwszej chwili pomyślałam, że Locke w końcu zobaczy... samego siebie, że to symboliczne miejsce konfrontacji z sobą samym, ale jednak chyba nie. Przebłysnął nam istotnie jakiś zarys Jackoba, raczej starca (( ktoś podrzucił profile kilku aktorów z serialu i spoza i mnie pasuje jak nic Tom- Zeke- spórzcie na charakterystyczny nochal; taka rozpołowiona bulwa- włąśnie ten profil jest kluczowy, ale pamiętajmy, że mogli po prostu posadzić któregokolwiek z zatrudnionych aktorów na krzesło, skoro miał byś tylko przebłysk profilu, czy też profil przebłysku Jackoba). Poza tym, MY widzieliśmy trochę Jackoba, ale Locke nie!! Tylko odebrał go audio ( no video:
.
Ben ewidentnie boi się, że Locke odbierze mu dowództwo w społeczności, sam to pośrednio potwierdza po strzale, " zrobiłem to , bo usłyszałeś Jackoba". Kto wie, może wizyta u Jackoba była próbą swego rodzaju, nie tylko dla Locke ( czy go zobaczy, usłyszy, ergo czy jest wyjątkowy, ergo czy ma możliwość zyskania przychylości Innych) ale i dla Bena.. ( coś mi tu pachnie tym, że Ben więzi J. , i pewien, że Locke nie jest w stanie go zmaterializować, choć nie bez obaw udaje, że respektuje J. ) Ten ostatni prosi o pomoc jednak Locke'a. Potwierdza to moją prywatną teorię, że Ben jest tak naprawdę w kontrze z wielkim J. , gdyby tak nie było Ben nie musiałby szukać w obłokach neurochirurga, a uleczyłby go jego stary dobry i niezwykły unikalny przyjaciel, Great Healler. JACKOB... A tak się nie stało. Ufff, alem zamotałą.
Reszta niewarta uwagi, albo zrecenzowana i jasna.
PS. Stawiam na to, że to Jackob dymi i szepcze himself.
Namaste