Topic śmiechu...
#201 Gość_Gurden_*
Napisano 25.10.2003 - |19:52|
przebiegnie sarenka, w tle słychać leniwe stukanie dzięcioła. Wtem z głębi
lasu wyłania się potężna chmura kurzu. Widać, że jakiś rozpędzony tabun
przebiega przez las. Zwierzęta w popłochu uciekają. Nic nie widać, pył i
kurz wszystko zasłania.
Aż wreszcie tabun dobiega do leśnej polanki. Zatrzymuje się. Kurz powoli
opada. I nagle okazuje się, że cała polanka jest wyścielona... jeżami.
Wszystkie sapią, są zmęczone. Tylko jeden jeż, który prowadził cały tabun,
lekko się usmiecha, cały czas próbujac złapać oddech. Wreszcie w zachwycie
mówi do innych: Kurnaaaaaaa - JAK MUSTANGI... NIE?
#202
Napisano 26.10.2003 - |15:44|
Allah Akbar. Cały świat się o nas dowie. Dziś zamach na okupantów z Polski. Tym razem na ich ziemi. Cel - Okęcie. Tradycyjnie porwiemy samoloty - cztery. Jeden spadnie od razu, trzy sparaliżują pozostałe porty lotnicze. Zwycięstwo jest nasze!!!
Poniedziałek 17:00
Cały czas nie możemy znaleźć bagaży. Nici z ataku, na dodatek możemy już stąd nie wyjechać... To nic - jutro atak na Balice - tam musi się udać!
Wtorek 7:00
Dziś bracia wyjechali do Balic. Nie mamy bagaży, ale sterroryzujemy obsługę plastikowymi nożami i widelcami. Będzie dobrze.
Wtorek 18:00
Bracia Talibowie wrócili - śmierdząca sprawa: kazano im zapłacić za autostradę, a jak byli przy lotnisku (15 minut później) kazali im zapłacić znowu. Wycofaliśmy się żeby nie budzić podejrzeń. Zresztą podobno i tak w polskich samolotach nie dają sztućców, bo je się tylko kanapki.
PS Jutro atakujemy siedzibę polskiego rządu.
Środa 8:00
Dziś atak na polski parlament - mamy już dwa autobusy z przyczepami załadowane karbidem. Trotyl ukradli nam w poniedziałek na lotnisku, nic innego nie dało się skombinować. Autobusy wyjeżdzają o 8:30 - godziny wyjazdu przyczep jeszcze nie znamy - tajemnica. Plan jest prosty -
przejeżdzamy przez Warszawę i pierdut. Allach jest wielki!!!
Środa 17:30
Znów coś poszło nie tak. Bez problemów dotarliśmy do celu, ale droga była zablokowana przez samochody. Na wszystkich biało-czerwone wstążki.
W każdym jeden kierowca-samobójca . Chyba przewidzieli nasz atak i wystawili swoich żołnierzy (prawie sami faceci, żadnych starców i dzieci - elita).
PS Te dziury po drodze to chyba też nie przypadek - czyżby planowali zaminować drogę? Jutro zmiana planów - cel: Pałac Kultury. Tymczasem wycofamy się pod Warszawę...
Czwartek 7:00
Wstaliśmy rano bo plan wymaga szybkich posunięć, poza tym zadekowaliśmy się pod Warszawą. Wyjazd o 7:10, prejazd przez Janki, Raszyn, wysadzamy Pałac Kultury Nauki i (na) Sztuki, po czym pryskamy do Klewek, gdzie bracia Talibowie podstawią helikoptery. BUŁKA Z MASŁEM.
Czwartek 17:30
Oddam życie za bułkę z masłem. Stoimy od rana w Raszynie. Jakieś pacany w biało-czerwonych krawatach w kółko chodzą po pasach. Nie da się przejechać - próbowaliśmy ich staranować, na szczęście Ahmed zauważył leżące po drugiej stronie odwrócone brony. Dobrze że nie szarżowaliśmy - nie byłoby jak wrócić do Janek do McDonalda...
PS Tym razem rzucili przeciwko nam starców i baby - widocznie nas lekceważą. Ale my mamy plan - wrócimy w nocy
Piątek 6:30
Wreszcie przechytrzyliśmy wroga - przyjechaliśmy w nocy. Siedzimy przed stadionem Legii (X-Lecia był większy, ale jakieś męty się kręciły).
Piątek 7:30
Super wiadomość - namówiliśmy na akcję jakąś wycieczkę - przyjechała autokarami i od razu zgodziła się na akcję. Mają nawet własne siekiery, materiały wybuchowe i transparenty. Idzie nam jak z płatka. Allach nam sprzyja.
Piątek 16:30
Nie, noooo. Co za ludzie - nie dość, że sami dostali pałami, to jeszcze pobili naszych braci Talibów. LUDZIE JAK KTOŚ MA BRODĘ TO JESZCZE NIE ZNACZY ŻE JEST ŻYDEM. Żydzi mają PEJSY!!!!! Patrzcie trochę uważniej...
Mam tego dość. Kit z Polską. Jutro atakujemy SALWADOR!
Sobota 1:30
Jak podaje rzecznik Straży Granicznej, niedaleko przejścia granicznego w Kołbaskowie zatrzymano grupę wychudzonych, obdartych i głodnych starców. Umyto ich i ubrano. Na migi prosili, żeby nie strzyc bród. Niestety - nawet tłumaczom z ośrodka dla zbiegłych Rumunów nie dało się ze starcami dogadać. Tyle tylko wiadomo, że chcieli jechać do Ameryki z jakąś "pracą". Zapewne to kolejna grupa Pakistańczyków z jakiejś ubogiej wioski. Odsyłamy ich dziś LOT-em. Wyglądają na wzruszonych.
Epilog
Al-Dżazira - Katar: Osama Ben Laden ogłosił zwycięstwo Talibów. Szczegóły nie są znane, ale podobno przekupiono pewnych decydentów w Europie i USA.
BBC - USA: Prezydent USA ogłosił ewakuację Białego Domu. Jak powiedział: "Pewnym decyzjom nie dało się zapobiec, a pewnych spraw - zatrzymać. Pryskamy do Salwadoru - tam można co nieco załatwić - od czego jest CIA".
PAP - Polska: Po licznych zabiegach - choć dość nieoczekiwanie i w niewyjaśnionych okolicznościach - USA zniosła wizy dla Polaków. Polacy od dziś jeżdżą dokąd chcą i robią co chcą.
T.O.M.C.I.A.K.: Transforming Obedient Machine Calibrated for Infiltration and Accurate Killing
Czuję, że budzi się we mnie zwierzę... Ale obawiam się, że to leniwiec...
#203
Napisano 26.10.2003 - |19:58|
Sierżant tłumaczy żołnierzom zasady metrycznego układu jednostek:
- W układzie metrycznym woda wrze przy 90 stopniach.
Na to szeregowiec:
- Przepraszam, panie sierżancie, ale woda wrze w temperaturze 100 stopni.
- Oczywiście, co za głupia pomyłka! To kąt prosty wrze przy 90 stopniach!
-Co powinien zrobić żołnierz, będąc w składzie amunicji, kiedy wybuchnie pożar?
- Powinien wylecieć w powietrze!
-Czym żołnierz myje zęby?
- Żołnierz myje zęby czym prędzej.
Zbiórka w wojsku.
- Czemu ten pluton tak krzywo stoi?! - piekli się kapral.
- Bo ziemia jest okrągła - mówi jeden z żołnierzy.
- Kto to powiedział?!
- Kopernik.
- Kopernik wystąp!
- Przecież umarł.
- Czemu nikt mi o tym nie zameldował?!
#204
Napisano 26.10.2003 - |22:05|
karty.
Grają grają, noc mija i zrobili się głodni. Jeden mówi:
- Grajcie we dwóch, ja idę coś wrzucić na ruszt.
Długo nie trwało i wrócił. Usta umazane krwią...
- Znacie tę wioskę na południe stąd?
- Mhm
- No to już jej nie ma. Wyssałem ich co do jednego...
Drugi wampir wstaje:
- Dobra, teraz wy grajcie a ja napełnię żołądek.
Długo nie trwało i wrócił. Usta umazane krwią...
- Znacie to miasteczko na zachód stąd?
- No...
- Nikt już tam nie mieszka, he,he..., be-ek!
Trzeci wampir wychodzi, rzucając w drzwiach:
- Teraz ja, niedługo wracam.
Wraca jeszcze szybciej niż tamci. Ociężale wchodzi do komnaty.
Twarz cała we krwi.
- A ty gdzie byłeś?
- Nigdzie. Wyje***em się na schodach...
Przychodzi Rusek do dentysty. Dentysta ogląda i widzi same złote zęby, diamentowe koronki, w końcu nie wytrzymał:
- Właściwie nie wiem co mam panu tu zrobić?
- Chciałbym alarm założyć.
#205
Napisano 26.10.2003 - |22:17|
- To jest Barbakan..... Budowano go przez 5 lat.....
- 5 lat??? U nas wybudowano by w 2!!!
Idą dalej:
- To jest kościół Mariacki....... Budowano go przez 12 lat......
- 12 lat??? U nas by go zrobili w 4 lata!
Idą dalej:
- To są Sukiennice........ Budowano je przez 7 lat......
- 7 lat??? U nas wybudowaliby w ciągu roku!!!
Idą dalej, dochodzą do Wawelu. Przewodnik milczy.
- A co to takiego???
- Nie wiem, wczoraj nie było....
do serca człowieka
zimnego jak głaz
Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas
Mój świat
#206
Napisano 27.10.2003 - |00:09|
- Niech pani zapamięta, że należy trzy razy dodawać cyfry zanim przedstawi mi pani końcową sumę. Ona musi być sprawdzona i pewna!
- Proszę, panie dyrektorze. To sumowałam nawet dziesięć razy.
- Znakomicie. Lubię takie sumienne sekretarki!
- A tu ma pan dziesięć wyników.
---------------
Blondynka wstaje rano z łóżka i podchodzi do okna. Mąż pyta:
- Jaka dziś pogoda?
- Skąd mogę wiedzieć? Jest straszna mgła, pada deszcz i niczego nie widać!
--------------
Co powstanie, jeśli skrzyżuje się blondynkę z gorylem?
- Kto wie? Są pewne granice tego, do czego można zmusić goryla...
#207
Napisano 27.10.2003 - |12:04|
1. Nie myśl ! A jezeli juz pomyslales to
2. Nie mów ! Ale jezeli juz powiedziales to
3. Nie pisz ! Jezeli juz napisales to
4. Nie podpisuj ! A jak podpisales, no to sie k....
potem nie dziw.
Prawo Tertila:
Sprawa raz odlozona dalej odklada sie sama.
Prawo Clyde'a:
Im dluzej zwlekasz z tym co masz do zrobienia, tym wieksza szansa, ze ktos cie wyreczy
Zasada Larsona:
Dokonaj czegos niemozliwego, a szef zaliczy to do twoich obowiazków.
Regula Roberta:
Tytuly przewazaja nad osiagnieciami.
Prawo Wilsona:
Ranga osoby jest odwrotnie proporcjonalna do szybkosci mowy.
Regula Achesona:
Raport ma sluzyc nie informowaniu czytelnika, lecz ochronie autora.
Prawo Niesa:
Energia zuzywana przez biurokracje na obrone bledu jest wprost proporcjonalna do jego wielkosci.
Prawo Phillipa:
Latwe do przeprowadzenia sa tylko zmiany na gorsze.
Reguly komisyjne:
- Nigdy nie zjawiaj sie na czas, bo bedziesz musial zaczynac.
- Nie odzywaj sie do polowy posiedzenia, a zyskasz opinie czlowieka inteligentnego.
- Badz tak malo konkretny, jak to tylko mozliwe, dzieki temu nikogo nie urazisz.
- Kiedy masz watpliwosci zaproponuj powolanie podkomisji.
- Pierwszy wystap z wnioskiem o przelozenie obrad - Zyskasz popularnosc, gdyz wszyscy na to czekaja
Prawo Woltrskiego:
Praca w zespole polega na tym, ze przez polowe czasu trzeba tlumaczyc innym, ze sa w bledzie.
Prawo Owena:
- Jesli jestes dobry, to cala robota zwali sie na ciebie
- Jesli jestes naprawde dobry, to nie dopuscisz do tego.
Pulapka:
Zaden szef nie bedzie trzymal pracownika, który ma
zawsze racje.
do serca człowieka
zimnego jak głaz
Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas
Mój świat
#208
Napisano 27.10.2003 - |17:42|
Łysy do garbatego:
- Ty, gdzie tak pędzisz z tym workiem?
- Na Łysą Górę!
Kolega pyta kolegę:
- Ty, Gienek, gdzie ty się tak nauczyłeś drzewo rąbać?
- Na Saharze.
- Akurat! Przecież Sahara to pustynia.
- Teraz już tak..
Lekarz do pacjenta:
- Pali pan?
- Nie.
- Szkoda. Poczułby się pan lepiej, gdyby pan rzucił palenie.
Do lekarza przychodzi piękna młoda dziewczyna i mówi:
- Panie doktorze, mój mąż coraz rzadziej ze mną sypia.
- Ile pani ma lat?
- 20.
- A pani mąż?
- 70.
- Proszę się nie martwić, z pani męża będzie jeszcze niezły byk. Niech się pani rozbierze. Zaczniemy od rogów...
#209
Napisano 27.10.2003 - |19:24|
CHLOPAK ODPROWADZA SWOJA DZIEWCZYNE DO DOMU PO IMPREZIE
KIEDY DOCHODZA DO KLATKI, FACET CZUJE SIE NA WYGRANEJ
POZYCJI, PODPIERA SIE DLONIA O SCIANE I MOWI DO DZIEWCZYNY:
KOCHANIE, A GDYBYS MI TAK ZROBILA LASECZKE...
TUTAJ? JESTES NIENORMALNY. -NOOOO, TAK SZYBCIUKO, NIC SIE
NIE STANIE...
NIE! A JAK WYJDZIE KTOS Z RODZINY WYRZUCIC SMIECI, ALBO
JAKIS SASIAD I MNIE ROZPOZNA.
ALE TO TYLKO "LASKA", NIC WIECEJ... KOBIETO...
NIE, A JAK KTOS BEDZIE WYCHODZIL...
NO DAWAJ NIE BADZ TAKA...4
POWIEDZIALAM CI ZE NIE I KONIEC!
NO WEZ, TU SIE SCHYLISZ I NIKT CIE NIE ZOBACZY, GLUPIA.
NIE! W TYM MOMENCIE POJAWIA SIE SIOSTRA DZIEWCZYNY. W KOSZULI
EJ, ROZCZOCHRANA I MOWI:
TATA MOWI ZE JUZ WYRZUCILISMY SMIECI I MASZ MU ZROBIC TA
LASKE DO CHOLERY, A JAK NIE TO JA MU ZROBIE. A JAK NIE, TO
TATA MOWI ZE ZEJDZIE I MU ZROBI, TYLKO NIECH ZDEJMIE REKE Z
TEGO KUREWSKIEGO DOMOFONU BO JEST 3 W NOCY DO CHOLERY!
hehehe ) hehe [beeep] )))
#210
Napisano 27.10.2003 - |22:37|
- Prosze Pani, co Pani nie odpowiadało w domu?
- Nic - odpowiada kobitka - jest bardzo ładny i po za miastem. O ile dobrze
pamiętam to jest tam tez 10 hektarów gruntu.
Sędzia nie daje za wygrana:
- Pani mnie źle zrozumiała. Ja się pytałem, na jakiej podstawie...
- Oj, solidnej Wysoki Sadzie. Żelbeton i to na 4 metry w ziemie...
Sędzia z lekka podłamany:
- Ale ja pytałem, jakie są wasze stosunki.
- Oj, bardzo dobre Wysoki Sadzie. Mamy mnóstwo przyjaciół, a co piątek
chodzimy grac w brydża.
Sędzia już dość mocno podirytowany:
- Proszę Panią, ze się tak pospolicie wyrażę - czy cos w Państwa małżeństwie
nie grało?
- Co prawda mamy dwie wieże hi-fi, fortepian Banga i Olufsena, pianino, ale
z reguły to nie słuchamy muzyki... Ale sprzęt jest w jak najlepszym stanie.
W końcu sędzia nie wytrzymuje:
- DO JASNEJ CHOLERY! KOBIETO! CZEMU CHCESZ TEGO ROZWODU?
- Oooo, to nie ja chce rozwodu tylko mój mąż. Mówi, ze nie może się ze mną
dogadać...
do serca człowieka
zimnego jak głaz
Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas
Mój świat
#211
Napisano 28.10.2003 - |16:12|
Tak, [beeep].hehe [beeep] )))
A co powiecie o dowcipie filmowym?
- Strażnik Węża, strażnik Horusa i strażnik Setesha|spotykają się na neutralnej planecie.
- Dramatyczna chwila.|Strażnikowi Węża świecą oczy.
- Strażnikowi Horusa błyszczy dziób.
- Strażnikowi Setesha cieknie z nosa.
[4x12]Jack i Teal,c lecąc X-301 stracili nad nim kontrolę.[/4x12]
- Teal'c, na naszych tyłach...
- Czy to to, co myślę?
- Jeśli myślisz, że to Ziemia, to tak.
- Kurczy się.
- Jej rozmiar pozostaje niezmieniony. To raczej my oddalamy się z wielką prędkością.
Mali Jaffa też musieli chodzić do szkoły. Pewnego dnia jeden z wyższych kapłanów zadał pytanie: "Jest dużo rzeczy które my Jaffa mamy podwójnie, kto z was może mi je wymienić?" Zgłosił sie mały Billy Jaffa "Mamy dwoje oczu" "Bardzo dobrze, ale to nie wszytko. Kto mi może jeszcze coś wymienić?" Bobby Jaffa woła, "Mamy dwie ręce" "Świetnie, masz racje". Mały Peter Jaffa siedzi i chaotycznie wymachuje rękami. Wysoki Kapłan wie że z jego ust nie wyjdzie nic konstruktywnego, ale nie chce sprawic mu przykrości. "Tak Peter, co Jaffa jeszcze mają podwójnie?" "Mamy dwa symbionty" To już bylo dla Kapłana za wiele, "Mamy dwa symbionty? Co ty mówisz, przeciez Jaffa mają tylko jednego symbionta." Uparty Peter Jaffa mówi dalej "To nieprawda, mój tatuś ma dwa symbionty, jednego małego w brzuchu i jednego dużego miedzy nogami, którym myje mamie zęby.
#212
Napisano 28.10.2003 - |19:38|
Sorki... Przekopywałem sie przez te wszystkie dowcipy i mi jakoś ten twój umknąłFubu^^, twój kawał o wampirach coś mi przypomina.
To teraz może trochę o najlepszym szpiegu wszechczasów...
Podczas waznej narady w gabinecie Hitlera nagle otworzyly sie drzwi. Wbiegl przez nie mezczyzna z bukietem kwiatow, ktore polozyl na stole. Nastepnie sprawnie otworzyl sejf, sfotografowal wszystkie dokumenty, odlozyl na miejsce i wyszedl.
- Kto to byl? - spytal zaskoczony Hitler.
- Sowiecki szpieg Isajew - odpowiedzial Bormann.
- Dlaczego go wiec nie aresztujesz???
- I tak udowodni, ze kwiaty przyniosl...
Stirlitz ukradkiem karmil niemieckie dzieci. Od ukradka dzieci puchly i umieraly.
Dom Stirlitza okrazyli gestpowcy.
- Otwieraj! - krzyknal Muller
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedzial Stirlitz.
Odjechali. W ten oto sprytny sposob Stirlitz juz piaty raz przechytrzyl gestapo.
Stirlitz, spacerujac zima nad brzegiem jeziora, ujrzal na nim ludzi.
"Lyzwiarze" - pomyslal Stirlitz.
"Stirlitz" - pomysleli wedkarze.
CDN.
#213
Napisano 28.10.2003 - |23:52|
- Tyle znajomych twarzy, a w głowie tylko jedno nazwisko... Alzheimer...
Pan Bóg i święty Piotr siedzą sobie w niebie i patrzą w dół - na piekło. A w
piekle... impreza na całego... Dusze tańczą, seksowne diablice popijają
drinki, sam Szatan szaleje na parkiecie. Święty Piotr pyta Pana Boga:
- A czy my nie moglibyśmy sobie raz zrobić takiej imprezy?
- A czy to św. Piotrze opłaca się gotować dla nas dwóch?
I najlepszy:
Pijany mężczyzna przychodzi do domu, po cichu rozbiera się, na paluszkach przemierza przedpokój, delikatnie otwiera drzwi i nagle na jego głowie ląduje patelnia, a żona zaczyna awanturę.
Kilka dni później skruszony facet opowiada o tym kumplowi.
Ten kiwa z politowaniem głową i radzi:
- Stary, ja mam na to sposób. Jak zdarzy mi sie popić to już zbliżając się do domu, głośno śpiewam sprośne piosenki. Wchodzę do mieszkania z hukiem, tak żeby w całym bloku słyszeli, w kuchni na wszelki wypadek tłukę dwa talerze, a potem wpadam do sypialni rycząc:
"Żono przygotuj się! Wrócił twój król seksu i ma ochotę na bara-bara!"
- I co, i co? - dopytuje się kolega.
- Nic. W takich sytuacjach śpi, jak zabita.
do serca człowieka
zimnego jak głaz
Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas
Mój świat
#214
Napisano 29.10.2003 - |12:46|
Ach ci lekarze.
Lekarz do pacjenta:
- Muszę pana zmartwić, pan umiera. Jest rak z przerzutami.
- Tego się obawiałem. A czy nie mógłby pan doktor powiedzieć po mojej śmierci, że umarłem na AIDS?
- Dlaczego?!
- Wie pan, panie doktorze, po pierwsze - będę we wsi pierwszy, co umarł na AIDS. Po drugie - nikt już nie ruszy mojej baby. A po trzecie - wszyscy, co ją już mieli, się powieszą.
W szpitalu podczas obchodu lekarz zwraca się do pacjentki:
- Potrzebne będą dodatkowe badania (tu pokazuje palcami znak przyjmowania łapówy)
Na to pacjentka (pokazując gest Kozakiewicza):
- A z żyły będziecie pobierać krew?
Na to lekarz (pokazując środkowy palec)
- Nie mamy takich igieł!
Po okresowych badaniach lekarz mówi do pacjenta:
- Mam dla pana dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że ma pan AIDS, a dobra, że szybko pan o tym zapomni, bo ma pan też Alzheimera.
Drzwi do gabinetu lekarskiego otwierają się z hukiem i wypada z nich facet kopnięty przez zdenerwowanego lekarza.
- Następny proszę! - mówi lekarz.
Na to następny pacjent:
- Pan doktor chyba dziś nie w humorze. Może przyjdę jutro...
- Nie, nie! Po prostu tamten facet, którego od dziesięciu lat leczę na żółtaczkę, dopiero dziś powiedział, ze jest Chińczykiem.
#215
Napisano 29.10.2003 - |12:53|
Uciekł przez wejście.
Hitler dzwoni do Stalina:
- Czy wasi ludzie nie brali z mojego sejfu tajnych dokumentow?
- Zaraz wyjaśnię.
Stalin dzwoni do Stirlitza:
- Isajew, braliście z sejfu Hitlera tajne dokumenty?
- Tak jest, towarzyszu Stalin.
- Odłóżcie je natychmiast! Ludzie się denerwują!
Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego. Zapukał umowione 127 razy. Nikt nie otworzył. Po namyśle wyszedł na ulicę i spojrzał w okno.
Tak, nie mylił sie. Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.
Stirlitz spacerował po dachu Kancelarii Rzeszy. Nagle poslizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający gzyms, unikając upadku z dużej wysokości.
Następnego dnia cud posiniał i obrzękł.
To be continued...
Użytkownik Fubu^^ edytował ten post 29.10.2003 - |13:05|
#216
Napisano 29.10.2003 - |15:24|
pani z dzieckiem. Babcia swidruje dziewczyne wzrokiem, w koncu nie
wytrzymuje i mówi:
- Moze by tak pani ustapila miejsca?
- Nie moge - dziewczyna na to .
- A dlaczego?
- Jestem w ciazy!
- Hmm, w ciazy, akurat. I taki plaski brzuch? A dlugo jest pani w ciazy?
- Pol godziny. Jeszcze mi sie nogi trzęsą .
Rozmowa w kolejce stojącej przed sklepem.
- Czy pan jest ostatni?
- Nie, są gorsi ode mnie.
- Czy pan stoi na końcu?
- Nie, na nogach.
- Świnia!
- Bardzo mi przyjemnie, Kowalski jestem.
- Niech mnie pan w d*.*ę pocałuje!
- Ależ, proszę pani ja tu przyszedłem po cytryny, a nie po pieszczoty.
Podróżując gdzieś w Polsce małżeństwo miało wypadek. Po tym fakcie, wznosząc
się ku niebu gawędzą:
- Niepotrzebnie zacząłeś hamować na tej śliskiej drodze!
- Zacząłem hamować, gdy złapałaś za kierownicę!
- Złapałam za kierownicę, jak tobą zaczęło rzucać!
- Zaczęło mną rzucać, kiedy pociągnęłaś za ręczny hamulec!
- Pociągnęłam za ręczny, jak krzyknąłeś "RANY BOSKIE"!
- Krzyknąłem, kiedy zepchnęłaś mi nogę z gazu!
- Zepchnęłam, bo nie chciałeś mnie posłuchać!
- Nie chciałem, bo mi radziłaś prowadzić kozę na sznurku zamiast samochodu!
- Radziłam ci to, bo jechałeś jak wariat!
- Jechałem tak, żeby uciec przed fiatem, którego zwymyślałaś przy
wyprzedzaniu!
- Zrobiłam to, bo patrzył się na mnie i stukał się w czoło!
- Stukał się, bo wystawiłaś przez okno prawą rękę jakbyś chciała skręcać w
lewo!
- Wystawiłam rękę, żeby ci pokazać, w które drzewo rąbniemy, jak będziesz
tak dalej prowadził!
- Ale w końcu rąbnęliśmy w inne.
- Oczywiście, ty zawsze mi robisz na złość!
do serca człowieka
zimnego jak głaz
Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas
Mój świat
#217
Napisano 29.10.2003 - |20:28|
+30
Polacy śpią bez żadnego nakrycia. Amerykanie zakładają swetry. Mieszkańcy Miami włączają ogrzewanie
+10
Amerykanie trzęsą się z zimna. Włoskie samochody nie chcą zapalić. Możesz zobaczyć swój oddech
0
Woda zamarza. Rosjanie idą popływać. Francuskie samochody nie chcą zapalić.
-15
Twój kot chce spać z tobą pod jedną kołdrą. Politycy zaczynają rozmawiać o bezdomnych. Niemieckie samochody nie chcą zapalić. Marzymy o wyprawie na południe
-30
Rosjanie zakładają podkoszulki. Potrzebujesz kabli rozruchowych, żeby samochód zaczął funkcjonować. Twój kot chce spać w twojej piżamie
-40
Politycy zaczynają coś robić z bezdomnymi. Możemy ze swojego oddechu budować domki iglo. Japońskie samochody nie chcą zapalić. Chcemy wyruszyć na południe
-50
Za zimno, żeby myśleć. Potrzebujesz kabli rozruchowych, żeby kierowca zaczął funkcjonować. Rosjanie zamykają okno w łazience
-60
Niedźwiedzie polarne ruszają na południe. Prawnicy wkładają ręce do swoich własnych kieszeni.
#218
Napisano 29.10.2003 - |23:18|
wysiada z niej bogaty facet odziany w futro. Podchodzi do żebraka i pyta się
ze zdumieniem:
- Jacek?!!!
- Zenek?!!!
- Kopę lat, co u Ciebie słychać? - pyta żebrak.
- Wiesz mówi bogacz, kiepsko, interesy na giełdzie ot tak sobie, hotele mam
trzy takie jak ten, ale kiepściutko, ledwo te dwa - trzy miliony miesięcznie
wyciągam, no, ale mów, co u Ciebie? - pyta bogacz.
- Wiesz ja już trzy dni nie jadłem...
- O, stary... - klepie go po plecach bogacz -TO TY SIę ZMUŚ!!!
Janek zaprosił swoją mamę na obiad. W mieście, w którym studiował,
wynajmował małe mieszkanie, razem z koleżanką Justyną. Kiedy matka Janka
odwiedziła go, zauważyła, że współlokatorka syna jest wyjątkowo
atrakcyjną dziewczyną. Matka jak to matka zaczęła zastanawiać się, czy
aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś problemy. Kiedy
więc byli sam na sam, Janek oznajmił:
- Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy
tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy.
Tydzień później Justyna stwierdziła, że w ich wynajętym mieszkaniu
brakuje cukiernicy. Zwróciła się więc do Janka:
- Nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką, nie
mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak
myślisz?
Jasiek zdecydował się napisać list do matki:
*Droga Mamo, nie twierdzę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny,
..
nie twierdzę też, że jej nie wzięłaś. Faktem jednak jest to, że od
czasu Twojej wizyty u nas nie możemy jej znaleźć.*
Kilka dni później otrzymał odpowiedź:
*Drogi Synku, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, ... nie twierdzę
również, że z nią nie sypiasz. Faktem jednak jest to, że gdyby Justyna
spała we własnym łóżku już dawno by ją znalazła. Buziaczki, Mama*
Policjant wrócił późno do domu i zastał żonę sama w łóżku,
pościel roztentegowana, a żona jakoś dziwnie rozochocona.
- Cholera. Twój kochanek tu był? Gdzie się schował?
Pod łóżkiem? - i zagłada pod łóżko - Pod łóżkiem nie ma.
W kuchni? - i zagląda do kuchni - W kuchni nie ma.
W szafie?
Z szafy wychyla się ręka z banknotem 200zł.. Policjant
dyskretnym ruchem ogląda się i bierze banknot.
- W szafie tez go nie ma. To gdzie się schował?
Użytkownik 121277 edytował ten post 30.10.2003 - |00:10|
do serca człowieka
zimnego jak głaz
Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas
Mój świat
#219
Napisano 31.10.2003 - |10:21|
gumofilce, berecik z antenką ) powolnym krokiem idzie przez błotniste
podwórko do chlewu. Z chlewu dochodzą pierwsze niepewne pokwikiwania.
Zenek podnosi wiadro z pomyjami i wchodzi do środka, wszystke świnie
kwiczą i tłoczą jak najbliżej. Nalewa pomyje do koryta - świnie w
spazmach, pełen entuzjazm, kwik nie do wytrzymania. Zenek przez
chwilę stoi i patrzy się na nie z lekko zażenowanym uśmiechem. powoli odwraca
się i wraca do domu. W domu zdejmuje kufajkę i pdchodzi do
szczerniałego kawałka lustra wiszącego nad miską, przygładza tłuste włosy i patrzy się na swoje odbicie... w końcu mruczy do siebie:
- Ku***, co one takiego we mnie widzą???
T.O.M.C.I.A.K.: Transforming Obedient Machine Calibrated for Infiltration and Accurate Killing
Czuję, że budzi się we mnie zwierzę... Ale obawiam się, że to leniwiec...
#220
Napisano 31.10.2003 - |14:05|
- Kochanie, wyobraź sobie, że twoja matka chciała mnie otruć. Wziąłem patelnię i poślizgnąłem się...
Na co kot wstaje, otrzepuje się i krzyczy:
- Yesss!
W sądzie odbywa się rozprawa o kradzież pieniędzy. Sędzia każe opowiedzieć, jak to się stało.
- Proszę wysokiego sadu, jak usiadłam w kinie, to ten łajdak przysiadł się do mnie na wolne krzesło. Najpierw mówił ładne słówka, a jak się zrobiło ciemno, to mi podniósł sukienkę i sięgnął ręka za podwiązkę, a tam właśnie miałam pieniądze.
- To czemu pani nie krzyczała?
- Bo ja myślałam, że on w uczciwych zamiarach!
Młody McIntosh wybrał się w podróż do Francji. Po powrocie ojciec wypytuje go o wrażenia.
- Ach, wspaniale - opowiada młody Szkot - piękny kraj! Tylko ludzie jacyś dziwni. Wyobraź sobie, że pewnego razu o drugiej w nocy do mojego hotelowego pokoju wpada facet w piżamie, coś wrzeszczy, wymachuje rękami, tupie. Złapał wazon stojący na stole, rzucił nim o podłogę, wreszcie wybiegł trzaskając drzwiami.
- A ty co na to? - pyta zdziwiony ojciec.
- Nic, ojcze, dalej sobie grałem na kobzie!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych