Tym razem jednak nie opiszę treści zresztą wszędzie "jej" pełno więc jak ktoś chce to sobie znajdzie.
No i tytuł mówi sam za siebie a jako, że wszyscy znają przygody profesora Jonesa [czy są w ogóle tacy którzy nie znają?] to odrazu po tytule wiadomo o co chodzi w tej części.
___________________________________________
Indiana Jones ikona lekkiego czystego kina przygodowego tak było dotąd i tak moim zdaniem będzie po tym filmie.
Cudownie zobaczyć ponownie Harrisona Forda w kapeluszu i w skórze, z torbą na ramieniu i usłyszeć dźwięk jego bata.
Obawiałem się trochę jak wypadnie Ford w tej roli w swoim wieku a o dziwo jednak dał radę i nie było zbytnio "widać jego wieku".
Za co należą się jemu i reżyserowi brawa z tak sprawne poprowadzenie filmu.
Bardzo dobrze zagrała też Cate Blanchett rolę radzieckiej pułkownik Iriny Spalko.
Super jej wyszedł wschodni akcent i ten hipnotyzujący wzrok i to ciągłe gnębienie Henrego Jones Jr.
Sprawdził się również Shia LaBeouf w roli młodego towarzysza Indiany.
Obaj stworzyli udany duet dzięki czemu widzowie się nie męczą.
W tym filmie powróciła jeszcze Karen Allen w roli Marion Ravenwood znanej nam z "Poszukiwaczy..." i przy okazji sprawiła niezłą niespodziankę Jonesowi wyjawiając mu pewną tajemnicę.
A bym zapomniał do filmu robił zdjęcia Janusz Kamiński zresztą czy mogło być inaczej skoro Steven Spielberg reżyserował.
_________________________________________________
Przyjemnie było usiąść w kinie i po pierwszych dźwiękach niesamowitej muzyki Johna Williamsa - również rozpoznawalnej chyba przez każdego - cofnąć się do początku lat 80 kiedy to pierwszy raz oglądałem przygody Indiany.
I tym razem już od początku zaczyna się akcja i tak jest już właściwie do samego końca filmu z małymi zwolnieniami może w 3 miejscach.
Jest tu chyba wszystko od niekończących się pościgów, bójek, strzelanin, latania, zagadek po pływanie.
Wszystko zrobione sprawnie, lekko i z polotem.
Dzięki temu nie mamy tu jakiś przyciężkich niestrawnych pierdół i film nie udaje niczego więcej niż jest - to czysta rozrywka.
Ok wracając do oceny filmu.
Było kilka przegięć w fabule jak : bomba atomowa, lodówka, scena z gigantycznymi południowoamerykańskimi mrówkami, scena w dżungli amazońskiej z brawurową walką na samochodach no i ci obcy - jak dla mnie największa wpadka filmu.
Jednak na to można przymknąć oko jeśli się od początku podejdzie do tego tak jak zwykle do filmów z IJ czyli jak do rozrywki i pędzącej akcji mającej dostarczyć nam widowiskowej rozrywki.
Zarówno w postaci bójek, pościgów, zagadek jak i scen komicznych wynikających z dialogów czy też z sytuacji.
Oj było tu też sporo śmiechu.
Duży plus dla tego filmu ,że tym razem zmieniono szwarccharaktery i są nimi radzieccy żołnierze.
I boska w swej roli wcześniej wspomniana Irina Spalko jako główny przeciwnik Jonesa.
Podsumowując dobrze się bawiłem, nawet nie zauważyłem upływu czasu i nie żałuję wydanych $$ na kino.
Spokojnie mogę polecić film każdemu kto chce ponownie wrócić do dzieciństwa [jak ja] i przeżyć niczym nie skrępowaną przygodę czy też po prostu lubi tego typu kino albo postać samego Indiany.
Fakt ,że zabrakło tu tej atmosfery tajemniczości jak w "Poszukiwaczach" więc mimo, że film dobry niestety nie jest to już to samo co wcześniejsze 3 filmy i najbardziej zbliżony jest do "Ostatniej Krucjaty" .
Świstaki były boskie kto widział to wie.
Użytkownik johnass edytował ten post 26.05.2010 - |21:41|