Odcinek 059 - S03E12 - Par Avion
#201
Napisano 19.03.2007 - |20:18|
#202
Napisano 19.03.2007 - |20:40|
No nie wiadomo co Ben miał w głowie... Odcinać się od Jackoba? Wątpie skoro wyrażają się o NIM jak o Bogu...
Zakładając, że Jackob to ON.
Jeżeli Jackob to po rpostu drugi przywódca z zewnątrz, jakby JEGO prawa ręka... to już trochę zmienia postać rzeczy.
#203
Napisano 19.03.2007 - |20:48|
No nie wiadomo co Ben miał w głowie... Odcinać się od Jackoba? Wątpie skoro wyrażają się o NIM jak o Bogu...
Zakładając, że Jackob to ON.
Jeżeli Jackob to po rpostu drugi przywódca z zewnątrz, jakby JEGO prawa ręka... to już trochę zmienia postać rzeczy.
Ben póki co nie wypowiadał sie w taki sposób o Jacobie jak o Bogu. Jest przywódcą ale najprawdopodoniej nie ma całkowitej władzy, a wiemy jak jest w świecie, każdy chce wiecej. Więc mimo wszystko myśle, ze w tej teorii (chęc zerwania kontaktu przez Bena), Benowi chodzi o całkowitą władzę. A czy Jacob to prawa ręka? eee nie wydaje mi sie;)
#204
Napisano 19.03.2007 - |21:51|
#205
Napisano 19.03.2007 - |22:11|
#206
Napisano 19.03.2007 - |22:26|
Co do wiadomości przeslanej przez Claire, to pewnie okaże się że dostanie ją Penn, spadne jej pod nogi podczas spacru po bulwarze..Ale wtedy ja przestaję oglądać.
#207
Napisano 20.03.2007 - |07:55|
@Emp - Michail na 100% nie mieszka na wyspie od urodzenia, w to, że przyjechał 11 lat temu - to jestem skłonna uwierzyć. Musiał zatem zostać zwerbowany [tak jak Juliet], tylko przez kogo? Kim jest ten "wspaniały i genialny człowiek"? Hanso? Mittelwerk? Paik? Widmore? Na razie w tym temacie możemy tylko gdybać...
Od pewnego czasu zaczynam mieć wrażenie, że pod przykrywką Dharmy [ta nadal musi działać, przynajmniej w jakiejś częśći, bo są zrzuty jedzenia] ktoś kręci jakiś "lewy" interes... A część Othersów to jednak ludzie Dharmy, przyjechali "ratować świat" [tak jak Kelvin i być może Michaił], wpadli w łapki Bena i jego kompanów, zajmujących się nie wiadomo czym. Przez "Grupę Bena" są wykorzystywani do obsługi urządzeń Dharmy, żeby można było przypływać/odpływać, żeby były dostawy darmowego żarełka, żeby była łączność ze światem...
Jaka jest "misja" Locka? Moje podejrzenie: ktoś z Dharmy podejrzewa, że na wyspie jest "coś nie tak" [może nawet wie co się dzieje], Locke ma odciąć Othersów od świata [wysadzić Swanna, by wyspa była widoczna, zniszczyć sonar/antenę, zniszczyć lub przejąć możliwość odpłynięcia], "ustawic do pionu" lub w ostateczności zlikwidować [dlatego wśród Lostowiczów jest sporo osób, co w ekstremalnej sytuacji potrafią zabić], a wtedy zjawi się załoga z Dharmy, by ich zabrać z wyspy.
#208
Napisano 20.03.2007 - |09:57|
Wypowiadał się, gdy był więziony w The Swan.Ben póki co nie wypowiadał sie w taki sposób o Jacobie jak o Bogu. Jest przywódcą ale najprawdopodoniej nie ma całkowitej władzy, a wiemy jak jest w świecie, każdy chce wiecej. Więc mimo wszystko myśle, ze w tej teorii (chęc zerwania kontaktu przez Bena), Benowi chodzi o całkowitą władzę. A czy Jacob to prawa ręka? eee nie wydaje mi sie;)
_____
Szerzenie różnych teorii na temat kim był Bakunin, jest bez sensu. Był Innym i tyle. To że akurat krzyczał o nie zbliżaniu się do granicy itp. to była część jego przygotowanej historii o Dharmie. Poza tym, na jego przynależność do grupy Bena wskazywała także "znajomość" rozbitków, mówił o liście, łodzi podwodnej, sonarze. Był jednym z ludzi Bena podobnym do Picketa, Ethana, Klugh czy Toma. Każdy po prostu zajmował się inną działką. Bakunin siedział we Flame (zapasy jedzenia, alkoholu) i prawdopodobnie próbował naprawić łączność, przy czym mogła mu okazyjnie pomagać Klugh (przy okazji informując na bieżąco o tym co się dzieje na wyspie), stąd osiodłany koń.
Kolejna sprawa, to rzekome sklonowanie Jacka, lub teoria że jest jednym z others. Ludzie, nie przesadzajcie.
Myślę że jego zachowanie można bardziej racjonalnie wytłumaczyć. Ma umowę z Benem, obiecał mu, że za odstąpienie od wyroku na Juliet zaopiekuje się nim do czasu jego wyzdrowienia. Uciekać nie ma po co, bo zamknął by sobie drogę do opuszczenia wyspy (obietnica Bena), a przy okazji wpędził w tarapaty Juliet. Poza tym, co (na chwilę obecną) właściwie ciągnie go rozbitków ? Widział że Kate i James są szczęśliwi ze sobą (przytulanki na ekranie monitora), wypełnił swoją misję (uwolnienie w/w) i ma czyste sumienie. Więc gra sobie spokojnie w piłkę.... i czeka.
Jest także inna możliwość, podobna do tej jak to napisałem wyżej + opcja wyczekiwania na dobry moment i uśpienie czujności Innych. Przeczeka aż Ben wyzdrowieje (doktorek musi wszystko naprawić, zrobić do końca), sprawdzi jak Ben wywiązuje się z obietnicy, a na wszelki wypadek myśli co dalej. Jack jest osobą, która długo by nie wytrzymała w takiej pozornej sielance (klub książkowy, ogródki itp.). Pozornej, bo prawdopodobnie trzeba być posłusznym woli Bena, a to już całkowicie nie dla Jacka.
Co do Locka. Wiemy że jest strasznie naiwny. Za swoją naiwność zapłacił już stratą nerki, stratą kobiety, utratą w miarę spokojnego życia na plantacji w nowej "rodzinie".
Na wyspie Lock robi to, co nakaże mu wyspa. Ślepo w to wierzy. Nie zwraca uwagi na konsekwencje. Nie było przypadku w pytaniu Sayida, czy na pewno idzie po Jacka. Lock ma swój cel i do niego dąży, choćby po trupach.
Użytkownik mdag edytował ten post 20.03.2007 - |09:59|
#209
Napisano 20.03.2007 - |10:06|
Szerzenie różnych teorii na temat kim był Bakunin, jest bez sensu. Był Innym i tyle. To że akurat krzyczał o nie zbliżaniu się do granicy itp. to była część jego przygotowanej historii o Dharmie. Poza tym, na jego przynależność do grupy Bena wskazywała także "znajomość" rozbitków, mówił o liście, łodzi podwodnej, sonarze. Był jednym z ludzi Bena podobnym do Picketa, Ethana, Klugh czy Toma. Każdy po prostu zajmował się inną działką. Bakunin siedział we Flame (zapasy jedzenia, alkoholu) i prawdopodobnie próbował naprawić łączność, przy czym mogła mu okazyjnie pomagać Klugh (przy okazji informując na bieżąco o tym co się dzieje na wyspie), stąd osiodłany koń.
Raczej jednym z Innych podobnych do Juliet - zwerbowanych w świecie "zewnętrznym", a nie mieszkających na wyspie od początku jak Ben.
Juliet też jest jedną z Innych, a na wyspe przyjechała 3 lata wcześniej...
Więc skąd założenie, że wszyscy Othersi mieszkają na wyspie "od urodzenia"?
Może tylko Ben się urodził na wyspie [o ile można mu w tej kwestii wierzyć]
#210
Napisano 20.03.2007 - |12:11|
Jeżeli Ben mieszkał na tej wyspie przez całe życie to może oznaczać, że jesty synem kogoś kto zapoczątkował Dharmę... Ludzi którzy budowali bunkry, lub pierwszych członków Dharmy... Nic więc dziwnego, że teraz wśród Othersów jest wielkim autorytetem- jest następcą wspaniałych przesłanek w które wierzą Ci ludzie... Wszyscy pozostali ludzie do Dharmy zostali w jakiś sposób zwerbowani.Raczej jednym z Innych podobnych do Juliet - zwerbowanych w świecie "zewnętrznym", a nie mieszkających na wyspie od początku jak Ben.Juliet też jest jedną z Innych, a na wyspe przyjechała 3 lata wcześniej...Więc skąd założenie, że wszyscy Othersi mieszkają na wyspie "od urodzenia"?Może tylko Ben się urodził na wyspie [o ile można mu w tej kwestii wierzyć]
mieć wszystko to za mało
DOBRY ZE MNIE CHŁOPAK
#211
Napisano 20.03.2007 - |13:09|
Użytkownik Shephard edytował ten post 20.03.2007 - |13:11|
#212
Napisano 20.03.2007 - |16:23|
??No co ty wykluczone,porozumial sie z nim przez swiatlo??Obejrzyj jeszcze raz 1 i 2 sezon.Przepraszam że się wcinam w dyskujsę o Bakuninie, to jest mój pierwszy post na tym forum. A może Locke ma układ z Desmondem? pamiętacie tą scenę przy włazie w I sezonie?
#213
Napisano 20.03.2007 - |16:27|
No a Jack pogrywa sobie w futbol we wiosce Innych . Będzie ciekawie, mam nadzieję .
#214
Napisano 20.03.2007 - |17:17|
??No co ty wykluczone,porozumial sie z nim przez swiatlo??Obejrzyj jeszcze raz 1 i 2 sezon.
a może nie widzieliśmy tej rozmowy i dlaczego nie powiedzial innym o tym świetle ale nie ciągnijmy dłużej tego postu bo wchodzimy na dyskusję o postaciach.
#215
Napisano 20.03.2007 - |18:43|
Raczej jednym z Innych podobnych do Juliet - zwerbowanych w świecie "zewnętrznym", a nie mieszkających na wyspie od początku jak Ben.
Juliet też jest jedną z Innych, a na wyspe przyjechała 3 lata wcześniej...
Więc skąd założenie, że wszyscy Othersi mieszkają na wyspie "od urodzenia"?
Może tylko Ben się urodził na wyspie [o ile można mu w tej kwestii wierzyć]
Tajemnicza Wyspo, ale ja w żadnym fragmencie mojego posta nie zakładałem że wymienieni przeze mnie Othersi mieszkają na wyspie od urodzenia. Napisałem tylko że Bakunin był Innym, podwładnym Bena podobnym do Picketa, Ethana, Klugh czy Toma. Chodziło mi o status wśród Innych. Zresztą Ethana widzieliśmy już w świecie zewnętrznym.
#216
Napisano 20.03.2007 - |22:28|
Nie bede sie rozpisywal bo juz tu wszystko poruszyliscie
Wspolczuje Charliemu znalazl sie w niezbyt komfortowej sytuacji. Ciekawe jakie mozna byloby mu znalezc bezpieczne dla niego miejsce na wyspie??
#217
Napisano 20.03.2007 - |22:34|
Zdecydowanie się nie zgadzam. :buu: chociaż rzeczywiście John wszystko empirycznie lubi wypróbowywać. Jednak wszystkie flashbacki i dotychczasowe zachowanie na wyspie pokazywały, że John szanuje ludzkie życie. Raczej ratował niż zabijał. Dawał nerkę, pomagał, ratował Eco. Zachowywał się jak dobry człowiek. A tutaj tak gładko zamordował kolesia i tylko "sorry" powiedział I nie było to przypadkowe, oj nie.Moim zdaniem doszukiwanie się jakiegoś głębszego powodu dla którego John popchnął Bakunina może okazać się niepotrzebne. Podczas oglądania potraktowałem to tylko jako empiryczne działanie typowe dla bohatera. Podobnie było z implozją The Swan , bo póki co nie mamy żadnych przesłanek , żeby sądzić , że Locke znał konsekwencje likwidacji stacji.
Nie sądzę aby przyczyną była możliwość wypaplania o kalectwie Locke'a. Po pierwsze do samolotu nie wfrunął, tylko wjechał na wozku. Nie opamiętam tak dobrze pierwszych odcinków, ale chyba w retrospekcjach z lotniska w pierwszym sezonie siedział na wózku na lotnisku (nie mylić z wizją z Boonem!). Więc i jego widziano. Po drugie, nawet jeśli nikt nic nie wiedział (co jest niemożliwe!!) - Locke jest chyba bardziej przekonywujacy dla rozbitków niż złapany "obcy" i bez trudu przekonałby wszytkich do swojej wersji, gdyby chciał.
No więc musiał mieć inny powód. Tylko jaki...
Napisałam całą tą obronę Johna i przypomniałam sobie jak Locke zataił przed doktorkiem jak upadł Boone i tym samym przeszkodził w skutecznym ratowaniu chłopaka, którego bardzo lubił. A może to tylko rozgoryczony Jack tak mówił. Oj juz sama się pogubiłam... :sam9:
#218
Napisano 20.03.2007 - |22:48|
Zdecydowanie się nie zgadzam. :buu: chociaż rzeczywiście John wszystko empirycznie lubi wypróbowywać. Jednak wszystkie flashbacki i dotychczasowe zachowanie na wyspie pokazywały, że John szanuje ludzkie życie. Raczej ratował niż zabijał. Dawał nerkę, pomagał, ratował Eco. Zachowywał się jak dobry człowiek. A tutaj tak gładko zamordował kolesia i tylko "sorry" powiedział I nie było to przypadkowe, oj nie.
Nie sądzę aby przyczyną była możliwość wypaplania o kalectwie Locke'a. Po pierwsze do samolotu nie wfrunął, tylko wjechał na wozku. Nie opamiętam tak dobrze pierwszych odcinków, ale chyba w retrospekcjach z lotniska w pierwszym sezonie siedział na wózku na lotnisku (nie mylić z wizją z Boonem!). Więc i jego widziano. Po drugie, nawet jeśli nikt nic nie wiedział (co jest niemożliwe!!) - Locke jest chyba bardziej przekonywujacy dla rozbitków niż złapany "obcy" i bez trudu przekonałby wszytkich do swojej wersji, gdyby chciał.
No więc musiał mieć inny powód. Tylko jaki...
W końcu jego pierwowzór, filozof John Locke był angielskim empirystą . Co do tej nerki, to nie była do końca jego decyzja -został oszukany. Jednak zatajenie kalectwa moim zdaniem może byc powodem. Gdyby chciał, żeby reszta się dowiedziała, dawno by o tym powiedział. Może i go widzieli, ale go pewnie nie pamiętają - człowiek na wózku, a później bez jest trudny do przypomnienia sobie (większość lostowiczów pewnie nie skojarzyła że to ta sama osoba - bo i jak) Oczywiście mogę się mylić, i pewnie się mylę :afro:
#219
Napisano 20.03.2007 - |22:52|
Też myślę że jest jakaś inna przyczyna. na wózku Locka chyba tylko pamięta Rose. reszta rozbitków go nie kojarzyZdecydowanie się nie zgadzam. :buu: chociaż rzeczywiście John wszystko empirycznie lubi wypróbowywać. Jednak wszystkie flashbacki i dotychczasowe zachowanie na wyspie pokazywały, że John szanuje ludzkie życie. Raczej ratował niż zabijał. Dawał nerkę, pomagał, ratował Eco. Zachowywał się jak dobry człowiek. A tutaj tak gładko zamordował kolesia i tylko "sorry" powiedział I nie było to przypadkowe, oj nie.
Nie sądzę aby przyczyną była możliwość wypaplania o kalectwie Locke'a. Po pierwsze do samolotu nie wfrunął, tylko wjechał na wozku. Nie opamiętam tak dobrze pierwszych odcinków, ale chyba w retrospekcjach z lotniska w pierwszym sezonie siedział na wózku na lotnisku (nie mylić z wizją z Boonem!). Więc i jego widziano. Po drugie, nawet jeśli nikt nic nie wiedział (co jest niemożliwe!!) - Locke jest chyba bardziej przekonywujacy dla rozbitków niż złapany "obcy" i bez trudu przekonałby wszytkich do swojej wersji, gdyby chciał.
No więc musiał mieć inny powód. Tylko jaki...
#220
Napisano 20.03.2007 - |23:22|
mieć wszystko to za mało
DOBRY ZE MNIE CHŁOPAK
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych