Skocz do zawartości

Zdjęcie

Ika Lunius Eris


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
29 odpowiedzi w tym temacie

#1 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 27.04.2011 - |19:36|

Jak się spodoba dodam kolejną część Dołączona grafika.

Ika Lunius Eris - I


Jestem Lyra z rodu Ika Lunius Eris i opowiem wam historię mojego życia. Bardowie snują różne pieśni, jednak tej żaden z nich nigdy by nie napisał.

Mój ród rządził tą planetą od czasu, gdy Przodkowie odeszli. Stare podania mówią, że przegrali wojnę ze straszliwymi demonami i powierzyli nam pieczę nad ich największymi skarbami: starożytnym miastem, pierścieniem i nieskończonym źródłem światła. Światłość ta pochodziła z nicości i nie dane nam było jej oglądać. Tylko ci, którzy mają możliwość zajrzenia w głąb siebie, mogą dostrzec piękno wiedzy i ją rozwijać. Mnie się udało to, czego nikt wcześniej nie dokonał – uruchomiłam miasto.

Prowadziłam badania naukowe dotyczące starożytnej technologii i nie sądziłam, że było tego tak dużo. Okoliczna ludność nie popierała tych działań, zachowywała dystans do moich twierdzeń, nie wierzyła mi. Ufałam tylko jednej osobie – Mirianowi. Poszukiwania zajmowały mi coraz więcej czasu, ciekawość pchała mnie do przodu. Gdy czytałam stare archiwa, natknęłam się coś tak niesamowitego, że nigdy byście nie uwierzyli.

- Mirian, zrób mi następną herbatę. Ta już wystygła. – Poprosiłam przyjaciela. Ten wszedł do biblioteki i popatrzył na mnie zrezygnowanym wzrokiem.

- Lyro, jeśli nie będziesz wypijać napojów wystarczająco wcześnie, prędzej czy później wystygną.

- Wiem, przepraszam. Jak chcesz to możesz ją wypić, gdyż i tak już tego nie zrobię. – Odpowiedziałam, promiennie się uśmiechając.

- Zostawię ją tutaj, na wypadek, gdybyś poczuła pragnienie – odparł i już chciał wyjść, gdy go zatrzymałam.

- Wiem, a może by tak zbudować urządzenie, które utrzymywałoby stałą temperaturę napojów – co o tym sądzisz?

- Myślę, że to całkiem dobry pomysł, aczkolwiek nierealny. Nie możemy zobaczyć światłości ani skupić jej na dłużej w jednym miejscu. Przodkowie tylko tak potrafili.

- Skoro oni mogli to zrobić, to my także. Pomyśl: jakie byłoby życie gdybyśmy nie musieli używać drewna na opał, a zapożyczalibyśmy energię z podprzestrzeni.

- To niemożliwe…

- Wszystko jest możliwe. Trzeba tylko chcieć, próbować, wierzyć. Zresztą zobaczysz, udowodnię ci.

- Mniejsza z tym. Muszę lecieć do domu, chociaż bardzo lubię twój nadworny pałac. Do zobaczenia jutro. – Pożegnał się ze mną Mirian.

- Do widzenia przyjacielu. – Posłałam mu promienny uśmiech. Pozostałam jeszcze w bibliotece przez godzinę, a potem postanowiłam udać się do swej sypialni, gdyż było już około 22:00. Zabrałam ze sobą tylko manuskrypt zapisany w języku przodków i wyszłam na korytarz.

Na ścianach wisiały portrety mojego ojca Kiusa, dziadka Lindiusa, pradziadka Dioklecjana i innych. Zatrzymałam się przy obrazie przedstawiającym moją matkę - Lunę. Podobno była spokrewniona z Przodkami, lecz nie pochodziła stąd. Właściwie nikt nie wiedział, gdzie leży jej ojczysta ziemia. Mówili o maszynie z nieba, która rozbiła się nieopodal zamku. Była ona szpiczasta i przypominała żądła Cjukiri – nieprzyjemnych stworzeń dotkliwie raniących swymi igłami. We wraku znaleźli matkę. Zanieśli ją do medyka, gdzie zobaczył ją mój ojciec. Gdy wyzdrowiała, codziennie się spotykali, pokochali się, a potem pobrali. Kiedy Kius dowiedział się o ciąży, był wniebowzięty. Chciał, aby żona dała mu syna – przyszłego następcę tronu. Gdy nadszedł czas porodu, Luna zaczęła źle się czuć. Wystąpiły komplikacje, w wyniku, których zmarła. Urodziła córkę. Ojciec był załamany śmiercią żony. Nigdy mnie nie zaakceptował. Moją matkę kochał tak bardzo, że wyprawił wspaniały pogrzeb, obwieścił, że co roku będą obchodzili żałobny dzień zwany Lunius na jej cześć. Taki sam człon dodał do nazwy naszego rodu. Jednak nie okazywał mi miłości.

Gdy doszłam do sypialni, przejrzałam się w lustrze. Byłam śpiąca, ale wiedziałam, że nie mogę dać za wygraną. Moje jasne blond włosy, sięgające połowy ud, nie przypominały kłosów zboża, tak jak u większości mieszkańców, lecz słońce tak jasne, jakby miało wybuchnąć z niewyobrażalną siłą. Oczy miały mlecznoniebieską barwę i patrzyły zmęczonym wzrokiem. Delikatna twarz wykrzywiała się w grymasie niechęci, a powabne, różowiutkie usta, co chwila powtarzały niecenzuralne słowa. Moja drobna sylwetka odznaczała się wśród innych – zawsze dłuższa, smuklejsza. Przebrałam się w zwiewną, jedwabną koszulę nocną, sięgającą do kolan i zdobioną misternymi wzorami kwiatowymi.

Postanowiłam jeszcze przejrzeć manuskrypt. Nigdy wcześniej go nie czytałam, a języka Przodków nauczyłam się metodą prób i błędów. Gdy otworzyłam pierwszą stronę, zobaczyłam wiernie odwzorowany pierścień Przodków. Obok niego widniał kamień uformowany rękami człowieka ze znajdującymi się na nim symbolami. Przypomniałam sobie, że gdzieś się już z nimi spotkałam. Dziwne. Rysunki obu przedmiotów pokazywały jakby kolejne fazy… Tylko czego?! Na ostatniej z nich w okręgu pojawiała się, nienaruszona wiatrem tafla wody. Przeczytałam zamieszczone poniżej słowa: „Astra Portia”. Gdy je przetłumaczyłam, okazało się, że oznaczają one: Gwiezdne Wrota. Gdy zobaczyłam, przypisy i wyjaśnienia do poszczególnych pojęć, ich funkcje i instrukcję obsługi, zatkało mnie. To niesamowite! Pierścień Przodków służył do przemieszczania się pomiędzy światami, a ja dowiedziałam się jak się nim posługiwać! Uruchomię go. Poznam inne kultury, przyrodę, technologię.

Przecież jestem naukowcem.

Jestem naukowcem.

Użytkownik igut214 edytował ten post 04.03.2012 - |14:43|

  • 1
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#2 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 27.04.2011 - |20:20|

zapowiada się obiecująco :) czekam na dalszą część
pozdrawiam :)
  • 1

#3 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 29.04.2011 - |16:45|

Ika Lunius Eris II


Rano obudziłam się wcześniej niż zwykle. Gdy lokaj przyniósł mi śniadanie do łóżka, byłam już ubrana w błękitno-białą, zwiewną, długą suknię z rękawami delikatnie przydługimi na moich rękach. Silian bardzo się zdziwił i zapytał:

- Panienka tak wcześnie rano na nogach?

- Tak, dokładnie. Jestem bardzo podekscytowana tym, co dzisiaj zrobię, ale to tajemnica. – Odpowiedziałam z ekscytacją w głosie.

- Dobrze, nie będę się już dopytywać. Twoje śniadanie panienko: ciasteczka, sok siklinowy, świeży chleb posmarowany konfiturami.

- Mmm, tak jak lubię – uśmiechnęłam się promiennie do lokaja. Silian postawił tacę na małym stoliku koło mojego łóżka i wyszedł. Gdy skończyłam jeść, wyszłam z pokoju i podążyłam do biblioteki, trzymając w rękach zagadkowy manuskrypt. Postanowiłam wziąć jeszcze kilka i spakować je do mojej podróżnej torby. W jednym z nich miałam zapisany adres powrotny do mojego świata. Nie zapomniałam także o jedzeniu i czymś do picia: świeżym chlebie, konfiturach, suszonym mięsie, pięciu świeżych owocach i o dużej ilości wody wymieszanej z sokiem siklinowym. Schowałam też dużą ilość pergaminu, atramentu i innych rzeczy do pisania oraz wykrywacz życia (tylko ja mogłam z niego korzystać – mam w sobie gen Przodków). Detektor ten służyłby mi po to, abym mogła uchronić się przed jakąś niebezpieczną istotą lub poznać tubylców.

Szybko wyszłam z miasta przodków, a za mną podążyło dwóch strażników.

- Panowie nie musicie za mną iść. Chcę tylko odwiedzić przyjaciela.

- Dobrze, ale jeśli będzie pani wychodzić gdzieś dalej, proszę na siebie uważać.

- Oczywiście, dziękuję za troskę. Zostanie ona wspomniana memu ojcu.

Podążyłam szybko do domu Miriana i zapukałam do drewnianych drzwi. Otworzył mi jego ojciec zaskoczony mą wizytą. Ukłonił się, lecz ja szybko powiedziałam:

- Proszę wstać, przyszłam do państwa syna, Miriana. Mam do niego sprawę.

- Dobrze, zaraz go zawołam. Proszę, rozgość się księżniczko.

Weszłam do ich domu i usiadłam na drewnianym i krześle, czekając na przyjaciela. Jego matka proponowała mi jeszcze herbatę, na co chętnie się zgodziłam, gdyż od zawsze lubiłam ten aromatyczny napar. Chwilę później zjawił się Mirian i ucieszyłam się z tego powodu. Przywitałam się z nim serdecznie i oboje pożegnaliśmy się z jego rodzicami. Spojrzałam na jego radosne oblicze. Ładnie wykrojone usta układały się w miłym uśmiechu, a nad jaskrawymi, zielonymi oczami znajdowała się ognista burza włosów. Był ode mnie dużo wyższy – miał ze 180 centymetrów wzrostu.

- To co? Gdzie idziemy? – Zapytał mnie życzliwym tonem.

- Do miejsca, gdzie udowodnię ci, że wszystko jest możliwe.

- A dokładniej?

- Na razie nic więcej ci nie zdradzę ty ciekawski lisie – odpowiedziałam żartobliwie, na co on ironicznie przewrócił oczami.

- Jak chcesz, prowadź przewodniku – odparł z nutką ironii w głosie.


Dalej szliśmy w milczeniu. Rozglądałam się po otoczeniu. Podążaliśmy kamienną ścieżką, zbudowaną dwa pokolenia temu wśród kwiecistych polan od czasu do czasu porośniętych karłowatymi drzewami i wysokimi, różanymi krzakami. W powietrzu unosiła się aromatyczną woń róż i polnych kwiatów. To wszystko sprawiało wrażenie niezakłóconej harmonii w naturze tej pięknej planety i tego miasta. Niebo było błękitne i bez ani jednej chmurki. Idealna pogoda na piknik. My jednak nie zamierzaliśmy urządzać sobie miłego podwieczorku na trawie. Miałam zupełnie inne plany.

Gdy stanęliśmy przed pierścieniem, wyczułam niepokój Miriana. Jego dotąd radosna twarz wykrzywiła się w niesmaku i zaskoczeniu. Dość wybuchowa mieszanka uczuć.

- Czego chcesz dokonać? – Zapytał mnie podejrzliwym tonem. – Chyba nie tego, o czym w tej chwili myślę, prawda?

- A wyjawisz mi swe myśli? Co podejrzewasz? Odpowiedz.

- Sądzę, że będziesz chciała uruchomić Pierścień Przodków. – Nastała chwila ciszy. Mirian spojrzał na mnie przeszywającym na wskroś spojrzeniem.

- Nie mylisz się przyjacielu. Udowodnię ci, że wszystko jest możliwe. – Odparłam monotonnym głosem.

- To szaleństwo! – Jego niepokój zamienił się w gniew. – Zwariowałaś! Nawet, jeśli je uruchomisz, nie wiadomo, do jakiego świata trafisz! Co będzie, jeśli sprowadzisz na nas kłopoty?

- Nic złego się nie stanie. Zobacz. – Z mojej torby wyciągnęłam zagadkowy manuskrypt. – Tutaj mam zapisane adresy bezpiecznych planet. Wybiorę ten. Przodkowie napisali, że mieszkają tam przyjaźni ludzie z bogatą tradycją i kulturą. Na pewno dowiem się wielu ciekawych informacji i je udokumentuję.

- Jeśli sprowadzisz na nas tych, którzy pokonali Starożytnych, sama zdradzisz własny świat.

- Nie doprowadzę do tego. Obiecuję, a ja obietnic zawsze dotrzymuję.

- No dobrze – wierzę ci. Jak mam wytłumaczyć twoją nieobecność. Ludzie zaczną coś podejrzewać.

- Na pewno coś wymyślisz.

Podeszłam do konsoli Pierścienia i zaczęłam wybierać właściwy adres. Wybrane symbole zaczęły świecić, a gdy ostatecznie zatwierdziłam je pomarańczowym klawiszem, Wrota zaczęły żyć własnym życiem jakby przebudzono je z długiego snu. Wyleciała z nich wielka chmura, a po tym wewnątrz okręgu pojawiła się nienaruszona wiatrem tafla wody.

- To niesamowite! Jest zupełnie tak jak czytałam w manuskrypcie! – Spojrzałam na Miriana. Ten był bardzo zaskoczony. Na rozgrywającą się scenę patrzył szeroko otwartymi oczami.

- Miałaś rację – wszystko jest możliwe – powiedział z zaskoczeniem przyjaciel.

- Widzisz. Teraz przejdę przez Pierścień i znajdę się w zupełnie innym świecie. Gdy wrócę, pokażę ci moje notatki.

- A kiedy wrócisz?

- Wkrótce – uśmiechnęłam się do niego promiennie i przeszłam przez Wrota.

Użytkownik igut214 edytował ten post 04.03.2012 - |14:44|

  • 1
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#4 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 29.04.2011 - |16:57|

jestem ciekawa na co natrafi na drugiej stronie :) pisz dalej
  • 1

#5 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 29.04.2011 - |17:27|

Wreszcie przeczytałam dokładnie całe opowiadanie.
Zapowiada się bardzo ciekawie. Ika opowiada swoje przygody, więc znaczy to że przeżyła i nie trafiła na czarną dziurę. No i znalazła kogoś kto wsparł ją w jej badaniach. Czekam na dalszy ciąg żeby dowiedzieć się kto to taki?
Pozdrawiam.
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#6 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 29.04.2011 - |17:47|

Bohaterka ma na imię Lyra, a Ika Lunius Eris to jej nazwisko rodowe. Jak ktoś chce zobaczyć jak mniej więcej wygląda to na www.ika-lunius-eris.blog.onet.pl jest jej wizerunek zrobiony w fotoshopie (w nagłówku) B) . Właśnie zabieram się za pisanie trzeciej części :) .

Użytkownik igut214 edytował ten post 29.04.2011 - |17:55|

  • 0
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#7 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 29.04.2011 - |18:22|

No rzeczywiście. Umknęło mi pierwsze zdanie :D
Całkiem ładna ta Lyra. ;)
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#8 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 29.04.2011 - |18:57|

Wiem, tak ją sobie wyobrażałam ;).
  • 0
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#9 Gally

Gally

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 52 postów

Napisano 29.04.2011 - |20:50|

Ale się chwalisz tym nagłówkiem ;)

Chociaż Onet z wiekiem ma coraz koszmarniejsze kaprysy i zrobić cokolwiek, co jakkolwiek się kupy trzyma, to jest problem.

Igut, już dobrze wiesz, jakie ja mam "ale" do tego tekstu i mam nadzieję, że jakoś wybrniesz z sytuacji, bo z super-zrozumieniem technologii i czytającym w myślach Mirianem, to strzelasz sobie w stopę i robisz ciężką krzywdę logice i spójności świata ;)
  • 1

#10 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 01.05.2011 - |16:51|

Podoba mi się :rolleyes: Ciekawa jestem co zdarzy się dalej (mam pewne przypuszczenia :D )?
  • 1

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#11 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 31.05.2011 - |17:38|

Ika Lunius Eris III

Gdy przeszłam przez Wrota, poczułam tak silny przymus parcia naprzód, że przerażało mnie to. Strach przepełniał mnie całą. Próbowałam zawrócić, ale nie mogłam! Zamiast tego stałam w miejscu. Był tam ktoś bardzo ważny, w opałach i musiałam mu pomóc. Nie miałam pojęcia, jak się o tym dowiedziałam. Wyczuwałam jego obecność. Wiedziałam tylko, że ten ktoś był tam ze swoimi ludźmi i groziło im niebezpieczeństwo. Zaczęłam biec ile sił w nogach przed siebie. Zatracałam się, czułam, że nie mogłam nic poradzić. Decydował mną obcy instynkt. Mijałam pagórki, dawno temu zniszczoną wioskę, która wcześniej była moim punktem docelowym. Krajobrazy migały mi przed oczyma. Czułam zmęczenie, chciałam odpocząć, lecz moje własne ciało mnie nie słuchało. Chciałam krzyczeć, żeby ktoś mi pomógł, jednak głos uwiązł mi w gardle. Nie mogłam obejrzeć się za siebie. Narastało we mnie napięcie. Krzyk umysłu wołający o pomoc. Bezsilność przepełniała mnie coraz bardziej. Dlaczego? Jestem Lyra Ika Lunius Eris, córka Kiusa Ika Luniusa Erisa i Luny, a my nigdy się nie poddajemy!

„Spacerowałam pośród naszych pięknych lasów. Rosły w nich zarówno drzewa iglaste jak i liściaste. Podeszłam pod ogromną skałę, z której wypływał wodospad, dający początek wartkiemu, górskiemu strumieniowi. W oddali dało się dostrzec góry Neosis z ich najwyższym szczytem – Kirią. Nikt nie wiedział co znajdowało się na jego czubku, gdyż bano się tej niebezpiecznej wyprawy. Od zawsze pragnęłam dotrzeć na samą górę, dowiedzieć się czegoś. Tylko czego? Wiedziałam, że znajduje się tam coś bardzo ważnego. Nie było to normalne wypiętrzenie w ziemi. Powiadano, że gdy Przodkowie zamieszkiwali tę planetę, była tam ich główna siedziba. Bardzo chciałam sprawdzić te domysły. Sam szczyt był strzelisty i połyskiwał niezwykłym światłem. Nie leżał tam śnieg, a w czasie zimy ptaki zakładały tam swoje gniazda. Wiedziałam, że muszę wyjaśnić tę zagadkę.

Gdy byłam już w zamku, zajrzałam do archiwum. Pisali tam o jednostce badawczej mającej badać właściwości minerałów znajdujących się w górach. Trafiłam w dziesiątkę. Podczas czytania odkryłam też, że nasz zamek również zbudowany przez Przodków, miał służyć za ośrodek edukacyjny specjalizujący w wielu dziedzinach, w tym w zakresie badania minerałów. Kiedy zaczęłam przeglądać teksty na temat tutejszej geologii, dowiedziałam się, że jeden z minerałów służył do wytwarzania niewyobrażalnej ilości energii mogącej naładować zużyte już źródła nieskończonej światłości. Starożytni nazywali je MPZami. Poczułam podniecenie na samą myśl zastąpienia drewna taką mocą! Podekscytowana pobiegłam do ojca, by go o tym poinformować.

- Ojcze, zobacz. W górach jest energia, którą możemy ułatwić życie naszemu ludowi. Na szczycie Kirii znajduje się jej główne źródło! Gdybyśmy mogli zorganizować wyprawę… - nie dokończyłam, bo Kius mi przerwał.

- Nie zrobię tego. To zbyt niebezpieczne. Wysłałbym mych ludzi na śmierć.

- Ale tato, przewodziłabym im i…

- Odziedziczyłaś po matce ciekawość, która szkodzi nam wszystkim. Uprzedzałem ją, że powinna leżeć podczas ciąży, lecz była zbyt aktywna właśnie przez tę ciekawość, która doprowadziła ją do zguby. Potrzebuję dziedzica i nie mogę pozwolić, by jedyna córka zmarła w górach. Musimy zachować ciągłość naszego rodu Lyro. Przyrzeknij mi, że nie udasz się tam bez mojej zgody.

- Przyrzekam. Zostanę tu i nie wyruszę w góry.

Nie chciałam się jednak poddać i codziennie starałam się przekonywać ojca o słuszności tej wyprawy. Ostatnio zaczynał mi wierzyć. ”

Walczyłam z tym. Skupiałam się na zatrzymaniu się i odzyskaniu władzy nad ciałem. Po wielu wysiłkach i ciągłym biegu stanęłam. Byłam wyczerpana, dalej wyczuwałam obecność nieznajomych. Nie wiedziałam, czy udało mi się to dlatego, że dotarłam do celu, czy moje wysiłki dały jakiś skutek. W każdym razie, gdy podeszłam bliżej zbocza, które chciałam jakoś ominąć, zobaczyłam ogromną, błyszczącą w południowym słońcu, fioletową budowlę. Na zewnątrz niej było pusto, więc domyśliłam się, że właściciele musieli być w środku. Zauważyłam, że gdyby zniknęła, zostałby po niej wielki dół, jakby po wybuchu. „Muszą być tam tysiące osób, skoro zbudowano coś tak ogromnego. Być może ludność przeniosła się ze swojej wioski, a ta zaczęła niszczeć. Zaraz, przecież poprzednia osada wyglądała, jakby została zaatakowana. Co jeśli są to najeźdźcy? Nie chciałabym się z nimi spotkać, mogliby mi zrobić krzywdę.” Ktokolwiek to był, za nic nie chciałam wchodzić do środka. Jednak wezwanie i dużo mniejszy, aczkolwiek wciąż silny przymus dawały się we znaki. Znów zaczęłam iść w kierunku fioletowego, zakrytego miasta.

Użytkownik igut214 edytował ten post 04.03.2012 - |14:13|

  • 1
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#12 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 31.05.2011 - |20:50|

widzę, że ostatnio mało publikujesz, czyżby brak czasu :unsure:
w każdym bądź razie cieszę się z kolejnej części i czekam na następne
  • 1

#13 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 03.06.2011 - |15:50|

Mało czasu no i w Bułgarii byłam na zielonej szkole. Nesseber to piękne miasto :).
  • 0
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#14 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 29.06.2011 - |13:33|

Dla wszystkich, którzy czekają na nowy rozdział Ika Lunius Eris: czwarty rozdział ma już swój początek, co oznacza, że jest coraz bliżej do dodania go na forum. Muszę jeszcze tylko dopisać parę rzeczy, przepisać do Worda, a potem wkleić na forum i bloga. Publikacja jest coraz bliżej ;).
Pozdrawiam - igut214:)

Użytkownik igut214 edytował ten post 29.06.2011 - |13:34|

  • 0
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#15 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 11.07.2011 - |19:26|

Ika Lunius Eris IV

http://www.youtube.com/watch?v=gywqFyI9RyA&feature=related - podkład

Postanowiłam iść dalej. Przecież muszę im pomóc. Powoli podchodziłam do budowli, jednocześnie ukrywając się za drzewami i wypatrując jakiegokolwiek zagrożenia. Przymus znowu zaczął działać. Przeklinałam w myśli tę drugą wolę, która jak mi się wydawało, prowadziła mnie w pułapkę. Próbowałam z nią walczyć, lecz ty razem się nie udało. Zignorowane zostało to, że ktoś może mnie zobaczyć. Szłam prosto przez polanę do wejścia tego fioletowego budynku. Sądziłam, że zostanę schwytana, jednak nikt nie nadszedł, jakby odpychany przez moją tajemniczą aurę. Gdy przekroczyłam próg tego miejsca, wszystko wyglądało dość osobliwie. Wewnątrz panował taki sam kolor jak na zewnątrz, a ściany dziwnie pulsowały i biło od nich ciepło. Czułam się tak, jakbym była w środku żywej istoty. Moje ciało dalej szło pewne siebie, jakby wiedziało, że nic mu nie grozi. Gdy wchodziłam już w czwarty zakręt, zmierzając do nie znanego mi celu, napotkałam przeszkodę: dwóch strażników. Ich zielona skóra i białe włosy tworzyły upiorne widowisko w połączeniu z dziwnymi maskami na twarzach. W rękach trzymali dość dużą broń, która mogła być niebezpieczna. Jednak obca wola kierująca moim ciałem nie zawahała się ani przez chwilę, co bardzo mnie przeraziło. „Przecież jak mnie zobaczą, zaczną strzelać z tych dziwnych urządzeń, zostanę pojmana!” – Krzyczałam w duchu.
Nagle strażnicy mnie zauważyli. Oddali parę celnych strzałów, jednak nic mi się nie stało. Moje ciało podeszło do nich, podniosło obie dłonie, jakby celując w ich twarze i nagle z mych palców wystrzeliły dwa białe promienie. Napastnicy padli martwi na ziemię, a w miejscach, w które trafiłam, powstały dwie wielkie krwawiące czarną krwią dziury. Z trudem powstrzymałam mdłości. Nie mogłam na to patrzeć. „Kim oni są?! Jak ja to zrobiłam?! To niemożliwe! Przecież nigdy nie władałam mocą!” Byłam przerażona, a zarazem zdumiona sytuacją, która przed chwilą miała miejsce. Jeszcze raz spojrzałam na zmasakrowane ciała. Dziesięć metrów dalej znajdowało się wejście do ważnej sali. Wiedziałam, że byli tam ci, którym chciałam pomóc, nie miałam jednak pojęcia skąd. Zaczęłam iść pewnym krokiem w tamtym kierunku. Byłam coraz bliżej. Siedem metrów, pięć metrów, trzy metry. Tuż przed samym wejściem się zatrzymałam. Obca wola planowała kolejne posunięcie. Nie dzieliła się jednak ze mną swoimi odczuciami ani pomysłami. Drżałam ze strachu. Toczyłam walkę z własnymi uczuciami niepewna własnych myśli. „Iść dalej, czy wrócić? W sumie to i tak nie ja decyduję.” – Myślałam ze smutkiem.
Wkroczyłam do środka i ujrzałam przed sobą trzech mężczyzn i jedną kobietę, którzy byli ludźmi oraz kolejnych dwóch strażników i samicę tych dziwnych stworzeń. Ta ostatnia najwyraźniej rządziła niebieskoskórymi istotami. Była ubrana w długą, czarną suknię odsłaniającą lewą nogę. Głęboki dekolt aż za bardzo rzucał się w oczy, a długie obcisłe rękawy rozszerzały się przy dłoniach z paznokciami, które przypominały szpony (żeby nie powiedzieć, że nimi były). Brązowe włosy lśniły w lekko przytłumionym świetle pomieszczenia, natomiast ostre, dawno nieczyszczone zęby szczerzyły się w drapieżnym uśmiechu. Nagle jej spojrzenie z ciemnego szatyna klęczącego przed nią zwróciło się na mnie. Chciałam się zwinąć ze strachu, jednak moje ciało mnie nie słuchało, tylko dalej uważnie przyglądało się kobiecie. Ta wydała z siebie dźwięk przypominający syk węża i przemówiła:
- Jak się tu dostałaś?! – Mierzyłyśmy się wzrokiem i posłałam jej tak jadowite spojrzenie, że wydawało się jakby przeszedł ją dreszcz. Gdy nie odpowiedziałam, powiedziała: - Przyprowadzić ją do mnie!
Żołnierze podeszli i pchnęli w jej stronę. Stałam tak naprzeciwko niej, a atmosfera zrobiła się tak gęsta, że aż ciężka do zniesienia. Nasze spojrzenia posyłały wrogie iskry. Nagle podniosłam obie dłonie i tak jak poprzednio, skierowałam je w stronę strażników. Wokół moich palców zaczęła się zbierać biało-fioletowa energia – oznaka wielkiej mocy. Czułam jak przepływa przeze mnie ciepło, gromadząc się w dłoniach i wypełniając mnie całą. Snuła się ze mnie delikatna biała poświata, niby mgiełka spowijająca uśpione jezioro. W mej głowie, nie wiadomo skąd, zaczęła się układać stara pieśń przywołująca moc. Nuciłam delikatnie jej melodię, wiedząc, że za chwilę z moich ust wydobędą się słowa mocy połączone w całość.
- Morze w brzegach wzbiera,
A ja sił nabieram.
Toczyć bój mocy,
Znikąd pomocy
Znikąd ocalenia
Pokonać cienie
Na tym mi zależy
Porażka złu się należy
Zadośćuczyni grabieży,
Której dokonało.
Oby skonało.
Niewinnych uwolniło
I w odmętach zgniło
Księżyc zwycięzcom przyświeca
I dobro wspiera
Człowiek dobrze wybiera
To nadziei świeca.
Ludzi ciemiężca
Przegra ten bój
Czeka go cierpienia znój!
Gdy to zaśpiewałam, na twarzy kobiety pojawiło się tak głębokie przerażenie, że myślałam, że to ona się za chwilę skuli ze strachu.
- Ty jesteś potomkinią Luny Deneris, tej, która nas zdradziła!
- I dobrze zrobiła! – Rzuciłam na odchodne i buchnęła ze mnie moc, o którą w życiu bym siebie nie podejrzewała. Biało-fioletowe promienie po kolei zabijały wszystkie niebieskoskóre istoty w mieście, uwalniając ludzi, których jeszcze jakimś cudem nie zabiły Widma. „Skąd ja wzięłam to słowo? Czyżby to z nimi walczyli przodkowie?” Gdy było już po wszystkim, na ziemi leżało pełno zmasakrowanych ciał tych dziwnych istot, a ja poczułam jak odpływają ze mnie siły. Osłabiona słaniałam się, padając z nóg. Chwilę potem cztery osoby, które jeszcze pozostały w pomieszczeniu żywe, rzuciły mi się na pomoc. Zostałam złapana przez przystojnego szatyna, a zaraz po tym pojawiły się trzy kolejne twarze: ciemnoskórej kobiety, mężczyzny z dredami i lekko otyłego naukowca. „Skąd wiem, że to naukowiec?! Muszę się jeszcze wiele dowiedzieć.” Mówili coś do mnie, jednak ich głosy zlewały się ze sobą, tworząc tajemniczą mozaikę dźwięków, których nie rozumiałam. Świat powoli zaczynał tracić barwy i ciemnieć. Nie pamiętam, co się potem zdarzyło.

------------------------------------------------------------------------------------------------

ŁAHAHAHAH! Dodałam w końcu tę część ^^ cieszę się Dołączona grafika

Użytkownik igut214 edytował ten post 04.03.2012 - |14:23|

  • 3
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#16 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 12.07.2011 - |14:01|

Świetna część :rolleyes: Fajoska moc :D
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
  • 1

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#17 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 12.07.2011 - |15:22|

Teraz spróbuję coś porobić przy The Darkness. Może mi się w końcu uda :)
  • 0
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#18 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 12.07.2011 - |17:22|

Ja też się cieszę, że dodałaś nową część.
To jest naprawdę dobre. Z niecierpliwością czekam na następną.
Pozdrawiam.
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#19 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 14.07.2011 - |19:53|

Coś już zaczynam skrobać na Wordzie do kolejnej części ;)
  • 0
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#20 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 15.07.2011 - |18:41|

Jestem w potrzasku
szare światło brzasku
oddziela mnie od mrocznego nieba
tego mi trzeba
tego mi trzeba
bo tego mi tak bardzo potrzeba

Jestem w potrzasku
lecz z dala od wrzasków
moja szara ściana mnie oddziela
tego mi trzeba
tego mi trzeba
bo tego mi tak bardzo potrzeba

Chcę już stąd wyjść
przed siebie iść
w stronę pieknego szarego nieba
tego mi trzeba
tego mi trzeba
bo tego mi tak bardzo potrzeba

Wolności, miłości, nizależności
uciec daleko przed siebie
i być bardzo blisko ciebie
tego mi trzeba
tego mi trzeba
bo tego mi tak bardzo potrzeba

Dotrzeć do mego własnego nieba
tego mi trzeba
tego mi trzeba
Tego tylko do szczęścia mi trzeba


Dołączona grafika Mozna to zarapować!

Użytkownik igut214 edytował ten post 04.03.2012 - |14:24|

  • 0
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych