Odcinek bardzo mi się podobał, był zdecydowanie w klimacie Lost - mroczny, trzymający w napięciu, odpowiadający na część pytań i stawiający nowe.
skoro Russeau podobnie jak Bakunin najpierw strzela a potem zadaje pytania, to zabierając się za dynamit dostajemy potwierdzenie że dziać się będzie wiele. być może, po tej konfrontacji od której już nie ma odwrotu, z wyspy zostaną jedynie zgliszcza. nie z całej oczywiście ale z tych "ważniejszych powodów" o których wspomina Richard.
tutaj moje przypuszczenia (nie czytam spojlerów):
znów pojawił się motyw armii: othersi zaatakują lostów znienacka. wiedzą o tym Jack i Julliet, wie również Sawyer z tym że on musi jeszcze wrócić sam przez dżunglę
a to moim zdaniem gwarancja nieoczekiwanych spotkań
tak więc lości będą musieli armię dopiero zorganizować a dopiero potem ruszyć na poszukiwania swoich kobiet w ciąży. to oczywiście sprawi że wyniesiemy się już na dobre z plaży na której już i tak nic sie nie dzieje i ruszymy w ruiny lub inne ciekawe miejsca na wyspie
co do tego czy jesteśmy w piekle/niebie:
fantastyczny dialog dwóch Sawyerów. i pytanie czy to Locke chciał swojego ojca na wyspie czy też może Ford tak bardzo tego pragnął?
poza tym dziwne wymagania wobec Johna >> może mi się wydaje, ale zabijając kogoś próbujemy bardziej dostać się do mafii, niż do "dobrych ludzi"? raczej to był test na to czy rzeczywiście Locke potrafi wybaczyć, czy bardziej jest człowiekiem czy zwierzęciem. "czcij ojca swego i matkę swoją" i "jeśli ktoś uderzy Cię w policzek nadstaw drugi" vs biblia szatana: "jeśli ktoś uderzy Cię w policzek, również to zrób".
to takie oczywiście dywagacje ale Ci othersi rzeczywiście wydawali się sympatyczni kiedy spoglądali na Locka. może to tylko pozory.
wydaje mi się że Ben doskonale zdaje sobie sprawę że John jest od niego lepszym przywódcą, poza tym oddziaływanie wyspy jest na niego największe. może trochę naiwnie ale wezmę słowa Richarda na poważnie "Ben nie zajmuje się rzeczami dla których tu jesteśmy" i stwierdzę że za to dosłownie Linus "oberwał guza".
i czy ktoś mi powie że wyspa nie spełnia życzeń? Locke chodzi, Ben dostał neurochirurga, Jack znalazł kobietę swojego życia która zrozumie jego pracę, Ford odnalazł Sawyera i wykonał wyrok, Desmonda wreszcie ktoś odnalazł i wie że Penny na niego czeka, Hugo zapewne dowie się do czego służą liczby i dlaczego ściągają nieszczęście.
co do samej Kate: zapewne już ktoś zauważył że jest to typowa femme fatale. właściwie każdy facet z jakim miała jakiś kontakt odczuł to na własnej skórze. pytanie kto teraz?
stawiam na Sawyera.