Skocz do zawartości

Zdjęcie

11. Star Trek (2009)


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
232 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Ocena filmu (70 użytkowników oddało głos)

Ocena

  1. 10 (14 głosów [23.33%])

    Procent z głosów: 23.33%

  2. 9 (19 głosów [31.67%])

    Procent z głosów: 31.67%

  3. 8 (11 głosów [18.33%])

    Procent z głosów: 18.33%

  4. 7 (2 głosów [3.33%])

    Procent z głosów: 3.33%

  5. 6 (1 głosów [1.67%])

    Procent z głosów: 1.67%

  6. 5 (5 głosów [8.33%])

    Procent z głosów: 8.33%

  7. 4 (2 głosów [3.33%])

    Procent z głosów: 3.33%

  8. 3 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  9. 2 (1 głosów [1.67%])

    Procent z głosów: 1.67%

  10. 1 (1 głosów [1.67%])

    Procent z głosów: 1.67%

  11. JJA - yyy, nie zobaczę ;) (2 głosów [3.33%])

    Procent z głosów: 3.33%

  12. po prostu - nie zobaczę :) (2 głosów [3.33%])

    Procent z głosów: 3.33%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#201 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 26.05.2009 - |19:54|

czy wtedy nie narzekałbyś, że znowu sztampa - Star Trek w stylu dobra federacja kontra z gruntu źli kosmici. Ja pierwsza bym narzekała, bo taki Star Trek już był 10 razy

Zakładam, że 10 oznacza liczbę filmów...
No to przykładowo w 9 filmie tym złym jest Federacja, a nasi dzielni bohaterowie muszą z niej wystąpić by móc walczyć o uciśnionych (Star Trek IX Insurretion - Rebelia).

Też jestem w szoku bo Spock to sztywniak a Uhura służbistka ale jeśli miał gdzieś kiedyś nastąpić niepohamowany wybuch uczuć to właśnie w tego typu sytuacji.

Ale ten romans w ogóle nie pasuje, nie w tych warunkach. W ogóle co on robi z Uhury? Łowczynie samców, która tylko czeka na słabość ofiary?

Użytkownik Toudi edytował ten post 26.05.2009 - |19:54|


#202 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 26.05.2009 - |23:00|

Hmmm... reductio ad absurdum może jest ulubioną prawniczą zabawą, ale we mnie pozytywnych emocji nie wzbudza.

z całym szacunkiem dla Lucasa - to, że film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć powiedział Alfred Hitchcock.

Owszem. Chodziło mi jednak o SF, a ściślej hollywoodzką space-operę. Poza tym nie tylko ja miałem podobne skojarzenie. Chodzi nie tyle o Hitchcockowski wzrost "ciśnienia" emocji na ekranie, ale właśnie pędzącą bez umiaru akacje. To coś zupełnie innego. Poza tym "Ptaki" to SF? Nawet nie "prawie". Absurd. Myślę, że Alfred by się zdziwił.

słusznie! To wyjątkowo nietaktowne ze strony obiektu, powinien poczekać aż skończy się poród albo jeszcze lepiej, ustalmy termin bez żadnych porodów, takie "okienko" kiedy nikt się nie rodzi i wtedy zaprośmy obiekty do ataku!

Czy mam rozumieć że pierwszy raz obejrzałaś podobną scenę w filmie? W takim razie czuje lekką zazdrość. W każdym razie dla reszty podobne chwyty są równoznaczne z samochodem wybuchającym w widowiskowej eksplozji wymagającej 10 kilogramów TNT po upadku z klifu. Chyba że o tym też pierwszy raz słyszałaś. Oczywiście istnieje jeszcze możliwość że wierzysz, że wydarzenia w filmie nie są naprzód z rozmysłem planowane przez tabun scenarzystów, producentów i całej reszty, dlatego nie podlegają żadnej krytyce podobnie jak np. wydarzenia z życia. Że jeśli coś się dzieje, to tak musiało być. Jeśli tak jest w twoim przypadku, to musisz być nieustającym źródłem humoru dookoła siebie.

to akurat nie do końca prawda. W takich momentach ludzie (Spock w połowie) reagują często wyjątkowo emocjonalnie i nieracjonalnie. Też jestem w szoku bo Spock to sztywniak a Uhura służbistka ale jeśli miał gdzieś kiedyś nastąpić niepohamowany wybuch uczuć to właśnie w tego typu sytuacji.

W takim razie jestem bardziej zimnokrwisty niż Wolkanin. Ew. można powiedzieć, że ostatnia rzeczą na którą miałbym ochotę jest zbliżenie z kimkolwiek w takiej sytuacji. Najwyraźniej jestem dziwny. Albo mam niewłaściwą płeć. W każdym bądź razie po prostu tego nie pojmę. No, można jeszcze założyć że to po prostu bzdura, naciągany 'topos' przewijający się przez filmy 'holiłódu' w imię tzw. konwencji czy dramatyzmu. Ergo-fikcja.

ta teza wymaga założenia, że cała planeta jest jednomyślna i funkcjonuje jak Borg.

A czy moja teza sugerowała coś takiego? Właśnie na odwrót, czyli to co twierdzisz. Cześć społeczeństwa się zgadza, inna nie. I to na tyle znacząca i potężna, że jest w stanie wyprodukować statek przy którym zaimplementowano technologię Borga (komiks-suplement do historii). Tak czy siak-nie.

Rany, wszystko tylko nie to!!!! ST wyglądałby tak, że po kuriozalnym Entku z anteną z każdej strony goniłaby bez opamiętania i wrzaskiem (porażające liczby samogłosek, głównie aaaa) zgraja neurotycznych psycholi z rozdętymi gałami i połowa z nich dokonałaby rytualnego harakiri a druga połowa zbierała z jakichś idiotycznych powodów typu "bo ja też" pokemony. Thx!

Interesujące. Wypowiedź udowadnia, że po prostu nie znasz niczego poza tym, co dziecinne i głupie tudzież sztampowe. Analogicznie: co powiedziałaby nie znająca tematu osoba o filmach i literaturze SF po obejrzeniu "Barbarelli" lub"Flasha Gordona"? Najlepiej w wersji "skutaszonej"?
Kiedy kazałem się uczyć na tych wzorcach miałem na myśli "na rzeczach na poziomie" a nie bajkach dla dzieci lub produkcji niższej klasy. Przy czym "nauka" to nie to samo co "kopiowanie". Myślę, że inne byłoby twoje zdanie po obejrzeniu kilku sławnych produkcji czy przeczytaniu słynnych serii. I naprawdę, utożsamianie tych form z "Dragon Balem" czy "Pokemonami" jest tak śmieszne, że całkowicie cię deprecjonuje w tym temacie. Każę uczyć się na tym co dobre, nie na tym co złe.

do tej pory odrobinkę się droczyłam ale teraz mnie serio ubawiłeś :)))) hahahaha!!!!! Normalnie do łez!!!

Uspokój się. Czy nie zauważyłaś że używanie wielokrotnych wykrzykników jest uważane za oznakę niedojrzałości? Poza tym-odrobinkę? No, można tak powiedzieć jeśli założymy, że antysemita także "odrobinkę" droczy się z Żydem, zanim wyciągnie argumenty większej wagi. Poza tym czy poprzez "droczenie" masz na myśli produkcję przydennych insynuacji mających za zadanie wplątać drugą stronę w irracjonalną dyskusję sprowadzającą się do pytania która prawda jest najmojsza? Och...ojej...chyba ci się udało. Ojojoj. Aleś ty podstępna! Prawdziwa bestia, panie i panowie proszę uważać!

Odnośnie TOSa-oczywiście, zgadza się. Konwencja byłą bardzo podobna, słuszna uwaga. Ale później, dajmy na to, TNG-to już co innego. Punkt sporny powiedzmy. I chce zauważyć, że Federacja istniała już od stu lat z małym hakiem. Choć punkt oczywiście słuszny.

zasada może i dobra ale nie jedyna. Tu jest zastosowana druga szkoła, rodem z komiksu amerykańskiego, którego osobiście nie lubię ale doceniam. A mówi ona to że nikt nie jest lub nie musi być z gruntu zły, tylko los go takim czyni (np większość złych bohaterów z Batmana staje się złymi z powodu wydarzeń w których uczestniczyli. Często też robią złe rzeczy ze szlachetnych pobudek np ochrona środowiska.) i właśnie fakt, że nie ma samych czarno-białych postaci jest intrygujące, frapujące a poza tym zmusza do myślenia w przeciwieństwie do opcji zły jest zły i tyle.
I czy wtedy nie narzekałbyś, że znowu sztampa - Star Trek w stylu dobra federacja kontra z gruntu źli kosmici. Ja pierwsza bym narzekała, bo taki Star Trek już był 10 razy. Teraz mamy coś innego: raczkująca (dosłownie, małolactwo na każdym kroku!) federacja kontra jeden gostek, który się wnerwił i nieźle namieszał.

Jestem coraz bardziej zmieszany. To o czym mówisz nie jest wyłączną domeną komiksu amerykańskiego, ale fabularyzacji w ogóle i występuje ona wszędzie. Także w mandze i anime. To co ja miałem na myśli to sposób przedstawiania danego charakteru, sposób jego kształtowania na ekranie poprzez różne środki wyrazu. A przede wszystkim-poprzez odpowiednie poświecenie mu uwagi. Nero wyszedł papierowy. Poza tym naprawdę, jego motywacja była do kitu i nieprzekonywająco splatała się z historią. Problemem nie jest jednakże jej sama treść, ale właśnie jej przedstawienie. Czy raczej-brak. Dlatego dodanie 15 minut po to tylko, by rozwinąć tą postać wyszło by filmowi tylko na dobre. Psychotyczni, z napęczniałymi gałami wariaci od kwitnącej wiśni o tym pamiętają. Poświęcają czas "temu złemu" nawet w pokemonach. Poza tym-w komiksie amerykańskim nie ma czarno-białych postaci? Co ty czytasz? Ale to chyba nie jest miejsce ani czas na roztrząsanie tego, udowodniłaś że twoja wiedza jest minimalna-to takie życzliwe określenie na "zero". (Nawet największa chluba DC, czyli Batman z Jokerem zaczynali nieciekawie, o reszcie nie wspomnę. Era anty-bohaterów o których mówisz nadeszła później i też z różnym skutkiem.)

Poza tym zauważ, że jakikolwiek z wychwalanych przez ciebie komiksowych charakterów mógł stać się przekonywujący, ponieważ poświęcono mu uwagę i go odpowiednio ukształtowano. Z Nero coś takiego nie miało miejsca.

jakby nie pamiętali o Piku na wózku to byś dopiero im przywalił

A więc o to chodzi? "Przywalanie". Fajnie, nie zorientowałem się do tej pory że jesteś znowu w trakcie dni i że w związku z tym rozpoczęłaś jakąś beznadziejną wendetę spod znaku "moja najmojsza". Ech. Głupi samiec.

a jaka pogoda na twojej planecie????

Faktycznie, nie popisałem się. Wybacz, jestem głupim lamuskiem. Poniosło mnie z idealizmem, za dużo Picarda się naoglądałem. Po prostu po komentarzach sprzed premiery a potem po pierwszych reakcjach sądziłem, że Abrams podszedł do tematu z większą fantazją, tymczasem on zrobił świetny film. Czy "tylko" to już kwestia gustu. Nie mam do niego zarzutu, podejście miał dobre, ale nie wycisnął z tematu tego, co ja chciałbym zobaczyć. Oczywiście na niego wszystkiego nie zwalam, ale odpowiedzialność za kształt filmu jest zawsze rozmyta i rzadko się o niej mówi, więc wszystko zawsze zostaje podciągnięte pod osobę reżysera tak czy siak.
MOD: Tu Sakramentos przesadził, a dwa wyrazy nie wnosiły nic do tekstu

Użytkownik Toudi edytował ten post 26.05.2009 - |23:36|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#203 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 26.05.2009 - |23:35|

Sakramentos ostrzegam nie przeginaj....

#204 medusa

medusa

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 559 postów

Napisano 27.05.2009 - |17:47|

No i jaka tu dyskusję można prowadzić jak argumenty są w stylu:

Aleś ty podstępna! Prawdziwa bestia, panie i panowie proszę uważać!

I co mam ci niby odpowiedzieć? Mam gdzieś co o mnie myślisz, chodzi mi o to co piszesz o filmie. Wywaliłeś 76374635097 znaków, które można w skrócie streścić bla bla bla bla jestem taki mądry bla bla bla nikt nie zrobi w życiu filmu, który mnie zadowoli bla bla bla wszyscy są debi,lami bla bla bla robią same babole bla bla bla powinien być dłuższy.
Możesz sobie mieć takie zdanie, że film jest denny - twoje prawo, zwracam tylko uwagę na podawanie jako prawdy absolutne tez, które stawiasz bo są one ani uprawnione ani nawet sprytne

Hmmm... reductio ad absurdum może jest ulubioną prawniczą zabawą, ale we mnie pozytywnych emocji nie wzbudza.

po pierwsze nie do absurdu tylko do istoty rzeczy a zwrócenie ci uwagi wzbudza u ciebie emocje na poziomie niepokojącym

Owszem. Chodziło mi jednak o SF, a ściślej hollywoodzką space-operę. Poza tym nie tylko ja miałem podobne skojarzenie. Chodzi nie tyle o Hitchcockowski wzrost "ciśnienia" emocji na ekranie, ale właśnie pędzącą bez umiaru akacje. To coś zupełnie innego.

1/ To zasada, którą sformułował Hitchcock. Kropka. Dla filmu, gatunek to szczegół. Kropka.
2/Akacje są w parku. Nie widzę związku.

Czy mam rozumieć że pierwszy raz obejrzałaś podobną scenę w filmie?

Nie mam zamiaru pisać co masz rozumieć, na szczęście nie pracuję w edukacji. Zwyczajnie się po szczeniacku czepiasz tej sceny, co dodatkowo zahacza o jakiś męski szowinizm, bo czemu akurat porodu???? Seny porodów pojawiają się z częstotliwością jakieś 0,9746 na film i 3451,7 na serial choć i tak zdecydowanie pozostają w tyle za scenami śmierci i seksu ale akurat na poród mają póki co wyłączność kobiety (chwalebny wyjątek np w Entku)

W takim razie jestem bardziej zimnokrwisty niż Wolkanin. Ew. można powiedzieć, że ostatnia rzeczą na którą miałbym ochotę jest zbliżenie z kimkolwiek w takiej sytuacji. Najwyraźniej jestem dziwny. Albo mam niewłaściwą płeć. W każdym bądź razie po prostu tego nie pojmę. No, można jeszcze założyć że to po prostu bzdura, naciągany 'topos' przewijający się przez filmy 'holiłódu' w imię tzw. konwencji czy dramatyzmu. Ergo-fikcja.

Twoja krew i twoja ochota - twoja sprawa. Po prostu nie wypowiadaj się za resztę wszechświata i racz rozróżnić "parzenie się" od "zbliżenia". W chwilach nieszczęścia czy tragedii człowiek pragnie bliskości i pocieszenia. Co w tym dziwnego i nienaturalnego??? Równie normalna jest chęć niesienia takiego pocieszenia człowiekowi, który cierpi. Ciebie najwyraźniej nikt takim uczuciem nie obdarzył. Wypada współczuć.

A czy moja teza sugerowała coś takiego?

Tak, ponieważ ciągle piszesz Romulanie to, Romulanie tamto i przypisujesz im jakieś zbiorowe motywy a na końcu grzmisz potępiająco, że rozwalili ci kanon bo Romulanie coś tam coś tam- jest to potężny błąd logiczny zaraz na początku wnioskowania, bo jak podkreślałam: mamy tu do czynienia z jednostką (+ paru pomocników jednostki) a nie nacją.

Interesujące. Wypowiedź udowadnia, że po prostu nie znasz niczego poza tym, co dziecinne i głupie tudzież sztampowe. Analogicznie: co powiedziałaby nie znająca tematu osoba o filmach i literaturze SF po obejrzeniu "Barbarelli" lub"Flasha Gordona"? Najlepiej w wersji "skutaszonej"?
Kiedy kazałem się uczyć na tych wzorcach miałem na myśli "na rzeczach na poziomie" a nie bajkach dla dzieci lub produkcji niższej klasy. Przy czym "nauka" to nie to samo co "kopiowanie". Myślę, że inne byłoby twoje zdanie po obejrzeniu kilku sławnych produkcji czy przeczytaniu słynnych serii. I naprawdę, utożsamianie tych form z "Dragon Balem" czy "Pokemonami" jest tak śmieszne, że całkowicie cię deprecjonuje w tym temacie. Każę uczyć się na tym co dobre, nie na tym co złe.

Ostatnie zdanie jest kwintesencją ciebie. Ja pan każę się uczyć motłochowi!
Moja wypowiedź udowadnia, że to co ty uważasz za wielkie ja nie i nie czuję potrzeby, aby pouczać jednego z najbardziej cenionych reżyserów ostatnich lat, żeby przerabiał swoją wizję obrazu, którego pomysł wywodzi się z westernu pod kreskówki. które mają się do tego nijak. Sam się deprecjonujesz w tym temacie i nie tylko w nim.
Co by powiedziała osoba po Barbarelli???? Że Jane Fonda miała fajne kozaki. Co ma piernik do wiatraka?

Poza tym naprawdę, jego motywacja była do kitu i nieprzekonywająco splatała się z historią.

no tak, strata rodziny jest mało przekonująca. Ale twój poziom emocjonalny i rozumienie uczuciowości już znamy.

Psychotyczni, z napęczniałymi gałami wariaci od kwitnącej wiśni o tym pamiętają. Poświęcają czas "temu złemu" nawet w pokemonach. Poza tym-w komiksie amerykańskim nie ma czarno-białych postaci? Co ty czytasz?

Ja teraz czytam Pratchetta a ty czytasz o pokemonach - dlatego się nie zrozumiemy

udowodniłaś że twoja wiedza jest minimalna-to takie życzliwe określenie na "zero".

Serio??? ty udowodniłeś, że jesteś oczytany z pokemonów - gratulacje. Wszyscy jesteśmy poruszeni.

Poza tym zauważ, że jakikolwiek z wychwalanych przez ciebie komiksowych charakterów

gdzie było "wychwalanie" ??? Czytaj ze zrozumieniem. Dałam przykład, zaznaczając, że nie go lubię. Po prosu widzę pewną "szkołę" w miejscu gdzie ty widzisz "papkę" a tak na prawdę to się czepiasz dla samego czepiania.

A więc o to chodzi? "Przywalanie". Fajnie, nie zorientowałem się do tej pory że jesteś znowu w trakcie dni i że w związku z tym rozpoczęłaś jakąś beznadziejną wendetę spod znaku "moja najmojsza". Ech. Głupi samiec.

To najidiotyczniejszy argument jaki czytałam na tym forum. Długo nad nim myślałeś?

Faktycznie, nie popisałem się. Wybacz, jestem głupim lamuskiem.

I tu się zgadzam

Użytkownik medusa edytował ten post 27.05.2009 - |19:28|

  • 0
Biorę sobie w tej pętli wolne.

#205 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 27.05.2009 - |17:57|

ale akurat na poród mają póki co wyłączność kobiet

yyyyyyyy [szkoda,że nie ma sygnałów dźwiękowych na forum, bo by przydał ten z teleturniejów :)] A Junior z Arnim i De Vito? :>

#206 medusa

medusa

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 559 postów

Napisano 27.05.2009 - |19:23|

ale akurat na poród mają póki co wyłączność kobiety

yyyyyyyy [szkoda,że nie ma sygnałów dźwiękowych na forum, bo by przydał ten z teleturniejów :)] A Junior z Arnim i De Vito? :>

przecież napisałam, że były wyjątki!
ale prawda, ze Junior był wyłącznie o tym (świetny tekst:moja żona była pływaczką z NRD!)
no i oczywiście rzeczywistość dogoniła film, W życiu też już się to udało. Co nie przeszkadza niektórym nerwowo reagować na porody w filmach.
  • 0
Biorę sobie w tej pętli wolne.

#207 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 27.05.2009 - |19:46|

medusa masz, rację i jej nie masz. Tu nie chodzi o problem z porodem, ale z momentem w którym się dzieje. Poród w środku akcji jest już tak oklepanym motywem, że może wywoływać tylko negatywne reakcje.
Co więcej w Treku też był i to całkiem niedawno - finał Voyagera, gdzie B'Elanna rodzi w środku finału, w trakcie walki z Borg.

A gdyby tak Kirk urodził się na kilka minut przed przybyciem Nero i ojciec mógłby go potrzymać w rękach przez kilka sekund, a potem biegiem biec na mostek. Czyż nie lepiej by to wyglądało?



A tak mnie naszło. O co chodzi z tą niby technologią Borga? Bo raz, że tego nie było widać w filmie, dwa czy Borg nie jest czasem w regresie bo wydarzeniach z VOYa?

Użytkownik Toudi edytował ten post 27.05.2009 - |19:47|


#208 biku1

biku1

    BSG FREAK

  • Moderator
  • 6 528 postów
  • MiastoSZCZECIN

Napisano 27.05.2009 - |20:19|

A tak mnie naszło. O co chodzi z tą niby technologią Borga? Bo raz, że tego nie było widać w filmie, dwa czy Borg nie jest czasem w regresie bo wydarzeniach z VOYa?

Z tego co pamiętam o ile o to pytasz to według komiksu "Continuum" - [który opowiadał mniej więcej o tym jak doszło do wydarzeń w ST XI] - to statek Nero czyli Narada był wzbogacony o komponenty technologii Borga. Zaznaczam, że komiksu nie czytałem więc piszę tylko to co wyczytałem i o ile dobrze zapamiętałem. B)
Głupiec narzeka na ciemność , mędrzec zapala świecę.
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .

RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT

#209 medusa

medusa

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 559 postów

Napisano 27.05.2009 - |20:52|

medusa masz, rację i jej nie masz.

dzięki :) choć mnie nie zależy na posiadaniu jakichś racji. Zwracam uwagę na błędy retoryczne
sformułowanie:

....i nieprawdopodobne, kobieta w ciąży zacznie rodzić akurat wtedy, gdy statek jest atakowany przez bliżej nieznany obiekt prujący wszystko na swojej drodze.

jest po prostu durne. Co w tym jest nieprawdopodobnego, że zacznie rodzić w tym momencie???? Stosując Prawa Murphy'ego właśnie w tym momencie będzie rodzić a znając choć z obserwacji prawa medycyny również, bo stres może być świetnym czynnikiem stymulującym.

Twoje sformułowanie:

Poród w środku akcji jest już tak oklepanym motywem, że może wywoływać tylko negatywne reakcje.

jest jak najbardziej sensowne i prywatnie nawet się z tobą zgadzam
  • 0
Biorę sobie w tej pętli wolne.

#210 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 27.05.2009 - |22:43|

to statek Nero czyli Narada był wzbogacony o komponenty technologii Borga.

O komponenty, jak to ładnie brzmi... Ale jakie? Co one mu dawały?
Bo tak:
- Transwarp nie widzieliśmy
- Fazerów też nie
- Torped też nie
- Generatorów osłon też nie było
- Alkow regenerujących drony nie było
To co na zostaje?
Nie było widać, by pancerz był aktywny i się regenerował po ostrzale - więc nanosondy odpadają...

Więc się pytam, o co biega z tą niby technologią Borga?

I w ogóle co to za pomysł, by zrozumieć film, trzeba zapoznać się z komiksem, który pewno nigdzie poza USA nie jest dostępny...

Bo już o tym, że Federacja z okresu TOSa nie jest przeciwnikiem dla Borga, to raczej nie muszę wspominać. Wystarczy sobie przypomnieć Wolf 359 - 40:1...

#211 Hans Olo

Hans Olo

    Lost Moderator

  • Lost Moderator
  • 2 394 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 27.05.2009 - |22:58|

Co do ostatnich dwóch zdań - Nero nie pochodzi z czasów TOS i nie lata statkiem federacyjnym. Ani tym bardziej nie jest przedstawicielem federacji.

Użytkownik Hans Olo edytował ten post 27.05.2009 - |23:01|

  • 0

BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out" 


#212 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 27.05.2009 - |23:00|

Co do ostatnich dwóch zdań - Nero nie pochodzi z czasów TOS.

Ale mówimy co by było gdyby technologia ST XI miał walczyć z Borgiem, czy choćby ich technologią...

#213 Hans Olo

Hans Olo

    Lost Moderator

  • Lost Moderator
  • 2 394 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 27.05.2009 - |23:04|

Z tego co widzę, to mowa była o statku Nero.
  • 0

BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out" 


#214 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 27.05.2009 - |23:36|

No ale ponoć ma w sobie jakaś technologię borg, prawda?

#215 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 28.05.2009 - |01:03|

Zgadza sie, wg. komiksu miały być jakieś dodatki.

Co do posta medusy.
Nudne.

Możesz sobie mieć takie zdanie, że film jest denny - twoje prawo, zwracam tylko uwagę na podawanie jako prawdy absolutne tez, które stawiasz bo są one ani uprawnione ani nawet sprytne

Nie, napisałem że film jest dobry. Jako rzecz "nową"-oceniłem na 9/10. Jako Trek-6/10. Średnia z tego to 7.5, ale w sondzie zagłosowałem na 7 bo połówek nie ma. Póki co wygląda raczej na to, że wydawało ci się, że dla mnie film to zło, dla ciebie nie i dlatego "crusade mode is on".
Przy czym muszę powiedzieć, że twoja zdolność do czytania tylko tego, co ci się podoba, by móc podtrzymać wnioski jest zadziwiająca. Choć można też powiedzieć, że po prostu gadasz od rzeczy i naginasz czyjeś wypowiedzi. Po co-nie wiem. Ale muszę przyznać, że jest to upierdliwe.

a zwrócenie ci uwagi wzbudza u ciebie emocje na poziomie niepokojącym

No nie wiem, tak samo można powiedzieć o tobie, poza tym nie zwróciłaś nikomu żadnej uwagi. To nie zabrzmi za dobrze, ale przypominam, że wygłaszałem swoją opinię i zastrzeżenia. Ty masz inne i mnie nic do tego. Detale można przedyskutować, ale szczerze mówiąc nie zapowiadało się to tak. Raczej twój pierwszy post to było "Hm, jesteś idiotą, film był świetny...czy już wspominałam, że jesteś idiotą? Och, i jeszcze coś-jesteś idiotą, bo film był świetny". Przez większosć tego tekstu "odrobinkę" się droczyłaś pisząc jakieś pierdoły i udając głupią. (przykład z najnowszej wypowiedzi: literówka z mojej strony: zamiast "akcja" napisałem "akacja". Błyskotliwa odpowiedź: są w parku, nie widzę związku)

1/ To zasada, którą sformułował Hitchcock. Kropka. Dla filmu, gatunek to szczegół. Kropka.

Ad1: powiedzmy, że mnie to już nie interesuje ale załóżmy że nie rżniesz specjalnie głupa po to, by tylko irytować.
Hitchcock z tego co mi wiadomo był mistrzem suspensu, a nie akcji. Zaś źródeł sukcesu Gwiezdnych Wojen doszukiwano się w tym, że Lucas nie nudził swojego widza, kręcił wedle zasad starego kina przygodowego. Z którym Hitchcock zdaje się nie miał za wiele wspólnego. Tak więc można się domyślić i połączyć te fakty: niedawno była premiera nowych epizodów Star Wars, filmy i twórczość Lucasa była omawiana także przy premierze Indiany. Ponieważ Star Trek i Star Wars są space operami, choć z różnych końców kija, to jednak łączy się je na różne sposoby (w tym: słynne wojny fanów). Nadto skojarzenie nie było wyłącznie moje, kilka osób również na tym forum miało podobne. Tak więc, z pomocą jeszcze kilku innych pomniejszych intuicyjnych połączeń (sukces kasowy, duża widownia, kosmos, space opera, strzelanie, mocne efekty, bitwy kosmiczne, szybka akcja, bliskość w czasie...etc) doszedłem do wniosku, że można porównać typ narracji obu produkcji i stwierdzić, że to typ a'la Lucas, tym bardziej że Hitchcock z space operą nie miał nigdy nic do czynienia a jego powiedzonko tyczy się ogólnej zasady suspensu. Wybacz, że tak wiele wymagałem. Nauczka na przyszłość.

Nie mam zamiaru pisać co masz rozumieć, na szczęście nie pracuję w edukacji. Zwyczajnie się po szczeniacku czepiasz tej sceny, co dodatkowo zahacza o jakiś męski szowinizm, bo czemu akurat porodu???? Seny porodów pojawiają się z częstotliwością jakieś 0,9746 na film i 3451,7 na serial

Co nie zmienia faktu, że jest to już nieco nudnawe. To tak samo jak z tymi złymi charakterami-teoretycznie mogą sobie być źli, bo są źli, ale to nudne. Po prostu cały ten poród był podyktowany tym, że dzięki temu akcja miała dramatyczny wydźwięk z domieszką patosu. No i epickości powiedzmy. Doceniłem ten element bo ładnie wyszedł, napisałem o tym, ale nie zmienia to faktu, że motyw jest oklepany. Mógłbym bawić się w wyliczanie prawdopodobieństwa, że akurat statek na którym byli rodzice Kirka gdy on miał się akurat urodzić napotkał w ogromnej przestrzeni kosmicznej statek Romulan z przyszłości którego losowo tutaj wyrzuciło po tym jak osoba związana w innej linii czasowej z Kirkiem doprowadziła do...i tak dalej....i do tego jeszcze taki przypadek, że akurat był to 9 miesiąc ciąży i kobieta mogła urodzić w każdej chwili. I bęc. Trochę za dużo tego ułatwiania sobie. No, ale ta wyliczanka...cała ta "afera"...to jest dopiero czepianie się.

Twoja krew i twoja ochota - twoja sprawa. Po prostu nie wypowiadaj się za resztę wszechświata i racz rozróżnić "parzenie się" od "zbliżenia". W chwilach nieszczęścia czy tragedii człowiek pragnie bliskości i pocieszenia. Co w tym dziwnego i nienaturalnego???

Może to, że nie spotkałem się nigdy z podobną reakcją między ludźmi którzy nie są w bliskiej relacji. Przy czym "bliska relacja" nie oznacza tutaj bycia:
a) starszym oficerem który jest spokojnym, wycofanym emocjonalnie, logicznie myślącym naukowcem
b ) bycia podległą w hierarchii koleżanką z akademii która się spotyka w klasie i na ćwiczeniach

Wpychanie ludzi w wzajemne objęcia w każdym filmie tuż po wielkiej tragedii też jest oklepanym motywem. W tym wypadku nie dość, że jest oklepany, to jeszcze nierealistyczny. Rzecz przeszłaby gdyby to był człowiek, ale nawet jako "zaledwie" pół-wolkanin Spock dał się poznać jako wyjątkowo chłodny i opanowany. Jego pierwsza reakcja w turbowindzie była w sumie OK (co wspomniałem), ale to drugie kowbojskie pożegnanie to już była jakaś przesada.
Poza tym mało w tej drugiej scenie był "szukania bliskości". Chyba, że jestem takim emocjonalnym inwalidą, że nie zauważyłem, że do okazywania komuś współczucia po stracie bliskich zaliczamy " z języczkiem".

Tak, ponieważ ciągle piszesz Romulanie to, Romulanie tamto i przypisujesz im jakieś zbiorowe motywy a na końcu grzmisz potępiająco, że rozwalili ci kanon bo Romulanie coś tam coś tam- jest to potężny błąd logiczny zaraz na początku wnioskowania, bo jak podkreślałam: mamy tu do czynienia z jednostką (+ paru pomocników jednostki) a nie nacją.

Dobrze, ja już się pogubiłem, więc może wróćmy do korzeni (i nie zaczynaj "och, pogubiłeś się, twój problem bla bla ple ple ple"). Dla mnie historia, w której statek górniczy jakoś przeżywa katastrofę Romulusa, a potem cofa się w czasie, przez dwadzieścia kilka lat nic nie robi by nagle zacząć wszystko kosić w iście profesjonalny sposób była nieco kulawa. Choćby z tego względu, że w momencie gdy ustalono łączność między okrętami, nikt nie był zdziwiony, że Romulanie wyglądają jak wolkanie. Nic nie wskazywało na to, że timeline został tak zmieniony pojawieniem się Narady, by doprowadzić do wydarzeń z TOSa (czyli ujawnienia pokrewieństwa między Romulanami a wolkanami) szybciej. No i tu zacząłem spekulacje, bo moim zdaniem lepiej byłoby "gdyby". Ponieważ nie lubię krytykować jakiejś części fabuły nie proponując nic w zamian. Nie oznacza to, że "tak jest lepiej" tylko" a co gdyby to zrobić tak?". Moze by się lepiej trzymało? Uciszyło kilku malkonentów? Ja po prostu lubię, jak w fabule wszystko gra i nie ma niedopowiedzeń, nadmiernych i niepotrzebnych spekulacji, nieścisłosci z powiązanymi historiami itd. Bo żeby tą nieścisłość wyjaśnić, muszę strasznie dużo rzeczy dopowiedzieć ( a właściwie to zmyślić) poza ekranem. A chyba nie o to chodzi.

Co do historii. Powiedziałem, że cześć Romulan, której nie podobały się rozmowy z Federacją a zwłaszcza perspektywa jakiegoś zjednoczenia z Wolkanami (przypominam działalność Spocka w tej kwestii), zdecydowała się zbuntować. Byli w stanie zdobyć okręt z upgreadami Borga (informacje z komiksu) i jakoś skoczyli w czasie by zniszczyć to, co uważali za zagrożenie dla ich prawdziwego "ja", bez barier, czującego i idącego za głosem impulsów, emocji, serca. Ta grupa to nie wszyscy Romulanie, ale ich część. Nie pisałem, że wszyscy za wyjątkiem nich z otwartymi ramionami przyjmowali zmiany, wystarczyło tylko, by oni uważali to za dostateczny powód do działania (czy uprzedzenia, np. rasowe czy narodowościowe poddają się racjonalizacji? Czy takie osoby myślą i kalkulują na chłodno, właściwie oceniają sytuację?) Dlatego zupełnie nie rozumiem całego tego pisania o "monolitach" znowu "złych kosmitach" i tak dalej (ta jakby Nero nie był kolejnym złym kosmitą).
Równie dobrze mogła byc to grupa wywodząca się z jakiejś radykalnej filozofii romulańskiej, albo coś w tym stylu. ich zachowanie i impulsywność odbiegało od tego, co widzieliśmy do tej pory w Treku. przy czym ja tu pisze o tym, co naprowadziło mnie an ten pomysł, a nie opisuję jakiś stan faktyczny. Bo w filmie to nadal są górnicy.

Ostatnie zdanie jest kwintesencją ciebie. Ja pan każę się uczyć motłochowi!
Moja wypowiedź udowadnia, że to co ty uważasz za wielkie ja nie i nie czuję potrzeby, aby pouczać jednego z najbardziej cenionych reżyserów ostatnich lat, żeby przerabiał swoją wizję obrazu, którego pomysł wywodzi się z westernu pod kreskówki. które mają się do tego nijak. Sam się deprecjonujesz w tym temacie i nie tylko w nim.

Tutaj zatrzymam się z "pokemonami" i nie będę w to dalej wchodził, trochę czasu szkoda. Tak, każę zerknąć na osiągnięcia narracyjne z mangi czy anime i się z nich uczyć, bo oni znają się na rzeczy. To naprawdę dosyć żałosne, że upierasz się, że chodzi mi o "pokemony" i inne bzdury. Utożsamianie takich tytułów jak np. "20th century Boys" czy "Monster" Urasawy z bajka dla dzieci "Pokeomon" jest tak samo zasadne jak twierdzenie że "Star Trek" ma taką samą wartość jak właśnie "Barbarella" czy "Flash Gordon". Albo jeszcze inaczej-to jak porównywanie "Heavy metal" do dajmy na to "Teletubisiów". Dlatego nie masz racji. Jeśli masz jakąś znajomość tytułów oprócz "Pokemon" (osobiście wątpię czy nawet ta znajomość opiera się na czymś więcej niż "w gazecie piszą o kolejnym japońskim syfie") i na tej podstawie opierasz swoje zdanie to proszę-napisz to, żeby nie było wątpliwości. Bo póki co to tylko się ośmieszasz. Oczywiście-zatykasz mnie w ten sposób, ale bynajmniej nie celnością uwagi.
Czytasz Prachetta? To świetnie. Ale wiedz, że twoje "argumenty" pożal się Boże są uprzedzeniami. Takimi samymi jak człowieka, który nigdy nie przeczytał nawet strony książki Fantasy, dajmy na to właśnie Prachetta, ale dla niego to totalne dno i strata czasu "elfy, wróżki, krasnoludy jakieś, bzdety", bo to jest niepoważne i nie to samo co Joyce. Ba, na tej podstawie określą twoja inteligencję i ogólny poziom wiedzy. "Z tobą nie dyskutuję, znasz jakieś krasnale, gratuluję przygłupstwa". Jeśli czegoś nie znasz, to się o tym nie wypowiadaj. Jeśli znasz-to wyprowadź mnie z błędu. W innym wypadku twój głos w tej sprawie jest nieważny ponieważ nie wiesz, do czego się odwołuję.
Dla twojej informacji, jeden z wymienionych przeze mnie tytułów, "Monster" nie opowiada o żadnej mechagodzilii niszczącej Tokyo, lecz o neurochirurgu niewinnie oskarżonym o morderstwa, które popełnia jeden z jego dawnych pacjentów. Chcąc udowodnić swoją niewinność zaczyna powiedzmy "śledztwo" w czasie którego odkrywa tożsamość zbrodniarza. Cały witz jest w tym, że fragmenty układanki są porozrzucane i stopniowo odkrywane w trakcie historii, która naprawdę jest wysokiej próby pod każdym względem, w tym psychologii postaci. Pokemony? Hardly.

Poza tym-dlaczego nie miałbym krytykować reżysera? Pisałem, że obrywa mu się raczej na zasadzie kozła ofiarnego, nie miałem za to nic do jego zdolności. Czy napisałem że jest do kitu? Nie, wręcz przeciwnie. Powiedziałem, że nakręcił dobry film. Ale czy "tylko" to już kwestia gustu.

no tak, strata rodziny jest mało przekonująca. Ale twój poziom emocjonalny i rozumienie uczuciowości już znamy.

Spock nie zabił mu rodziny. Minęło dwadzieścia parę lat. Nero usprawiedliwił się tylko tak "Przez ciebie moja rodzina nie żyje. Wiec zabiję twoją". Ciężko tu mówić o czymś innym niż potraktowanie charakteru po macoszemu. Jeśli dla ciebie Nero jest wspaniale pokazaną, głęboką postacią którą rozumiemy i której ból podzielamy to świetnie, ale póki co jesteś w mniejszości. Wręcz przeciwnie-jest to charakter papierowy, jego motywacje i postępowanie jest nieprzekonywujące i do kitu. "Zabili mi rodzinę" świetnie, ale w takim razie to tylko wymówka fabularna dla całej akcji, nie poświęcono jej uwagi. Ileż to linijek tekstu miał Nero? Jakie tło dla niego nam dano? Czy uraczono nas jakimiś retrospekcjami w jego temacie? Czymś co pomogłoby zrozumieć powody jego działań? determinacji? Nie, zbyto to wszystko "Zabili mi rodzinę". Skoro nie czujesz, że to nieco za mało i sztampowo, no to wybacz, ale nie zrozumiesz mnie.

Kazałem się uczyć od japońców, bo oni by to rozwiązali w prosty sposób. Włączyliby w odpowiednim momencie retrospekcje z życia Nero, z jego perspektywy. Krótkie serie miniaturek, opisujących jego życie i relacje jakie miał z swoimi bliskimi. Następnie by to wszystko mu odebrano tak, by widz mógł wczuć się w jego sytuajcę, zrozumieć, współczuć, pojąć. Wtedy jego gniew nie jest tylko obcą reakcją, ale czymś prawdziwym.

Jeśli to brzmi dla ciebie nieprzekonywająco, to sięgnijmy do kina, telewizji i poszukajmy podobnych środków wyrazu wśród dramatów i obyczajówek z wysokiej półki. Nie potrzeba na to dużo miejsca i wielkiego wysiłku. Sprawny scenarzysta jest w stanie skomponować ten motyw tak, żeby całość logicznie układała się krótkimi przerywnikami przez cały film. Poznaliśmy retrospekcje z strony Spocka. To dlaczego nie od strony Nero?

Po prosu widzę pewną "szkołę" w miejscu gdzie ty widzisz "papkę" a tak na prawdę to się czepiasz dla samego czepiania.

To zabawne, bo od początku tak widzę twoje paplanie. Ktoś mógłby powiedzieć, że jesteśmy siebie warci (moje blablabla jak pamiętam), ale to chyba zbyt kontrowersyjna teza dla ciebie jak mniemam.
Poza tym-"szkołę"? pozwól, ze użyje twojego stylu: "szkoła to miejsce nauki, ty zaś udowodniłaś że nie jesteś w stanie niczego przyswoić. Co ma piernik do wiatraka? Nadto po prosu to można najwyżej beknąć, a pisze się poprawnie 'proso'" (irytujący, zbędny bezsens, klasyczne rżniecie głupa by denerwować druga stronę, by pętliła się w jakiś tłumaczeniach lub agresywnych atakach)

Zanotowałem, że "nie lubisz" amerykańskich komiksów. Ale wyszedłem z założenia, że je "znasz". Tym razem pewności mieć nie mogę, ale po tej wypowiedzi mniemam, że się myliłem. Czyli, jeszcze raz: nie wiesz, nie mów.

To najidiotyczniejszy argument jaki czytałam na tym forum. Długo nad nim myślałeś?

Szczerze-nie, przyswojenie twojego poziomu przychodzi mi tak jakoś...naturalnie. Nie jest jakiś wybitnie skomplikowany ani specyficzny, tak to wolę sobie tłumaczyć, ale oczywiście możesz to interpretować na moją niekorzyść. Tamten tekst z cytatu to był wstępniak do szowinistycznego zawołania, ale niestety Toudi je wyciął uznając, że to przesada. Co tak właściwie zabiło cały sens tamtego posta.
Tutaj (fragment o który pytasz, czy długo myślałem) trudno powiedzieć, że to błyskotliwe, to chyba jednak obserwacje potwierdzają tą hipotezę. Jeśli jednak się mylę, i nie rozmawiam z osobą o rozchwianych hormonach, wtedy nasuwa się nieodparty wniosek.

Co zabawne-z innych wypowiedzi dowiaduje się, że medusa uprawia zwykłe czepianie się. Toudi wyjaśnia jedną kwestie-zrozumiał ją jakoś. Odpowiedź medusy: to kwestia retoryki. Twoje sformułowanie jest OK, jego-nie. Aha. Ale kontekstu nie można zaliczyć, przekazu też nie. Co jest ważne to to, że należy się z kimś pokłócić, powiercić, choć jego opinia jest uważana za właściwą. Warunek-musi być wypowiedziana przez kogoś innego. Interesujące.

Aha, muszę docenić, że świetnie panujesz nad techniką używania wykrzyknika, tym razem wyeliminowałaś jego obecność bezbłędnie aż do zera. Niestety, masz problem z znakiem zapytania. Jeden w zupełności wystarczy. Naprawdę.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 28.05.2009 - |01:51|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#216 inwe

inwe

    Starszy chorąży sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 968 postów
  • MiastoŻory(Śląsk)/Wrocław

Napisano 30.05.2009 - |06:51|

dużo akcji, dużo bum dla mnie rewelacja ;); 9/10;
  • 0
Najciemniej jest pod jabłonią.

Est modus in rebus

Horacy

Prawda ma charakter bezwzględny.

Kartezjusz

Przyjaźń, tak samo jak filozofia czy sztuka, nie jest niezbędna do życia. . . Nie ma żadnej wartości potrzebnej do przetrwania; jest natomiast jedną z tych rzeczy, dzięki którym samo przetrwania nabiera wartości.

C.S. Lewis

#217 LunatiK

LunatiK

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 764 postów

Napisano 30.05.2009 - |17:18|

Też jestem w szoku bo Spock to sztywniak a Uhura służbistka ale jeśli miał gdzieś kiedyś nastąpić niepohamowany wybuch uczuć to właśnie w tego typu sytuacji.

Ale ten romans w ogóle nie pasuje, nie w tych warunkach. W ogóle co on robi z Uhury? Łowczynie samców, która tylko czeka na słabość ofiary?

Jednego z tym nie rozumiem.
Czytam posty i mam wrażenie że cały ten romans polegał na kilku pocałunkach w windzie i teleporterze.
Ja mam wrażenie że to jednak trwało już wcześniej, a parka to zwyczajnie ukrywała.

W kwestii rodzenia.
W wyniku nagłego stresu to sie zdarza częściej niż sie niektórym wydaje. Inna sprawa że w filmach to jest wykorzystywane tak często ze czlowiek a dosc.


W kwestii Nero.
postać w 100% papierowa.
"zgineła mi córka" - wyjaśnienie jest świetne jeśli akcja dzieje sie niedługo po tym wydarzeniu.
Ale tutaj mieli dwadzieścia pare lat by ochłonąć.
  • 0
Kapitan Bomba - Idealny SF :P

Dołączona grafika

#218 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 30.05.2009 - |18:10|

Ja mam wrażenie że to jednak trwało już wcześniej, a parka to zwyczajnie ukrywała.

No to dopiero było by logiczne (wolkańskie) zachowanie... ehh.

W kwestii Nero.
postać w 100% papierowa.
"zgineła mi córka" - wyjaśnienie jest świetne jeśli akcja dzieje sie niedługo po tym wydarzeniu.
Ale tutaj mieli dwadzieścia pare lat by ochłonąć.

[sarkazm]No przecież ochłonął, zamiast zabić tego jednego co chciał jego świat uratować, postanowił unicestwić jego planetę.[/sarkazm]

#219 LunatiK

LunatiK

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 764 postów

Napisano 03.06.2009 - |08:20|

No to dopiero było by logiczne (wolkańskie) zachowanie... ehh.

Widzi jak wyglada sytuacja kiedy jego ojciec zwiazal sie z ziemianką, więc logika podpowiada by nie ujawniać podobnego związku.
  • 0
Kapitan Bomba - Idealny SF :P

Dołączona grafika

#220 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 04.06.2009 - |15:01|

Suplement:
Soundtrack jest świetny, muzyka definitywnie tworzy klimat "gwiezdnej wędrówki" jeszcze z czasów gdy Rodenberry nie był takim zawszonym komuchem ;) , tylko kolesiem z pomysłem na serial. Gdybym się wsłuchał w to to wcześniej, to może zawyżyłbym ogólną ocenę do nawet 8/10 :unsure:

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 04.06.2009 - |15:10|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych