Odcinek 088 - S05E06 - 316
#221
Napisano 23.02.2009 - |08:17|
W sumie faktycznie Jack zidentyfikował zwłoki na 50cio letnie więc to by pasowało. Tylko to by było głupie Rose chce zostać na wyspie by żyć a ginie z rak Othersów.
Destiny is a fickle bitch.
Only fools are enslaved by time and space.
Ostrożna obserwacja jest jedynym kluczem do prawdy i pełnego zrozumienia.
#222
Napisano 23.02.2009 - |08:23|
Dyskusję przepraszam o czym? O bucikach Christiana?Takim bezsensownym jęczeniem tutaj niczego nie zmienisz, a tylko, jak słusznie wspomniał Jonasz, utrudniasz dyskusję fanów Losta.
Jeśli tatuaże, wyrostki robaczkowe i buty są ważniejsze od Hanso, to sorry, ale nie wiem do kogo ten serial jest adresowany. Najwyraźniej do amerykańskich półgłówków, których interesują totalne bzdety. Oglądalność może polecieć jeszcze niżej, zwłaszcza, że "Idol" ma być przeniesiony, na tę samą godzinę, co Lost.
A "historia zwykłych ludzi" jakimi są Rozbitkowie 815 jest pięknym samobójem dla twórców. Bo poprzez ich historię, nawet jak się ich wrzuci w czasy Dharmy, za wiele się nie da wyjaśnić. Kate, Jack czy Jin, pracujący/szpiegujący w Dharmie, nie dostaną się do Centrum Zarządzania, byśmy mogli poznać relacje Hanso i DeGrootów, jak powstała Dharma, dlaczego nikogo nie zainteresowało, co się dzieje na wyspie, itd. Cieniem szansy na to była właśnie "mroczna" Sun, przejmująca władzę w Paik Industry i prosząca Widmora o pomoc, w ujawnieniu prawdy o tym, co dzieje się na wyspie. Jako Szefowa biznesu Paika miałaby dostęp do papierów, do których zwykły Lościak nigdy nie będzie miał dostępu.
"Daniel powiedział" - nie należy traktować tego, jak dogmatu. Dobrze, to dlaczego wszyscy są pełni oburzenia, gdy piszę, że oznacza to zmianę historii. Co już się stało, bo od odcinka 05x03 wiemy, że Othersi uważają Locke'a za "Wybrańca", nie dlatego, że naprawdę ma "kontakt z wyspą", tylko dlatego, że dzięki kręceniu kołem znalazł się w 1954 roku (przed swoimi narodzinami) i opowiedział o sobie Richardowi. W swoim przypadku Locke sam stworzył pętlę... Gdyby Ben nie ruszył koła w 2004, Richard może w latach 50 czy 60 znalazłby innego chłopca jako "Wybrańca". A tak to przez 50 lat czekali na Mesjasza-Locke'a, tracąc czas.
No cóż, najwyraźniej przeszkadza tu niektórym, że ktoś dokładnie ogląda serial. Forum zamienia się pomału w towarzystwo wzajemnej adoracji, wychwalające pod niebiosy wątki Jate-Skate, i zachwycające bzdurami o butach czy wyrostku robaczkowym. I nie dostrzegające, że z serialu Lost po wprowadzeniu podróży w czasie robi się po prostu klon "4400" i "Herosów". Właśnie wątki stricte metafizyczne (zdolności Walta) były szansą, by ten serial był naprawdę inny. Ale tego typu klimaty są za trudne dla amerykańskich matołków, zwanych przez pomyłkę telewidzami.
Kosmici na zakończenie serialu? Przy obecnym poziomie fabuły jest to nawet prawdopodobne.
Buehehehehe, widać właśnie jacy mądrale oglądają serial.Wiara polega na tym, że nie zadajesz zbędnych pytań.
Rimak - geniuszu - to nie jest wiara, tylko ślepy FANATYZM. Czyli moherowy berecik na główkę i do Torunia (wersja dla pań), tudzież turban na łeb i do Afganistanu (wersja dla panów).
Na deser coś dla Atlantisa:
I tu się grubo mylisz, bo osoby o takich zdolnościach jak Isaac czy Walt, to czysty real - istnieją naprawdę, choć może nie w ilościach hurtowych. Natomiast możliwość zmiany historii dzięki wyspie skaczącej sobie to tu to tam w czasie i przestrzeni to wydumana historyjka. W sam raz dla niezbyt wymagającego amerykańskiego widza.A tfu! Żadnej radiestezji, metafizyki itp. - to są dopiero pierdoły nie do przełknięcie. Już z pewnością nie po tym wszystkim, co widzieliśmy w serialu do tej pory. Jakieś duchy i siły nadprzyrodzone przełknąłbym jako wyjaśnienie w pierwszym sezonie, ale nie w piątym!
Tylko, że od początku było mówione, że "Experience" jest non-canon, za co tu niejeden raz oberwałam. Teraz wychodzi, że jednak wyjaśnienia z "Experience' są istotne?Jak wynika z "Experience" Hanso raczej już taki ważny nie jest. Chyba zwyczajnie wyleciał z gry...
Może i tak, skoro schodzimy w klimaty o bucikach.
Użytkownik Tajemnicza_Wyspa edytował ten post 23.02.2009 - |09:40|
#223
Napisano 23.02.2009 - |10:32|
Użytkownik Armageddon89 edytował ten post 23.02.2009 - |10:33|
#224
Napisano 23.02.2009 - |11:45|
Już o tym pisali To brzmi prawdopodobnie, w końcu dla Bena to była jedyna szansa, żeby dopaść Penny przed Wyspą. No i chyba telefonował z okolic przystani. Mam jednak nadzieję, że Penny nic się nie stało, pobicie Bena może świadczyć, że jego plan się nie powiódł.Ktos napisał, że Penny moze nie życ, mnie sie wydaje ze to Ben ja zabił(dotrzymał słowa danemu Charlesowi) aby utrzymac równowage/sprawidliwośc jezeli chodzi o reguły gry, Desmond prawdopodobnie wróci na wyspe po to aby zabic Bena.
#225
Napisano 23.02.2009 - |13:29|
no tak, a Widmore nie ma co robić tylko ujawniać prawdę o:Cieniem szansy na to była właśnie "mroczna" Sun, przejmująca władzę w Paik Industry i prosząca Widmora o pomoc, w ujawnieniu prawdy o tym, co dzieje się na wyspie.
- swojej młodzieńczej przeszłości, między innymi o wymordowaniu członków Armii Amerykańskiej, którzy przybyli na wyspę
- wieloletnim poszukiwaniu wyspy i wojnie z Benem,
- podłożonym wraku samolotu,
- Kahanie i jej brutalnej załodze z Keamy`m na czele,
Nie kompromituj się, pogubiłaś się i swoją frustrację przelewasz na atakowaniu serialu.
#226
Napisano 23.02.2009 - |13:52|
Bynajmniej się nie pogubiłam, a kto się kompromituje, to bym nie powiedziała. Jeśli ty nie widzisz tu klona "Herosów" i "4400" to twój problem, nie mój.
Sun mogła dalej zostać poza wyspą i ujawnić wszystko, co wie. Być niczym Rachel Blake w "Lost Experience". Jako Szefowej Paik Industry Othersi (razem z Widmorem) mogliby naskakać. Gdyby się zorientowała, że Widmore ma wiele do ukrycia (bo ma), mogła działać sama.
No ale po co? Dalej bawmy się na wyspie, bo jest "fajnie i zielono", olejmy wszystkie sprawy, bo ważniejsze są buciki Christiania. Bo wszyscy się podjarali wycieczkami w czasie...
Chętnie zobaczę miny wszystkich, jak do końca serialu nic ważnego nie zostanie wyjaśnione. A od twórców usłyszycie, że "po coś przecież było TLE".
I od tego jest forum, by każdy miał prawo wyrazić swoje zdanie, nawet negatywne, jeśli mu się coś nie podoba. Więc wypraszam sobie chamskie "wjazdy" i ataki "ad personam" bez żadnych argumentów, z odsyłaniem do oglądania "Klanu" czy "Mody na sukces". Bo to świadczy tylko o tym, że ktoś tu nie dorósł do dyskusji.
Mam klaskać i piać z zachwytu, mimo że widzę chałę? Żenada.
Na koniec drobna do uwaga do moderatorów - zaczynam mieć dość obrażania mnie tu w kółko i osobistych "wycieczek". Parę osóbek ewidentnie "minęło się z kulturą".
#227
Napisano 23.02.2009 - |14:17|
@mdag
Bynajmniej się nie pogubiłam, a kto się kompromituje, to bym nie powiedziała. Jeśli ty nie widzisz tu klona "Herosów" i "4400" to twój problem, nie mój.
Sun mogła dalej zostać poza wyspą i ujawnić wszystko, co wie. Być niczym Rachel Blake w "Lost Experience". Jako Szefowej Paik Industry Othersi (razem z Widmorem) mogliby naskakać. Gdyby się zorientowała, że Widmore ma wiele do ukrycia (bo ma), mogła działać sama.
No ale po co? Dalej bawmy się na wyspie, bo jest "fajnie i zielono", olejmy wszystkie sprawy, bo ważniejsze są buciki Christiania.
w swoim stylu odwracasz kota ogonem, najpierw dla Ciebie cieniem szansy była współpraca Sun - Widmore przy ujawnianiu spraw które działy się na wyspie, teraz stwierdziłaś, że gdyby Sun się zorientowała że Widmore ma wiele do ukrycia (przed chwilą miał to według Ciebie ujawniać) mogła działać sama.
A ja Ci napiszę że nie mogła, a przynajmniej nie powinna. Z punktu widzenia Sun, całe ujawnianie prawdy razem z Paik Industry można sobie w tyłek wsadzić w obliczu faktu, że istnieje chociaż cień szansy na odnalezienie i uratowanie żyjącego małżonka.
Przypomnę Tobie, że głównym powodem takich, a nie innych działań Sun (kontakt z Widmorem - wspólny wróg Ben) jest zemsta za zabicie męża. Wobec ostatnich wydarzeń ten powód praktycznie przestał istnieć.
Przyrównywanie Twojego wydumanego ujawniania prawdy przez Sun i ważności pary butów jako elementów dla rozwoju fabuły jest wręcz absurdalne.
#228
Napisano 23.02.2009 - |14:32|
Można było wykorzystać Widmore'a do dotarcia "jeszcze wyżej". I odpowiednio wykorzystać zdobytą wiedzę. Sun, nawiązując kontakt z Widmorem, mogła nie wiedzieć wszystkiego, jak bardzo jest "umoczony". Że to w końcu tak naprawdę jeden z The Others.
Przecież część osób początkowo podejrzewało, że Sun współdziała jednak z Benem, przeciwko Widmorowi.
No ale skoro mamy "zwykłą historię zwykłych ludzi", to czego oczekiwać? Pobudki płytkie jak kałuża...
I w tym momencie po prostu nie widzę sensownego rozwiązania, by wytłumaczyć największe zagadki. Jin-Workman w czasach Dharmy znajdzie w śmietniku najważniejsze dokumenty? Czy może Kate zostanie kochanką DeGroota?
#229
Napisano 23.02.2009 - |14:33|
Odcinek 'o wyrostku robaczkowym' też bardzo dobrze wspominam. Dostaliśmy odpowiedź jak Jack się stoczył, został przygotowany właściwy grunt pod finał sezonu, definitywnie została zakończona relacja Jack-Juliet...
...ale nie. Bo dla Tajemniczej Wyspy żeby odcinek był dobry musi być akcja, akcja, akcja, takie dawki historii wyspy, żeby się aż udławić (i tak dostajemy ogromne dawki w każdym odcinki sezonu 5, ale widać to za mało), pozatym wszystko musi iść tak jak to sobie wymarzyliśmy, bo inaczej jest 'bez sensu' ew. 'nielogiczne'.
BTW
Twierdzenie, że LOST zgapia od głupawych serialików pokroju Heroes lub 4400 (ktoś to wogle ogląda..?!) już wogle wydaje mi się śmieszne. LOST który powołuje się na szeroki zakres literatury, filmografii, filozofów..
Choć jeżeli samo pojęcie Time Travel zna się jedynie z Heroesów, to można faktycznie mieć takie wrażenie.
EDIT post wyżej:
Tajemnicza W zauważ że Kate ani Jina nie interesuje żaden DeGroot, ba, nigdy o nim nie słyszeli.
Wychodzi na to, że żądasz by bohaterowie poświęcali się nie dla własnych problemów i własnych zagadek, tylko dla zagadek serwowanych widzowi. W ten sposób się nie pociąga akcji.
Użytkownik Grzebul edytował ten post 23.02.2009 - |14:35|
#230
Napisano 23.02.2009 - |14:42|
@mdag
Można było wykorzystać Widmore'a do dotarcia "jeszcze wyżej". I odpowiednio wykorzystać zdobytą wiedzę. Sun, nawiązując kontakt z Widmorem, mogła nie wiedzieć wszystkiego, jak bardzo jest "umoczony". Że to w końcu tak naprawdę jeden z The Others.
Przecież część osób początkowo podejrzewało, że Sun współdziała jednak z Benem, przeciwko Widmorowi.
No ale skoro mamy "zwykłą historię zwykłych ludzi", to czego oczekiwać? Pobudki płytkie jak kałuża...
Widzisz punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Ty byś odkrywała prawdę wyspy dla świata,
Ja bym pieprzył prawdę i wracał na wyspę szukać i ratować żonę.
Czy pobudka płytka jak kałuża ? Twoja ocena, masz do niej prawo...
#231
Napisano 23.02.2009 - |14:54|
1. Nie mów, że i ciebie zaćmiło. Przemiana Jacka w co? W Człowieka Wiary? Wolne żarty
To, co prezentuje Jack, to nie jest Człowiek Wiary, tylko naiwny do bólu fanatyk, który uwierzy w każdy bzdet, który mu wciśnie "guru". Takim ludzikiem bardzo łatwo się manipuluje.
Przykłady tego noszą bereciki z moheru, tudzież zabijają ludzi w Afganistanie w imię Allaha.
Naprawdę prosiłabym nie mylić wiary ze ślepym fanatyzmem.
2. Było sporo szans, by wyjaśnić całość bez time travel. Tylko, że serial jest pisany pod "amerykańskiego idiotę zwanego telewidzem", dlatego twórcy zaczynają iść po najmniejszej linii oporu. Nie ważne, że zlewają w ten sposób całkiem sporo sensownych wątków, eksponując bzdury. Czy bomba była naprawdę potrzebna, że aż znalazła się w tytule odcinka?
3. No i niechcący sam odpowiedziałeś, co nam da ewentualny "skok w czasy Dharmy". Hahahaha
@mdag
Ja mówiłam o sytuacji z końca sezonu 4. Wtedy Sun wiedziała tyle, co my - była pewna, że Jin nie żyje. I ujawnienie prawdy o bajzlu na wyspie byłoby piękną zemstą za jego śmierć. Należało raczej iść w tym kierunku, a nie wskrzeszać Jina poprzez skoki w czasie.
#232
Napisano 23.02.2009 - |15:51|
Ben nie może zginać już teraz. czy w ogóle zginie? jak to powiedział Miles: "jeszcze wczoraj był jeńcem, a dzisiaj je ciasto.."; nikt nie jest tak przebiegły i wie na tyle dużo jak Ben.
Plan Sun nie miał racjonalnych podstaw patrząc pod kątem fabuły.
Nie docierają do mnie argumenty czy poszlaki że Ben może być tylko pionkiem...
Widmore jest mu równy, być może ma więcej kasy ale nie musi być tak przebiegły jak Linus.
Jedyną osobą która może mieć coś więcej do powiedzenia w kwestii wyspy i całej tej sytuacji jaką mamy jest Eloise.
Faraday ma chyba tylko dość niejasne pojęcie na temat tego co się dzieje.
Użytkownik Wicuch edytował ten post 23.02.2009 - |15:53|
#233
Napisano 23.02.2009 - |16:09|
Jak cały sezon 5 od początku niesamowicie mi sie podoba, tak ten odcinek mnie rozczarował.
Po pierwsze, scena u pani Hawking. Liczyłem ze dowiemy się czegoś więcej o niej samej, gdyż w ostatnich odcinkach pojawiało się coraz więcej zagadek dotyczących tej postaci, a akcja w pewnym sensie wokół niej własnie się koncentrowała, więc w momencie gdy nasi bohaterowie do niej w końcu trafili, powinna nastąpić jakas kulminacja... A tu nic - dostaliśmy dosyć głupią gadkę na temat stacji "Latarnia" i jeszcze bardziej naiwny opis sposobu powrotu na wyspę.
Co mnie najbardziej w Loście drażni to to, że bohaterowie, znajdując się było nie było w bardzo tajemniczych okolicznościach, często zachowuja się tak, jakby nic ich nie dziwiło i nie chcieli się nic dowiedzieć - wszystkie tajemnice i niejasności łykają bez żadnego pytania jako oczywiste... Tu było to samo. Pani Hawking opowiada o tym, jak to Dharma zbudowała stację żeby przewidywać położenie wyspy - słysząc coś takiego wręcz narzuca się szereg pytań, których nasi bohaterowie oczywiście nie zadali. A moim zdaniem powinni zapytać chociażby o to:
- czy pani Hawking pracowała/pracuje dla Dharmy? Jeżeli nie, to skąd tyle wie na jej temat?
- jeżeli nie pracuje dla Dharmy, to dla kogo, i dlaczego temu "komuś" zależy, żeby O6 wrócili na wyspę? (zwłaszcza że Desmond ostrzegał przecież Jacka ze są przedmiotem czyjejś gry!)
- skąd Dharma wiedziała o wyspie, czego na niej szukała i dlaczego chciała sie tam dostać - do czego była im potrzebna mozliwośc lokalizowania jej?
Nawet jeżeli odpowiedzi na te pytania by nie padły (bo np. scenarzyści przewidzieli je dopiero na koniec całego serialu ;)) i p. Hawking powiedziałaby cos w rodzaju "dowiecie się w swoim czasie", to same te pytania paść koniecznie powinny! To jest wręcz niewiarygodnie dziwne (dziwniejsze od podrózy w czasie, czy też wszystkich rzekomych absurdów serialu na które tu różne osoby narzekały ;)) że nikt z bohaterów znajdując się w tak dziwnej sytuacji nie próbował o to zapytać.
Druga sprawa, którą już uważam ze ewidentną słabość scenarzystów, to sposób powrotu na wyspę, z całym tym odtwarzaniem warunków lotu 815 włącznie z ubieraniem trupowi Locke'a butów Christiana itd... To mnie już załamało. Przez cały dotychczasowy czas serialu dowiadywaliśmy się, że rózne siły "rządzące" wyspą - np. Othersi - dysponują swoimi sposobami na dość swobodne przemieszczanie się z wyspy i na wyspę. Wyspa jest ukryta i niedostępna tylko dla "niewtajemniczonych". Przecież i Ben, i Richard wyjeżdżali i wracali na wyspe jak chcieli (co do Richarda jestem jeszcze w stanie przyjąc, że dysponuje zdolnością teleportacji, ale na pewno nie Ben), przywozili też zrekrutowane osoby jak np. Juliet. Więc odstawianie całej tej komedii z inscenizowaniem powtórki lotu 815 jest naprawdę niedorzeczne. Już dużo bardziej by mnie przekonało gdyby sie okazało że pani Hawking ma w tej piwnicy pod kościołem jakiś "teleport" którym wysłałaby ich z powrotem na wyspę...
To tyle narzekania ;), teraz seria pytań które pojawiają sie w związku z tym i poprzednik odcinkiem, a na które ciekaw jestem, kiedy - i czy w ogóle - poznamy odpowiedź...
Największa dla mnie w tym momencie zagadka to postać pani Hawking, bardzo dziwnie i wielostronnie powiązana z głownymi "rozgrywającymi" w tej grze. Z jednej strony matka Faradaya - jaki to ma związek z aktualną obecnością Faradaya na wyspie? Czy dlatego sie tam znalazł, ze jego matka jest z ta wyspą jakoś powiązana?
Po drugie, zarówno Ben jak i Jacob (założenie, ze to on przemawiał przez Christiana do Locke'a, wydaje mi się oczywiste) wysyłają bohaterów do niej, aby umożliwiła im powrót na wyspe. Tymczasem najwyraźniej Ben postępuje niezgodnie z zamiarami Jacoba - słowa Christiana do Locke'a, ze to on miał przesunąc wyspę a nie Ben, i czy słuchanie Bena przyniosło kiedyś cos dobrego, wyraźnie o tym swiadczą. Ale jednak i jeden i drugi w tym wzgledzie postępują jednakowo. Na dodatek sama pani Hawking też nie wydaje się stac z Benem po jednej stronie, o czym z kolei swiadczą jej słowa że Ben "prawdopodobnie kłamie". W takim razie po czyjej jest stronie (Widmore'a? Dharmy? swojej własnej - jeżeli to ostatnie, to kim ona jest i jaki ma cel?)? I dlaczego mimo to współpracuje z Benem?
Po trzecie, związki pani Hawking z Dharmą - skąd tyle wie na ten temat?
Nie mniej tajemniczy jest Faraday. O ile twórcy serialu w kółko wręcz nachalnie powtarzają nam, ze Jack i Locke mają jakąs rolę do spełnienia na wyspie, to ten facet ma taką role w sposób oczywisty bez żadnego gadania. Niewątpliwie on ma cos zrobić na wyspie - pytanie tylko co i dlaczego on? Znowu - czy osoba p. Hawking ma tu jakieś znaczenie?
Wiele osób pisało tu o pętli czasu, w której znaleźli się O6 wracając na wyspe w lata 70-te. Używając terminologii wprowadzonej przez Lema w jednym z jego opowiadań, mamy w ich przypadku jednak do czynienia z petla otwartą ;), gdyż nie widzielismy do tej pory w serialu aby w jakikolwiek sposób fakt obecnosci Lostowiczów na wyspie w latach 70. w jakikolwiek sposób wpływał na ich przyszłe/przeszłe losy (przed i po katastrofie 815). W przypadku Faradaya natomiast najwyraźniej wyglada, jakby jego zycie toczyło sie w pętli zamknietej. Zanim trafił na wyspe, już ma jakies wspomnienia z pobytu na niej. Albo podczas swoich wcześniejszych eksperymentów z przenoszeniem w czasie "skoczył" w przeszłośc wyspy i wrócił, albo - o ile teraz Lostowicze są w latach 70-tych - właśnie w tych latach wydostanie się z wyspy - prawdopodobnie doznając przy tym częsciowej amnezji - i dopiero podejmie swoje badania nad czasem. W każdym razie mnie sie wydaje, że jego zycie toczy się w kółko, nie ma początku ani końca... Świadczyłoby o tym IMHO pare rzeczy:
- płacz "nie wiadomo dlaczego" kiedy zobaczył wiadomość o znalezieniu wraku 815. Czyżby podświadomie przypomniał sobie, ze on kiedyś był na tej wyspie?
- w jednej z pierwszych scen z Faradayem już na wyspie, Charlotte przeprowadza z nim jakis test z kartami, który wyglada na badanie pamięci - zresztą pyta go "co sobie przypominasz?"
- kiedy Faraday i Charlotte idą do stacji Tempest rozbroić gaz, Faraday dokładnie wie co ma robić, i o ile dobrze pamietam, w tym odcinku Charlotte w pewnym momencie pyta go czy PAMIĘTA co ma robić...
Powracając do Charlotte - zirytowało mnie w poprzednim odcinku, że scenarzyści usmiercili ja akurat wtedy, kiedy miała zacząc dużo mówić na temat Dharmy i przeszłosci wyspy... Ja rozumiem, chodzi o to żebyśmy się za dużo nie dowiedzieli od razu ;), ale w końcu jest już bliżej niż dalej końca serialu i przydałoby się coraz więcej wyjasnień... Poza tym liczyłem na to, że jako osoba która w przeszłości była na wyspie (co było prawie że wiadome od jednej z pierwszych scen z jej udziałem) odegra dużą rolę w rozwikłaniu przynajmniej części zagadek i zrobi więcej...
I jeszcze kilka drobnych pytań do tego odcinka, z których część została już postawiona:
- kto i w jaki sposób powiedział Hurleyowi że ma lecieć tym samolotem? (przypuszczenie, że to zjawa Charliego, wydaje mi się całkiem przekonujące, zwłaszcza w kontekście gitary...)
- podobnie, kto i jak przekonał Kate (tu analogicznie może to być zjawa Claire), i co takiego zrobiła z Aaronem, że domaga się, aby Jack "nigdy, przenigdy" jej o to nie pytał? Oczywiście może to być jakieś proste rozwiązanie typu oddanie matce Claire, ale za takimi słowami powinno stac cos bardziej dramatycznego... Moze została zmuszona do oddania Aarona Benowi (albo raczej jego ludziom, jako że sam Ben był w samolocie), albo Widmore'owi? A może ni stąd ni zowąd zainterweniował ten cudotwórca, który kazał Claire lecieć tamtym samolotem, i tym razem kazał Kate zostawić Aarona i lecieć tym?
- Sun zdecydowała się ot tak zostawic córkę i poleciec na wyspę??? Hm... no nawet miłością do Jina jakoś mi to ciężko wytłumaczyć...
- tajemnicza sprawa z tym aresztowaniem Sayida (na Lostpedii juz czytałem przypuszczenia, ze to nie jest prawdziwa policjantka, tylko osoba podstawiona przez znajomków Bena)
- zagadkowy jest też ten jedyny "obcy" pasażer w samolocie (nie licząc policjantki) - musi być jakiś powód, dla którego tam sie znalazł...
- kto pobił Bena i za co? Jakoś wydaje mi się, że to ani Sayid, ani Desmond...
- Lapidus pilotem tego akurat samolotu? WTF? Czyżby to znowu wyspa (Jacob?) tworząca dziwne "zbiegi okolicznosci" nie bedące tak naprawdę zbiegami okolicznosci?
- p. Hawking mówi że wyspa ciagle się przesuwa - ale jednak poprzednio pozostawała w miejscu przez dość długie okresy, na co wskazuje chociażby fakt, ze "Kahana" mogła swobodnie dopłynąc? Z drugiej strony samoistne przesuwanie się wyspy tłumaczyłoby katastrofe Black Rocka, samolotu przemytników, być może też dostaliśmy wreszcie prawdziwe wyjasnienie katastrofy lotu 815 - to jednak nie Desmond ją spowodował, tylko nieprzewidziane wpadnięcie samolotu w "okno" umozliwiające dostanie sie na wyspę? (choć Des niewciśnięciem przycisku mógł się przyczynić do tego że np. okno otworzyło sie w innym miejscu i czasie, niż miało...)
W kontekście sposobu powrotu na wyspę wraca też pytanie które było bardzo zywe w sezonach 2/3 - Othersi wydawali się wówczas wiedzieć "wszystko" o rozbitkach, i to takie rzeczy, których nie byli w stanie dowiedzieć się z samej działalności nasłuchowej np. Bakunina, choćby ten był nie wiem jak zdolny i miał do dyspozycji nie wiadomo jaki sprzęt... Teoria, ze dowiedzieli się tego od samych Lostowiczów "z przeszłości", też nie wytrzymuje krytyki - Lostowicze wielu informacji nie byliby w stanie im dostarczyć, bo skad np. mieli mieć dokumentację na temat byłej żony Jacka? Wiedza, którą mieli Othersi, wymagała posiadania rozbudowanej siatki agentów na zewnątrz wyspy, i to agentów w dośc strategicznych miejscach... Czy i kiedy dowiemy się czegoś o tej siatce i o rozległych powiązaniach Bena, które wciąż wydaja się funkcjonować w najlepsze...?
No i to chyba byłoby na tyle... Sporo tego napisałem, ale pisze na tym forum bardzo rzadko, więc jak już napiszę, to wyrzucam wszystkie wątpliwości, które mi chodzą po głowie...
#234
Napisano 23.02.2009 - |16:27|
@Grzebul
1. Nie mów, że i ciebie zaćmiło. Przemiana Jacka w co? W Człowieka Wiary? Wolne żarty
To, co prezentuje Jack, to nie jest Człowiek Wiary, tylko naiwny do bólu fanatyk, który uwierzy w każdy bzdet, który mu wciśnie "guru". Takim ludzikiem bardzo łatwo się manipuluje.
Przykłady tego noszą bereciki z moheru, tudzież zabijają ludzi w Afganistanie w imię Allaha.
Naprawdę prosiłabym nie mylić wiary ze ślepym fanatyzmem.
Ha jak widać słabo rozumiesz pojęcie wiary, bo ona się nie opiera na tym co racjonalnie da się wytłumaczyć. Poza tym jaki fanatyk do bólu? Widział chyba wiele dziwnych rzeczy związanych z wyspą, postawę Johna czy też nieraz zjawę (?) swojego ojca. To są chyba wystarczające powody by mógł stać się człowiekiem wiary, jak... Locke. I to właśnie zostało pięknie pokazane w tym odcinku. Przy okazji - pierwszy raz od długiego czasu postać Jacka przestała mnie wkurzać.
Lecąc offtopem - mam wrażenie, że dla ciebie każdy rodzaj wiary to już bycie moherem, fanatykiem. Wiara opiera się najczęsciej na dogmatach i nie ma się co temu dziwić.
2. Było sporo szans, by wyjaśnić całość bez time travel. Tylko, że serial jest pisany pod "amerykańskiego idiotę zwanego telewidzem", dlatego twórcy zaczynają iść po najmniejszej linii oporu. Nie ważne, że zlewają w ten sposób całkiem sporo sensownych wątków, eksponując bzdury. Czy bomba była naprawdę potrzebna, że aż znalazła się w tytule odcinka?
Jeżeli rzeczywiście miałby być pisany dla amerykańskiego idioty, jak to piszesz to właśnie nie komplikowaliby dodatkowo fabuły skokami w czasie. "Amerykański [beeep] zwany telewidzem" zmieniłby kanał, bo nie pamiętałby kontekstów dotyczących różnych czasów na wyspie i fabuła byłaby dla niego zbyt gęsta i niezrozumiała. Zresztą jakby już dawno nie była skomplikowana. Ten serial naprawdę nie jest dla głupców. A czym to podpieram? Mnogością wątków, nawiązań do filozofii czy też różnych kultur czy choćby dobrze rozbudowanymi relacjami pmiędzy bohaterami serialu. Pisząc, że serial stał się pisany, jak dla "amerykańskiego idioty" sugerujesz, że oni oraz ci którym obecnie Lost bardzo się bardzo podoba też jesteśmy głupcami?
@mdag
Ja mówiłam o sytuacji z końca sezonu 4. Wtedy Sun wiedziała tyle, co my - była pewna, że Jin nie żyje. I ujawnienie prawdy o bajzlu na wyspie byłoby piękną zemstą za jego śmierć. Należało raczej iść w tym kierunku, a nie wskrzeszać Jina poprzez skoki w czasie.
Mogli, a NIE MUSIELI. Jasne, że jest cała gama różnych możliwości jak mogli wyjaśniać tajemnice i ciągnąć fabułę. Wybrali jednak inny niż idealny wg ciebie.
Mam wrażenie, że Hanso i te sprawy to jest dla ciebie najważniejsze w serialu, a chciałbym zauważyć, że TLE powstało poza serialem jako mały dodatek. Zajęcie czasu pomiędzy sezonami dla fanów. Chyba ważniejsze jest wyjaśnienie tego co po prostu zawiązało się w serialu i ma związek z rozbitkami wokół których toczy się fabuła. Poza tym wiele ludzi nawet nie wie co to TLE.
Ja nie wiem jak wytrzymałaś oglądanie tlyu odcinków tego serialu, bo miał już naprawdę dołujące momenty, jak np. początek sezonu trzeciego, odcinki o pająkach, wozie Dharmy czy tatuażach Jacka. To faktycznie były słabiutkie momenty Losta jak się na to patrzy z perspektywy czasu. Ale jak można porównywać sprawę tatuażu Jacka z butami z tego odcinka? Buty Christiana to jedna z zagadek ciągnących się od pierwszych odcinków Losta. Co prawda mała zagadeczka, ale miło że wyjaśniona i przy okazji jak Grzebul pisze wokół tego pięknie obudowano przemianę Jacka z człowieka nauk w człowieka wiary. Motyw, który jest jednym z najważniejszych i najbardziej eksponowanych w serialu. Wcześniej ci się ten wątek podobał?
Ponownie schodząc trochę w offtopa. Zgadzam się, że najazd na twoją osobę jest troszkę chamski, ale sama go sobie sprowokowałaś. Czytając twoje posty ma się wrażenie, że znasz jakąś prawdę objawioną o serialu, wszystko w fabule powinno iść zgodnie z twoimi poysłami, których przy okazji jest całe mnóstwo i często się kupy nie trzymają nawet ze sobą. Ostatnio nawet błędy logiczne co fabuły serialu się pojawiały i jak ktoś zwrócił uwagę najpierw grzecznie to od razu oburzenie. Zauważ, że na tym forum wielu już krytykowało Losta i nie zbierało za to po uszach, bo robiło to jakoś z klasą. Przy okazji mi też kilka rzeczy w Lost się nie podoba, przykładowo nielogiczność z Desmondem w kombinezonie w 5x02.
PEACE
Użytkownik Metalfish edytował ten post 23.02.2009 - |16:38|
#235
Napisano 23.02.2009 - |16:36|
Przy okazji - pierwszy raz od długiego czasu postać Jacka przestała mnie wkurzać.
A mnie właśnie po raz pierwszy w 5 sezonie znowu zaczęła wkurzać, kiedy Jack ledwo znalazł się ponownie na wyspie, znowu zaczął zgrywać superbohatera i wykonał nieprawdopodobny skok na pomoc Hurleyowi z pierońsko wysokiego urwiska...
#236
Napisano 23.02.2009 - |16:55|
BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out"
#237
Napisano 23.02.2009 - |16:55|
Mi to akurat się podobało i uważam, że fajnie wyszło. Zdecydowanie wolę coś takiego niż teleportDruga sprawa, którą już uważam ze ewidentną słabość scenarzystów, to sposób powrotu na wyspę
Ogólnie odcinek bardzo bardzo mi się podobał i nie mogę doczekać się kolejnego. Niech już będzie czwartek
#238
Napisano 23.02.2009 - |18:03|
Jest jednak perełka: dialog Bena z Jackiem, który nie wiedzieć czemu bardzo mnie ubawił:
Jack: How can you read?
Ben: My mother taught me.
P.S. Nie rozumiem ataków na Tajemniczą Wyspę, która jako jedna z niewielu osób ogarnia całość serialu, za co jej chwała. Rozumiem też jej rozgoryczenie, bo jeśli fabuła będzie tak dalej prowadzona, to nawet najzagorzalsi fani już za kilka odcinków się pogubią. Przyznam szczerze - od pewnego czasu (początek piątego sezonu mniej więcej) wyłączam mózg i oglądam Losta bez zagłębiania się w szczególiki - to moim zdaniem jedyny sposób, żeby przetrawić te niedorzeczności, jakimi ostatnio karmią nas autorzy.
Użytkownik korowiow edytował ten post 23.02.2009 - |18:03|
#239
Napisano 23.02.2009 - |18:23|
Ale technicznie zrobił to Ben. Keamy powiedział: "Ha! jak umrę to oni zginą!" pokazując urządzenie na ręce. Ben się nie przejął ("Who cares?") i go zadźgał.Co do Sun, to chyba jednak powinna mieć większe pretensje do Widmore'a niż Bena. Przecież to Keamy, człowiek Widmore'a, wysadził statek i "uśmiercił" Jina
Pytanie skąd Sun zna tak szczegółowy przebieg tego zdarzenia skoro Bentham się podobno z nią nie spotkał ?
#240
Napisano 23.02.2009 - |18:33|
Tekst świetny, ale nawet w tym zdaniu Ben kłamał, bo jak wiemy jego matka zmarła zaraz po porodzieJest jednak perełka: dialog Bena z Jackiem, który nie wiedzieć czemu bardzo mnie ubawił:
Jack: How can you read?
Ben: My mother taught me.
Użytkownik garus edytował ten post 23.02.2009 - |18:34|
Masz kolekcję seriali? Pomóż rozbudować bazę danych:
showsdb.org - baza z informacjami o scenowych wydaniach serialiUżytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych