Chodzi tu głównie o Jacka i jego klona czy tez pranie mózgu... Mi sie wydaje, ze to nie jest zaden klon, czy też Jack po praniu. Poprostu pare epizodów wczesniej zdeklarował sie pomóc Benowi w zamian za przysługe i tyle. A to, że grał sobie w rugby to o niczym nie świadczy, chyba lepiej sobie pograc niż siedziec w celi. Wątpie tez, zeby po tym wszystkim co przeszedł w niewoli postanowil wcielić sie w Othersa.
I ja mam podobne zdanie. Jak czytam te wszystkie kosmiczne posty i praniu mózgu, klonowaniu, albo to, ze Inni zmusili Jacka aby grał w football to nie mogę wytrzymać ze śmiechu. Przez ładnych pare stron piszecie niestworzone rzeczy! Sytuacja z Jackiem jest w zasadzie prosta, ale opisuje dość skomplikowane relacje między nim a Othersami. Postanowił im pomóc, gdyż się przekonał, ze wcale nie są tacy straszni jak sie wydawało wcześniej. I tak naprawdę właśnie on ma rację. Oni wcale nie sa tacy źli, zaś rozbitkowie wcale ni są tacy dobrzy jak myślicie. I włąnsie to nam w tym serialu pokazują od gdzieś tak połowy 2 sezonu, a wielu z was wszystko widzi w barwach czarno-białych: źli bezwzględni Inni kontra dobrzy niewinni rozbitkowie. I jeśli Jack gra sobie w piłkę z Tomem, albo prowadzi miłą pogawędkę z Juliett no to najłatwiej jestr zastosować dziecinny punkt widzenia - zrobili mu pranie mózgu, albo Jack ma jakiś super wielki plan i tylko udaje czy coś podobnego. To nie jest wcale takie łatwe. Scenarzyści karmią nas relatywizmem od długiego czasu, a przede wszystkim w tym sezonie i nie można ptzrzeć na ten serial z perspektywy dobrzy-źli.
Jack się przekonał, że z Innymi można się dogadać, jeśli się chce, można pójść na rozsądne kompromisy, i co ciekawe Inni ich dotrzymują. A więc, jeśli ja jestem wobec nich faier, on tez tacy są. Jack czuje się tam potrzebny, ma szansę używać swoich zdolności lekarskich przy wykorzytsaniu sprzętu. Ma tam również nową sympatię, czyli Juliett, do której ewidentnie go ciągnie. Od pewnego czasu wśród rozbitków czuł się rozdarty, toczył walkę o przywództwo z Johnem, Saidyem, Sawyerem czy Kate. Dodatkowo był w miłosnym szalonym trójkącie z Sawyerem i Kate, i po tym jak zobaczył ich razem w monitorze, dał sobie spokój z rozbitkami. Umowa z Benem wydawała mu się uczciwa, od tamtego czasu Innu jej przestrzegają i dobrze go traktują. Co więcej, nie traktują go jak więźnia, dają mu dośc duży margines swobody. Wiedzą, że nawet jesliby chciał, to nie ucieknie, gdyż jest system bezpieczeństwa wokół Othersville. W takich okolicznościach gra w piłkę jest całkiem możliwa do zajścia, i wcale nie potrzeba do tego żadnych terapii, medykamentów, szantaży czy jkaiś innych wymyslnych rzeczy. Jack nie jest wcale związany na śmierć i zycie z rozbitkami, i będąc wśród Innych wcale nie musi każdej minuty swojej obecności wśrod nich przeznaczać na obmyślanie ucieczki. To nie jest Prison Break, gdzie są dość jasno zdefiniowani "good guys" i "bad guys". Jack jest mądry, i sam decyduje gdzie mu w danej chwili jest dobrze i co ma robić. Zapewne szybko zauważył, że opór i notoryczna walka z Innymi nie mają sensu, lepiej z nimi się jest dogadać na uczciwych zasadach. Jeśli to ma jemu pomóc, to niech to robi. Przecież swoimi działanimai nikogo nie krzywdzi, nie planuje z Innymi przecież ataku na rozbitków czy coś w tym stylu. Je, śpi, rozmawia, leczy, poznaje wioskę, gra w piłkę, po prostu żyje i czeka na powrót do domu. No chyba, że nie chce wracać na kontynent. Ale nad tym nie ma sie co zastanawiać.
Tak więc sprawa Jacka w Othersville nie jest taka, jaka się większości z was wydaje. Przestrzegałbym przed demonizowaniem postawy Jacka, jego przejściem do Innych pod przymusem, czy jakimś praniem mózgu.
A o klonowaniu to ja nawet nic nie napiszę, bo to jest bezsensowne i już.